Czy korporacjonistyczne uniwersytety mogą pozwalać na krytykę Izraela?

Uniwersytet Kalifornijski poszukuje zakazać krytyka Izraela. Jest to powszechne zjawisko w Stanach Zjednoczonych, o czym świadczy m.in drugiej nowa Raporty i przypadki takie jak Steven Salaita, autor Prawa nieobywatelskie: Palestyna i granice wolności akademickiej.

Salaita został zwolniony przez University of Illinois za krytykę Izraela na Twitterze. Norman Finkelstein został odrzucony przez DePaul University za krytykę Izraela. William Robinson został prawie wyrzucony z UC Santa Barbara za odmowę „pokuty” po skrytykowaniu Izraela. Joseph Massad z Columbii miał podobne doświadczenie.

Dlaczego w kraju, który rozciąga „wolność słowa” do tego stopnia, że ​​ukrywa przekupstwo polityków, krytykowanie Stanów Zjednoczonych, a nie maleńkiego, odległego kraju, dopiero co utworzonego w 1948 r., ma być dopuszczalne? I dlaczego taka cenzura miałaby sięgać nawet do instytucji, które zwykle stawiają „wolność akademicką” ponad „wolnością słowa” jako argument przeciwko cenzurze?

Myślę, że przede wszystkim jest to natura Izraela. To naród praktykujący apartheid i ludobójstwo w XXI wieku, wykorzystujący amerykańskie fundusze i broń. Nie może przekonać ludzi o dopuszczalności takiej polityki w otwartej debacie. Może tylko kontynuować swoje zbrodnie, upierając się, że – dokładnie jako rząd służący tylko jednej grupie etnicznej – wszelka krytyka równa się groźbie apartheidu i ludobójstwa znanego jako „antysemityzm”.

Drugim, jak sądzę, jest służalczość współczesnej zdegenerowanej instytucji edukacyjnej, która służy bogatemu darczyńcy, a nie eksploracji ludzkiego intelektu. Kiedy bogaci darczyńcy żądają wytępienia „antysemityzmu”, tak właśnie jest. (I jak można sprzeciwiać się, nie będąc „antysemitą” lub nie sprawiając wrażenia, że ​​kwestionuje się fakt, że rzeczywiście na świecie istnieje prawdziwy antysemityzm i że jest on tak samo niemoralny jak nienawiść do jakiejkolwiek innej grupy).

Po trzecie, rozprawa z krytyką Izraela jest odpowiedzią na sukces takiej krytyki i na wysiłki BDS (bojkot, wycofanie inwestycji i sankcje) ruch. Izraelski autor Manfred Gerstenfeld publikował otwarcie w Jerusalem Post strategia robienia przykładu z kilku amerykańskich profesorów w celu „zmniejszenia groźby bojkotów”.

Salaita nazwał swoją książkę Prawa nieobywatelskie ponieważ oskarżenia o niedopuszczalne wypowiedzi przybierają zazwyczaj formę głoszenia potrzeby ochrony obywatelstwa. Salaita nie tweetował ani w żaden inny sposób nie komunikował niczego rzeczywiście antysemickiego. Na Twitterze i w inny sposób przekazał wiele wypowiedzi sprzeciwiających się antysemityzmowi. Ale jednocześnie krytykował Izrael i przeklinał. Aby spotęgować grzech, użył humoru i sarkazmu. Takie praktyki wystarczą, aby skazać cię w amerykańskim sądzie oburzenia bez dokładnego zbadania, czy sarkastyczne przekleństwo rzeczywiście wyrażało nienawiść, czy wręcz przeciwnie, wyrażało uzasadnione oburzenie. Czytanie obraźliwych tweetów Salaity w kontekście wszystkich innych jego tweetów uwalnia go od zarzutu antysemityzmu, pozostawiając go wyraźnie winnym „antysemityzmu”, czyli krytyki izraelskiego rządu.

Ta krytyka może przybrać formę krytyki izraelskich osadników. Salaita pisze w swojej książce:

„Na Zachodnim Brzegu jest prawie pół miliona żydowskich osadników. Ich populacja rośnie obecnie dwukrotnie szybciej niż innych Izraelczyków. Zużywają 90 procent wody na Zachodnim Brzegu; 3.5 miliona Palestyńczyków mieszkających na tym terytorium spłaca pozostałe 10 procent. Jeżdżą autostradami tylko dla Żydów, podczas gdy Palestyńczycy godzinami czekają na punktach kontrolnych (bez gwarancji przejazdu, nawet jeśli są ranni lub rodzą). Regularnie napadają na kobiety i dzieci; niektórzy grzebią żywcem tubylców. Niszczą domy i sklepy. Samochodami przejeżdżają po pieszych. Ograniczają rolnikom dostęp do ich ziemi. Kucają na szczytach wzgórz, które do nich nie należą. Bombardują domy i zabijają dzieci. Przywożą ze sobą zaawansowaną technologicznie siłę bezpieczeństwa złożoną głównie z poborowych, aby utrzymać ten ohydny aparat.

