Tworzenie historii i budowanie przyszłości na pustyni Nevada

Briana Terrella

26 marca byłem w Nevadzie jako koordynator wydarzenia Nevada Desert Experience, przygotowując się do corocznego Sacred Peace Walk, 65-milowej wędrówki przez pustynię z Las Vegas do poligonu jądrowego w Mercury w stanie Nevada, wydarzenie które NDE sponsoruje każdej wiosny od około 30 lat. Na dwa dni przed rozpoczęciem marszu trasę prześledziła ciężarówka nas, organizatorów.

Przedostatnim przystankiem na tradycyjnej trasie jest „Obóz Pokoju”, miejsce na pustyni, w którym zwykle zatrzymujemy się na ostatnią noc przed przekroczeniem autostrady 95 do tego, co jest obecnie znane jako Miejsce Bezpieczeństwa Narodowego Nevady. Kiedy tam dotarliśmy, byliśmy zaskoczeni, że cały obóz i droga prowadząca z niego do poligonu testowego były otoczone jasnopomarańczowym plastikowym płotem śnieżnym.

Nie było widocznego powodu ogrodzenia ani widocznego dostępu do obozu, który przez wiele lat był miejscem postoju protestów przeciwko testom nuklearnym. Nie tylko zablokowano nam dostęp do naszego tradycyjnego miejsca biwakowego, ale w promieniu około mili nie było bezpiecznego, legalnego ani wygodnego miejsca do parkowania pojazdów, ani miejsca, w którym moglibyśmy nawet zostawić sprzęt lub pozwolić na pozostawienie tych uczestników naszego protestu, którzy nie mogli przejść długiego spaceru po nierównym terenie. Dopiero zaczynaliśmy oceniać trudności logistyczne związane z tą nową sytuacją, gdy obok przejeżdżał zastępca szeryfa hrabstwa Nye.

Po ostrzeżeniu nas, że zatrzymanie nas na drodze jest nielegalne, zastępca pozwolił nam się zatrzymać, wyjaśniając sytuację tak, jak ją widzi. Powiedział, że kilku ważnych osobistości na uniwersytecie przekonało Departament Transportu Nevady, że Obóz Pokoju to miejsce o znaczeniu historycznym, więc nie można z nim zadzierać. Ogrodzenia wzniesiono mniej więcej tydzień wcześniej, jak powiedział, w oczekiwaniu na Spacer Świętego Pokoju. Artefakty dawnych protestów nie mogły zostać zakłócone obecnością współczesnych protestujących. Nikt poza archeologami, jak nam powiedział zastępca, nie będzie już nigdy wpuszczany do obozu. Ironia tego obrazu nie umknęła nam.

Po powrocie do Las Vegas od razu zacząłem dzwonić do różnych biur Departamentu Transportu, szczególnie pod numery, które znalazłem (ku niejakiemu zaskoczeniu) do biura archeologii DOT. Przeszukałem również Internet w kwestiach związanych z Peace Camp i jego historią i odkryłem, że w 2007 roku Amerykańskie Biuro ds. wpis do Krajowego Rejestru miejsc o znaczeniu historycznym.

Przeczytałem Archeologia, publikacja Archaeological Institute of America i inne publikacje, w jaki sposób niektórzy antropolodzy z Desert Research Institute zbadali to miejsce i pomyślnie dowiedli, że Peace Camp kwalifikuje się do umieszczenia w Krajowym Rejestrze miejsc o znaczeniu historycznym. Czytałem, że aby się kwalifikować, miejsce musi spełniać następujące kryteria: „a) kojarzyć się z wydarzeniami, które wniosły znaczący wkład w szerokie wzorce naszej historii, oraz b) ucieleśniać charakterystyczne cechy… posiadające wysokie wartości artystyczne…”

Chociaż implikacje tego określenia dla nas były nadal niejasne, satysfakcjonującą była wiadomość, że przynajmniej kilka agencji w biurokracji federalnej i stanowej uznaje, wraz z częścią akademickiej społeczności antropologicznej, fakt, że kilka pokoleń antynuklearnych aktywiści „wnieśli znaczący wkład w szerokie wzorce naszej historii”. Wzory, symbole i komunikaty, na które wpływ mają układy skał o różnych kolorach i rozmiarach („geoglify”, w języku archeologów) oraz graffiti nabazgrane na tunelach pod autostradą mają oficjalne uznanie, że „posiadają wysokie wartości artystyczne” i zasługują na ochronę prawną !

Opuściliśmy już Las Vegas podczas naszej pięciodniowej wyprawy na teren testowy, zanim telefony zwrotne z różnych agencji potwierdziły, że zastępca źle zrozumiał stan rzeczy. Ogrodzenia nie zostały postawione w celu ochrony Obozu Pokoju przed rozjemcami, ale jako środek tymczasowy, aby uniemożliwić niektórym wykonawcom, którzy mieli rozpocząć naprawę dróg, przejeżdżanie przez niego ciężkim sprzętem. Otworzyłaby się brama w płocie, żeby nas wpuścić. Parkowanie, biwakowanie, urządzanie kuchni polowej, wszystko byłoby dozwolone jak dawniej.

Ta wiadomość była ulgą. Spodziewaliśmy się, a nawet planowaliśmy konfrontacji z Narodową Administracją Bezpieczeństwa Jądrowego, kiedy przybyliśmy na Merkurego i Poligon Testowy, a ponadto spodziewaliśmy się, że wielu z nas zostanie aresztowanych za wtargnięcie tam, pomimo pozwolenia udzielonego nam przez Radę Narodową Zachodniego Szoszonu, prawnych właścicieli gruntu. Nie chcieliśmy jednak spierać się z Urzędem Ochrony Zabytków Stanu Nevada, a aresztowanie za naruszenie stanowiska archeologicznego nie niesie ze sobą tego samego moralnego znaczek jako walka z potencjalną zagładą nuklearną.

