Sondaże wojenne utrudniają demokrację i pokój

Erin Niemela

Dowodzone przez USA naloty koalicji wymierzone w Państwo Islamskie (ISIL) otworzyły wrota dziennikarstwa wojennego, donoszącego przez korporacyjne media głównego nurtu – ze szkodą dla amerykańskiej demokracji i pokoju. Było to ostatnio widoczne w tradycyjnie demokratycznym narzędziu używanym przez prasę amerykańską: w sondażach opinii publicznej. Te sondaże wojenne, jak należy je nazywać w czasie wojny, są zniewagą zarówno dla szanowanego dziennikarstwa, jak i świadomego społeczeństwa obywatelskiego. Są produktem ubocznym dziennikarstwa wojennego, które odbywało się pod banderą, i bez ciągłej kontroli wyniki sondaży wojennych sprawiają, że opinia publiczna wygląda na dużo bardziej prowojenną, niż jest w rzeczywistości.

Sondaże publiczne mają na celu podkreślenie i wzmocnienie roli mediów w demokracji jako odzwierciedlających lub reprezentujących masową opinię. Korporacyjne media głównego nurtu są uważane za wiarygodne w przekazywaniu tej refleksji w oparciu o założenia obiektywizmu i równowagi, a politycy są znani z uwzględniania sondaży w swoich decyzjach politycznych. W niektórych przypadkach sondaże mogą być przydatne w uruchamianiu pętli sprzężenia zwrotnego między elitami politycznymi, mediami i opinią publiczną.

Kłopot pojawia się, gdy sondaże publiczne spotykają się z dziennikarstwem wojennym; wewnętrzne cele redakcji dotyczące uczciwości i równowagi mogą tymczasowo przekształcić się w rzecznictwo i perswazję – zamierzoną lub nie – na rzecz wojny i przemocy.

Dziennikarstwo wojenne, po raz pierwszy zidentyfikowane w latach 1970. XX wieku przez badacza pokoju i konfliktów, Johana Galtunga, charakteryzuje się kilkoma podstawowymi składnikami, z których wszystkie uprzywilejowują głosy i interesy elit. Ale jedną z jego cech charakterystycznych jest nastawienie na przemoc. Dziennikarstwo wojenne zakłada, że ​​przemoc jest jedyną rozsądną opcją zarządzania konfliktem. Zaangażowanie jest konieczne, przemoc jest zaangażowaniem, wszystko inne jest bezczynnością, a bezczynność jest w większości zła.

Z kolei dziennikarstwo pokojowe przyjmuje podejście pokojowe i zakłada, że ​​istnieje nieskończona liczba opcji zarządzania konfliktami bez użycia przemocy. The Standardowa definicja dziennikarstwa pokojowegoto „kiedy redaktorzy i reporterzy dokonują wyborów – o tym, co i jak zgłaszać – które stwarzają całemu społeczeństwu możliwości rozważenia i docenienia pokojowych reakcji na konflikt”. Dziennikarze opowiadający się za przemocą również dokonują wyborów dotyczących tego, co zgłaszać i jak to zgłaszać, ale zamiast podkreślać (lub nawet uwzględniać) opcje pokojowe, często przechodzą od razu do zaleceń leczenia „ostatniej deski ratunku” i pozostają na miejscu, dopóki nie powiedzą inaczej. Jak pies stróżujący.

Sondaże opinii publicznej dotyczące wojny odzwierciedlają sprzyjające przemocy uprzedzenia dziennikarstwa wojennego w sposobie formułowania pytań oraz liczbie i rodzaju opcji udzielanych jako odpowiedzi. „Czy popierasz czy przeciwstawiasz się amerykańskim nalotom na sunnickich powstańców w Iraku?” „Czy popierasz, czy sprzeciwiasz się rozszerzeniu amerykańskich nalotów na sunnickich powstańców w Syrii?” Oba pytania pochodzą z sondaż wojenny Washington Post na początku września 2014 rw odpowiedzi na strategię prezydenta Obamy mającą na celu pokonanie ISIL. Pierwsze pytanie poparło 71 proc. Drugi pokazał 65 procent poparcia.

