Nawyk myślenia, który uczynił nas numerem 1 w więzieniach i wojnach

David Swanson, American Herald Tribune
Uwagi przygotowane na 12 kwietnia wydarzenie w Baltimore.

Zacznę od kilku krótkich uwag wstępnych na temat tego, co uważam za nawyk myślowy, który uczynił Stany Zjednoczone numerem 1 na świecie pod względem więzień i wojen. A potem z przyjemnością spróbuję odpowiedzieć na tyle pytań, ile przyjdzie ci do głowy. Uwagi te zostaną opublikowane w Internecie pod adresem Amerykański Herald Tribune.

Bez względu na to, jak długo obalam, obalam, wyśmiewam i potępiam argumenty przemawiające za wojnami, w kółko dochodzę do wniosku, że wciąż przywiązuję zbyt dużą wagę do zwolenników wojny. Jakkolwiek mało poważnie traktuję jako racjonalne idee pogląd, że wojny w USA mogą być defensywne, humanitarne lub pokojowe, zawsze jest tego za dużo. Zwolennicy wojen w dużej mierze sami nie wyznają takich przekonań. Raczej mają żądzę wojny, którą należy zbadać poza jakąkolwiek kwestią utylitarnego wpływu.

Odnoszę się tutaj do procesów myślowych zarówno najwyższych urzędników decydujących się na wojnę, jak i zwykłych członków amerykańskiej opinii publicznej wyrażających swoją aprobatę. Oczywiście oba nie są identyczne. Motywy zysku są ukrywane, podczas gdy fałszywe motywy, takie jak prowadzenie wojen w celu „wsparcia żołnierzy”, są produkowane do użytku publicznego, ale nigdy nie wspomina się o nich w prywatnych e-mailach twórców wojennych. Niemniej jednak myślenie wszystkich członków danej kultury bardzo się pokrywa, w tym myślenie cynicznych polityków w skorumpowanym reżimie, i istnieją punkty, w których praktycznie wszyscy politycy, od najlepszych do najgorszych, zgadzają się bez zastanowienia.

Jednym z elementów powszechnej żądzy wojny jest chęć ukarania złoczyńców. Ta motywacja nakłada się na zemstę, gdy jest przedstawiana jako odpowiedź na zło wyrządzone „nam”. Nakłada się na obronę, gdy jest przedstawiana jako karanie jakiejś osoby, siły lub grupy, która stanowi niebezpieczne zagrożenie. Nakłada się na dążenie do władzy i dominacji, gdy jest przedstawiane jako karanie pretendenta do władzy rządu USA lub rządu USA i garstki oligarchów, którzy tworzą „społeczność międzynarodową”. Ale to dążenie do karania można uznać za ważną motywację, która często wydaje się leżeć u podstaw bardziej powierzchownych racjonalizacji.

Spójrzmy na typową wojnę „humanitarną”, taką jak wojna o ratowanie libijskich cywilów przed nieuchronną rzezią w 2011 r. lub wojna o ratowanie mieszkańców szczytów górskich przed ISIS w 2013 r., która trwa i eskaluje. W obu przypadkach uzasadnienie humanitarne było zasadniczo fałszywe. Kadafi nie groził masakrą ludności cywilnej. Stany Zjednoczone nie próbowały ratować cywilów przed ISIS; niektórzy zostali uratowani przez Kurdów, niektórzy nie byli zainteresowani ratowaniem. Zarówno w przypadku Libii, jak i ISIS, zwolennicy wojny stosowali wszelkiego rodzaju inne przesłanki oprócz uzasadnienia humanitarnego, wiele z nich dotyczyło kary, w tym kary ISIS za obcinanie głów obywatelom USA nożami. Stare pretensje, niektóre z nich oparte na wątpliwych twierdzeniach, zostały pogłębione przeciwko Kadaffiemu. Na przykład prezenter telewizyjny Ed Schultz nagle rozwinął w sobie pasję karania Kadaffiego za zbrodnie, które, o ile mi wiadomo, nie zakłócały snu Schultza przez wiele lat wcześniej, jeśli w ogóle. Amerykanie, którzy mogliby zmieścić się wszyscy w jednym i łatwo dostępnym samolocie, rzekomo musieli zostać uratowani przed zagrożeniem ISIS przez kampanię bombardowań, która koncentrowała się na obszarze bogatym w ropę, a nie na zagrożonym szczycie góry.

