„Kupcy śmierci” przetrwają i prosperują

Lawrence Wittner, 1 stycznia 2018 r., Wojna to zbrodnia.

W połowie lat trzydziestych bestseller exposé w sprawie międzynarodowego handlu bronią, w połączeniu z US Dochodzenie kongresowe producentów amunicji, na czele z senatorem Geraldem Nye, wywarła ogromny wpływ na amerykańską opinię publiczną. Przekonani, że kontrahenci wojskowi podsycają sprzedaż broni i wojnę dla własnego zysku, wielu ludzi zaczęło krytycznie odnosić się do tych „kupców śmierci”.

Dziś, jakieś osiem dekad później, ich następcy, teraz grzeczniej nazywani „kontrahentami obronnymi”, żyją i mają się dobrze. Według badanie według Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem sprzedaż broni i usług wojskowych przez 100 największych na świecie korporacyjnych dostawców sprzętu wojskowego w 2016 r. (ostatni rok, za który dostępne są dane) wzrosła do 375 miliardów dolarów. Amerykańskie korporacje zwiększyły swój udział w tej sumie do prawie 58 procent, dostarczając broń przynajmniej narody 100 CAŁYM ŚWIECIE.

Dominująca rola amerykańskich korporacji w międzynarodowym handlu bronią jest w dużej mierze zasługą wysiłków amerykańskich urzędników państwowych. „Znaczące części rządu” — zauważa analityk wojskowy William Hartung„chcą zapewnić, że amerykańska broń zaleje światowy rynek, a firmy takie jak Lockheed i Boeing będą wieść dobre życie. Od prezydenta podczas jego zagranicznych podróży, by odwiedzić sojuszniczych światowych przywódców, przez sekretarzy stanu i obrony, po personel ambasad USA, amerykańscy urzędnicy regularnie działają jako sprzedawcy firm zbrojeniowych”. Co więcej, zauważa, „Pentagon jest ich aktywatorem. Od pośrednictwa, ułatwiania i dosłownie bankowania pieniędzy z transakcji zbrojeniowych po przekazywanie broni uprzywilejowanym sojusznikom za pieniądze podatników, jest w istocie największym na świecie handlarzem bronią”.

Kiedy w 2013 roku Tom Kelly, zastępca asystenta sekretarza Biura ds. Politycznych Departamentu Stanu, został zapytany podczas przesłuchania w Kongresie, czy administracja Obamy robi wystarczająco dużo, by promować amerykański eksport broni, odpowiedział: „[My] występujemy w imieniu naszych firm i robimy wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić, że sprzedaż się powiedzie. . . i to jest coś, co robimy każdego dnia, w zasadzie [na] każdym kontynencie na świecie. . . i ciągle myślimy o tym, jak możemy zrobić to lepiej”. Okazało się to dość sprawiedliwą oceną, ponieważ w ciągu pierwszych sześciu lat administracji Obamy urzędnicy rządowi USA zabezpieczyli umowy na sprzedaż amerykańskiej broni na ponad 190 miliardów dolarów na całym świecie, zwłaszcza na niestabilny Bliski Wschód. Zdeterminowany, by przyćmić swojego poprzednika, prezydenta Donald Trumppodczas swojej pierwszej zagranicznej podróży chwalił się umową zbrojeniową o wartości 110 miliardów dolarów (w sumie 350 miliardów dolarów w ciągu następnej dekady) z Arabią Saudyjską.

Największym pojedynczym rynkiem broni pozostają Stany Zjednoczone, ponieważ kraj ten zajmuje pierwsze miejsce wśród krajów pod względem wydatków wojskowych, z Wzrost o 36 globalnej sumy. Trump jest chętny pasjonat militariów, podobnie jak Kongres Republikanów, który jest obecnie w trakcie zatwierdzania Wzrost procentowy 13 w i tak już astronomicznym budżecie wojskowym USA. Znaczna część tych przyszłych wydatków wojskowych prawie na pewno zostanie przeznaczona na zakup nowej i bardzo drogiej, zaawansowanej technologicznie broni kontrahentów wojskowych są biegli w dostarczaniu milionowych datków na kampanie potrzebującym politykom, zatrudniając od 700 do 1,000 lobbystów, aby ich popychali, twierdząc, że ich wojskowe zakłady produkcyjne są niezbędne do tworzenia miejsc pracy i mobilizując finansowane przez korporacje think tanki, aby uwydatniać coraz większe zagraniczne „niebezpieczeństwa”.

