Iluzja wojny bez ofiar

Wojny amerykańskie w erze po 9 września charakteryzowały się stosunkowo niskimi ofiarami w USA, ale to nie znaczy, że są mniej brutalne niż poprzednie wojny, zauważa Nicolas JS Davies.

Nicolas JS Davies, 9 marca 2018 r., Consortiumnews.com.

W ubiegłą niedzielę galę rozdania Oscarów przerwał m.in bezsensowna akcja propagandowa z udziałem indiańskiego aktora i weterana z Wietnamu, zawierający montaż fragmentów z hollywoodzkich filmów wojennych.

Trumny martwych żołnierzy amerykańskich przybywających do
Baza Sił Powietrznych Dover w Delaware w
2006. (zdjęcie rządu USA)

Aktor Wes Studi powiedział, że „walczył o wolność” w Wietnamie. Ale każdy, kto choć trochę rozumie tę wojnę, w tym na przykład miliony widzów, którzy oglądali dokument Kena Burnsa o wojnie w Wietnamie, wie, że to Wietnamczycy walczyli o wolność – podczas gdy Studi i jego towarzysze walczyli, zabijali i ginęli , często odważnie i z nierozważnych powodów, odmawiać ludności Wietnamu tej wolności.

Studi przedstawił hollywoodzkie filmy, które prezentował, w tym „American Sniper”, „The Hurt Locker” i „Wróg numer jeden”, słowami: „Poświęćmy chwilę, aby oddać hołd tym potężnym filmom, które rzucają wielkie światło na tych, którzy walczyli o wolność na całym świecie”.

Udawanie światowej publiczności telewizyjnej w 2018 r., że amerykańska machina wojenna „walczy o wolność” w krajach, które atakuje lub najeżdża, było absurdem, który mógł tylko dodać zniewagi milionom ocalałych z amerykańskich zamachów stanu, inwazji, kampanii bombowych i wrogich okupacji wojskowych na całym świecie.

Rola Wesa Studiego w tej orwellowskiej prezentacji uczyniła ją jeszcze bardziej niestosowną, ponieważ jego właśni Czirokezowie sami ocaleli z amerykańskich czystek etnicznych i przymusowego wysiedlenia na Szlaku Łez z Północnej Karoliny, gdzie żyli przez setki, a może tysiące lat, aby Oklahoma, gdzie urodził się Studi.

W przeciwieństwie do delegatów na Narodową Konwencję Demokratów w 2016 r., którzy wybuchali skandowaniem "nigdy więcej wojny" podczas pokazów militaryzmu wielcy i dobrzy Hollywood wydawali się skonsternowani tym dziwnym interludium. Niewielu z nich oklaskiwało to, ale żaden też nie protestował.

Od Dunkierki po Irak i Syrię

Być może starzejących się białych mężczyzn, którzy nadal prowadzą „Akademię”, przyciągnął fakt, że dwa z filmów nominowanych do Oscara to filmy wojenne. Ale oba były filmami o Wielkiej Brytanii we wczesnych latach drugiej wojny światowej – opowieściami o Brytyjczykach stawiających opór niemieckiej agresji, a nie o Amerykanach, którzy ją popełnili.

Podobnie jak większość filmowych peanów na cześć „najpiękniejszej godziny” Wielkiej Brytanii, oba te filmy są zakorzenione we własnej relacji Winstona Churchilla z II wojny światowej i jego roli w niej. W 1945 r., jeszcze zanim wojna się skończyła, Churchill został odesłany przez brytyjskich wyborców do pakowania, gdy brytyjscy żołnierze i ich rodziny zamiast tego głosowali za obiecaną przez Partię Pracy „ziemią odpowiednią dla bohaterów”, ziemią, w której bogaci będą dzielić ofiary z biednych, zarówno w czasie pokoju, jak i wojny, z Narodową Służbą Zdrowia i sprawiedliwością społeczną dla wszystkich.

