Zakazać gazu łzawiącego

David Swanson, 3 lipca 2018 r.

Gaz łzawiący jest jednym z najmniejszych problemów, z jakimi borykają się ci, którym zależy na mordowaniu i niszczeniu wojny. Jest to jednak główny element militaryzacji lokalnej policji. W rzeczywistości jest powszechnie uważany nielegalne na wojnie, ale legalne w sytuacjach niezwiązanych z wojną (chociaż nie jest jasne, jakie prawo pisane faktycznie tworzy tę lukę).

Jak wysadzanie ludzi rakietami z dronów, strzelanie do ludzi za to, że są Palestyńczykami, przetrzymywanie ludzi w klatkach przez dziesięciolecia bez postawienia zarzutów i procesu na skradzionym zakątku Kuby, lub strzelanie paralizatorami za to, że są Afroamerykanami, legalność odpalania gazu łzawiącego lub maczugi lub gaz pieprzowy na ludzi – niezależnie od tego, czy ich ranią, czy zabijają, jak to często bywa – wielu uważa, że ​​zależy to od tego, czy akcja była częścią wojny, czy nie.

To rozróżnienie jest dziwne pod wieloma względami. Po pierwsze, żadne obecne wojny nie są same w sobie legalne. Tak więc morderstwa dronami nie mogą być legalne, jeśli zostaną uznane za część wojny.

Po drugie, wojska państwowe otwarcie prowadzą wojnę z rządami, grupami pozarządowymi, amorficznymi kategoriami ludzi, a nawet z taktyką lub emocjami (terroryzm, terror). Kiedy rząd prowadzi wojnę z odległymi ludźmi, takimi jak rząd USA w Afganistanie, Iraku, Pakistanie, Syrii, Jemenie itp., teoretycznie zabronione jest użycie gazu łzawiącego (nawet przy użyciu napalmu, białego fosforu i znacznie bardziej śmiercionośnej broni które nie są chemikaliami). Ale kiedy ten sam rząd prowadzi wojnę z ludźmi, o których twierdzi, że należą do niego (wysyłając oddziały Gwardii Narodowej zarówno na wojny zagraniczne, jak i do Nowego Orleanu, Fergusona, Baltimore itp., a nie tylko Gwardię, ale także oddziały policji uzbrojone i wyszkolone zarówno przez Stany izraelskie siły zbrojne) rzekomo wolno używać broni, która jest zbyt zła, by używać jej za granicą.

Po trzecie, mimo to rządowi USA wolno – a przynajmniej rutynowo to robi – wprowadzać na rynek, sprzedawać, produkować i dostarczać tę broń do użycia przez najbardziej brutalne rządy świata przeciwko ludziom, o których twierdzą, że do nich należą.

Po czwarte, kiedy wojsko USA okupuje ziemie innych ludzi przez dziesięciolecia, jak w Afganistanie, świat wykazuje niewielkie zainteresowanie (a „śledztwo” Międzynarodowego Trybunału Karnego nie prowadzi donikąd), gdy globalna policja zabija przy użyciu akceptowalnej broni, ale gaz łzawiący pozostaje niedopuszczalną bronią, nie do użytku na wojnie. Jednak okupacja stopniowo traci miano wojny, a wojsko wydaje się mieć teraz do dyspozycji tyle gazu łzawiącego, że używa go na sami.

Od dawna sprzeciwiam się używaniu terminu „wojna” w odniesieniu do rzeczy innych niż wojna. Nie chcę wojny z rakiem z wielu powodów, w tym potrzeby skupienia się na profilaktyce, potrzeby utraty wojowniczych nawyków myślowych i potrzeby utrzymania słowa wojna w odniesieniu do, no wiesz, wojny… ze względów moralnych, praktycznych i prawnych. Zakazy wojny w prawie międzynarodowym, już powszechnie ignorowane, zostałyby jeszcze bardziej osłabione przez rozszerzenie tego, co liczy się jako wojna. Nie chcę więc utożsamiać Fergusona z Irakiem. I nie chcę utrudniać koniecznego zniesienia wojny, uniemożliwiając ludziom rozpoznanie, czym jest wojna. Jednak jestem przeciwny wojnom, które nigdy się nie kończą, i policji krajowej, która dzieli się bronią, szkoleniem i misją z wojnami.

Oto, co proponuję.

  1. Uznanie bezprawności wojny w świetle Karty Narodów Zjednoczonych i paktu Brianda-Kellogga.
  2. Należy rozumieć, że normy prawne dotyczące praktyk zbyt złych na wojnę mają uniwersalne zastosowanie do wszystkich ludzkich przedsięwzięć. W rzeczywistości nic w Konwencji o zakazie broni chemicznej ani w innych traktatach nie mówi inaczej.
  3. Standardy te są stale rozszerzane, aby objąć więcej zła.

Porzucając w ten sposób rozróżnienie „czas wojny” i „czas pokoju”, moglibyśmy stracić pojęcie, że będąc w jakiś sposób częścią jednej i drugiej części obozu śmierci, takiego jak Guantanamo, wymyka się prawnym ograniczeniom obu. Wprowadzając wszędzie „czas pokoju” zamiast „czasu wojny” i traktując wojnę jedynie jako największą ze wszystkich zbrodni, nie przyznalibyśmy rządom specjalnych uprawnień wojennych, ale raczej pozbawilibyśmy je ich na dobre.