Wykorzystanie „sunnickich powstańców” powinno być omówione innym razem, ale jednym z problemów z tymi pytaniami do ankiety wojennej jest to, że zakładają one, że przemoc i bezczynność to jedyne dostępne opcje – naloty lub nic, poparcie lub sprzeciw. Żadne pytanie w ankiecie wojennej Washington Post nie dotyczyło tego, czy Amerykanie mogliby poprzeć naciskanie na Arabię ​​​​Saudyjską, aby zaprzestała uzbrajania i finansowania ISILor wstrzymanie transferów własnej broni na Bliski Wschód. A jednak te pokojowe opcje, wśród wielu, wielu innych, istnieją.

Innym przykładem jest szeroko cytowana ankieta wojenna Wall Street Journal/NBC News z połowy września 2014 r., w której 60 procent uczestników zgodziło się, że działania militarne przeciwko ISIL leżą w narodowym interesie USA. Ale w sondażu wojennym nie zapytano, czy Amerykanie zgadzają się, że budowanie pokoju w odpowiedzi na ISIL leży w naszym narodowym interesie.

Ponieważ dziennikarstwo wojenne już zakłada, że ​​istnieje tylko jeden rodzaj akcji – akcja militarna – opcje sondażu wojennego WSJ/NBC zawęziły się: Czy akcja militarna powinna ograniczać się do nalotów, czy też obejmować walkę? Gwałtowna opcja A czy brutalna opcja B? Jeśli nie jesteś pewien lub nie chcesz dokonać wyboru, dziennikarstwo wojenne mówi, że po prostu „nie masz zdania”.

Wyniki sondaży wojennych są publikowane, rozpowszechniane i powtarzane jako fakt, dopóki pozostałe 30-35 procent, tych z nas, którzy nie chcą wybierać między brutalnymi opcjami A i B lub poinformowanych o alternatywnych, potwierdzonych empirycznie opcjach budowania pokoju, nie zostanie odsuniętych na bok. „Amerykanie chcą bomb i butów, widzicie, i rządów większości” — powiedzą. Ale sondaże wojenne tak naprawdę nie odzwierciedlają ani nie mierzą opinii publicznej. Zachęcają i cementują opinię na korzyść jednej rzeczy: wojny.

Dziennikarstwo pokojowe rozpoznaje i zwraca uwagę na wiele pokojowych opcji, często zaniedbywanych przez dziennikarzy wojennych i politycznych jastrzębi. „Sondaż pokojowy” dziennikarstwa pokojowego dałby obywatelom możliwość zakwestionowania i kontekstualizacji użycia przemocy w odpowiedzi na konflikt oraz rozważenia i docenienia pokojowych opcji, zadając pytania typu: „jak bardzo jesteś zaniepokojony, że bombardowanie części Syrii i Iraku będzie promować spójność? wśród antyzachodnich grup terrorystycznych?” Lub „czy popierasz przestrzeganie prawa międzynarodowego przez Stany Zjednoczone w odpowiedzi na działania Państwa Islamskiego?” A może: „Jak mocno poparłbyś wielostronne embargo na broń w regionie, w którym działa Państwo Islamskie?” Kiedy ankieta zapyta: „Czy wierzysz, że ataki wojskowe będą sprzyjać rekrutacji nowych terrorystów?” Jak miałyby wyglądać te wyniki ankiety?

Wiarygodność dziennikarzy, elit politycznych i niewybranych liderów opinii powinna być kwestionowana przy każdym wykorzystaniu sondaży wojennych lub wyników sondaży wojennych, w których zakłada się skuteczność lub moralność przemocy. Przeciwnicy przemocy nie powinni żartować z wyników sondaży wojennych w debacie i zamiast tego powinni aktywnie pytać o wyniki sondaży na temat alternatyw budowania pokoju. Jeśli jedyna struktura, która ma nas informować jako społeczeństwo demokratyczne, ignoruje lub ucisza ogromną większość możliwych opcji reakcji poza przemocą, nie możemy podejmować prawdziwie świadomych decyzji jako demokratyczni obywatele. Potrzebujemy więcej dziennikarstwa pokojowego – dziennikarzy, redaktorów, komentatorów iz pewnością sondaży – aby oferować więcej niż przemoc A i B. Jeśli mamy podejmować dobre decyzje dotyczące konfliktu, potrzebujemy niestosowania przemocy od A do Z.

Erin Niemela jest kandydatem na studia magisterskie w programie rozwiązywania konfliktów na Portland State University i redaktorem ds PeaceVoice.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język