Główny archeolog Departamentu Transportu był szczególnie wylewny w swojej wysokiej ocenie znaczenia Obozu Pokoju. Chwalił się, że Peace Camp to jedyne wyznaczone miejsce historyczne w Nevadzie, które ma mniej niż 50 lat. Moje własne doświadczenia z Obozem Pokoju i Poligonem Testowym są być może mniej niż historyczne. Byłem tam raz u szczytu protestów w 1987 roku, znowu gdzieś w latach 1990., a potem z coraz większą częstotliwością po rozpoczęciu protestów przeciwko dronom operowanym z pobliskiej bazy lotniczej Creech w 2009 roku. Przyznaję, że do tego spotkania myślałem, że Peace Camp jako niewiele więcej niż dogodne miejsce do organizowania protestów przeciwko próbom bomb atomowych przeprowadzanym po drugiej stronie autostrady 95.

Grzyby chmur z pierwszych testów przeprowadzonych na poligonie Nevada można było zobaczyć z dalekiego Las Vegas. Traktat o ograniczonym zakazie prób z 1963 roku przeniósł testy do podziemia. Chociaż Stany Zjednoczone nie ratyfikowały Traktatu o całkowitym zakazie prób, wstrzymały testy na pełną skalę w 1992 r., Chociaż „podkrytyczne” testy broni, testy, które nie osiągnęły masy krytycznej, są nadal przeprowadzane na miejscu.

Od 1986 do 1994 roku na poligonie w Nevadzie odbyło się 536 demonstracji, w których wzięło udział 37,488 15,740 uczestników, a około 3 XNUMX aktywistów zostało aresztowanych. Wiele demonstracji w tamtych latach przyciągało jednocześnie tysiące. Tegoroczny Spacer Świętego Pokoju i nasze Dobre XNUMX kwietnia Piątek protest na poligonie był skromny w porównaniu z około 50 uczestnikami i cieszymy się, że 22 z nich zostało aresztowanych po wejściu na teren.

Liczby przybywające na testy protestacyjne w Nevadzie gwałtownie spadły wraz z zakończeniem testów na pełną skalę i nie jest zaskakujące, że testy jądrowe nie są palącą przyczyną tamtych czasów. Protesty w miejscach bardziej bezpośrednio związanych z rozwojem broni jądrowej wciąż gromadzą przyzwoitą liczbę. Zaledwie trzy tygodnie przed naszym ostatnim protestem około 200 protestujących obozowało przed bramami Bazy Sił Powietrznych Creech, centrum morderstw dronów tuż przy autostradzie od Poligonu.

Kluczowe jest jednak to, że niektórzy z nas wciąż pojawiają się na Poligonie i używają swoich ciał, aby dodać do powoli rosnącej liczby tych, którzy ryzykują tam aresztowanie, aby powiedzieć „nie” niewypowiedzianemu horrorowi wojny nuklearnej.

Tysiące pracowników nadal każdego ranka wyjeżdża z Las Vegas, by zgłosić się do pracy w Narodowym Miejscu Bezpieczeństwa Nevady. Nie znamy wszystkich piekielnych prac, które są planowane i przeprowadzane poza wartownią bydła. Niektórzy przeprowadzają testy podkrytyczne, inni bez wątpienia po prostu trzymają się praktyki, szkolą nowych pracowników i utrzymują sprzęt i infrastrukturę do ewentualnego wznowienia testów na pełną skalę. W dniu, w którym zbuntowany prezydent wyda rozkaz, Narodowe Centrum Bezpieczeństwa Nevady będzie gotowe do zdetonowania bomb nuklearnych pod piaskami pustyni.

Wbrew prawdopodobieństwu tego strasznego dnia, my też musimy wytrwać w praktyce. Musimy utrzymywać nasze listy mailingowe i bazy danych, wysyłać zachęty i informacje w biuletynach i wiadomościach e-mail, utrzymywać otwarte wszystkie kanały komunikacji. Musimy pielęgnować nasze przyjaźnie i wzajemną miłość. Być może nasz pokojowy spacer i akt cywilnego oporu na poligonie testowym, niewielki w porównaniu z wielkimi protestami z lat 1980., można uznać za „demonstrację podkrytyczną”, test, za pomocą którego możemy zmierzyć nasz potencjał do mobilizacji w oporze do testów bomb nuklearnych na pełną skalę, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Protesty na poligonie Nevada zostały słusznie uznane ze względu na ich historyczne znaczenie. Być może pewnego dnia turyści z Nevady opuszczą na chwilę kasyna, aby odwiedzić Peace Camp jako miejsce świętowania i nadziei, gdzie ludzkość zawróciła ze swojej ścieżki zniszczenia. Tego dnia Nevada National Security Site, odrestaurowany i przywrócony suwerenności Narodu Zachodniego Szoszonu, będzie pomnikiem żalu za zbrodnie popełnione tam na ziemi i jej stworzeniach. Ten czas jeszcze nie nadszedł. To, co będzie uważane za historię Obozu Pokoju i Poligonu Testowego, nie wspominając już o historii tej planety, wciąż jest pisane, gdy chodzimy i działamy.

Brian Terrell jest koordynatorem wydarzeń Nevada Desert Experience i współkoordynatorem Voices for Creative Nonviolence.brian@vcnv.org>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język