100 lat wojny – 100 lat pokoju i ruchu pokojowego, 1914 – 2014

Autor: Peter van den Dungen

Praca zespołowa to zdolność do wspólnej pracy nad wspólną wizją. … Jest paliwem, które pozwala zwykłym ludziom osiągać niezwykłe wyniki. —Andrew Carnegie

Ponieważ jest to konferencja strategiczna ruchu pokojowego i antywojennego, a także odbywa się w kontekście stulecia I wojny światowej, ograniczę swoje uwagi w dużej mierze do zagadnień, na których stulecie powinno się koncentrować oraz do sposobu, w jaki w którym ruch pokojowy może przyczynić się do obchodów rocznicowych, które rozciągną się na najbliższe cztery lata. Liczne wydarzenia upamiętniające nie tylko w Europie, ale na całym świecie dają ruchowi antywojennemu i pokojowemu możliwość nagłośnienia i realizacji swojego programu.

Wydaje się, że jak dotąd program ten jest w dużej mierze nieobecny w oficjalnym programie obchodów, przynajmniej w Wielkiej Brytanii, gdzie zarysy takiego programu zostały po raz pierwszy zaprezentowane 11th października 2012 premier David Cameron w przemówieniu w Imperial War Museum w Londynie[1]. Zapowiedział tam powołanie specjalnego doradcy i rady doradczej, a także, że rząd udostępnia specjalny fundusz w wysokości 50 mln funtów. Powiedział, że ogólne cele upamiętniania I wojny światowej były trojakie: „uhonorowanie tych, którzy służyli; pamiętać o tych, którzy zginęli; i zapewnić, że wyciągnięte wnioski pozostaną z nami na zawsze”. My (tj. ruch pokojowy) możemy zgodzić się, że „honorowanie, pamiętanie i wyciąganie wniosków” jest rzeczywiście właściwe, ale możemy nie zgadzać się co do dokładnej natury i treści tego, co jest proponowane w ramach tych trzech nagłówków.

Zanim zajmiemy się tą kwestią, warto pokrótce wskazać, co dzieje się w Wielkiej Brytanii. Z 50 milionów funtów 10 milionów przeznaczono na Imperial War Museum, którego Cameron jest wielkim wielbicielem. Ponad 5 milionów funtów przeznaczono na szkoły, aby umożliwić uczniom i nauczycielom wyjazdy na pola bitew w Belgii i Francji. Podobnie jak rząd, BBC również wyznaczyło specjalnego kontrolera na stulecie pierwszej wojny światowej. Jego program do tego, ogłoszony 16th Październik 2013 r. jest większy i bardziej ambitny niż jakikolwiek inny projekt, jaki kiedykolwiek podjął.[2] Krajowy nadawca radiowo-telewizyjny zamówił ponad 130 programów, z których wyemitowano w radiu i telewizji około 2,500 godzin. Na przykład flagowa stacja radiowa BBC, BBC Radio 4, zamówiła jeden z największych seriali dramatycznych w historii, obejmujący 600 odcinków i zajmujący się frontem domowym. BBC wraz z Imperial War Museum buduje „cyfrowy cenotaf” zawierający niespotykaną dotąd ilość materiałów archiwalnych. Zaprasza użytkowników do przesyłania listów, pamiętników i zdjęć z doświadczeń ich krewnych podczas wojny. Na tej samej stronie internetowej po raz pierwszy uzyskany zostanie także dostęp do ponad 8 milionów akt służby wojskowej znajdujących się w posiadaniu Muzeum. W lipcu 2014 roku w Muzeum odbędzie się największa w historii retrospektywa sztuki z okresu I wojny światowej (tzw. Prawda i pamięć: brytyjska sztuka pierwszej wojny światowej).[3] Podobne wystawy odbędą się w Tate Modern (Londyn) i Imperial War Museum North (Salford, Manchester).

Od początku w Wielkiej Brytanii toczyły się kontrowersje co do charakteru obchodów, w szczególności, czy były to również obchody – celebracja brytyjskiej determinacji i ostatecznego zwycięstwa, chroniąc tym samym wolność i demokrację nie tylko dla kraju, ale także dla sojuszników (ale niekoniecznie dla kolonii!). Do debaty przyłączyli się ministrowie rządu, czołowi historycy, wojskowi i dziennikarze; nieuchronnie zaangażował się także ambasador Niemiec. Jeśli, jak zaznaczył premier w swoim przemówieniu, obchody miałyby mieć motyw pojednania, to sugerowałoby to konieczność trzeźwego (a nie zwycięskiego bicia serca) podejścia.