Mogą też liczyć na życzliwe przyjęcie ze strony byłych menedżerów zajmujących obecnie wysokie stanowiska w administracji Trumpa, m.in.: Sekretarza Obrony Jamesa Mattisa (byłego członka zarządu General Dynamics); Szef sztabu Białego Domu John Kelly (wcześniej zatrudniony przez kilku kontrahentów wojskowych); zastępca sekretarza obrony Patrick Shanahan (były dyrektor Boeinga); sekretarz armii Mark Esper (były wiceprezes Raytheon); Sekretarz Sił Powietrznych Heather Wilson (była konsultantka Lockheed Martin); Podsekretarz Obrony ds. Przejęć Ellen Lord (były dyrektor generalny firmy lotniczej); oraz szef sztabu Rady Bezpieczeństwa Narodowego Keith Kellogg (były pracownik głównego kontrahenta wojskowego i wywiadowczego).

Ta formuła bardzo dobrze sprawdza się w przypadku amerykańskich kontrahentów wojskowych, co ilustruje przypadek Lockheed Martin, największego handlarza bronią na świecie. W 2016 roku sprzedaż broni Lockheed wzrosła o ok prawie 11 procent do $ 41 mld, a firma jest na dobrej drodze do jeszcze większego zamożności dzięki produkcji tzw Myśliwiec F-35. Lockheed rozpoczął prace nad zaawansowanym technologicznie samolotem bojowym w latach 1980., a od 2001 r. rząd USA wydał ponad $ 100 mld do jego produkcji. Obecnie szacunki analityków wojskowych dotyczące całkowitego kosztu dla podatników 2,440 F-35 pożądanych przez urzędników Pentagonu wahają się od $ 1 biliona do $ 1.5 biliona, robić to najdroższy program zakupowy w historii USA.

Miłośnicy F-35 uzasadnili ogromny koszt samolotu bojowego, podkreślając jego przewidywaną zdolność do szybkiego startu i pionowego lądowania, a także jego zdolność przystosowania do użytku przez trzy różne gałęzie armii USA. A jego popularność może również odzwierciedlać ich założenie, że jego surowa niszczycielska siła pomoże im wygrać przyszłe wojny z Rosją i Chinami. „Nie możemy dostać się do tych samolotów wystarczająco szybko”, powiedział generał porucznik Jon Davis, szef lotnictwa Korpusu Piechoty Morskiej, podkomisji Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów na początku 2017 r. „Mamy w rękach zmieniacza gry, zwycięzcę wojny”.

Nawet jeśli, specjaliści od samolotów zwracają uwagę, że F-35 nadal ma poważne problemy strukturalne, a jego zaawansowany technologicznie komputerowy system dowodzenia jest podatny na cyberataki. „Ten samolot ma jeszcze długą drogę do pokonania, zanim będzie gotowy do walki” — zauważył analityk wojskowy w Project on Government Oversight. „Biorąc pod uwagę, jak długo jest w fazie rozwoju, musisz się zastanawiać, czy kiedykolwiek będzie gotowy”.

Zaskoczony nadzwyczajnymi kosztami projektu F-35, Donald Trump początkowo wyśmiewał przedsięwzięcie jako „poza kontrolą”. Ale po spotkaniu z urzędnikami Pentagonu i dyrektorem generalnym Lockheed, Marilynn Hewson, nowy prezydent zmienił kurs, wychwalając „fantastyczny” F-35 jako „wspaniały samolot” i zatwierdzając wielomiliardowy kontrakt na kolejne 90 z nich.

Z perspektywy czasu nic z tego nie jest całkowicie zaskakujące. W końcu inni gigantyczni kontrahenci wojskowi — na przykład nazistowskie Niemcy Krupp i IG Farben i faszystowskiej Japonii Mitsubishi i Sumitomo ― dobrze prosperowali, uzbrajając swoje narody na II wojnę światową i nadal prosperowali po jej zakończeniu. Dopóki ludzie zachowują wiarę w najwyższą wartość potęgi militarnej, możemy prawdopodobnie spodziewać się, że Lockheed Martin i inni „kupcy śmierci” będą nadal czerpać korzyści z wojny kosztem społeczeństwa.

Lawrence Wittner (http://www.lawrenceswittner.com) jest emerytowanym profesorem historii na SUNY/Albany i autorem Konfrontacja z bombą (Stanford University Press).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język