Nie odchodź od wojny

To nie jest po amerykańsku
By Tom Engelhardt, TomDispatch.com

Stany Zjednoczone są w stanie wojny — główne konflikty i drobne interwencje, strzelaniny, naloty, kampanie zabójstw dronów, okupacje, naloty jednostek specjalnych, konflikty zastępcze i tajne akcje — niemal bez przerwy od rozpoczęcia wojny w Wietnamie. To ponad pół wieku doświadczeń z wojną w stylu amerykańskim, a jednak niewielu na świecie zada sobie trud wyciągnięcia oczywistych wniosków.

Biorąc pod uwagę zapisy historyczne, wnioski te powinny być dla nas oczywiste. Są to jednak słowa, których nie można powiedzieć w kraju zaangażowanym w militarne podejście do świata, ciągłe gromadzenie swoich sił, nacisk na pionierskie prace nad rozwojem i wdrażaniem najnowszych niszczycielskich technologii oraz powtarzające się przechodzenie przez style wojny od inwazji na pełną skalę i okupacji do kontrpartyzanckich, wojen zastępczych i z powrotem.

Oto pięć prostych lekcji – żadna nie do przyjęcia w tym, co przechodzi do dyskusji i debaty w tym kraju – które można wyciągnąć z ostatniego półwiecza wszelkiego rodzaju amerykańskich działań wojennych:

1. Bez względu na to, jak zdefiniujesz wojnę w stylu amerykańskim lub jej cele, to nie działa. Kiedykolwiek.

2. Bez względu na to, jak przedstawiasz problemy naszego świata, to ich nie rozwiązuje. Nigdy.

3. Bez względu na to, jak często powołujesz się na użycie siły militarnej w celu „stabilizacji”, „ochrony” lub „wyzwolenia” krajów lub regionów, jest to siła destabilizująca.

4. Bez względu na to, jak często wychwalasz amerykański sposób prowadzenia wojny i jego „wojowników”, armia amerykańska nie jest w stanie wygrać swoich wojen.

5. Bez względu na to, jak często amerykańscy prezydenci twierdzą, że armia USA jest „najlepszą siłą bojową w historii”, dowody są na to, że tak nie jest.

A oto dodatkowa lekcja: gdybyśmy jako państwo wzięli sobie do serca tych pięciu bezmózgów i przestali toczyć niekończące się wojny, które wysysają z nas skarb narodowy, mielibyśmy również długoterminowe rozwiązanie kryzysu służby zdrowia Administracji Weteranów. W naszym świecie tak się nie mówi, ale VA przeżywa kryzys finansowania i opieki, którego w obecnym kontekście nie da się rozwiązać, bez względu na to, kogo zatrudnisz lub zwolnisz. Jedynym długoterminowym rozwiązaniem byłoby zaprzestanie prowadzenia przegranych wojen, za które Amerykanie będą płacić przez dziesięciolecia w przyszłości, ponieważ koszt złamanych ciał i złamanych żyć przekłada się na opiekę medyczną i jest zrzucany na VA.

Kotwica

Bohaterowie i zdrajcy

Jedno zastrzeżenie. Myśl, co chcesz o wojnie i amerykańskim prowadzeniu wojny, ale pamiętaj, że znajdujemy się w ogromnej machinie propagandowej militaryzm, nawet jeśli ledwo dostrzegamy przestrzeń w naszym życiu, którą ona wypełnia. Wewnątrz niej tylko pewne opinie, pewne myśli są dopuszczalne, a nawet w pewnym sensie możliwe.

Weźmy na przykład niedawne uwolnienie sierżanta Bowe Bergdahla od pięciu lat przetrzymywanego przez siatkę Haqqani. Wokół tej sprawy narosło wiele kontrowersji, po części dlatego, że został wymieniony na pięciu byłych talibskich urzędników, którzy od dawna byli nieoskarżeni i niesądzeni w amerykańskim Diabelska wyspa w Guantanamo na Kubie. Sugerowano, że sierż. Bergdahl porzucił swoje stanowisko i swoją jednostkę w wiejskim Afganistanie, po prostu odszedł – co dla przeciwników umowy i prezydenta Obamy czyni „handel terrorystami” tym bardziej haniebnym. Nasze opcje, jeśli chodzi o to, co wiemy o działaniach Bergdahla, to zasadniczo potępienie go jako „zdrajca” lub prawie dobrowolne”więzień terrorysta” lub zignoruj ​​​​je, przejdź do trybu „wspieraj wojska” i okrzyknij go „bohaterem” wojny. A jednak jest trzecia opcja.