Dotychczasowa debata publiczna, przynajmniej w Wielkiej Brytanii, charakteryzowała się raczej wąskim zakresem i była prowadzona w zbyt wąsko zarysowanych parametrach. Jak dotąd brakuje następujących aspektów, które mogą równie dobrze mieć zastosowanie gdzie indziej.

  1. Plus zmiana…?

PO PIERWSZE, co nie może dziwić, debata skupiła się na bezpośrednich przyczynach wojny i kwestii odpowiedzialności za wojnę. Nie powinno to przesłaniać faktu, że ziarno wojny zostało zasiane na długo przed zabójstwami w Sarajewie. Bardziej odpowiednie, konstruktywne i mniej dzielące podejście musiałoby koncentrować się nie na poszczególnych krajach, ale na całym systemie międzynarodowym, który doprowadził do wojny. Zwróci to uwagę na siły nacjonalizmu, imperializmu, kolonializmu, militaryzmu, które wspólnie przygotowały grunt pod zbrojną konfrontację. Wojna była powszechnie uważana za nieuniknioną, konieczną, chwalebną i heroiczną.

Należałoby zapytać, w jakim stopniu systemowy przyczyny wojen – które doprowadziły do ​​I wojny światowej – są z nami do dziś. Według kilku analityków sytuacja, w jakiej znajduje się obecnie świat, nie różni się od sytuacji Europy w przededniu wojny w 1914 r. Ostatnio napięcia między Japonią a Chinami skłoniły kilku komentatorów do stwierdzenia, że ​​jeśli istnieje niebezpieczeństwo poważnych dzisiejsza wojna, prawdopodobnie wybuchnie między tymi krajami – i że trudno będzie ograniczyć ją do nich i do regionu. Dokonano analogii z latem 1914 roku w Europie. Rzeczywiście, na dorocznym Światowym Forum Ekonomicznym, które odbyło się w Davos w styczniu 2014 r., premier Japonii Shinzo Abe został uważnie wysłuchany, gdy porównał obecną rywalizację chińsko-japońską z angielsko-niemiecką na początku XX wieku.th wiek. [Równoległość jest taka, że ​​dziś Chiny są wschodzącym, niecierpliwym państwem z rosnącym budżetem na zbrojenia, tak jak Niemcy w 1914 roku. Stany Zjednoczone, podobnie jak Wielka Brytania w 1914 roku, są hegemonem w widocznym upadku. Japonia, podobnie jak Francja w 1914 roku, jest zależna dla swojego bezpieczeństwa od tego upadającego mocarstwa.] Rywalizujące ze sobą nacjonalizmy, tak wtedy, jak i teraz, mogą wywołać wojnę. Według Margaret Macmillan, czołowej oksfordzkiej historyczki pierwszej wojny światowej, dzisiejszy Bliski Wschód również wykazuje niepokojące podobieństwo do Bałkanów w 1914 roku.[4] Już sam fakt, że czołowi politycy i historycy potrafią wyciągać takie analogie, powinien być powodem do niepokoju. Czy świat niczego się nie nauczył z katastrofy lat 1914-1918? Pod jednym ważnym względem jest to niezaprzeczalne: państwa nadal są uzbrojone i używają siły oraz groźby jej użycia w swoich stosunkach międzynarodowych.

Oczywiście istnieją teraz globalne instytucje, przede wszystkim Organizacja Narodów Zjednoczonych, których głównym celem jest utrzymanie pokoju na świecie. Istnieje znacznie bardziej rozwinięty zbiór prawa międzynarodowego i instytucji, które mu towarzyszą. W Europie, sprawcy dwóch wojen światowych, jest teraz Unia.

Chociaż jest to postęp, instytucje te są słabe i nie są pozbawione krytyków. Ruch pokojowy może przypisać sobie pewną zasługę w tych wydarzeniach i jest zaangażowany w reformę ONZ oraz w lepsze poznanie i lepsze przestrzeganie kluczowych zasad prawa międzynarodowego.

