Ślady zła

Głównym dylematem Baracka Obamy w zeszłym tygodniu, kiedy próbował sprzedać amerykańskiej opinii publicznej nową wojnę w przededniu trzynastej rocznicy 9 września, było przekonujące mówienie o mądrości i skuteczności polityki zagranicznej USA w ciągu ostatniej dekady. jednocześnie, niestety, porzucając złe wieści, że to nie zadziałało.

A zatem: „Dzięki naszym specjalistom od wojska i walki z terroryzmem Ameryka jest bezpieczniejsza”.

Hurra! Niech Bóg błogosławi drony i „misję wykonaną” oraz milion zabitych Irakijczyków i wady wrodzone w Faludży. Boże, błogosław torturom. Niech Bóg błogosławi CIA. Ale zgadnij co?

„Ciągle mamy do czynienia z zagrożeniem terrorystycznym. Nie możemy wymazać ze świata każdego śladu zła, a małe grupy zabójców potrafią wyrządzić wielką krzywdę”.

A więc znów bomby daleko, chłopcy — kolejny ślad zła pojawił się na Bliskim Wschodzie — a ja znajduję się na skraju oburzenia, na skraju rozpaczy, szukając języka, który mógłby przeciwstawić się własnemu niedowierzaniu, że God of War jest na u progu kolejnego zwycięstwa, a planeta Ziemia i ewolucja człowieka ponownie przegrywają.

Obama zakończył swoją deklarację wykonawczą dotyczącą dalszej wojny słowami, które szylingi wojskowo-przemysłowe powoli zamieniły się w obsceniczność: „Niech Bóg błogosławi naszym żołnierzom i niech Bóg błogosławi Stany Zjednoczone Ameryki”.

Boże pobłogosław kolejną wojnę?

Tom Engelhardt, pisząc kilka dni temu w TomDispatch, nazwał to „Iraq 3.0”, zauważając: „Nigdzie, w kraju ani za granicą, oczywista potęga Stanów Zjednoczonych nie przekłada się na oczekiwane wyniki ani na nic innego poza rodzajem kłębiącego się chaosu . . . . I jedno jest niezwykle jasne: każde zastosowanie amerykańskiej siły militarnej na całym świecie od 9 września pogłębiało proces fragmentacji, destabilizując całe regiony.

„W XXI wieku armia amerykańska nie była ani narodem, ani budowniczym armii, ani nie odniosła zwycięstwa, bez względu na to, jak usilnie jej poszukiwano. Zamiast tego był odpowiednikiem wiru w stosunkach międzynarodowych, więc niezależnie od tego, jak zakończy się ostatnia wojna w Iraku, jedno wydaje się przewidywalne: region będzie dalej zdestabilizowany i będzie w gorszym stanie, kiedy to się skończy”.

Przemówienie Obamy jest skierowane do narodu z martwą wyobraźnią. Robienie „czegoś” z Państwem Islamskim oznacza zrzucanie na nie bomb. Naloty bombowe nie przeszkadzają wyborcom polityków i zawsze wydają się niezłomną akcją: wytrysk Raidu na inwazję robaków. Nigdy nie zabijają niewinnych ludzi ani nie powodują niezamierzonych konsekwencji; najwyraźniej nie wywołują też natychmiastowego poczucia przerażenia, jak robi to ścięcie głowy.

Rzeczywiście, deklaracje wojenne zawsze wydają się podnosić na duchu. To dlatego, że oddzielają nas od zła, które popełniają nasi wrogowie. Zajmowanie się złożonością brutalnego zachowania innych oznacza stawienie czoła naszemu przerażającemu współudziałowi w tym — co wymaga o wiele za wiele od każdego amerykańskiego polityka zakorzenionego w Beltway. Obama nie zerwał w żaden sposób ze swoim nieartykułowanym poprzednikiem, próbując wykorzystać uproszczoną emocjonalną bezpieczną przystań wojny i militaryzmu.

„Jak mam zareagować, gdy widzę, że w niektórych krajach islamskich panuje jadowita nienawiść do Ameryki?” George Bush zapytał podczas konferencji prasowej miesiąc po atakach z 9 września (cytowany ostatnio przez William Blum w swoim najnowszym raporcie antyimperialnym). „Powiem ci, jak reaguję: jestem zdumiony. Jestem zdumiony, że istnieje takie niezrozumienie tego, czym jest nasz kraj, że ludzie mogą nas nienawidzić. Jestem - jak większość Amerykanów, po prostu nie mogę w to uwierzyć, ponieważ wiem, jak dobrzy jesteśmy.

Obama próbuje wydobyć to samo publiczne przyzwolenie na agresję wojskową ze ścinania głów przez IS dwóm amerykańskim dziennikarzom i brytyjskiemu pracownikowi organizacji humanitarnych, jak to zrobił Bush z 9 września. Bush miał tę wyraźną przewagę, że nie miał siebie – i katastrofalnego bałaganu, który stworzył – jako swojego poprzednika. Niemniej jednak Irak 11 stanie się rzeczywistością, chociaż bombardowanie Iraku tylko wzmocni IS i prawdopodobnie otworzy drzwi do kolejnego wieloletniego wojskowego grzęzawiska.

As David Swanson żali się na stronie World Beyond War, mówiąc o brutalnie zamordowanym pierwszym dziennikarzu IS, „James Foley to nie reklama wojenna”.

„Kiedy ofiary 9 września zostały wykorzystane jako usprawiedliwienie zabicia setek razy większej liczby osób zabitych 11 września, niektórzy krewni ofiar odrzucili” — pisze Swanson. Nawiązując do filmu, w którym Foley rozmawia z reżyserem Haskellem Wexlerem o piekle i absurdzie wojny podczas protestów NATO w Chicago dwa lata temu, dodaje: „Teraz James Foley wstaje z grobu”.

Zaprasza nas do oglądania, jak Foley mówi o „dehumanizacji potrzebnej, zanim ludzie będą mogli zostać zabici, płytkości relacji w mediach” i innych toksycznych realiach wojny, które zwykle nie pojawiają się w przemówieniach prezydenckich.

„Nie możemy wymazać ze świata każdego śladu zła. . ”.

Nie mogę uwierzyć, że żyję w kraju, który wciąż toleruje tak uproszczoną, ostrą retorykę. Och, ile tam zła! Rząd Stanów Zjednoczonych, w całej swojej potędze i czystości, nie ma innego wyboru, jak tylko ścigać go każdą bronią w swoim arsenale. To, czego Obama nie chce powiedzieć, choć być może w jakiś bezradny, daremny sposób, o którym wie, to to, że angażowanie się w grę wojenną jest zawsze aktem klęski. A przeciwnicy, w swojej brutalnej agresji wobec siebie i wszystkich innych, są zawsze po tej samej stronie.

Robert Koehler jest wielokrotnie nagradzanym, mieszkającym w Chicago dziennikarzem i krajowym syndykatem. Jego książka, Odwaga rośnie silnie na ranie (Xenos Press), jest nadal dostępna. Skontaktuj się z nim pod adresem koehlercw@gmail.com lub odwiedź jego stronę internetową commonwonders.com.

© 2014 TRIBUNE CONTENT AGENCY, INC.<--break->

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język