Również w obu przypadkach szybko zrezygnowano z humanitarnej wymówki. O ratunkach szybko zapomniano, gdy Stany Zjednoczone przystąpiły do ​​wojny mającej na celu szybkie obalenie libijskiego rządu i wojny mającej na celu powolne „zniszczenie ISIS”. W obu przypadkach pojawiło się niewiele pytań dotyczących tej zmiany, a dla wielu nie była ona postrzegana jako zmiana. Kiedy uratujesz bezbronnych niewinnych przed złym zagrożeniem, ukaranie złego zagrożenia jest normalnym następstwem, jak wykonanie zamachu golfowego przez ramię. W tym sposobie myślenia argument humanitarny nie jest postrzegany jako podstępny sposób na rozpoczęcie wojny, ale jako uzasadnienie kontynuowania wojny, dopóki winowajcy nie zostaną odpowiednio ukarani.

Spójrzmy na typową „obronną” wojnę Stanów Zjednoczonych, jak zajadła agresja na Irak w 2003 roku. Wmieszane w te wszystkie kłamstwa o rzekomym zagrożeniu ze strony Iraku było dużo gadania o ukaraniu Iraku za łamanie rezolucji ONZ i z tego wspólnego powodu wydany za bombardowanie ludności obcego narodu: tyran Iraku „zabił swój własny naród” — używając, jak to zwykle bywa, broni amerykańskiej. Podobnie wojna w Zatoce Perskiej była karą za inwazję na Kuwejt, a wojna w Afganistanie trwa już 15 lat i nalicza karę za 9/11 ludzi, którzy w większości nigdy nie słyszeli o 9/11.

To, co sprawia, że ​​odwracam się od faktycznego korygowania racjonalnego przekonania, że ​​te wojny są w jakiś sposób obronne, do lamentowania nad irracjonalnym pragnieniem ukarania kogoś bez względu na konsekwencje, to fakt, że kiedy wojny są ujawniane jako przynoszące efekt przeciwny do zamierzonego, wielu ich zwolenników od razu je popiera i mówienie o potrzebie karania tych, którzy czynią zło — nawet jeśli kara sama w sobie stanowi większe zło. Wielu najwyższych urzędników armii USA i tak zwanej społeczności wywiadowczej przyznaje dzień po przejściu na emeryturę, że wojny i okupacje dronów przynoszą efekt przeciwny do zamierzonego, że generują więcej wrogów niż zabijają. Fakt ten jest od niechcenia określany jako oczywisty w artykułach redakcyjnych największych amerykańskich gazet iw raportach sprawozdawców ONZ, ale nigdy przenigdy jako argument za zakończeniem tej polityki.

Globalna wojna z terroryzmem w przewidywalny sposób generuje coraz więcej terroryzmu, a jej zwolenników po prostu to nie obchodzi. Najdroższe wojsko na świecie, z oddziałami w większości miejsc i zaangażowanymi w najwięcej wojen, wywołuje u siebie najwięcej niechęci i reakcji zwrotnej, a rozwiązaniem dla prawdziwie wierzących jest jeszcze większy militaryzm.

Jaki jest cel wojny, która przynosi więcej wojen? Jedną odpowiedź można znaleźć, słuchając zwykłych zwolenników wojny, którzy pytają, czy przeciwnicy wojny chcą po prostu „pozwolić im uchodzić na sucho”, oraz w uwagach prezydenta Obamy, który twierdzi, że morduje dronami tylko osoby, których nie można było zatrzymać i ścigany. Ale w rzeczywistości żadna z jego ofiar nie została nawet oskarżona, wiele z nich, jeśli nie większość, można było łatwo zatrzymać, a większości nie zidentyfikowano nawet z nazwiska. Celem rzucania słowa „ściganie” w dyskusji o nowej polityce zabijania, podobnie jak w dyskusji o starej polityce więzienia bez procesu i tortur, jest przekazanie idei, że to, co się robi, jest karą.