Zgodnie z jego ojciec, w okresie przed schwytaniem, odbijały się jego e-maile do domu rosnące rozczarowanie z wojskiem. („Armia amerykańska to największy żart, z którego świat musi się śmiać. To armia kłamców, wbijających nóż w plecy, głupców i łobuzów. Kilku dobrych SGT [sierżantów] wychodzi tak szybko, jak tylko mogą, i każą nam, szeregowym, zrobić to samo.”) Najwyraźniej czuł się również coraz bardziej niekomfortowo z powodu amerykańskiej wojny w tym kraju. („Przepraszam za wszystko tutaj. Ci ludzie potrzebują pomocy, a to, co dostają, to najbardziej zarozumiały kraj świata, który mówi im, że są nikim i że są głupi, że nie mają pojęcia, jak żyć”). Kiedy opuszczał swoją bazę, mógł nawet mieć zostawił notatkę za wyrażaniem takich uczuć. Podobno miał powiedział ktoś z jego jednostki wcześniej: „Jeśli to rozmieszczenie jest kiepskie… Po prostu pójdę w góry Pakistanu”.

To jest to, co wiemy. Jest dużo tego, co my nie wiem. Co jednak, jeśli uznając, że wojna nie jest łaską dla Afgańczyków czy Amerykanów i nie powinien w niej uczestniczyć, naiwnie jednak wyszedł z niej bez broni i jak się okazało nie na wolność, a wprost do niewoli? ten sierż. Bergdahl mógł nie być ani bohaterem w stylu wojskowym, ani zdrajcą, ale ktoś, kto głosował nogami za zasługami wojny w stylu amerykańskim w Afganistanie, nie jest opcją, którą można dyskutowano spokojnie Tutaj. Podobnie każdy, kto zająłby tutaj takie stanowisko, nie tylko w odniesieniu do naszej katastrofalnej, prawie 13-letniej wojny w Afganistanie, ale ogólnie w sprawie prowadzenia wojny przez Amerykę, byłby postrzegany jako kolejny rodzaj zdrajcy. Jednak Amerykanie mogą myśleć o konkretnych wojnach, odchodzeniu od wojny w amerykańskim stylu, a armia USA w obecnej konfiguracji nie jest odpowiednim tematem do rozmowy ani opcją do rozważenia.

To było powszechne oficjalna opinia i dane do odpytywania od pewnego czasu amerykańska opinia publiczna jest „wyczerpana” naszymi ostatnimi wojnami, ale można z tego wyczytać o wiele za dużo. Odpowiadając na takie nastroje, prezydent, jego administracja i Pentagon byli w szoku wieloletni proces „przeskakiwania” z głównych wojen i kampanii kontrpartyzanckich do wojen dronów, nalotów na operacje specjalne i wojen zastępczych na ogromnych obszarach planety (nawet podczas planowania dla przyszłych wojen zupełnie innego rodzaju trwa). Ale sama wojna i armia USA pozostają wysoko na liście amerykańskich priorytetów. Rozwiązania wojskowe lub zmilitaryzowane nadal są odpowiedzią na globalne problemy, a jedyne pytanie brzmi: ile lub jak mało? (W tym, co uchodzi za debatę w tym kraju, przeciwnicy prezydenta regularnie etykieta on i jego administracjasłaby” za niepodwojenie wojny, od Ukrainy i Syrii po Afganistan).

Tymczasem inwestycje w przyszłość wojska i jego zdolność do prowadzenia wojny na skalę globalną pozostają zdumiewająco poza jakiejkolwiek innej władzy lub połączenie sił. Żaden inny kraj nie jest tak blisko, ani Rosjanie, ani Chińczycy, ani Europejczycy, których właśnie zachęca prezydent Obama, który niedawno zastawione miliard dolarów na wzmocnienie amerykańskiej obecności wojskowej w Europie Wschodniej.

