Korea Północna, wzorem Chin i Indii, zobowiązała się do nieużycia broni nuklearnej po raz pierwszy. Więc mógłby Obama

Autor John LaForge

Oświadczenie Korei Północnej z 7 maja, że ​​nie będzie pierwszą krajem, który użyje broni nuklearnej, zamiast ulgi i oklasków, spotkało się z oficjalną kpiną. W żadnym raporcie z ogłoszenia, jaki udało mi się znaleźć, nie wskazano, że Stany Zjednoczone nigdy nie złożyły takiego zobowiązania dotyczącego zakazu pierwszego użycia. Żadne z trzydziestu doniesień prasowych nawet nie wspomniało, że Korea Północna nie ma ani jednej nadającej się do użytku głowicy nuklearnej. „The New York Times” przyznał, że „urzędnicy amerykańscy i południowokoreańscy wątpili, czy Korea Północna opracowała niezawodny międzykontynentalny pocisk balistyczny, który mógłby dostarczyć ładunek nuklearny do kontynentalnych Stanów Zjednoczonych”.

„Pierwsze użycie” nuklearne oznacza albo podstępny atak nuklearny, albo eskalację od konwencjonalnego masowego rażenia do użycia głowic nuklearnych, a prezydenci grozili tym aż 15 razy. W okresie przygotowań do zamachu bombowego w Zatoce Perskiej w 1991 r. urzędnicy amerykańscy, w tym ówczesny def. sek. Dick Cheney i sec. stanu James Baker publicznie i wielokrotnie sugerował, że Stany Zjednoczone mogą użyć broni nuklearnej. W środku bombardowania republikanin Dan Burton i felietonista Cal Thomas otwarcie promowali wojnę nuklearną z Irakiem.

W kwietniu 1996 r. zastępca sekretarza obrony prezydenta Billa Clintona, Herald Smith, publicznie zagroził użyciem broni nuklearnej przeciwko niejądrowej Libii – która była stroną Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej – za rzekomą budowę tajnej fabryki broni. Kiedy sekretarza obrony Clintona Williama J. Perry'ego zapytano o tę groźbę, powtórzył ją, mówiąc: „Nie wyrzeklibyśmy się takiej możliwości”. (Traktat o nieproliferacji zabrania ataku nuklearnego na inne państwa-strony.)

W „Dyrektywie dotyczącej polityki prezydenckiej 60” (PD 60) z listopada 1997 r. Clinton upublicznił zamiary swoich planistów wojennych dotyczące pierwszego użycia broni nuklearnej. Amerykańskie bomby wodorowe były teraz wycelowane w kraje uznane przez Departament Stanu za „łotrzyków”. PD 60 w alarmujący sposób obniżył próg możliwości ataku nuklearnego. Doktryna Clintona „pozwoliłaby Stanom Zjednoczonym wystrzelić broń nuklearną w odpowiedzi na użycie broni chemicznej lub biologicznej” – podają „Los Angeles” i „New York Times”. (Twierdzenie, że potrzebujemy bomb wodorowych, aby odstraszyć ataki chemiczne, jest jak twierdzenie, że potrzebujemy reaktorów jądrowych do zagotowania wody.) Rzucając politykę odstraszania pod autobus, Clinton następnie „nakazał, aby wojsko… zastrzegało sobie prawo do użycia broni nuklearnej w pierwszej kolejności, nawet zanim detonację głowicy bojowej wroga.”

Rozkaz Clintona był władczą naganą skierowaną do Narodowej Akademii Nauk (NAS) – najwyższej naukowej grupy doradczej w kraju – która sześć miesięcy wcześniej, 18 czerwca 1997 r., zaleciła Stanom Zjednoczonym „oświadczenie, że nie będą pierwszymi, które użyją broń nuklearną w czasie wojny lub kryzysu.” W kwietniu 1998 r. przedstawiciele Clintona w ambasadzie USA w Moskwie chłodno odmówili wykluczenia użycia broni nuklearnej przeciwko Irakowi, mówiąc: „…nie wykluczamy z góry żadnych dostępnych nam możliwości”.