Obecnie tylko niektóre rodzaje broni chemicznej są uważane za dobre tylko poza wojną. Niektóre bronie chemiczne są już uważane za zbyt złe, aby kiedykolwiek ich użyć. W rzeczywistości niektóre rodzaje broni chemicznej są uważane za tak złe, że najbardziej nieprawdopodobne i nieudowodnione oskarżenia o ich użycie lub nawet samo posiadanie przez niewłaściwą stronę są uważane za usprawiedliwienie dla masowo morderczych i niszczycielskich działań wojennych, w większości niechemicznych. Po części jest to kwestia zwykłych podwójnych standardów kolonialnych, ponieważ inne narody mogą od razu posiadać tę samą broń. Ale po części jest to rozróżnienie między dobrą a złą bronią chemiczną. Podczas gdy niektóre bronie chemiczne są w rzeczywistości bardziej niebezpieczne niż inne, więcej ludzi ginie od gazu łzawiącego niż zginęło w rzekomym rosyjskim ataku chemicznym w Anglii, który brytyjski premier określił na początku tego roku jako „bezprawne użycie siły przeciwko Wielkiej Brytanii”. ”. Legalistyczne rozróżnienie na dobrą i złą broń chemiczną powinno się skończyć.

Sprzedano nam wojnę z dronami w Jemenie jako lepszą od wojny bez dronów, do której oczywiście, jak można było się spodziewać, doprowadziła. Gaz łzawiący jest nam często sprzedawany jako lepszy niż strzelanie do demonstrantów kulami. Lepszym wyborem dla Jemenu byłby całkowity brak wojny. Lepszym wyborem dla protestujących jest nie strzelanie do nich, ale siedzenie i czytanie Pierwszej Poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, a następnie siadanie z nimi i wysłuchanie ich skarg. Zamieszki policyjne z gazem łzawiącym lub „kontrola zamieszek”, która często ma się do zamieszek tak, jak „zwalczanie terroryzmu” do terroryzmu, generalnie obejmuje również wiele innych rodzajów broni.

War Resisters League zapewnia Informacja w sprawie gazu łzawiącego na . I polecam nową książkę, którą właśnie przeczytałem: Gaz łzawiący: od pól bitewnych I wojny światowej po dzisiejsze ulice Anny Feigenbaum. Jak zauważa Feigenbaum, użycie gazu łzawiącego dramatycznie wzrosło, podskakując w 2011 r., kiedy był intensywnie używany w Bahrajnie, Egipcie, Stanach Zjednoczonych i innych krajach. Ludzie byli zabijani, tracili kończyny, oczy, doznawali uszkodzeń mózgu, doznawali oparzeń trzeciego stopnia, mieli problemy z oddychaniem i dochodziło do poronień. Pojemniki z gazem łzawiącym mają pęknięte czaszki. Gaz łzawiący wzniecił pożary. Uprawy oraz zwierzęta i ptaki inne niż ludzie zostały zatrute. Prezenterka Fox News, Megyn Kelly, odrzuca gaz pieprzowy jako „zasadniczo produkt spożywczy”, a brytyjski raport z 1970 r., wciąż powszechnie używany do usprawiedliwiania użycia gazu łzawiącego, zaleca, aby w ogóle nie uważać go za broń, ale za narkotyk. Książka Feigenbauma to historia rozwoju i użycia broni oraz skorumpowanego „naukowego” marketingu.

Super-patriotyczni Amerykanie będą zachwyceni wiedząc, że Stany Zjednoczone i Anglia przewodzą. Od I wojny światowej Brytyjczycy i Amerykanie sprzedawali broń chemiczną jako sposób na zmniejszenie cierpienia w wojnach i szybsze zakończenie wojen – nie wspominając o „nieszkodliwym” sposobie kontrolowania tłumów (poprzez zadawanie nieznośnego, nieszkodliwego cierpienia). Opracowali rozróżnienia bez różnicy. Sfałszowali wyniki badań. Ukryli wyniki badań. Zaangażowali się w eksperymenty na ludziach, przeprowadzając główne testy broni chemicznej na niczego niepodejrzewających ofiarach Edgewood Arsenal w Stanach Zjednoczonych i Porton Down w Anglii przez dziesięciolecia, począwszy od momentu, gdy Niemcy zostali skazani i powieszeni za podobne czyny.

Generał Amos Fries, szef US Chemical Warfare Service, był zmotywowany do sprzedaży broni chemicznej policji jako sposobu na zachowanie istnienia swojej agencji po I wojnie światowej. Nie tylko wojna się skończyła, ale broń chemiczna miała bardzo złą reputację — oparte na, no wiesz, rzeczywistości. Reputacja była tak zła, że ​​Wielka Brytania potrzebowała kolejnego pokolenia (i pomocy rasizmu w zastosowaniu ich najpierw do kolonii), aby w pełni zaakceptować użycie broni chemicznej przez policję. Fries sprzedawał broń chemiczną jako znakomitą zarówno dla „tłumów”, jak i „dzikusów”.