W rzeczywistości znajdujemy dążenie do karania w argumentach za wojnami sięgającymi wieków. Meksykanie musieli zostać ukarani za inwazję na Stany Zjednoczone, niezależnie od tego, czy to zrobili, czy nie. Hiszpan musiał zostać ukarany za wysadzenie w powietrze Maine, czy to zrobili czy nie. Król Jerzy musiał zostać ukarany za swoje zbrodnie, Południe musiało zostać ukarane za secesję, Wietnamczycy musieli zostać ukarani za Tonkin, niezależnie od tego, czy tak się stało, czy nie itd. Szczególnie interesującą rzeczą jest dążenie do karania, jak widzimy w zagranicznych i polityki wewnętrznej, jest to, że wydaje się, że jest ona w dużej mierze w pełni usatysfakcjonowana, niezależnie od tego, czy ukarana zostanie właściwa osoba. A jeśli właściwa osoba zostanie ukarana, przeszłość tej osoby nie ma większego znaczenia.

Czy ISIS powstało w wyniku inwazji na Irak i uzbrojenia bojowników w Syrii? Kogo to obchodzi? Czy bombardowania ISIS zabijają niewinnych ludzi i zwiększają rekrutację ISIS? Kogo to obchodzi? Czy morderca i gwałciciel był brutalnie maltretowany w dzieciństwie? Kogo to obchodzi? Czy DNA dowodzi, że wcale tego nie zrobił? Tak długo, jak można ukryć te dowody przed sędzią lub ławą przysięgłych, kogo to naprawdę obchodzi? Ważne jest, aby kogoś ukarać.

W Stanach Zjednoczonych jest obecnie prawdopodobnie więcej niewinnych mężczyzn i kobiet niż wszystkich więzionych tutaj — niewinnych i winnych — 30 lat temu, lub niż wszystkich osób przebywających w więzieniach (proporcjonalnie lub bezwzględnie) w większości narody na ziemi.

Nie chodzi mi o to, że ludzie są zamykani za czyny, które nie powinny być uważane za przestępstwa, chociaż są. Nie mam na myśli tego, że ludzie są nadzorowani, stawiani w stan oskarżenia i ścigani przez rasistowski system, który sprawia, że ​​niektórzy ludzie są znacznie bardziej narażeni na to, że trafią do więzienia niż inni winni tych samych czynów, chociaż to prawda, podobnie jak prawdą jest również to, że system sprawiedliwości działa lepiej dla bogatych niż dla biednych. Odnoszę się raczej do mężczyzn i kobiet, którzy zostali niesłusznie skazani za przestępstwa, których po prostu nie popełnili. Nie liczę nawet Guantanamo, Bagram czy więzień dla imigrantów. Mówię o więzieniach po drugiej stronie ulicy, pełnych ludzi z tej samej ulicy.

Nie wiem, czy liczba niesłusznych wyroków wzrosła jako odsetek wyroków skazujących. Bezsprzecznie wzrosła liczba wyroków skazujących i długość wyroków. Populacja więzienna gwałtownie wzrosła. Jest pomnożona kilkukrotnie. I dzieje się tak w klimacie politycznym, który nagradza ustawodawców, sędziów, prokuratorów i policję za zamykanie ludzi – a nie za zapobieganie skazywaniu niewinnych. Wzrost ten nie koreluje w żaden sposób z podstawowym wzrostem przestępczości. Wojny w USA nie mnożyły się również w wyniku większego bezprawia wśród dyktatorów, którzy wypadli z łask w Waszyngtonie.

