Corbyn przeciwko Corker: Wielka Brytania chce reprezentacji, amerykańska rodzina królewska

By David Swanson, Kwiecień 16, 2018.

Pięć lat temu brytyjski parlament odmówił ataku na Syrię, którego premier chciał przyłączyć się do prezydenta USA. Ta akcja, w połączeniu z presją społeczną, przyczyniła się do tego, że Kongres USA dał jasno do zrozumienia, że ​​również by powiedział „nie”, gdyby był absolutnie zmuszony – no wiesz – przyznać, że istnieje i w ogóle cokolwiek zrobić. A to było kluczem do zapobieżenia atakowi.

Tak więc, kiedy w tym tygodniu premier Wielkiej Brytanii dołączył do prezydenta USA w rozpoczęciu wojny pomimo ostrzeżeń różnych członków parlamentu i Kongresu, można by pomyśleć, że premier May wpakowała się w głębsze kłopoty prawne niż prezydent Trump. Zupełnie nie.

Zakaz prowadzenia wojny zawarty w Karcie Narodów Zjednoczonych i Pakcie Kellogga-Brianda ma zastosowanie dokładnie w równym stopniu do wszystkich narodów z wyjątkiem pięciu największych handlarzy bronią i twórców wojen na świecie, a w rzeczywistości wcale do żadnego z tych pięciu, ponieważ mają oni prawo weta wobec czegokolwiek, co ONZ lub jej podmioty zależne – w tym sądy – usiłują zrobić.

Jednak naruszenie przez Wielką Brytanię prawa międzynarodowego poprzez współudział w ataku na Irak w 2003 r. odegrało kluczową rolę w popieranych przez przywódcę opozycji Jeremy'ego Corbyna propozycjach postawienia w stan oskarżenia byłego premiera Tony'ego Blaira. Istnienie takich przepisów było przez lata powszechnie uznawane i omawiane w Wielkiej Brytanii. Kiedy istnienie takich praw stało się pół zdania dla kontrastu, z ACLU w tym tygodniu było to coś w rodzaju rzadkości. O ile mi wiadomo, żaden z członków Kongresu nie wspomniał o Karcie Narodów Zjednoczonych, Paktie Kellogga-Brianda ani o tym, że wojna jest nielegalna bez względu na to, kto ją rozpoczyna.

W Stanach Zjednoczonych dyskusję zdominował fakt, że Konstytucja USA daje Kongresowi, a nie prezydentowi, władzę prowadzenia wojny. Ale nigdy nie spotkałem żadnego mieszkańca USA, który powiedziałby mi, że gdyby Stany Zjednoczone zostały zbombardowane przez obcy naród, przekazałby szczurzy datek na kampanię, niezależnie od tego, czy atak został zarządzony przez władzę wykonawczą, czy ustawodawczą. A pogląd, że prawa zakazujące wojny są unieważniane przez fakt, że starożytna (choć święta) Konstytucja wspomina o wojnie, staje się śmieszny przez fakt, że to samo zdanie, które daje Kongresowi władzę wojenną, daje mu również władzę zatrudniania piratów – co Kongres przyznał, że od ponad stu lat jest zakazany, mimo że zatrudnianie pełnomocników w Syrii i gdzie indziej jest traktowane jako całkowicie dopuszczalne.

Ten stan dyskursu w Stanach Zjednoczonych przekonuje opinię publiczną, że tylko Kongres ma władzę prawną, aby zakończyć wojnę. Kongres oczywiście wysuwa to twierdzenie, odmawiając jakichkolwiek działań w związku z tym, odcięcia finansowania, rozpoczęcia impeachmentu lub po prostu zakazania wojny. W rzeczywistości senator Corker jest proponuje formalnie zakończyć tę farsę, deklarując, że prezydenci i tak mogą robić to, co robili od 1941 r., a mianowicie, co im się do cholery podoba – i do cholery Konstytucja.

W ograniczonym dyskursie pobocznym pojawiają się obawy, że prezydent prawdopodobnie ma notatkę z Biura Radcy Prawnego, udającą wyjaśnienie, dlaczego każda nowa wojna lub eskalacja jest legalna, i trzyma to w tajemnicy. Moje obawy są takie, że wszelkie obawy w tym zakresie zdają się sugerować, że ma to znaczenie. Żadna notatka nie może zalegalizować przestępstwa i powinniśmy przestać udawać, że tak się stanie.

Tymczasem w Londynie prawowity obrońca pokoju w Corbyn, w tym samym kraju, który wymyślił impeachment, nie zamierza postawić premiera w stan oskarżenia w większym stopniu niż członkowie Kongresu, którzy kilka dni temu stwierdzili, że bombardowanie Syrii będzie nie do pokonania. Zamiast tego jest proponuje stworzyć ustawę o siłach wojennych, ustawę wymagającą głosowania parlamentu przed jakąkolwiek wojną.

Jeśli to powstrzyma wojnę, jestem za. To, że Konstytucja Stanów Zjednoczonych nie zadziałała i że amerykańska ustawa o siłach wojennych z 1973 r. nie zadziałała, nie oznacza, że ​​brytyjska ustawa o siłach wojennych nie zadziała. Jeśli to zadziała choćby w 1% przypadków, to wszystko będzie dobrze. Czy jednak nie powinniśmy brać pod uwagę długoterminowych skutków normalizacji przestępstw, zamartwiając się tym, kto może je autoryzować? Czy nie powinniśmy – dopóki proponujemy takie rzeczy – w równym stopniu uwzględnić poprawkę Ludlowa (propozycję zatrzymaną przez prezydenta Franklina Roosevelta, która wymagałaby głosowania przez Radę publiczny zanim jakakolwiek władza rozpoczęła wojnę)?

Niezależnie od wszystkich moich obaw, lada dzień przedłożę bardziej demokratyczną propozycję Corbyna zamiast rojalistycznej propozycji Corkera.

Czy prawo może stać się narzędziem powstrzymującym sformalizowane rządowe masowe morderstwa? Nie wydaje się, żeby bezprawie było rozwiązaniem. Ale jak istotne jest całe to pole? Jak to wygląda z punktu widzenia odbiorców wojen i traktatów? Temat ten zostanie omówiony na konferencji globalnej konferencja w Toronto we wrześniu, zachęcam ludzi do wzięcia w nim udziału.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język