Ponownie w styczniu i lutym 2003 r. Sekretarz stanu Colin Powell i sekretarz prasowy Białego Domu Ari Fleischer odmówili wyraźnego wykluczenia broni nuklearnej jako opcji w wojnie z Irakiem, twierdząc, że polityka USA nie ma niczego wykluczać, Wade Boese z Arms Stowarzyszenie Control Association zgłosiło. Dodatkowo def. sek. Donald Rumsfeld powiedział o godz luty 13 Komisja Sił Zbrojnych Senatu przesłuchała tę oficjalną politykę, która nakazywała Stanom Zjednoczonym „…nie wykluczać możliwości użycia broni nuklearnej w przypadku ataku”.

Położenie kresu temu ostatecznemu strachowi przed bombami zrównałoby działania USA z przemówieniami prezydenta, który regularnie potępia „terroryzm nuklearny”. Międzynarodowe porozumienie w sprawie „immunitetu niejądrowego”, przyjęte przez pięć państw posiadających broń nuklearną 11 maja 1995 r., nie stłumiło postawionych im zarzutów o hipokryzję. Pakt jest pełen wyjątków – np. PD 60 – i nie ma charakteru wiążącego. Jedynie Chiny złożyły to jednoznaczne zobowiązanie: „W żadnym momencie i pod żadnym pozorem Chiny nie będą pierwszymi, które użyją broni nuklearnej i [Chiny] zobowiązują się bezwarunkowo nie używać broni nuklearnej ani nie grozić jej użyciem przeciwko krajom nieposiadającym broni nuklearnej i strefom wolnym od broni nuklearnej .” Indie złożyły podobną obietnicę dotyczącą zakazu pierwszego użycia.

Formalne zrzeczenie się przez USA prawa do pierwszego użycia pozwoliłoby zwyciężyć chłodniejszym umysłom i zakończyć debatę na temat tak zwanego „progu” użycia bomby. Położyłoby to także kres rażącej publicznej dwulicowości głoszenia, że ​​broń nuklearna służy wyłącznie do odstraszania podczas przygotowań do ataków „przed detonacją głowicy wroga”.

Zobowiązanie się do „nie pierwszego użycia” pozwoliłoby zaoszczędzić miliardy dolarów na badaniach, rozwoju i produkcji, a także na kosztach utrzymania systemów pierwszego uderzenia: bomb wodorowych B61, głowic okrętów podwodnych Trident, głowic rakietowych Cruise i lądowych.

Co istotne, planiści wojny nuklearnej, którzy wykorzystali swoją „kartę główną” pierwszego uderzenia, uważają, że odnieśli sukces – tak jak złodziej może zdobyć worek pieniędzy, używając naładowanej broni, ale bez pociągania za spust. Chcą trzymać swojego upiornego „asa” w rękawie i wyrobili sobie poważne piętno przeciwko formalnej rezygnacji z pierwszego użycia broni nuklearnej, ponieważ mogłoby to jeszcze bardziej postawić pod znakiem zapytania oficjalne „zwycięskie” powody testowania bomb radioaktywnych na Hiroszimę i W Nagasaki w 1945 r.

Stany Zjednoczone powinny przyjąć jednoznaczny język Chin i obiecać, że nigdy nie użyją najpierw broni nuklearnej ani przeciwko państwom nieposiadającym broni nuklearnej. Jeśli prezydent Obama chce złagodzić napięcia na świecie, nie przepraszając za Hiroszimę podczas wizyty w tym ikonicznym mieście, mógłby zastąpić dyrektywę prezydencką Clinton własną, deklarując, że Stany Zjednoczone nigdy więcej nie będą pierwszymi, które wybiorą broń nuklearną.

John LaForge, syndykowany przez PeaceVoice, jest współprzewodniczącym Nukewatch, grupy ds. pokoju i sprawiedliwości środowiskowej w Wisconsin, a także współredaktorem Arianne Peterson z Nuclear Heartland, zrewidowanej: Przewodnik po pociskach rakietowych 450 w Stanach Zjednoczonych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język