Zapowiedź nadchodzących wojen: czy życie czarnych ma znaczenie w Afryce?

David Swanson

Czytając nową książkę Nicka Turse'a, Pole bitwy jutra: amerykańskie wojny zastępcze i tajne operacje w Afryce, rodzi pytanie, czy życie Czarnych w Afryce ma większe znaczenie dla armii amerykańskiej niż życie Czarnych w Stanach Zjednoczonych dla policji niedawno wyszkolonej i uzbrojonej przez to wojsko.

Turse bada wciąż mało opowiedzianą historię ekspansji militarnej Stanów Zjednoczonych w Afryce w ciągu ostatnich 14 lat, a przede wszystkim w ciągu ostatnich 6 lat. Pięć do ośmiu tysięcy amerykańskich żołnierzy plus najemnicy szkolą się, uzbrajają i walczą u boku i przeciwko afrykańskim siłom zbrojnym i grupom rebeliantów w prawie każdym kraju w Afryce. Główne szlaki lądowe i wodne, którymi można dostarczać amerykańskie uzbrojenie, oraz całe wyposażenie baz, w których przebywają żołnierze amerykańscy, zostały ustanowione, aby uniknąć lokalnych podejrzeń wywołanych budową i ulepszaniem lotnisk. A jednak wojsko amerykańskie przystąpiło do pozyskiwania lokalnych umów na korzystanie z 29 międzynarodowych lotnisk i przystąpiło do budowy i ulepszania pasów startowych na wielu z nich.

Amerykańska militaryzacja Afryki obejmuje naloty i naloty komandosów na Libię; misje „black ops” i morderstwa dronów w Somalii; wojna zastępcza w Mali; tajne akcje w Czadzie; operacje antypirackie, które skutkują wzrostem piractwa w Zatoce Gwinejskiej; szeroko zakrojone operacje dronów z baz w Dżibuti, Etiopii, Nigrze i na Seszelach; operacje „specjalne” z baz w Republice Środkowoafrykańskiej, Sudanie Południowym i Demokratycznej Republice Konga; Partactwo CIA w Somalii; kilkanaście wspólnych ćwiczeń rocznie; uzbrojenie i szkolenie żołnierzy w miejscach takich jak Uganda, Burundi i Kenia; operacja „wspólnych operacji specjalnych” w Burkina Faso; budowa bazy mająca na celu przyjęcie przyszłych „przypływów” wojsk; legiony najemnych szpiegów; rozbudowa byłej bazy francuskiej legii cudzoziemskiej w Dżibuti i wspólne prowadzenie wojny z Francją w Mali (Turse musi przypomnieć inne wspaniale udane przejęcie francuskiego kolonializmu przez Stany Zjednoczone, znane jako wojna z Wietnamem).

AFRICOM (dowództwo afrykańskie) ma w rzeczywistości siedzibę w Niemczech, a planuje oprzeć się na gigantycznej nowej bazie amerykańskiej zbudowanej w Vicenzy we Włoszech, wbrew woli Vicentini. Ważne części struktury AFRICOM znajdują się w Sigonella na Sycylii; Rota, Hiszpania; Aruba; i Souda Bay w Grecji — wszystkie placówki wojskowe USA.

Niedawne działania militarne USA w Afryce to głównie ciche interwencje, które mają duże szanse na doprowadzenie do wystarczającego chaosu, aby można je było wykorzystać jako uzasadnienie przyszłych publicznych „interwencji” w postaci większych wojen, które będą reklamowane bez wzmianki o ich przyczynach. Przyszłe słynne siły zła, które pewnego dnia mogą zagrażać amerykańskim domom niejasnymi, ale przerażającymi islamskimi i demonicznymi zagrożeniami w amerykańskich „wiadomościach”, są teraz omawiane w książce Turse i powstają teraz w odpowiedzi na militaryzm, rzadko omawiany w korporacyjnych amerykańskich mediach informacyjnych.

AFRICOM rozwija się w jak największej tajemnicy, starając się zachować pozory samorządności lokalnych „partnerów”, a także uniknąć kontroli świata. Więc nie został zaproszony na publiczne żądanie. Nie wjeżdża, by zapobiec jakiemuś horrorowi. Nie było publicznej debaty ani decyzji ze strony amerykańskiej opinii publicznej. Dlaczego więc Stany Zjednoczone przenoszą amerykańskie działania wojenne do Afryki?

