Schyłek i upadek Departamentu Stanu

By David Swanson, Kwiecień 25, 2018 ..

Ronan Farrow, autor książki War on Peace: The End of Diplomacy and the Decline of American Influence, Getty

Książka Ronana Farrowa Wojna pokoju: koniec dyplomacji i spadek wpływów amerykańskich opowiada o epizodach militaryzacji polityki zagranicznej USA przez Obamę i Trumpa. Chociaż książka zaczyna się i była reklamowana historią Trumpa zwalniającego wielu kluczowych dyplomatów i pozostawiających nieobsadzone stanowiska, znaczna część jej treści pochodzi z erozji dyplomacji sprzed Trumpa, ery Obamy, a nawet ery Busha jako czegoś odrębnego od erozji dyplomacji. handel bronią i bronią.

Rozróżnienie między zatrudnianiem dyplomatów, których opinie mogą mieć znaczenie tylko wtedy, gdy zgadzają się z Pentagonem, a nie zatrudnianiem ich wcale nie jest tak wyraźne, jak ludzie mogą sobie wyobrazić. Podobnie jak w przypadku rozróżnienia między dronami, które strzelają do nieznanych ludzi, gdy jakiś biedny palant ma nacisnąć przycisk, a dronami, które same decydują, kiedy strzelać, pytanie, czy masz dyplomatów, brzmi dramatycznie, ale w rzeczywistości może niewiele zmienić na ziemi.

Farrow może częściowo zgodzić się z moją oceną, ale pisze jako ktoś, kto wierzy, że Stany Zjednoczone odpowiadają na zagrożenia Korei Północnej, a nie odwrotnie, i szlachetnie działają na rzecz „powstrzymania” irańskich dążeń do „hegemonii regionalnej”, zamiast dążyć do globalnej Hegemonia za wszelką cenę.

Kiedy Obama był prezydentem, Departament Stanu pomógł pobić wszelkie rekordy w sprzedaży broni, Stany Zjednoczone zbombardowały kilka krajów, USA i NATO zniszczyły Libię, wybuchły wojny bezzałogowe z katastrofalnymi skutkami, poważne działania na klimat Ziemi zostały starannie sabotowane, a armia amerykańska rozszerzyła się na znaczną część Afryki i Azji. Szczytowe osiągnięcie zwane irańskim porozumieniem nuklearnym nie było jakimś postępem w dziedzinie praw człowieka, pokoju, sprawiedliwości czy współpracy. Był to raczej niepotrzebny i bezsensowny produkt amerykańskiej propagandy, tworzący fałszywe zagrożenie ze strony Iranu, w które wiara może przetrwać porozumienie.

Duża część książki Farrow to portret Richarda Holbrooke'a jako szalonego intryganta, ale sfrustrowanego orędownika niezmilitaryzowanej dyplomacji. Musiałem sobie przypomnieć, że to ten sam Richard Holbrooke, który publicznie powiedział Kongresowi, że zadaniem Departamentu Stanu w Afganistanie jest wspieranie wojska. To ten sam facet, który twierdził, że jeśli Stany Zjednoczone zakończą wojnę, talibowie będą współpracować z Al-Kaidą, co zagrozi Stanom Zjednoczonym – jednocześnie przyznając, że al-Kaida praktycznie nie była obecna w Afganistanie, że talibowie jest mało prawdopodobne, aby współpracował z Al-Kaidą, i że Al-Kaida mogłaby planować zbrodnie z dowolnego miejsca na świecie, ponieważ w afgańskim powietrzu nie ma nic specjalnego do tego celu.

Zapytany podczas przesłuchania w Senacie USA w 2010 roku, w którym zmarł, co u licha robił iw jakim celu w Afganistanie, Holbrooke wielokrotnie nie potrafił udzielić odpowiedzi. To może wyjaśniać jego nawrócenie na łożu śmierci i ostatnie słowa skierowane do chirurga: „Musisz zatrzymać tę wojnę w Afganistanie”. Tak jakby jego lekarz mógł zrobić to, w czym odmówił odgrywania jakiejkolwiek roli, a przynajmniej nie odgrywał żadnej roli. Trudno wyobrazić sobie Holbrooke'a walczącego o pokój, kiedy przypomnimy sobie, że jest to ten sam człowiek, który w 1999 roku celowo stawiane żądania uwzględnić to, czego Serbia nigdy by nie zaakceptowała, aby NATO mogło rozpocząć bombardowania.

Przynajmniej możemy powiedzieć, że Holbrooke był zatrudniony jako dyplomata, praca, która czasami może wiązać się z wyborem pokoju zamiast wojny. I nikt go nie zastąpił. Musimy więc teraz oczekiwać pokoju od ludzi zatrudnionych do prowadzenia wojny.

Ale pogląd, że Departament Stanu jest obecnie zaangażowany lub do niedawna był nawet częściowo zaangażowany w dążenie do pokoju, jest trudny do przełknięcia, ponieważ żadna relacja z życia w Departamencie Stanu nie może się równać z naszym spotkaniem z tym życiem, które zostało nam przekazane przez WikiLeaks w postaci tych wszystkich depesz.

Z pewnością interesujące jest czytanie o frustracjach tych, którzy rzeczywiście chcą nieść pomoc humanitarną, ale których zamierzeni odbiorcy nie muszą być publicznie kojarzeni ze Stanami Zjednoczonymi z powodu ich niepopularności. Ale potrzeba całowania się z twórcami wojny jest czymś, co widzieliśmy publicznie. A depesze Departamentu Stanu ujawniają instytucję ociekającą pogardą dla ludzkości, demokracji, pokoju, sprawiedliwości i rządów prawa.

Myślę, że rozwiązaniem nie jest krzyczenie „do widzenia!” i tańczyć na grobie dyplomacji. Chociaż ma to zejść z drogi i pozwolić dwóm Koreom i wielu innym partnerom zaangażować się w to bez przeszkód. Ostatecznie potrzebujemy uznania dyplomacji za coś nie do pogodzenia z podżeganiem do wojny i wybrania tego pierwszego zamiast drugiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język