Znaczenie rozejmu bożonarodzeniowego z grudnia 1914 r

By Brian Willson

W grudniu 1914 roku nastąpił zdumiewający wybuch pokoju, choć krótkotrwały, kiedy aż 100,000 500 z miliona żołnierzy, czyli dziesięć procent, stacjonujących na 24-milowym froncie zachodnim podczas I wojny światowej, wzajemnie i spontanicznie przestało walczyć przez co najmniej 36-24 godzin, 26-11 grudnia. Pojedyncze przypadki lokalnych rozejmów miały miejsce co najmniej 1915 grudnia i trwały sporadycznie do Nowego Roku i do początku stycznia 115 r. Co najmniej 30 jednostek bojowych brało udział wśród żołnierzy brytyjskich, niemieckich, francuskich i belgijskich. Pomimo rozkazów generała surowo zabraniających wszelkiego rodzaju bratania się z wrogiem, w wielu miejscach na froncie widać było drzewa z zapalonymi świecami, żołnierzy wychodzących z okopów w odległości zaledwie 40 do XNUMX jardów od siebie, aby uścisnąć dłoń, dzielić się dymem, jedzeniem i winem oraz śpiewać z nawzajem. Żołnierze ze wszystkich stron korzystali z możliwości grzebania swoich zmarłych leżących na polach bitew, a nawet pojawiły się doniesienia o wspólnych nabożeństwach pogrzebowych. W niektórych przypadkach do powszechnego bratania się włączali się oficerowie. Gdzieniegdzie wspomina się nawet o meczu piłki nożnej rozgrywanym między Niemcami a Brytyjczykami. (Patrz ŹRÓDŁA).

Choć był to imponujący pokaz ludzkiego ducha, nie był to jednak wyjątkowy przypadek w historii wojny. W rzeczywistości było to odrodzenie długoletniej tradycji. Nieformalne rozejmy i niewielkie lokalne rozejmy oraz incydenty przyjaźni dzielonej między wrogami miały miejsce podczas innych dłuższych okresów walk zbrojnych przez kilka stuleci, być może dłużej.[1] Obejmuje to również wojnę w Wietnamie.[2]

Emerytowany podpułkownik armii Dave Grossman, profesor nauk wojskowych, argumentował, że ludzie mają głęboki, wrodzony opór przed zabijaniem, który wymaga specjalnego szkolenia, aby go przezwyciężyć.[3] Nie byłem w stanie wbić bagnetu w manekina podczas szkolenia komandosów USAF na początku 1969 roku. Zastanawiam się, czy gdybym był żołnierzem wojskowym zamiast oficerem Sił Powietrznych i kilka lat młodszym, byłoby łatwiej zabić Komenda? Mój dowódca był oczywiście bardzo niezadowolony, kiedy odmówiłem użycia bagnetu, ponieważ wojsko doskonale zdaje sobie sprawę, że do zabijania można zmusić tylko siłą. Tyrania potrzebna, by armia działała, jest zaciekła. Wie, że nie może pozwolić na dialog na temat swojej misji i musi szybko załatać wszelkie pęknięcia w systemie ślepego posłuszeństwa. Natychmiast zostałem umieszczony na „Liście Oficerów Kontroli” i spotkałem się z królewskimi besztami za zamkniętymi drzwiami, w których grożono mi przestępstwami przed sądem wojennym, ciągle zawstydzano mnie i oskarżano o bycie tchórzem i zdrajcą. Powiedziano mi, że moja nieumyślna odmowa udziału w ćwiczeniu bagnetowym spowodowała problemy z morale, które groziły zakłóceniem naszej misji.

Stanley Milgram, psycholog społeczny Uniwersytetu Yale, w 1961 roku, zaledwie trzy miesiące po rozpoczęciu procesu Adolpha Eichmanna w Jerozolimie za jego rolę w koordynowaniu Holokaustu, rozpoczął serię eksperymentów, aby lepiej zrozumieć naturę posłuszeństwa wobec władzy. Wyniki były szokujące. Milgram starannie sprawdził swoich pacjentów, aby byli reprezentatywni dla typowych Amerykanów. Poinformowani o znaczeniu wykonywania poleceń, uczestnicy zostali poinstruowani, aby naciskać dźwignię, powodując, jak sądzili, serię wstrząsów, stopniowo nasilających się z przyrostem piętnastu woltów, za każdym razem, gdy znajdujący się w pobliżu Uczeń (aktor) popełni błąd w zadaniu polegającym na dopasowywaniu słów . Kiedy Uczniowie zaczęli krzyczeć z bólu, Eksperymentator (autorytet) spokojnie nalegał, aby eksperyment był kontynuowany. Zaskakujące 65 procent uczestników Milgrama zastosowało najwyższy możliwy poziom elektryczności - śmiertelny wstrząs, który mógł zabić kogoś, kto faktycznie otrzymał wstrząsy. Dodatkowe eksperymenty przeprowadzone przez lata na innych uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych i co najmniej w dziewięciu innych krajach w Europie, Afryce i Azji wykazały podobnie wysokie wskaźniki podporządkowania się władzy. Badanie z 2008 roku, którego celem było powtórzenie eksperymentów Milgrama dotyczących posłuszeństwa, przy jednoczesnym uniknięciu kilku jego najbardziej kontrowersyjnych aspektów, dało podobne wyniki.[4]