Jednocześnie pojawiły się dowody na wzór niesłusznych wyroków skazujących. Te pojawiające się dowody są w dużej mierze wynikiem ścigania w latach 1980. XX wieku, głównie za gwałt, ale także za morderstwo, zanim testy DNA zyskały na znaczeniu, ale kiedy dowody (w tym nasienie i krew) były czasami zachowywane. Przyczyniły się do tego inne czynniki: niechlujni mordercy, gwałciciele, którzy nie używali prezerwatyw, postęp w badaniach DNA, który pomaga skazać winnych, a także uwolnić niewinnych, możliwości apelacji, które były pod pewnymi względami szersze przed 1996 r. Ustawa karna i heroiczna praca niewielkiej garstki ludzi.

Badanie ugody i procesów, w których ludzie trafiali za kratki, powinno każdemu wyjaśnić, że wielu skazanych jest niewinnych. Ale uniewinnienie DNA otworzyło wiele oczu na ten fakt. Kłopot w tym, że większość skazanych nie ma nic, co można by przetestować na obecność DNA, aby udowodnić ich winę lub niewinność. Jest bardzo prawdopodobne, że w amerykańskim systemie więziennictwa są setki tysięcy niewinnych ludzi. Czy są niewinni we wszystkim? Czy są święci? Oczywiście nie. Są niewinni zbrodni, za które zostali ukarani. W umysłach wielu to nie ma znaczenia. W końcu są biedni, są czarni, mają złych przyjaciół, byli w złych miejscach. To jest myślenie, które wspiera bombardowanie obcych narodów. Czy wszyscy w tym obcym kraju rzekomo wysadzili samolot dziesiątki lat temu? Oczywiście, że nie, ale są muzułmanami, mają ciemną skórę, nienawidzą nas za naszą wolność. Jeśli karzemy ich za niewłaściwe przestępstwo, to wszystko się wyrównuje, ponieważ karzemy ich za inne przestępstwo lub za ich ogólną zbrodniczą niegodziwość.

Peter Enns właśnie opublikował książkę pt Naród Więzienny to dowodzi, że karanie w postawach opinii publicznej w USA odegrało ogromną rolę we wzroście masowych więzień. Mogło też odegrać ogromną rolę w rozwoju permanentnego stanu wojennego. W liczbach bezwzględnych i na mieszkańca Stany Zjednoczone przyćmiewają resztę świata pod względem prowadzenia wojen i uwięzienia, aw ostatnich latach odnotowały ogromny wzrost w obu przypadkach. Enns cytuje badania, z których wynika, że ​​masowe aresztowania w Stanach Zjednoczonych mogą raczej zwiększać niż zmniejszać przestępczość. To odkrycie wpłynęło na amerykańskie debaty na temat kar kryminalnych, takich jak masywny dąb przewracający się w opuszczonym lesie. Nikogo to nie obchodzi. Jakie to ma znaczenie, że masowe więzienia zwiększają przestępczość? Nie o to chodzi. Rzecz w tym, żeby ukarać. I wielu jest gotowych być traktowanych jak przestępcy na lotniskach, w bankach, w szkołach, w ich własnych dzielnicach, jeśli oznacza to surowe karanie przestępców. Wielu jest gotowych dać policji korzyść z wszelkich wątpliwości, jeśli grupy rasowe i religijne demonizowane przez propagandę wojenną mają rzekomo stanowić zagrożenie w pobliżu.

Zakończenie amerykańskiego systemu kary kryminalnej przynoszącej efekt przeciwny do zamierzonego jest tak samo nie do pomyślenia w amerykańskiej polityce, jak zakończenie przynoszącego efekt przeciwny do zamierzonego „zniszczenia ISIS”.

Te idee muszą być nie do pomyślenia, ponieważ myślenie o nich może prowadzić do radykalnych zmian. Militaryzm i uwięzienie wysysają niesamowite zasoby z faktycznie korzystnych projektów, wyrządzają ogromne szkody swoim ofiarom i rodzinom tych ofiar, ale także strażnikom więziennym, policji i członkom armii USA. Nasilają rasizm, seksizm, homofobię i przemoc. Niszczą swobody obywatelskie. Niszczą społeczności. Szerzą nienawiść i przemoc. Rujnują życie. Ich zniszczenia rozciągają się na pokolenia. Dlaczego Stany Zjednoczone przodują w obu tych złach? Czy są połączone?