„Zdecydowanie opowiadam się za użyciem trującego gazu przeciwko niecywilizowanym plemionom”, powiedział Winston Churchill, jak zawsze elokwentny i wyprzedzający swoje czasy (a jednak, jak zawsze, nie czuję miłości, którą wszyscy inni wydają się zawsze odpowiadać z).

Według Feigenbauma, główna militaryzacja policji nastąpiła wraz z przyjęciem gazu łzawiącego przez departamenty policji Stanów Zjednoczonych w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Chociaż możemy sobie wyobrazić, że wytyczne istniały od początku, czyniąc sposób, w jaki tak często używany był gaz łzawiący (jako agresywna broń przeciwko uwięzionym tłumom iw zamkniętych przestrzeniach itp.) Nieetyczny, Feigenbaum koryguje to nieporozumienie. Gaz łzawiący został zaprojektowany i promowany jako narzędzie do użycia przeciwko nieuzbrojonej ludności cywilnej z bliskiej odległości iw zamkniętych przestrzeniach. Jego zwiększona skuteczność w takich przypadkach była zaletą. Może warto o tym pamiętać, ponieważ armia amerykańska szkoli teraz żołnierzy do zabijania pod ziemią.

Pierwszy wielki test we wspaniałej historii użycia gazu łzawiącego jako „kontroli tłumu” nastąpił, gdy wojsko amerykańskie zaatakowało weteranów I wojny światowej i ich rodziny w Armii Bonusowej w Waszyngtonie, zabijając dorosłych i niemowlęta oraz podając gaz łzawiący nową nazwę: racja Hoovera. Daleki od wstydu, ten morderczy atak na weteranów „używających broni chemicznej przeciwko własnemu narodowi” (aby powtórzyć często używane usprawiedliwianie późniejszych wojen „humanitarnych” w USA) stał się również punktem marketingowym. Firma Lake Erie Chemical wykorzystała w swoich katalogach sprzedażowych zdjęcia z ataku na Bonus Army.

Stany Zjednoczone wypchnęły świat z gazem łzawiącym i sprzedawały go koloniom brytyjskim, dopóki Brytyjczycy nie poczuli się zmuszeni do zostania ich własnymi producentami. Punkty zwrotne w jej akceptacji dla Wielkiej Brytanii nastąpiły w Indiach i Palestynie. Masakra w Amritsar w Indiach wywołała pragnienie broni podobnej do broni, mniej śmiercionośnej i bardziej akceptowalnej niż broń palna, sposobu, jak pisze Feigenbaum, aby „zmienić wygląd rządów bez potrzeby zmiany faktycznego stanu rzeczy”. Umierające Imperium Brytyjskie przejęło pałeczkę i rozproszyło gaz łzawiący. Gaz łzawiący był częścią Izraela jeszcze przed oficjalnym utworzeniem Izraela.

Nadal dziś myślimy o gazie łzawiącym w kategoriach tego, jak został wprowadzony na rynek, pomimo tego, co pokazały nam nasze własne kłamliwe oczy. Podczas ruchów na rzecz praw obywatelskich i pokoju w latach 1960., jak wiele razy później, gaz łzawiący nie był zasadniczo używany do rozpraszania niebezpiecznych tłumów. Został użyty do ułatwienia ataków inną bronią na celowo uwięzione i pokojowe tłumy. Wystrzeliwano go w domy ludzi, kościoły i sale spotkań, aby wypędzić ich w niebezpieczeństwo, tak jak używano go do wypychania ludzi z jaskiń w Wietnamie. Był używany jako wizualna osłona ataków z użyciem innej broni. Został wykorzystany do stworzenia akceptowalnego obrazu niebezpiecznego tłumu, niezależnie od tego, co robią lub robili ludzie, którzy się nim dusili przed gazowaniem łzawiącym. Gaz łzawiący motywuje do noszenia masek, co zmienia wizerunek i zachowanie protestujących. Był używany przez zespoły SWAT w niezliczonych przypadkach, w których pukanie do drzwi działałoby lepiej. Stosowano go jako karę dla protestujących i więźniów. Był używany jako sport przez nadgorliwych policjantów/żołnierzy.

Aktywiści stawiali opór, zatrzymali przesyłkę z Korei do Bahrajnu, powstrzymali hotel w Oakland w Kalifornii przed organizowaniem bazaru z bronią. Ale użycie gazu łzawiącego rośnie na całym świecie. Feigenbaum proponuje uczciwe badania naukowe. Nie jestem temu przeciwny. Proponuje wyjaśnienie statusu prawnego gazu łzawiącego. Nie jestem temu przeciwny – patrz wyżej. Proponuje, dość desperacko, że jeśli ta broń ma być uznana za narkotyk, to powinny obowiązywać te same ograniczenia dotyczące konfliktu interesów, co w przypadku narkotyków. Nie jestem temu przeciwny. Ale książka Feigenbauma przedstawia prostszy i mocniejszy argument: całkowity zakaz używania gazu łzawiącego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język