W takim kontekście zasugerowanie ogromnej porażki amerykańskiej armii w ciągu ostatnich dziesięcioleci bez osłabienia poparcia dla Pentagonu i kompleksu wojskowo-przemysłowego wymagałoby przedstawienia najbardziej zapierającego dech w piersiach argumentu dźgnięcia w plecy w historii. Wypróbowano to po wojnie w Wietnamie, która wywołała ogromny ruch antywojenny w kraju. W tamtym czasie było co najmniej do pomyślenia, aby obwiniać za porażkę ten ruch, „liberalne” media i polityków o słabych nerwach, którzy zarządzają mikroprocesorami. Jednak nawet wtedy wersja wojny z nożem w plecy nigdy się nie utrzymała, a we wszystkich kolejnych wojnach poparcie dla wojska wśród klasy politycznej i wszędzie indziej było tak wysokie, obowiązkowa potrzeba „wspierania wojsk” – lewicy, prawicy i centrum – tak wielka, że ​​takie wyjaśnienie byłoby absurdalne.

Rekord niepowodzenia w zataczaniu wyobraźni

Pozostało tylko zignorować to, co powinno być oczywiste dla wszystkich. Rezultatem jest zapis porażki, który powinien zdumiewać wyobraźnię i niezwykła cisza na ten temat. Przeanalizujmy więc po kolei te punkty.

1. Wojna w stylu amerykańskim nie działa.  Po prostu zadaj sobie pytanie: Czy prawie 13 lat po atakach z 9 września na świecie jest mniej czy więcej terrorystów? Czy grupy podobne do Al-Kaidy są bardziej czy mniej powszechne? Czy są mniej lub bardziej dobrze zorganizowani? Czy mają więcej czy mniej członków? Odpowiedzi na te pytania są oczywiste: więcej, więcej, więcej i więcej. W rzeczywistości, według nowego raportu RAND, tylko w latach 11-2010 grupy dżihadystów powiększyły się o 58%, ich wojownicy podwoili się, a ich ataki prawie się potroiły.

W dniu 12 września 2001 roku Al-Kaida była stosunkowo małą organizacją z kilkoma obozami w prawdopodobnie najbardziej feudalnym i zacofanym kraju na świecie oraz niewielką liczbą zwolenników rozsianych po całym świecie. Dziś oddziały w stylu Al-Kaidy i grupy dżihadystów kontrolują znaczną część Syrii, Irak, Pakistanie, a nawet Jemenie, i kwitną i rozpościerający się także w niektórych częściach Afryki.

Lub spróbuj zadać takie pytania: Czy Irak jest pokojowym, wyzwolonym państwem sprzymierzonym z i pod egidą Waszyngtonu, z „trwałe obozy” wypełnionego wojskami amerykańskimi na jego terytorium? A może to rozdarcie, ustawiony w szyku, zrujnowany kraj, którego rząd jest blisko Iranu a niektóre z obszarów zdominowanych przez sunnitów są pod kontrolą grupy bardziej ekstremalnej niż Al-Kaida? Czy Afganistan to pokojowa, kwitnąca, wyzwolona ziemia pod amerykańską egidą, czy też Amerykanie nadal walczą tam prawie 13 lat później przeciwko talibom, niemożliwemu do pokonania ruchowi mniejszościowemu, który kiedyś zniszczył, a potem, ponieważ nie mógł przestać walczyć z „wojną z terroryzmem”, pomógł ożywić? Czy Waszyngton wspiera teraz słaby, skorumpowany rząd centralny w kraju, który ponownie sadzi? rekordowe zbiory opium?

Ale nie drążmy tematu. Kto, poza kilkoma neokonserwatystami, wciąż pławiącymi się w chwale „przypływu” w Iraku, ogłosiłby militarne zwycięstwo tego kraju, nawet w ograniczonym zakresie, gdziekolwiek i kiedykolwiek w tym stuleciu?