Opinia publiczna ma znaczenie w każdym społeczeństwie. Stanom Zjednoczonym bardzo daleko do demokracji, ale tanim i łatwym sposobem na zdobycie poparcia wyborczego przy jednoczesnym zadowoleniu darczyńców jest naciskanie na polityków określanych jako twarda wobec przestępczości i twarda wobec terroryzmu. To, że polityka ta może zwiększyć przestępczość i terroryzm w porównaniu z innymi dostępnymi i nieprzemyślanymi opcjami, nie zmienia tego faktu, dopóki ludzie domagają się kary za wszelką cenę. Kariery w Waszyngtonie zwykle nie rozwijają się dzięki przeciwstawnym wojnom. Prokuratorzy zazwyczaj nie są chwaleni ani nagradzani za powstrzymywanie się od ścigania niewinnych. Ten problem jest tak powszechny, że prawie niezauważony.

Niedawno zauważyłem badanie przez amerykańskich naukowców w Journal of Peace Research, badanie, czy utrata życia lub dolarów zwiększyła lub zmniejszyła poparcie społeczne USA dla wojen. W badaniu uwzględniono tylko utratę życia w Stanach Zjednoczonych, mimo że największym pojedynczym rezultatem wojen w USA jest zabijanie obcokrajowców. Możliwość, że utrata życia osób spoza USA mogłaby mieć jakikolwiek wpływ na poparcie USA dla wojen, nie została uznana za wartą nawet rozważenia. To samo można powiedzieć w wielu kontekstach o ściganiu niewinnych w amerykańskich sądach.

Naukowcy z Yale University, którzy prowadzą eksperymenty obserwując niemowlęta i małe dzieci twierdzą, że bardzo, bardzo młodzi obywatele Stanów Zjednoczonych pragną ukarania winnych, nawet kosztem ich samych lub innych. Są to jednak bardzo młodzi ludzie, którzy od miesięcy lub lat błyskawicznie wdychają amerykańską kulturę. A jeśli zaakceptujemy nieudowodnione i być może niemożliwe do udowodnienia twierdzenie, że dzieci w jakiś sposób rodzą się z takimi pragnieniami, nadal musimy zaakceptować fakt, że 96% ludzkości wydaje się je odkładać na bok w sposób, w jaki ludzie w Stanach Zjednoczonych, gdy dorastają, nie .

Mimo to autor książki Po prostu dzieci jest na czymś. Przytacza zjawisko internetowego linczu. Film, na którym kobieta wkłada kota do śmietnika, może skutkować groźbami śmierci. Uniewinnienie człowieka, który był świadkiem okrutnej zbrodni i nie zapobiegł jej, doprowadziło do szeroko zakrojonych prób zrujnowania mu życia. Osoby w żaden sposób nie zaangażowane w te zdarzenia dowiadują się o nich i organizują sposoby wymierzenia kary. Ta skłonność do karania, linczu, „stawiania przed wymiarem sprawiedliwości” jest także skłonnością, która pomogła zabić miliony ludzi na Bliskim Wschodzie w ostatnich dziesięcioleciach i pomogła zrujnować miliony istnień ludzkich z rąk amerykańskiej policji i systemu więziennictwa.

Jeśli mam rację co do tego, moglibyśmy pomóc ograniczyć i zakończyć wojny oraz zmniejszyć i wyeliminować uwięzienie poprzez wyeliminowanie lub radykalne ograniczenie i zreformowanie chęci karania przestępców w imię tej kary, dla Schadenfreude, kara dla kary. I możemy być w stanie przyspieszyć tę sprawę, rozwijając sprawiedliwość naprawczą w kraju i za granicą.