Można było przeczytać nawet tak dłuższą niż twitterową krytykę i wyobrazić sobie pewne uzupełnienia. Ale przeczytanie całej książki, z której to zacytowałem, wyeliminowałoby możliwość fantazjowania, że ​​Salaita w tym fragmencie opowiada się za zemstą lub przemocą lub potępia osadników ze względu na ich religię lub pochodzenie etniczne lub zrównuje wszystkich osadników ze sobą, z wyjątkiem o ile są one częścią operacji czystek etnicznych. Salaita nie usprawiedliwia żadnej ze stron konfliktu, ale krytykuje pomysł, że w Palestynie toczy się konflikt z dwiema równymi stronami:

„Od 2000 roku Izraelczycy zabili 2,060 palestyńskich dzieci, podczas gdy Palestyńczycy zabili 130 izraelskich dzieci. Ogólna liczba ofiar śmiertelnych w tym okresie wynosi ponad 9,000 1,190 Palestyńczyków i XNUMX Izraelczyków. Izrael naruszył co najmniej siedemdziesiąt siedem rezolucji ONZ i liczne postanowienia Czwartej Konwencji Genewskiej. Izrael narzucił setki osiedli na Zachodnim Brzegu, podczas gdy Palestyńczycy w Izraelu są coraz bardziej uciskani i nadal są wewnętrznie przesiedlani. W ramach polityki Izrael zburzył prawie trzydzieści tysięcy palestyńskich domów. Palestyńczycy zburzyli zero izraelskich domów. Obecnie w izraelskich więzieniach przetrzymywanych jest ponad sześć tysięcy Palestyńczyków, w tym dzieci; żaden Izraelczyk nie zajmuje palestyńskiego więzienia”.

Salaita chce, aby palestyńska ziemia została zwrócona Palestyńczykom, tak jak chce, aby przynajmniej część ziemi rdzennych Amerykanów została zwrócona rdzennym Amerykanom. Takie żądania, nawet jeśli sprowadzają się jedynie do przestrzegania istniejących praw i traktatów, niektórym czytelnikom wydają się nierozsądne lub mściwe. Ale to, na czym ludzie wyobrażają sobie edukację, jeśli nie uwzględnianie idei, które na pierwszy rzut oka wydają się nierozsądne, jest poza mną. A pomysł, że zwrot skradzionej ziemi musi wiązać się z przemocą, jest pojęciem dodanym do propozycji przez czytelnika.

Istnieje jednak co najmniej jeden obszar, w którym Salaita wyraźnie i otwarcie akceptuje przemoc, a jest nim armia Stanów Zjednoczonych. Salaita napisał kolumnę krytykującą propagandę „wspieraj wojska”, w której powiedział: „Moja żona i ja często rozmawiamy o tym, do czego może dorosnąć nasz syn. Konsekwentnym obszarem niezgody jest jego możliwy wybór kariery. Nie wyobraża sobie nic gorszego niż on, który pewnego dnia wstąpi do wojska (w jakimkolwiek charakterze), podczas gdy ja nie sprzeciwiałbym się takiej decyzji”.

Pomyśl o tym. Oto ktoś, kto wysuwa moralny argument za przeciwstawieniem się przemocy w Palestynie i obszerna obrona znaczenia tego stanowiska, przeważająca nad troską o wygodę lub uprzejmość. I nie sprzeciwiłby się temu, by jego syn wstąpił do armii Stanów Zjednoczonych. W innym miejscu książki zauważa, że ​​amerykańscy naukowcy „mogą podróżować, powiedzmy, na uniwersytet w Tel Awiwie i kumplować się z rasistami i zbrodniarzami wojennymi”. Pomyśl o tym. Pisze to amerykański naukowiec, podczas gdy David Petraeus, John Yoo, Condoleezza Rice, Harold Koh i dziesiątki innych zbrodniarzy wojennych nauczają w amerykańskich środowiskach akademickich i nie bez ogromnych kontrowersji, o których Salaita nie mógł uniknąć. W odpowiedzi na oburzenie wywołane przez niego krytyką „wspierania wojska”, jego ówczesny pracodawca, Virginia Tech, głośno ogłosił swoje poparcie dla amerykańskiej armii.

Wojsko USA działa w oparciu o przekonanie, które można znaleźć w nazwach jego operacji i broni, a także w długich dyskusjach, że świat jest „terytorium Indian” i że życie tubylców nie ma znaczenia. Profesor West Point niedawno zaproponowany atakowanie krytyków amerykańskiego militaryzmu śmiercią, a nie tylko odmową kadencji. I dlaczego taka krytyka jest niebezpieczna? Ponieważ nic, co wojsko amerykańskie robi ludziom w Afganistanie, Iraku, Pakistanie, Jemenie, Somalii, Syrii czy gdziekolwiek indziej, nie jest bardziej do obrony niż to, co wojsko izraelskie robi z jego pomocą – i nie sądzę, by wymagało to wiele uwagi z fakty żeby ktoś taki jak Steven Salaita zdał sobie z tego sprawę.

One Response

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język