  1. Pamiętając o rozjemcach i szanując ich dziedzictwo

PO DRUGIE, dotychczasowa debata w dużej mierze ignorowała fakt, że w wielu krajach przed 1914 rokiem istniał ruch antywojenny i pokojowy. Ruch ten składał się z jednostek, ruchów, organizacji i instytucji, które nie podzielały dominujących poglądów na temat wojny i pokoju, i które dążyły do ​​wprowadzenia systemu, w którym wojna nie była już akceptowalnym środkiem rozstrzygania sporów przez kraje.

W rzeczywistości rok 2014 to nie tylko setna rocznica wybuchu Wielkiej Wojny, ale także tzw dwustulecie ruchu pokojowego. Innymi słowy, całe sto lat przed rozpoczęciem wojny w 1914 r. ruch ten prowadził kampanię i walczył, aby uświadomić ludziom niebezpieczeństwa i zło wojny oraz korzyści i możliwości pokoju. W ciągu tego pierwszego wieku, od końca wojen napoleońskich do początku pierwszej wojny światowej, osiągnięcia ruchu pokojowego były, wbrew powszechnej opinii, znaczne. Oczywiście ruchowi pokojowemu nie udało się zapobiec katastrofie, jaką była Wielka Wojna, ale to w żaden sposób nie umniejsza jego znaczenia i zasług. Jednak to dwustulecie nigdzie nie jest wspomniany – tak jakby ten ruch nigdy nie istniał lub nie zasługiwał na pamięć.

Ruch pokojowy powstał bezpośrednio po wojnach napoleońskich, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak iw USA. Ten ruch, który stopniowo rozprzestrzenił się na kontynent europejski i nie tylko, położył podwaliny pod wiele instytucji i innowacji w dyplomacji międzynarodowej, które miały zaowocować w późniejszym stuleciu, a także po Wielkiej Wojnie – takich jak pojęcie arbitrażu jako bardziej sprawiedliwą i racjonalną alternatywę dla brutalnej siły. Inne idee promowane przez ruch pokojowy to rozbrojenie, unia federalna, unia europejska, prawo międzynarodowe, organizacja międzynarodowa, dekolonizacja, emancypacja kobiet. Wiele z tych idei wyszło na pierwszy plan w następstwie wojen światowych w latach 20th wieku, a niektóre zostały zrealizowane, a przynajmniej częściowo.

Ruch pokojowy był szczególnie produktywny w dwóch dekadach poprzedzających I wojnę światową, kiedy jego program dotarł do najwyższych szczebli rządowych, czego wyrazem były na przykład haskie konferencje pokojowe w 1899 i 1907 r. Bezpośrednim rezultatem tych bezprecedensowych konferencji – które nastąpiły po apel (1898) cara Mikołaja II o zaprzestanie wyścigu zbrojeń i zastąpienie wojny pokojowym arbitrażem – była budowa Pałacu Pokoju, który został otwarty w 1913 r., a w sierpniu 2013 r. obchodził swoje stulecie. Od 1946 r. oczywiście siedziba Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości ONZ. Świat zawdzięcza Pałac Pokoju hojności Andrew Carnegie, szkocko-amerykańskiego potentata stalowego, który stał się pionierem nowoczesnej filantropii, a jednocześnie zagorzałym przeciwnikiem wojny. Jak nikt inny hojnie finansował instytucje zajmujące się dążeniem do pokoju na świecie, z których większość istnieje do dziś.