Dowódca AFRICOM, generał Carter Ham, wyjaśnia militaryzację Afryki przez Stany Zjednoczone jako odpowiedź na problemy, które może ona w przyszłości stworzyć: Amerykanie]; w naszym przypadku, w moim przypadku, aby chronić nas przed zagrożeniami, które mogą nadejść z kontynentu afrykańskiego”. Poproszony o zidentyfikowanie takiego zagrożenia w obecnej sytuacji, AFRICOM nie może tego zrobić, zamiast tego stara się udawać, że afrykańscy rebelianci są częścią Al-Kaidy, ponieważ Osama bin Laden kiedyś ich chwalił. W trakcie operacji AFRICOM nasila się przemoc, mnożą się grupy powstańcze, rośnie terroryzm i mnożą się upadłe państwa – i to nie przez przypadek.

Nawiązanie do „interesów amerykańskich” może być wskazówką co do prawdziwych motywacji. Słowo „zysk” mogło zostać przypadkowo pominięte. W każdym razie deklarowane cele nie działają zbyt dobrze.

Wojna z Libią w 2011 roku doprowadziła do wojny w Mali i anarchii w Libii. A mniej operacji publicznych było nie mniej katastrofalnych. Wspierana przez USA wojna w Mali doprowadziła do ataków w Algierii, Nigrze i Libii. Reakcją USA na większą przemoc w Libii była jeszcze większa przemoc. Ambasada USA w Tunezji została zaatakowana i spalona. Kongijscy żołnierze wyszkoleni przez Stany Zjednoczone dokonują masowych gwałtów na kobietach i dziewczętach, co odpowiada okrucieństwom popełnianym przez wyszkolonych przez USA żołnierzy etiopskich. W Nigerii powstało Boko Haram. Republika Środkowoafrykańska dokonała zamachu stanu. W regionie Wielkich Jezior wzrosła przemoc. Sudan Południowy, który Stany Zjednoczone pomogły stworzyć, pogrążył się w wojnie domowej i katastrofie humanitarnej. I tak dalej. To nie jest całkowicie nowe. Rola USA w podżeganiu do długich wojen w Kongo, Sudanie i innych miejscach poprzedza obecny „zwrot” w Afryce. Narody afrykańskie, podobnie jak narody w pozostałych częściach świata, wierzę Stany Zjednoczone są największym zagrożeniem dla pokoju na ziemi.

Turse donosi, że rzecznik AFRICOM, Benjamin Benson, twierdził, że Zatoka Gwinejska jest jedyną rzekomą historią sukcesu, dopóki nie stało się to tak nie do utrzymania, że ​​zaczął twierdzić, że nigdy tego nie zrobił. Turse donosi również, że katastrofa w Benghazi, wbrew temu, co mógłby sugerować zdrowy rozsądek, stała się podstawą do dalszej ekspansji amerykańskiego militaryzmu w Afryce. Kiedy coś nie działa, spróbuj tego więcej! Mówi Greg Wilderman, kierownik Programu Konstrukcji Wojskowych w Dowództwie Inżynierii Obiektów Marynarki Wojennej: „Będziemy jeszcze przez jakiś czas w Afryce. Jest tam dużo więcej do zrobienia.”

Ktoś niedawno powiedział mi, że Chiny zagroziły odcięciem zysków amerykańskiego miliardera Sheldona Adelsona z kasyn w Chinach, jeśli nadal będzie finansował członków Kongresu, którzy nalegali na wojnę z Iranem. Rzekomą motywacją było to, że Chiny mogą lepiej kupować ropę od Iranu, jeśli Iran nie jest w stanie wojny. Prawda czy nie, pasuje to do opisu chińskiego podejścia do Afryki przedstawionego przez Turse'a. Stany Zjednoczone w dużym stopniu polegają na prowadzeniu wojny. Chiny bardziej polegają na pomocy i finansowaniu. USA tworzą państwo skazane na upadek (Sudan Południowy), a Chiny kupują jego ropę. Rodzi to oczywiście interesujące pytanie: dlaczego Stany Zjednoczone nie mogą zostawić świata w pokoju i nadal, tak jak Chiny, witać się poprzez pomoc i pomoc, i nadal, jak Chiny, kupować paliwa kopalne, za które niszczą życie? na ziemi środkami innymi niż wojna?

Innym palącym pytaniem, jakie rodzi się w związku z militaryzacją Afryki przez rząd Obamy, jest oczywiście: czy możecie sobie wyobrazić ogłuszające, wiecznie biblijne rozmiary oburzenia, jakie wywołałby biały republikanin?

##

Grafika od TomDispatch.<--break->

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język