Polecam nową książkę Rebeki Gordon pt. Amerykańska Norymberga: Urzędnicy amerykańscy, którzy powinni stanąć przed sądem za zbrodnie wojenne po 9 września. Ale nie chcę widzieć cierpienia Busha, Obamy, Rumsfelda czy Hillary Clinton. Chcę, aby rozwijało się zrozumienie ich zbrodni, powstrzymywano ich powtarzanie, zadośćuczynienie za usiłowane zbrodnie, postępowały wyrzuty sumienia i pojednanie. Wzywając kolejny trybunał ludowy bez uprawnień do karania, Gordon podkreśla znaczenie zadośćuczynienia i uzyskania publicznego uznania. Był pierwszy taki trybunał, przed którym zeznawałem w sprawie zbrodni wojennych Busha i Cheneya Styczeń 2006, ponad dekadę temu. Sztuczka będzie oczywiście polegać na zrobieniu jednego i jednoczesnym zakupie sieci telewizyjnej. Istotne jest tu jednak to, że pragnienie prawdy i pojednania bez kary nie jest niczym niezwykłym. Nawet w Stanach Zjednoczonych jest wiele przypadków, w których rodziny ofiar zabójstwa sprzeciwiają się nadmiernemu karaniu skazanych za zabójstwo. Są też rodziny ofiar z 9 września, które od początku sprzeciwiały się wykorzystywaniu wydarzeń z 11 września jako pretekstu do wojen.

Rok temu policja w Baltimore zamordowała Freddiego Graya i wielu uważało, że skoro policja to zrobiła, była to kara — za coś. Kiedy ludzie protestowali, sprowadzono policję z całego obszaru, w tym policję przeszkoloną w zakresie okupacji terytorium wroga w Izraelu, policję z bronią podarowaną im przez wojsko USA, policję przeszkoloną przez rząd federalny, aby myśleć o sobie jako o stanie wojny ze społeczeństwem, a nie służyć społeczeństwu.

Mieszkańcy miasta Baltimore przekazali w ubiegłym roku rządowi federalnemu w podatkach 606 milionów dolarów tylko na Departament tak zwanej Obrony, nie licząc wojen, nie licząc tak zwanego Bezpieczeństwa Wewnętrznego, nie licząc bomb nuklearnych w Departamencie Energii czy Najemników w Departament Stanu lub opieka nad weteranami lub zadłużenie z tytułu wcześniejszych wydatków. Mieszkańcy Baltimore przekazali kolejne miliony, aby zapłacić za te rzeczy, prawdopodobnie w sumie 1 miliard dolarów. I kolejny miliard w tym roku i kolejny w następnym. Nie jest jasne, co mieszkańcy Baltimore dostaną za to poza chaosem, katastrofą i nienawiścią do Stanów Zjednoczonych w Afganistanie, Iraku, Syrii, Pakistanie, Libii, Jemenie i Somalii, zmilitaryzowaną policję, szkody wyrządzone żołnierzom amerykańskim z Baltimore, erozja naszych praw obywatelskich, zniszczenie naszego środowiska naturalnego i brak funduszy na ludzkie potrzeby.

Wydaje się, że grupy aktywistów łączą te wydarzenia z wydarzeniami zatytułowanymi „Od Fergusona do Palestyny”. Grupa w Los Angeles o nazwie Fight for the Soul of Our Cities planuje marsz i wiec na 22 kwietnia przeciwko militaryzacji policji. Istnieje ogromna szansa, jeśli przeciwnicy wojny i uwięzienia uznają, że mają do czynienia z tymi samymi siłami, tymi samymi nawykami mentalnymi, tą samą propagandą, tą samą korupcją. Jeśli uda nam się zbudować większy ruch, możemy osiągnąć większe cele. Ale jeśli zbudujemy ten ruch wokół chęci ukarania ostatniego podżegacza wojennego lub szefa policji, możemy strzelić sobie w stopę. Na dłuższą metę możemy zajść dalej, jeśli zbudujemy ruch wokół wizji świata bez wojen, więzień i biedy – i bez chęci karania ludzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język