Podczas gdy Pałac Pokoju, w którym mieści się Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, strzeże swojej wzniosłej misji zastąpienia wojny sprawiedliwością, najhojniejsza spuścizna Carnegie na rzecz pokoju, Carnegie Endowment for International Peace (CEIP), wyraźnie odwróciła się od wiary swego założyciela w zniesienia wojny, pozbawiając w ten sposób ruch pokojowy bardzo potrzebnych zasobów. To może częściowo wyjaśniać, dlaczego ruch ten nie przekształcił się w ruch masowy, który może wywierać skuteczną presję na rządy. Uważam, że warto się nad tym chwilę zastanowić. W 1910 roku Carnegie, który był najsłynniejszym amerykańskim działaczem na rzecz pokoju i najbogatszym człowiekiem na świecie, przekazał swojej fundacji na rzecz pokoju 10 milionów dolarów. W dzisiejszych pieniądzach jest to równowartość 3,5 dolara miliard. Wyobraź sobie, co ruch pokojowy – czyli ruch na rzecz zniesienia wojny – mógłby zrobić dzisiaj, gdyby miał dostęp do tego rodzaju pieniędzy, a nawet ich ułamka. Niestety, podczas gdy Carnegie opowiadał się za rzecznictwem i aktywizmem, powiernicy jego Fundacji na rzecz Pokoju opowiadali się za badaniami. Już w 1916 roku, w połowie I wojny światowej, jeden z powierników zaproponował nawet zmianę nazwy instytucji na Carnegie Endowment for International PRAWO.

Kiedy Fundacja obchodziła niedawno 100th rocznicę, jej przewodnicząca (Jessica T. Mathews) nazwała organizację „najstarszym sprawami międzynarodowymi”. think tank w Stanach Zjednoczonych” [5] mówi, że jej celem było, według słów założyciela, „przyspieszenie zniesienia wojny, najohydniejszej plamy na naszej cywilizacji”, ale dodaje, że „ten cel był zawsze nieosiągalny”. W rzeczywistości powtarzała to, co już wtedy powiedział prezes Fundacji w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Joseph E. Johnson, były urzędnik Departamentu Stanu USA, „odsunął tę instytucję od niezachwianego poparcia dla ONZ i innych organów międzynarodowych”, zgodnie z najnowszą historią opublikowaną przez samą Fundację. Ponadto „… po raz pierwszy prezes Carnegie Endowment [opisał] wizję pokoju Andrew Carnegie jako artefakt minionej epoki, a nie inspirację dla teraźniejszości. Jakakolwiek nadzieja na trwały pokój była iluzją”[1950]. Pierwsza wojna światowa zmusiła Carnegiego do ponownego rozważenia jego optymistycznego przekonania, że ​​wojna „wkrótce zostać odrzucony jako haniebny dla cywilizowanych ludzi”, ale jest mało prawdopodobne, aby całkowicie porzucił swoją wiarę. Entuzjastycznie poparł koncepcję organizacji międzynarodowej Woodrowa Wilsona i był zachwycony, gdy prezydent zaakceptował sugerowaną przez Carnegie nazwę dla niej „Liga Narodów”. Pełen nadziei zmarł w 1919 roku. Co powiedziałby o tych, którzy odwrócili jego wielką Fundację dla Pokoju od nadziei i przekonania, że ​​wojna może i musi zostać zniesiona? I tym samym pozbawili ruch pokojowy niezbędnych zasobów niezbędnych do realizacji jego wielkiej sprawy? Ban Ki-moon ma rację, kiedy mówi i powtarza: „Świat jest przezbrojony, a pokój niedofinansowany”. „Światowy Dzień Działania w sprawie Wydatków Wojskowych” (GDAMS), po raz pierwszy zaproponowany przez Międzynarodowe Biuro Pokoju, dokładnie odnosi się do tej kwestii (4th wydanie z 14th kwiecień 2014).[7]

Kolejna spuścizna międzynarodowego ruchu pokojowego sprzed I wojny światowej związana jest z nazwiskiem innego odnoszącego sukcesy biznesmena i pokojowego filantropa, który był również wybitnym naukowcem: szwedzkiego wynalazcy Alfreda Nobla. Pokojowa Nagroda Nobla, przyznana po raz pierwszy w 1901 r., jest głównie wynikiem jego bliskich związków z Berthą von Suttner, austriacką baronową, która swego czasu była jego sekretarką w Paryżu, choć tylko przez tydzień. Stała się niekwestionowaną przywódczynią ruchu od momentu wydania bestsellerowej powieści pt. Połóż swoje Arms (Die Waffen nieder!) ukazała się w 1889 roku, aż do jej śmierci, dwadzieścia pięć lat później, 21st Czerwiec 1914, tydzień przed strzałami w Sarajewie. w dniu 21st W czerwcu tego roku (2014) obchodzimy setną rocznicę jej śmierci. Nie zapominajmy, że to także 125th rocznica wydania jej słynnej powieści. Chciałbym zacytować, co Lew Tołstoj, który wiedział co nieco o wojnie i pokoju, napisał do niej w październiku 1891 roku po przeczytaniu jej powieści: „Bardzo doceniam twoją pracę i przychodzi mi do głowy myśl, że publikacja twoja powieść to szczęśliwa wróżba. – Zniesienie niewolnictwa poprzedziła słynna książka kobiety, pani Beecher Stowe; Niech Bóg da, aby zniesienie wojny nastąpiło po waszej”. Z pewnością żadna kobieta nie zrobiła więcej, aby zapobiec wojnie niż Bertha von Suttner.