Milgram ogłosił najbardziej fundamentalną lekcję płynącą z badania:

Zwykli ludzie, po prostu wykonujący swoją pracę i bez szczególnej wrogości z ich strony, mogą stać się agentami w strasznym destrukcyjnym procesie. . . Najczęstszym dostosowaniem myśli u posłusznego podmiotu jest postrzeganie przez niego (jej) siebie jako osoby nieodpowiedzialnej za własne czyny. . . On (ona) widzi siebie (siebie) nie jako osobę działającą w sposób moralnie odpowiedzialny, ale jako agenta władzy zewnętrznej, „wykonującego swój obowiązek”, co wielokrotnie było słyszane w zeznaniach oskarżonego w Norymberdze. . . . W złożonym społeczeństwie psychologicznie łatwo jest ignorować odpowiedzialność, gdy jest się tylko ogniwem pośrednim w łańcuchu złych czynów, ale daleko mu do ostatecznych konsekwencji. . . . W ten sposób następuje fragmentacja całego ludzkiego aktu; żaden mężczyzna (kobieta) nie decyduje się na dokonanie złego czynu i nie jest konfrontowany z jego konsekwencjami.[5]

Milgram przypomniał nam, że krytyczne badanie naszej własnej historii ujawnia „demokrację” ustanowionej władzy nie mniej tyrańskiej, kwitnącej na posłusznej populacji nienasyconych konsumentów zależnych od terroryzowania innych, powołując się na zniszczenie pierwotnych rdzennych mieszkańców, zależność od niewolnictwa miliony, internowanie Amerykanów pochodzenia japońskiego i użycie napalmu przeciwko wietnamskiej ludności cywilnej.[6]

Jak donosił Milgram, „ucieczka pojedynczego osobnika, o ile można ją powstrzymać, ma niewielkie znaczenie. Zastąpi go następny w kolejce. Jedynym niebezpieczeństwem dla funkcjonowania wojska jest możliwość, że samotny uciekinier będzie stymulował innych”.[7]

W 1961 roku żydowska filozofka moralności i politolog Hannah Arendt była świadkiem procesu Adolfa Eichmanna. Ze zdziwieniem odkryła, że ​​„nie był zboczony ani sadystyczny”. Zamiast tego Eichmann i wielu jemu podobnych „było i nadal jest przerażająco normalnych”.[8]  Arendt określiła zdolność zwykłych ludzi do popełniania nadzwyczajnego zła w wyniku presji społecznej lub w określonym otoczeniu społecznym jako „banalność zła”. Z eksperymentów Milgrama wiemy, że „banalność zła” nie jest czymś wyjątkowym dla nazistów.

Eko-psychologowie i historycy kultury twierdzą, że ludzkie archetypy zakorzenione we wzajemnym szacunku, empatii i współpracy były ważne dla naszego gatunku, aby zaszedł tak daleko w naszej gałęzi ewolucji. Jednak 5,500 lat temu, około 3,500 pne, stosunkowo małe neolityczne wioski zaczęły mutować w większe „cywilizacje” miejskie. Wraz z „cywilizacją” pojawił się nowy pomysł organizacyjny – coś, co historyk kultury Lewis Mumford nazywa „megammaszyną”, składającą się wyłącznie z ludzkich „części” zmuszonych do współpracy w celu wykonywania zadań na kolosalną skalę, jakiej nigdy wcześniej sobie nie wyobrażano. Cywilizacja widziała tworzenie biurokracji kierowanych przez kompleks władzy autorytetu (króla) z skrybami i posłańcami, którzy organizowali maszyny robocze (masy robotników) do budowy piramid, systemów irygacyjnych i ogromnych systemów magazynowania zboża wśród innych struktur, wszystkie egzekwowane przez wojsko. Jego cechami były centralizacja władzy, podział ludzi na klasy, dożywotni podział pracy przymusowej i niewolnictwa, arbitralna nierówność bogactwa i przywilejów oraz potęga militarna i wojna.[9] Z biegiem czasu cywilizacja, którą nauczono nas uważać za tak korzystną dla kondycji ludzkiej, okazała się bardzo traumatyczna dla naszego gatunku, nie mówiąc już o innych gatunkach i ekosystemie Ziemi. Jako współcześni członkowie naszego gatunku (z wyłączeniem szczęśliwych rdzennych społeczeństw, które w jakiś sposób uniknęły asymilacji) przez trzysta pokoleń utknęliśmy w modelu wymagającym masowego posłuszeństwa wobec dużych pionowych kompleksów władzy.