Churchill podobno pocieszał swój gabinet na ostatnim posiedzeniu, mówiąc im: „Nie lękajcie się, panowie, historia będzie dla nas łaskawa – bo ja ją napiszę”. I tak zrobił, umacniając swoje miejsce w historii i zagłuszając bardziej krytyczne relacje o roli Wielkiej Brytanii w wojnie przez poważnych historyków, takich jak AJP Taylor w Wielkiej Brytanii i DF Fleming w Stanach Zjednoczonych

Jeśli Wojskowy Kompleks Przemysłowy i Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej próbują powiązać te eposy Churchilla z obecnymi wojnami Ameryki, powinni uważać, czego sobie życzą. Wielu ludzi na całym świecie nie potrzebuje zachęty, aby utożsamić niemieckie Stukasy i Heinkle bombardujące Dunkierkę i Londyn z amerykańskimi i sojuszniczymi F-16 bombardującymi Afganistan, Irak, Syrię i Jemen, a także brytyjskie wojska skulone na plaży w Dunkierce z uchodźcami w nędzy potykając się na lądzie na Lesbos i Lampedusie.

Eksternalizacja przemocy wojny

W ciągu ostatnich 16 lat Stany Zjednoczone najeżdżały, okupowały i upadały Bomby i pociski 200,000 w siedmiu krajach, ale stracił tylko 6,939 żołnierzy amerykańskich zabitych i 50,000 58,000 rannych w tych wojnach. Aby umieścić to w kontekście historii wojskowości Stanów Zjednoczonych, 54,000 405,000 żołnierzy amerykańskich zginęło w Wietnamie, 116,000 XNUMX w Korei, XNUMX XNUMX podczas drugiej wojny światowej i XNUMX XNUMX podczas pierwszej wojny światowej.

Ale niskie straty w USA nie oznaczają, że nasze obecne wojny są mniej brutalne niż poprzednie. Nasze wojny po 2001 roku prawdopodobnie zabiły między 2 i 5 milionów ludzi. Użycie zmasowanego bombardowania z powietrza i artylerii obróciło w gruzy miasta takie jak Faludża, Ramadi, Sirte, Kobane, Mosul i Raqqa, a nasze wojny pogrążyły całe społeczeństwa w niekończącej się przemocy i chaosie.

Ale bombardując i strzelając z dużej odległości przy użyciu bardzo potężnej broni, Stany Zjednoczone dokonały całej tej rzezi i zniszczeń przy niezwykle niskim wskaźniku ofiar amerykańskich. Technologiczne prowadzenie wojny przez Stany Zjednoczone nie zmniejszyło przemocy i horroru wojny, ale ją „eksternalizowało”, przynajmniej tymczasowo.

Ale czy te niskie wskaźniki ofiar stanowią rodzaj „nowej normalności”, którą Stany Zjednoczone mogą powielać za każdym razem, gdy atakują lub najeżdżają inne kraje? Czy może nadal toczyć wojny na całym świecie i pozostać tak wyjątkowo odpornym na okropności, które wypuszcza na innych?

A może niskie wskaźniki ofiar w USA w tych wojnach ze stosunkowo słabymi siłami zbrojnymi i lekko uzbrojonymi bojownikami ruchu oporu dają Amerykanom fałszywy obraz wojny, entuzjastycznie upiększany przez Hollywood i korporacyjne media?

Nawet kiedy Stany Zjednoczone traciły 900-1,000 żołnierzy zabitych w akcji w Iraku i Afganistanie każdego roku w latach 2004-2007, debata publiczna i głośny sprzeciw wobec wojny były znacznie większe niż obecnie, ale nadal były to historycznie bardzo niskie wskaźniki ofiar.

Amerykańscy przywódcy wojskowi są bardziej realistyczni niż ich cywilni odpowiednicy. Generał Dunford, przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, powiedział Kongresowi, że amerykański plan wojny z Koreą Północną przewiduje lądowa inwazja na Koreę, faktycznie druga wojna koreańska. Pentagon musi mieć oszacowanie liczby żołnierzy amerykańskich, którzy prawdopodobnie zginą i zostaną ranni w ramach jego planu, a Amerykanie powinni nalegać, aby podał te szacunki do wiadomości publicznej, zanim przywódcy USA zdecydują się rozpocząć taką wojnę.