Można to argumentować Połóż ramiona to książka stojąca za powstaniem Pokojowej Nagrody Nobla (której autorka została pierwszą kobietą, która została jej laureatką w 1905 roku). Ta nagroda była w istocie nagrodą za ruch pokojowy reprezentowany przez Berthę von Suttner, a dokładniej za rozbrojenie. O tym, że powinien ponownie stać się jednym, przekonywał w ostatnich latach norweski prawnik i działacz na rzecz pokoju, Fredrik Heffermehl, w swojej fascynującej książce pt. Pokojowa Nagroda Nobla: czego naprawdę chciał Nobel. [10]

Niektóre z czołowych postaci kampanii pokojowych sprzed 1914 r. poruszyły niebo i ziemię, aby przekonać swoich współobywateli o niebezpieczeństwach przyszłej wielkiej wojny io potrzebie zapobieżenia jej za wszelką cenę. W swoim bestsellerze pt. Wielka iluzja: studium związku wojskowej siły w narodach z ich korzyściami gospodarczymi i społecznymi, angielski dziennikarz Norman Angell argumentował, że złożona ekonomiczna i finansowa współzależność państw kapitalistycznych sprawiła, że ​​wojna między nimi stała się irracjonalna i przyniosła efekt przeciwny do zamierzonego, powodując wielkie dyslokacje gospodarcze i społeczne.

Zarówno w czasie wojny, jak i po niej, najczęściej kojarzonym z wojną nastrojem było „rozczarowanie”, w pełni potwierdzające tezę Angella. Charakter wojny, a także jej konsekwencje były dalekie od tego, czego się powszechnie oczekiwano. Krótko mówiąc, oczekiwano „wojny jak zwykle”. Znalazło to odzwierciedlenie w popularnym sloganie wkrótce po rozpoczęciu wojny, że „chłopcy wyjdą z okopów i wrócą do domu na Boże Narodzenie”. Chodziło oczywiście o Boże Narodzenie 1914 roku. Ci, którzy przeżyli masową rzeź, wrócili do domu dopiero cztery długie lata później.

Jednym z głównych powodów wyjaśniających błędne obliczenia i wyobrażenia dotyczące wojny był brak wyobraźni tych, którzy brali udział w jej planowaniu i realizacji.[12] Nie przewidzieli, w jaki sposób postęp w technologii uzbrojenia - w szczególności wzrost siły ognia za pomocą karabinu maszynowego - sprawił, że tradycyjne bitwy piechoty stały się przestarzałe. Postępy na polu bitwy byłyby odtąd prawie niemożliwe, a żołnierze okopaliby się w okopach, co doprowadziłoby do impasu. Rzeczywistość wojny, tego, czym się stała – a mianowicie. uprzemysłowiona masowa rzeź – zostałaby ujawniona dopiero w trakcie wojny (a nawet wtedy dowódcy powoli się uczyli, co jest dobrze udokumentowane w przypadku brytyjskiego naczelnego wodza, generała Douglasa Haiga).