Mumford wyjaśnia swoje uprzedzenia, że ​​autonomia w małych grupach poziomych jest ludzkim archetypem, który został teraz stłumiony przez szacunek dla posłuszeństwa wobec technologii i biurokracji. Stworzenie ludzkiej cywilizacji miejskiej przyniosło nieznane wcześniej wzorce systematycznej przemocy i działań wojennych,[10] co Andrew Schmookler nazywa „grzechem pierworodnym” cywilizacji,[11] i Mumford, „zbiorowa paranoja i plemienne urojenia wielkości”.[12]

„Cywilizacja” wymagała masowej cywilizacji posłuszeństwo aby umożliwić dominację pionowych struktur władzy. I nie ma znaczenia, w jaki sposób ta hierarchiczna władza pionowa jest osiągana, czy to poprzez sukcesję monarchiczną, dyktatorów, czy demokratyczne wybory, niezmiennie funkcjonuje poprzez różne formy tyranii. Autonomiczne wolności, którymi kiedyś cieszyli się ludzie w grupach plemiennych sprzed cywilizacji, teraz zależą od wiary w struktury władzy i ich kontrolujące ideologie, które zostały opisane jako opresyjne „hierarchie dominacji”, w których panuje własność prywatna i męskie podporządkowanie kobiet, w razie potrzeby siłą.[13]

Pojawienie się pionowych struktur władzy, rządów królów i szlachty wyrwało ludzi z historycznych wzorców życia w małych grupach plemiennych. Wraz z wymuszonym rozwarstwieniem, oddzielenie ludzi od ich intymnych związków z ziemią spowodowało głęboką niepewność, strach i uraz psychiczny. Ecopyschologists sugerują, że taka fragmentacja doprowadziła do ekologicznego unprzytomny.[14]

Dlatego ludzie desperacko potrzebują na nowo odkryć i pielęgnować przykłady nieposłuszeństwa wobec systemów władzy politycznej, które wywołały 14,600 5,500 wojen od czasu nadejścia cywilizacji około 3,500 lat temu. W ciągu ostatnich 8,500 lat podpisano prawie XNUMX traktatów w celu zakończenia działań wojennych, bezskutecznie, ponieważ pionowe struktury władzy pozostały nienaruszone, które wymagają posłuszeństwa w ich wysiłkach na rzecz rozszerzenia terytorium, władzy lub bazy zasobów. Stawką jest przyszłość gatunku i życie większości innych gatunków, ponieważ czekamy, aż ludzie odzyskają zdrowy rozsądek, zarówno indywidualnie, jak i zbiorowo.

Rozejm bożonarodzeniowy z 1914 r. sprzed stu lat był niezwykłym przykładem tego, jak wojny mogą trwać tylko wtedy, gdy żołnierze zgodzą się walczyć. Trzeba to uczcić i celebrować, nawet jeśli to tylko ulotna chwila. Reprezentuje potencjał ludzkiego nieposłuszeństwa wobec szalonej polityki. Jak głosił niemiecki poeta i dramaturg Bertolt Brecht: Generale, twój czołg to potężny pojazd. Niszczy lasy i miażdży Setkę ludzi. Ale ma jedną wadę: potrzebuje sterownika.[15] Gdyby zwykli ludzie masowo odmówili kierowania czołgiem wojennym, przywódcy zostaliby pozostawieni samym sobie. Byłyby krótkie.

ENDNOTES

[1] http://news.bbc.co.uk/2/hi/special_report/1998/10/98/world_war_i/197627.stm, informacje zaczerpnięte od Malcolma Browna i Shirley Seaton, Świąteczny rozejm: front zachodni, 1914 (Nowy Jork: Hippocrene Books, 1984.