2. Wojny w stylu amerykańskim nie rozwiązują problemów.  W tych latach można argumentować, że ani jedna amerykańska kampania wojskowa ani akt militarny zarządzony przez Waszyngton nie rozwiązały ani jednego problemu. W rzeczywistości jest możliwe, że prawie każdy ruch wojskowy, jaki wykonał Waszyngton, tylko zwiększał ciężar problemów na tej planecie. Żeby dowieść, nie trzeba nawet skupiać się na rzeczach oczywistych, jak na przykład sposób prowadzenia operacji specjalnych i kampania drona w Jemenie faktycznie al-Kaida niektórych obszarów wiejskich tego kraju. Zamiast tego weźmy rzadki „sukces” Waszyngtonu: zabicie Osamy bin Ladena podczas nalotu sił specjalnych w Abbottabad w Pakistanie. (I pomińmy sposób, w jaki nawet ten akt był nadmiernie zmilitaryzowany: nieuzbrojony bin Laden został zestrzelony w swojej pakistańskiej kryjówce, to wiarygodne do założenia, ponieważ urzędnicy w Waszyngtonie obawiali się tego, co kiedyś byłoby amerykańskim sposobem – postawienia go przed amerykańskim sądem cywilnym za jego zbrodnie.) Teraz wiemy, że w polowaniu na bin Ladena CIA uruchomiła fałszywą szczepionkę przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B projekt. Chociaż okazało się to bezużyteczne, po ujawnieniu, że lokalni dżihadyści tak bardzo zaniepokoili się medycznymi zespołami medycznymi, że zaczęli zabijać grupy pracowników zajmujących się szczepieniami przeciwko polio, co od tego czasu rozprzestrzeniło się na kontrolowane przez Boko Haram obszary Nigerii. W ten sposób, według Ekspert ds. zdrowia publicznego z Uniwersytetu Columbia, Leslie Roberts, „nieufność zasiana przez pozorowaną kampanię w Pakistanie może opóźnić eradykację polio o 20 lat, prowadząc do 100,000 XNUMX więcej przypadków, które w przeciwnym razie mogłyby nie wystąpić”. Od tego czasu CIA obiecał nie robić tego ponownie, ale za późno — a kto w tym momencie uwierzyłby w każdym razie Agencji? Było to, delikatnie mówiąc, nieprzewidzianą konsekwencją poszukiwań bin Ladena, ale wszędzie nieoczekiwany zwrot akcji był cechą charakterystyczną wszelkiego rodzaju amerykańskich kampanii.

Podobnie system inwigilacji NSA, kolejna forma globalnej interwencji Waszyngtonu, zakończył się — są przekonani eksperci mało or nic chronić Amerykanów przed atakami terrorystycznymi. Jednak zrobił wiele, aby zaszkodzić zainteresowania Ameryki korporacje technologiczne i wzrastać podejrzenie i gniew z powodu polityki Waszyngtonu nawet wśród sojuszników. A tak przy okazji, należą się gratulacje z powodu jednego z ostatnich posunięć wojskowych administracji Obamy, wysłania wojska USA Zespoły i drony do Nigerii i sąsiednich krajów, aby pomóc w ratowaniu dziewcząt porwanych przez grupę ekstremistów Boko Haram. Akcja ratunkowa zakończyła się niezwykłym sukcesem… ups, nie zdarzyło się (i nawet nie wiemy jeszcze, jaki będzie blowback).

3. Wojna w stylu amerykańskim jest siłą destabilizującą.  Wystarczy spojrzeć na skutki amerykańskiej wojny w XXI wieku. Jasne jest na przykład, że amerykańska inwazja na Irak w 2003 r. rozpętała brutalną, krwawą sunnicko-szyicką wojnę domową w całym regionie (a także Arabską Wiosnę, można by argumentować). Jednym ze skutków tej inwazji i późniejszej okupacji, a także wojen i wojen domowych, które po niej nastąpiły, była śmierć setek tysięcy Irakijczycy, Syryjczycyi libański, podczas gdy główne obszary Syria i niektóre części Irak wpadły w ręce uzbrojonych zwolenników Al-Kaidy lub, w jednym poważnym przypadku, grupy, która nie znalazła tej organizacji wystarczająco ekstremalne. Znaczna część naftowych serc planety jest destabilizowana.

