Bertiego Felsteada

Ostatni znany ocalały z futbolu na ziemi niczyjej zmarł 22 lipca 2001 roku w wieku 106 lat.

EKONOMISTA

Starzy żołnierze, jak mówią, nigdy nie umierają, tylko zanikają. Bertie Felstead był wyjątkiem. Im był starszy, tym bardziej stawał się sławny. Miał ponad 100 lat i od dawna przebywał w domu opieki w Gloucester, kiedy prezydent Jacques Chirac odznaczył go francuską Legią Honorową. Miał ponad 105 lat, kiedy został najstarszym mężczyzną w Wielkiej Brytanii. A wtedy był jeszcze bardziej znany jako jedyny ocalały ze spontanicznych rozejmów bożonarodzeniowych, które miały miejsce na froncie zachodnim podczas pierwszej wojny światowej. Niewiele wydarzeń wojennych jest przedmiotem tylu kontrowersji i mitów.

Pan Felstead, londyńczyk i wówczas ogrodnik, zgłosił się na ochotnika do służby w 1915 roku. W tym samym roku brał udział w drugim i ostatnim rozejmie bożonarodzeniowym, stacjonując w pobliżu wioski Laventie w północnej Francji. Był wówczas szeregowcem Królewskich Fizylierów Welch, pułku Roberta Gravesa, autora jednej z najpotężniejszych książek o tej wojnie „Do widzenia temu wszystkiemu”. Jak pamiętał pan Felstead, uwertura pokojowa nadeszła w Wigilię Bożego Narodzenia z linii wroga. Tam żołnierze śpiewali po niemiecku walijski hymn „Ar Hyd y Nos”. Ich wybór hymnu został uznany za bardzo cenione uznanie narodowości pułku przeciwstawiającego się im w okopach oddalonych o około 100 metrów, a Królewscy Fizylierowie Welch odpowiedzieli śpiewając „Dobry król Wacław”.

Felstead wspominał, że po nocy spędzonej na kolędowaniu uczucia dobrej woli wzmogły się tak bardzo, że o świcie żołnierze bawarscy i brytyjscy spontanicznie wygramolili się z okopów. Wykrzykując takie pozdrowienia jak „Hello Tommy” i „Hello Fritz” najpierw uścisnęli sobie dłonie na ziemi niczyjej, a potem wręczali sobie nawzajem prezenty. Niemieckie piwo, kiełbaski i kolczaste hełmy były dawane lub wymieniane w zamian za byka, herbatniki i guziki od tunik.

Inna gra w piłkę

Pan Felstead wspominał, że gra, w którą grali, była brutalną odmianą piłki nożnej. „To nie była gra jako taka, bardziej zabawa i gra dla wszystkich. Z tego co wiem, po każdej stronie mogło być 50. Grałem, bo bardzo lubiłem piłkę nożną. Nie wiem, jak długo to trwało, prawdopodobnie pół godziny. Potem, jak wspominał to inny fizylier, zabawa została przerwana przez brytyjskiego sierżanta-majora, który rozkazał swoim ludziom wrócić do okopów i szorstko im przypomnieć, że są tam „po to, by walczyć z Hunami, a nie zaprzyjaźnić się z nimi”.

Ta interwencja pomogła podtrzymać wulgarny marksistowski mit, powtórzony na przykład w musicalu „Och, jaka piękna wojna!”, że zwykli żołnierze po obu stronach tęsknili tylko za braterskim pokojem i byli podekscytowani lub zmuszani do walki przez szowinistycznych oficerów realizujących ich klasowe interesy. W rzeczywistości oficerowie po obu stronach rozpoczęli kilka rozejmów bożonarodzeniowych w 1915 r. i znacznie szerszych rozejmów w 1914 r. Po pertraktacjach w celu uzgodnienia warunków zawieszenia broni, większość oficerów mieszała się z wrogiem równie chętnie jak ich ludzie.

W swoim opisie rozejmów Robert Graves wyjaśnił, dlaczego. „[Mój batalion] nigdy nie pozwalał sobie na jakiekolwiek uczucia polityczne wobec Niemców. Obowiązkiem zawodowego żołnierza była po prostu walka z tym, z kim król rozkazał mu walczyć… Świąteczne braterstwo 1914 r., w którym batalion jako jeden z pierwszych uczestniczył, miało tę samą zawodową prostotę: nie było emocjonalnej przerwy, ale zwyczajna tradycja wojskowa - wymiana uprzejmości między oficerami przeciwnych armii.

Według Bruce'a Bairnsfathera, jednego z najpopularniejszych pisarzy-żołnierzy pierwszej wojny światowej, Tommies byli równie uparci. Pisał, że podczas tych rozejmów nie było ani atomu nienawiści po obu stronach, „a jednak po naszej stronie ani na chwilę nie złagodniała wola wygrania wojny i wola pokonania ich. To było jak przerwa między rundami w towarzyskim meczu bokserskim”.

Wiele współczesnych brytyjskich relacji o rozejmach pomaga obalić kolejny mit: że władze ukrywały przed opinią publiczną w kraju wszelką wiedzę na temat braterstwa, aby nie zaszkodziło to morale. Popularne brytyjskie gazety i czasopisma drukowały zdjęcia i rysunki niemieckich i brytyjskich żołnierzy świętujących razem Boże Narodzenie na ziemi niczyjej.

Prawdą jest jednak, że rozejmy bożonarodzeniowe nie powtórzyły się w późniejszych latach wojny. W latach 1916 i 1917 bezlitosna rzeź wojny na wyniszczenie tak pogłębiła wrogość po obu stronach, że przyjacielskie spotkania na ziemi niczyjej były prawie nie do pomyślenia, nawet w Boże Narodzenie.

Pan Felstead był jednym z najtwardszych z Tommies. Wrócił do domu na leczenie szpitalne po tym, jak został ranny w bitwie nad Sommą w 1916 roku, ale wyzdrowiał na tyle, by ponownie zakwalifikować się do służby za granicą. Został wysłany do Salonik, gdzie zachorował na ostrą malarię, a następnie, po kolejnym okresie rekonwalescencji w Blighty, służył w ostatnich miesiącach wojny we Francji.

Po zdemobilizowaniu prowadził stosunkowo nudne, przyzwoite życie. Dopiero długowieczność położyła kres jego zapomnieniu. Pisarze i dziennikarze domagali się wywiadu i świętowania z uczestnikiem legendarnego rozejmu, którego życie ostatecznie rozciągnęło się na trzy stulecia. Powiedział im, że wszyscy Europejczycy, w tym Brytyjczycy i Niemcy, powinni być przyjaciółmi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język