Innym krajem, któremu Stany Zjednoczone, Izrael i Arabia Saudyjska grożą atakiem lub inwazją, jest Iran. Prezydent Obama od razu to przyznał Iran był ostatecznym celem strategicznym wojny zastępczej CIA w Syrii.

Przywódcy Izraela i Arabii Saudyjskiej otwarcie grożą Iranowi wojną, ale oczekują, że Stany Zjednoczone będą walczyć z Iranem w ich imieniu. Amerykańscy politycy biorą udział w tej niebezpiecznej grze, w której mogą zginąć tysiące ich wyborców. To postawiłoby na głowie tradycyjną amerykańską doktrynę wojny zastępczej, skutecznie zmieniając armię amerykańską w zastępczą siłę walczącą o źle zdefiniowane interesy Izraela i Arabii Saudyjskiej.

Iran jest prawie 4 razy większy od Iraku i ma ponad dwukrotnie większą populację. Ma 500,000-tysięczną armię, a dziesięciolecia niezależności i izolacji od Zachodu zmusiły ją do rozwinięcia własnego przemysłu zbrojeniowego, uzupełnionego przez zaawansowaną rosyjską i chińską broń.

W artykule o perspektywa wojny USA z Iranem, major armii amerykańskiej Danny Sjursen odrzucił obawy amerykańskich polityków przed Iranem jako „alarmizm” i nazwał swojego szefa, sekretarza obrony Mattisa, „mającego obsesję” na punkcie Iranu. Sjursen uważa, że ​​„zaciekle nacjonalistyczni” Irańczycy postawiliby zdecydowany i skuteczny opór wobec obcej okupacji i konkluduje: „Nie popełnijcie błędu, okupacja wojskowa Stanów Zjednoczonych Islamskiej Republiki sprawiłaby, że okupacja Iraku, choć raz, faktycznie wyglądałaby jak bułka z masłem”. „tak było rozliczone”.

Czy to amerykańska „fałszywa wojna”?

Inwazja na Koreę Północną lub Iran może sprawić, że wojny USA w Iraku i Afganistanie z perspektywy czasu będą wyglądać tak, jak niemieckie inwazje na Czechosłowację i Polskę musiały wyglądać na niemieckie wojska na froncie wschodnim kilka lat później. Tylko 18,000 16,000 żołnierzy niemieckich zginęło podczas inwazji na Czechosłowację i 7 7 podczas inwazji na Polskę. Ale większa wojna, do której doprowadzili, zabiła XNUMX milionów Niemców i zraniła kolejne XNUMX milionów.

Po niedostatkach pierwszej wojny światowej doprowadził Niemcy do stanu bliskiego śmierci głodowej i doprowadził niemiecką marynarkę wojenną do buntu, Adolf Hitler był zdecydowany, podobnie jak dzisiejsi przywódcy amerykańscy, zachować iluzję pokoju i dobrobytu na froncie wewnętrznym. Nowo podbity naród tysiącletniej Rzeszy mógł cierpieć, ale nie Niemcy w ojczyźnie.

Hitlerowi się udało utrzymanie standardu życia w Niemczech mniej więcej na poziomie sprzed wojny przez pierwsze dwa lata wojny, a nawet zaczął ciąć wydatki wojskowe w 1940 r., aby pobudzić gospodarkę cywilną. Niemcy przyjęły totalną gospodarkę wojenną dopiero wtedy, gdy ich poprzednio zwycięskie siły uderzyły w ceglany mur oporu w Związku Radzieckim. Czy Amerykanie mogą przeżywać podobną „fałszywą wojnę”, o jedną pomyłkę od podobnego szoku z powodu brutalnej rzeczywistości wojen, które rozpętaliśmy na świecie?

Jak zareagowałaby amerykańska opinia publiczna, gdyby znacznie większa liczba Amerykanów została zabita w Korei, Iranie lub Wenezueli? Lub nawet w Syrii, jeśli Stany Zjednoczone i ich sojusznicy wykonają swoje planuje nielegalną okupację Syrii na wschód od Eufratu?