Tymczasem wojna Stanów Zjednoczonych w Afganistanie i prowadzona przez CIA kampania zabójstw dronów na pograniczu plemiennym sąsiedniego Pakistanu zdestabilizowały ten kraj, który ma teraz własne zaciekły ruch talibów. Amerykańska interwencja w Libii w 2011 r. początkowo wydawała się triumfem, podobnie jak poprzedzające ją inwazje na Irak i Afganistan. Libijski autokrata Muammar Kaddafi został obalony, a rebelianci przejęli władzę. Jednak podobnie jak Afganistan i Irak, Libia jest teraz rozdarta konkurencyjne milicje i ambitni generałowie, w dużej mierze nie do opanowania, i otwartą raną dla regionu. Broń z zagrabionych przez Kaddafiego arsenałów trafiła w ręce islamskich rebeliantów i ekstremistów dżihadu z Półwysep Synaj do Mali, od Afryka Północna do północna Nigeria, gdzie Boko Haram jest okopany. Jest to nawet możliwe, jak Nick Turse zrobił, aby prześledzić rosnącą obecność wojskową USA w Afryce do destabilizacji części tego kontynentu.

4. Wojsko USA nie może wygrać swoich wojen.  Jest to tak oczywiste (choć rzadko się o tym mówi), że właściwie nie trzeba tego wyjaśniać. Wojsko USA nie wygrał poważne zaangażowanie od czasów II wojny światowej: skutki wojen w Korei, Wietnamie, Afganistanie i Iraku wahały się od impasu do klęski i katastrofy. Z wyjątkiem kilku kampanii przeciwko w zasadzie nikomu (w Grenadzie i Panamie), nic, w tym „Globalna wojna z terroryzmem”, nie kwalifikuje się jako sukces na własnych warunkach, nie mniej na warunkach kogokolwiek innego. Było to prawdą ze strategicznego punktu widzenia, pomimo faktu, że we wszystkich tych wojnach Stany Zjednoczone kontrolowały przestrzeń powietrzną, morza (w stosownych przypadkach) i prawie każde pole bitwy, na którym można było spotkać wroga. Jego siła ognia była przytłaczająca, a zdolność do przegrania w walce na małą skalę prawie zerowa.

Byłoby szaleństwem sądzić, że ten zapis reprezentuje normę historyczną. Nie. Bardziej trafne może być zasugerowanie, że rodzaje wojen imperialnych i wojen pacyfikacyjnych, które Stany Zjednoczone prowadziły w ostatnich czasach, często przeciwko słabo uzbrojonym, słabo wyszkolonym rebeliantom mniejszościowym (lub grupom terrorystycznym), są po prostu nie do wygrania. Wydają się generować własny opór. Ich brutalność, a nawet „zwycięstwa” działają po prostu jak plakaty rekrutacyjne dla wroga.

5. Wojsko USA nie jest „ najlepsza siła bojowa świat kiedykolwiek znał” lub „największa siła wyzwolenia ludzkości, jaką kiedykolwiek znał świat” lub którykolwiek z podobnych przesadzonych opisów, których prezydenci USA są obecnie zobowiązani regularnie używać.  Jeśli chcesz wyjaśnić, dlaczego tak jest, zobacz punkty od pierwszego do czwartego powyżej. Armia, której sposób prowadzenia wojny nie działa, nie rozwiązuje problemów, destabilizuje wszystko, czego dotknie i nigdy nie wygrywa, po prostu nie może być największa w historii, bez względu na siłę ognia, jaką dysponuje. Jeśli naprawdę potrzebujesz dalszych dowodów na to, pomyśl o kryzysie i skandalach związanych z Administracją Weteranów. Są wyraźnie owocem armii pogrążonej w frustracji, rozpaczy i porażce, a nie triumfalnej, dzierżącej wysoki sztandar zwycięstwa w historii.

Jeśli chodzi o pokój, ani grosza

Czy jest taki zapis? Ponad pół wieku wojny w stylu amerykańskim prowadzonej przez najpotężniejsze i potencjalnie najbardziej niszczycielskie wojsko na świecie to coś gorszego niż nic. Gdyby jakakolwiek inna instytucja w amerykańskim życiu miała porównywalną kartę wyników, unikano by jej jak zarazy. W rzeczywistości VA ma znacznie lepsze wyniki w leczeniu osób złamanych naszymi wojnami niż wojsko w ich wygrywaniu, a jednak jej główny administrator został niedawno zmuszony do rezygnacji w wyniku skandalu i burzy medialnej.