[2] Richard Boyle, Flower of the Dragon: Podział armii amerykańskiej w Wietnamie (San Francisco: Ramparts Press, 1973), 235-236; Ryszard Moser, Nowi zimowi żołnierze, New Brunswick, NJ: Rutgers University Press, 1996), 132; Toma Wellsa, Wojna ciągu (Nowy Jork: Henry Holt and Co., 1994), 525-26.

[3] Dave Grossman, On Killing: The Psychological Cost of Learning to Kill in War and Society (Boston: Little, Brown, 1995).

[4] Lisa M. Krieger, „Szokujące objawienie: profesor Uniwersytetu Santa Clara odzwierciedla słynne studium tortur”, San Jose Mercury News, Grudzień 20, 2008.

[5] Stanley Milgram, „Niebezpieczeństwa posłuszeństwa”, Harper's, Grudzień 1973, 62–66, 75–77; Stanleya Milgrama, Posłuszeństwo wobec władzy: eksperymentalny pogląd (1974; Nowy Jork: Perennial Classics, 2004), 6–8, 11.

 [6] Milgrama, 179.

[7] Milgrama, 182.

[8] [Hanna Arendt, Eichmann w Jerozolimie: raport o banalności zła (1963; Nowy Jork: Penguin Books, 1994), 276].

[9] Lewis Mumford, Mit maszyny: technika i rozwój człowieka (Nowy Jork: Harcourt, Brace & World, Inc., 1967), 186.

[10] Ashley Montagu, Natura ludzkiej agresji (Oxford: Oxford University Press, 1976), 43–53, 59–60; Ashley Montagu, wyd., Uczenie się nieagresji: doświadczenie społeczeństw niepiśmiennych (Oxford: Oxford University Press, 1978); Jean Guilaine i Jean Zammit, Pochodzenie wojny: przemoc w prehistorii, przeł. Melanie Hersey (2001; Malden, MA: Blackwell Publishing, 2005).

[11] Andrew B. Schmookler, Ze słabości: Leczenie ran, które prowadzą nas do wojny (Nowy Jork: Bantam Books, 1988), 303.

[12] Mamford, 204.

[13] Etienne de la Boetie, Polityka posłuszeństwa: dyskurs dobrowolnej niewoli, trans. Harry Kurz (ok. 1553; Montreal: Black Rose Books, 1997), 46, 58–60; Riane Eisler, Kielich i Ostrze (Nowy Jork: Harper & Row, 1987), 45–58, 104–6.

 [14] Theodore Roszak, Mary E. Gomes i Allen D. Kanner, wyd., Ekopsychologia: przywracanie Ziemi Uzdrawianie umysłu (San Francisco: Sierra Club Books, 1995). Ekopsychologia konkluduje, że nie może być osobistego uzdrowienia bez uzdrowienia ziemi i że ponowne odkrycie naszego świętego związku z nią, tj. naszej intymnej przyziemności, jest niezbędne dla osobistego i globalnego uzdrowienia i wzajemnego szacunku.

[15] „Generale, twój czołg to potężny pojazd”, opublikowany w r Z niemieckiego podkładu wojennego, Część wiersze Svendborga (1939); w tłumaczeniu Lee Baxandall w Wiersze, 1913-1956, 289.

 

ŹRÓDŁA Rozejm bożonarodzeniowy z 1914 r

http://news.bbc.co.uk/2/hi/special_report/1998/10/98/world_war_i/197627.stm.

Brown, Dawid. „Pamiętając o zwycięstwie ludzkiej życzliwości – zagadkowy, przejmujący rozejm bożonarodzeniowy z I wojny światowej” The Washington Post, Grudzień 25, 2004.

Browna, Malcolma i Shirley Seatonów. Świąteczny rozejm: front zachodni, 1914. Nowy Jork: Hippocrene, 1984.

Tasak, Alan i Lesley Park. „Christmas Truce: A General Overview”, christmastruce.co.uk/article.html, dostęp 30 listopada 2014 r.

Gilbert, Martin. Pierwsza wojna światowa: pełna historia . Nowy Jork: Henry Holt and Co., 1994, 117-19.

Hochschild, Adam. Aby zakończyć wszystkie wojny: historia lojalności i buntu, 1914-1918 . Nowy Jork: Mariners Books, 2012, 130–32.

Vinciguerra, Tomasz. „Rozejm bożonarodzeniowy, 1914”, The New York Times, Grudzień 25, 2005.

Weintraub, Stanley. Cicha noc: historia świątecznego rozejmu z I wojny światowej . Nowy Jork: The Free Press, 2001.

----

S. Brian Willson, brianwillson.com, 2 grudnia 2014, członek Veterans For Peace Chapter 72, Portland, Oregon

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język