I dokąd prowadzą nas nasi przywódcy polityczni i szowinistyczne media ze swoją stale narastającą antyrosyjską i antychińską propagandą? Jak daleko posuną się branża nuklearna? Czy amerykańscy politycy zorientują się, zanim będzie za późno, jeśli przekroczą punkt, z którego nie ma odwrotu, likwidując zimnowojenne traktaty nuklearne i eskalując napięcia z Rosją i Chinami?

Doktryna Obamy o tajnej i zastępczej wojnie była odpowiedzią na publiczną reakcję na historycznie niskie straty USA w Afganistanie i Iraku. Ale Obama prowadził wojnę z ciszą, nie wojna na tanie. Pod przykrywką gołębiego wizerunku udało mu się zminimalizować reakcję opinii publicznej na eskalację wojny w Afganistanie, wojny zastępcze w Libii, Syrii, Ukrainie i Jemenie, globalną ekspansję operacji specjalnych i ataków dronów oraz masową kampanię bombową w Iraku i Syrii.

Ilu Amerykanów wie, że kampania bombowa, którą Obama rozpoczął w Iraku i Syrii w 2014 roku, była najcięższą amerykańską kampanią bombową na świecie od czasów Wietnamu?  Ponad 105,000 XNUMX bomb i pocisków, a także bezkrytyczny Amerykańskie, francuskie i irackie rakiety i artyleria, wysadzili w powietrze tysiące domów w Mosulu, Rakce, Faludży, Ramadi i dziesiątkach mniejszych miast i wiosek. Oprócz zabicia tysięcy bojowników Państwa Islamskiego, prawdopodobnie zabili przynajmniej cywili 100,000, systematyczna zbrodnia wojenna, która przeszła niemal bez komentarza w zachodnich mediach.

„…I jest późno”

Jak zareaguje amerykańska opinia publiczna, jeśli Trump rozpocznie nowe wojny z Koreą Północną lub Iranem, a wskaźnik ofiar w USA powróci do bardziej historycznie „normalnego” poziomu – może 10,000 100,000 Amerykanów zabijanych każdego roku, jak w szczytowych latach wojny amerykańskiej w Wietnamie , a nawet XNUMX XNUMX rocznie, jak w walkach USA podczas II wojny światowej? A co, jeśli jedna z naszych wielu wojen w końcu przerodzi się w wojnę nuklearną, z wyższym wskaźnikiem ofiar w USA niż jakakolwiek poprzednia wojna w naszej historii?

W swojej klasycznej książce z 1994 r. Century of War, nieżyjący już Gabriel Kolko proroczo wyjaśnił,

„Ci, którzy twierdzą, że wojna i przygotowania do niej nie są konieczne dla istnienia lub dobrobytu kapitalizmu, całkowicie mijają się z celem: po prostu nie funkcjonował on w żaden inny sposób w przeszłości i nic w teraźniejszości nie uzasadnia przypuszczenia, że ​​nadchodzące dziesięciolecia będzie inaczej…”

Kołko podsumował,

„Ale nie ma łatwych rozwiązań problemów nieodpowiedzialnych, zwiedzionych przywódców i klas, które reprezentują, ani wahań ludzi, by odwrócić szaleństwo świata, zanim sami zostaną poddani jego poważnym konsekwencjom. Tyle pozostaje do zrobienia – i jest już późno”.

Oszukani przywódcy Ameryki nie znają się na dyplomacji poza zastraszaniem i brawurą. Robiąc pranie mózgów sobie i społeczeństwu iluzją wojny bez ofiar, będą zabijać, niszczyć i ryzykować naszą przyszłość, dopóki ich nie powstrzymamy – lub dopóki oni nie powstrzymają nas i wszystkiego innego.

Kluczowym pytaniem jest dziś, czy amerykańskie społeczeństwo może zebrać wolę polityczną, aby odciągnąć nasz kraj od krawędzi jeszcze większej katastrofy militarnej niż ta, którą już sprowadziliśmy na miliony naszych sąsiadów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język