Podobnie jak w Iraku, Waszyngton ma sposób na wysłanie piechoty morskiej, wypuszczenie demonów na wolność, opuszczenie miasta, a potem zastanawianie się, jakim cudem sprawy potoczyły się tak źle – jakby nie ponosił odpowiedzialności za to, co się stało. Nawiasem mówiąc, nie myślcie, że nikt nas nigdy nie ostrzegał. Kto na przykład pamięta szefa Ligi Arabskiej Amra Moussę powiedzenie w 2004 r., że Stany Zjednoczone otworzyły „bramy piekielne” inwazją i okupacją Iraku? Kto pamięta tzw rozległy ruch antywojenny w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie, którzy próbowali powstrzymać rozpoczęcie tej inwazji, setki tysięcy ludzi, którzy wyszli na ulice, aby ostrzec przed niebezpieczeństwem, zanim będzie za późno? W rzeczywistości przynależność do tego ruchu antywojennego mniej więcej gwarantowała, że ​​już nigdy później nie będziesz mógł pojawiać się na stronach głównych amerykańskich gazet, aby dyskutować o katastrofie, którą przewidziałeś. Jedyni ludzie zapytał komentowali ci, którzy to przeprowadzili, bili w bębny lub oferowali najłagodniejsze tsk-tsk na ten temat.

Nawiasem mówiąc, nie myśl ani przez chwilę, że wojna nigdy nie rozwiązała problemu ani nie osiągnęła celu dla imperialnego lub innego reżimu, lub że kraje nie odniosły regularnie zwycięstwa zbrojnego. Historia pełna jest takich przykładów. A co jeśli w jakiś wciąż niezrozumiały sposób coś się zmieniło na planecie Ziemia? Co jeśli coś w rodzaju imperialnej wojny wyklucza teraz zwycięstwo, osiągnięcie celów, „rozwiązanie” problemów w naszym obecnym świecie? Biorąc pod uwagę amerykański rekord, jest to przynajmniej myśl warta rozważenia.

A co do pokoju? Ani grosza za twoje przemyślenia na ten temat. Jeśli zasugerowałbyś przelanie, powiedzmy, 50 miliardów dolarów na planowanie pokoju, nie mniej $ 500 mld które corocznie trafia do Pentagonu na budżet bazowy, prawie każdy zaśmiałby się wam w twarz. (I pamiętaj, że liczba ta nie obejmuje większości budżet dla coraz bardziej zmilitaryzowanej społeczności wywiadowczej Stanów Zjednoczonych, lub dodatkowe koszty wojny dla Afganistanu, czy budżet coraz bardziej zmilitaryzowanych Department of Homeland Security, lub inne koszty ukryte gdzie indziej, w tym na przykład na arsenał nuklearny USA, który jest ukryty w budżecie Departamentu Energii).

Że możliwe rozwiązania globalnych problemów, możliwe zwycięskie strategie mogą pochodzić z innych źródeł niż armia Stanów Zjednoczonych lub inne części państwa bezpieczeństwa narodowego, w oparciu o 50 lat imperialnej porażki, 50 lat nierozwiązanych problemów i niezwyciężonych wojen i nieosiągniętych celów, rosnącej niestabilności i zniszczeń, zgaszonych lub zniszczonych istnień ludzkich (w Ameryce i innych krajach)? Nigdy w życiu.

Nie oddalaj się od wojny. To nie jest po amerykańsku.

Tom Engelhardt jest współzałożycielem The American Empire Project i autor Stany Zjednoczone strachu a także historię zimnej wojny, Koniec kultury zwycięstwa. Prowadzi Instytut Narodowy TomDispatch.com. Jego najnowsza książka, której współautorem jest Nick Turse, to Terminator Planet: Pierwsza historia wojny dronów, 2001-2050.

Śledź TomDispatch na Twitterze i dołącz do nas na Facebook i Tumblr. Sprawdź najnowszą książkę wysyłkową, Rebecca Solnit's Mężczyźni wyjaśniają mi rzeczy.

Prawa autorskie 2014 Tom Engelhardt

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język