Ten mały, wypełniony dymem pokój, w którym nasza rozpacz i paranoja skłaniają nas do wyobrażenia sobie, że światem rządzi niewielka liczba złych ludzi, najwyraźniej zapomnieli mieć oko na Partię Republikańską.
Popularny ruch walczył o powstrzymanie zbliżających się katastrof, takich jak NAFTA-on-steroids Trans-Pacific Partnership (TPP), ale usunięcie Johna Boehnera ze stanowiska przewodniczącego Izby Reprezentantów stawia wszystko w grze. Podczas gdy badania naukowe uznają rząd Stanów Zjednoczonych za oligarchię, opartą na tym, komu faktycznie służy, drobne sprzeczki partyzanckie mogą po prostu przyjść na ratunek demokracji – oczywiście przypadkowo.
Boehner nie był wystarczająco prawicowy dla innych republikanów w Izbie Reprezentantów, był po prostu niewystarczająco uparty i niewystarczająco anty-Obamą. Mandat nowego marszałka będzie polegał na śmiertelnym przeciwstawianiu się wszystkiemu, co popiera Obama. Obama mógłby publicznie rzucić się za utrzymaniem otwartego Guantanamo, a to miejsce zostałoby zamknięte do czwartku.
Widzisz, z daleka, za obwodnicą, czasami musimy zmrużyć oczy, żeby zobaczyć różnicę między dwiema stronami. Ale z ich perspektywy jedna strona ma świętą misję, podczas gdy druga jest wcieleniem zła. A mniejszość Amerykanów, którzy wciąż zadają sobie trud głosowania, to nieproporcjonalnie ci, którym udaje się dostrzec dużą różnicę między tymi dwiema partiami. Tak więc kandydaci zostają wybrani z dość głupią misją polegającą przede wszystkim na przeciwstawianiu się wszystkiemu, co robi druga partia.
Mało znanym faktem, który zwykle sprawia, że wygląda to na głupią szaradę, ale który, jeśli posunie się wystarczająco daleko, może być naszym zbawieniem, jest to, że obie strony zgadzają się w większości ważnych rzeczy. Obaj chcą na przykład dużych, niszczących miejsca pracy i środowisko korporacyjnych umów handlowych. Będą krzyczeć na siebie nawzajem w sprawie aborcji, ale przeforsują te plutokratyczne umowy wbrew wszelkiemu sprzeciwowi społecznemu. Chyba że złożyli przysięgę na to, co uchodzi za ich honor, że przeciwstawią się wszystkiemu, co popiera druga strona.
Teraz tutaj może być naprawdę dobrze. Większość tego, na co Kongres wydaje pieniądze każdego roku (obecnie około 54% wydatków uznaniowych) to pojedyncza pozycja w wielu departamentach: wojsko. Globalne świętowanie, gdyby amerykański rachunek wydatków wojskowych został kiedykolwiek zablokowany, przebiłoby prawdopodobnie wszystkie wcześniejsze ludzkie festiwale. Ale jak zatrzymać jednego? Przemówienie papieża wyraźnie tego nie załatwi. Protestujący, którzy zostali wyrzuceni z przesłuchań komisji, tego nie zrobili. Sondaże opinii publicznej ledwo się rejestrują. Po 14 latach szczególnie katastrofalnej w skutkach kampanii wojskowej Kongres wydaje się całkowicie zadowolony, że może iść dalej. Chyba że, być może, do debaty uda się wprowadzić partyjny spór. (Myślę o zobowiązaniu Demokratów do nieprzekazywania żadnych wydatków wojskowych bez pełnych praw dla żołnierzy transpłciowych).
Zator jest generalnie opłakiwany przez amerykańskie media, ale kiedy większość tego, co się robi, jest szkodliwa, naprawdę powinniśmy pracować nad ułatwieniem zatoru. Ratowanie banku? Nie, dziękuję. Dofinansować spółkę węglową? przejdę. Obniży podatki miliarderowi? Może później.
Oczywiście, to prowadzi nas tylko do tej pory. Nie można fantazjować o uchwalaniu dobrych i niezbędnych przepisów w warunkach impasu. Kongres nie będzie mógł na przykład zainwestować w radykalny projekt ratowania klimatu na Ziemi. Ale jeśli myślisz, że tak się właśnie stanie, możesz przewrócić się na drugi bok i przestać chrapać. Pewnego razu poddawany jest głosowaniu jakiś mniejszy, pożądany akt prawny. Ci ucierpieliby z powodu impasu lub zamknięcia Kongresu. Zamiast tego musielibyśmy pracować na poziomie stanowym, lokalnym i globalnym.
Ale czy nie warto byłoby pozbyć się Kongresu? C-Span mógłby następnie przełączyć się na transmisje wideo na żywo z brutalności policji 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu.
One Response
TAk! Wreszcie ktoś pisze o łatwowierności.