Jednak w 1898 roku, całe piętnaście lat przed rozpoczęciem wojny, polsko-rosyjski przedsiębiorca i pionier nowoczesnych badań nad pokojem, Jan Bloch (1836-1902), w proroczym 6-tomowym studium spierał się o wojnę przyszłości, że będzie to wojna jak żadna inna. „O następnej wielkiej wojnie można mówić o rendez-vous ze śmiercią” – pisał we wstępie do niemieckiego wydania swojego wielkiego dzieła.[13] Argumentował i wykazał, że taka wojna stała się „niemożliwa” – to znaczy niemożliwa, chyba że za cenę samobójstwa. Właśnie tym okazała się wojna, gdy nadeszła: samobójstwem cywilizacji europejskiej, w tym rozpadem imperiów austriacko-węgierskiego, osmańskiego, Romanowów i Wilhelmina. Kiedy się skończyła, wojna zakończyła również świat, jaki znali ludzie. Dobrze podsumowuje to tytuł przejmujących wspomnień tego, który stał „ponad bitwą”, austriackiego pisarza Stefana Zweiga: Świat wczoraj. [14]

Ci pacyfiści (do których należał Zweig, choć nie brał czynnego udziału w ruchu pokojowym), którzy chcieli uchronić swoje kraje przed wyniszczeniem wojennym, byli prawdziwymi patriotami, ale często traktowano ich z pogardą i odrzucano jako naiwnych idealistów, utopistów, tchórzy, a nawet zdrajców. Ale nie byli niczym w tym rodzaju. Sandi E. Cooper słusznie zatytułowała swoje studium ruchu pokojowego przed pierwszą wojną światową: Patriotyczny Pacyfizm: prowadzenie wojny z wojną w Europie, 1815-1914 .[15] Gdyby świat zwrócił większą uwagę na ich przesłanie, katastrofy można by uniknąć. Jak zauważył Karl Holl, nestor niemieckich historyków pokoju, we wstępie do wspaniałego vademecum ruchu pokojowego w niemieckojęzycznej Europie: „wiele informacji o historycznym ruchu pokojowym pokaże sceptykom, jak bardzo cierpiąca Europa zostałyby oszczędzone, gdyby ostrzeżenia pacyfistów nie spotkały się z tak wieloma głuchymi uszami i gdyby praktyczne inicjatywy i propozycje zorganizowanego pacyfizmu znalazły ujście w oficjalnej polityce i dyplomacji”[16].

Jeśli, jak słusznie sugeruje Holl, świadomość istnienia i dorobku zorganizowanego ruchu pokojowego przed I wojną światową ma inspirować jego krytyków do pewnej miary pokory, to jednocześnie powinna dodawać otuchy również spadkobiercom tego ruchu dzisiaj . Cytując ponownie Holl: „Pewność, że stoimy na ramionach poprzedników, którzy pomimo wrogości lub apatii współczesnych, zdecydowanie trzymali się swoich pacyfistycznych przekonań, sprawią, że dzisiejszy ruch pokojowy będzie w stanie lepiej oprzeć się licznym pokusom pogrążyć się w przygnębieniu”.[17]

Na domiar złego, ci „prekursorzy przyszłości” (by użyć trafnego sformułowania Romaina Rollanda) nigdy nie otrzymali tego, co im się należy. Nie pamiętamy ich; nie są częścią naszej historii, jak nauczają w podręcznikach szkolnych; nie ma dla nich pomników i nie nazwano ich imieniem ulic. Jakże jednostronny pogląd na historię przekazujemy przyszłym pokoleniom! Jest to w dużej mierze zasługą historyków, takich jak Karl Holl i jego współpracownicy, którzy zebrali się w Grupie Roboczej ds.Arbeitskreis Historische Friedensforschung), że w ostatnich dziesięcioleciach ujawniono istnienie zupełnie innych Niemiec[18]. W związku z tym chciałbym również złożyć hołd wydawnictwu założonemu w Bremie przez historyka pokoju Helmuta Donata. Dzięki niemu mamy obecnie stale powiększającą się bibliotekę biografii i innych opracowań dotyczących historycznego niemieckiego ruchu pokojowego zarówno w okresie przed 1914 r., jak iw okresie międzywojennym. Ciekawa jest geneza jego wydawnictwa: nie mogąc znaleźć wydawcy swojej biografii Hansa Paaschego – wybitnego oficera piechoty morskiej i kolonialnej, który stał się krytykiem niemieckiego kultu przemocy i który został zamordowany przez nacjonalistycznych żołnierzy w 1920 roku – Donat opublikował book sam (1981), pierwszy z wielu, który pojawił się w Donat Verlag. Niestety, ponieważ bardzo niewiele tej literatury zostało przetłumaczone na język angielski, nie wpłynęło to znacząco na powszechne w Wielkiej Brytanii postrzeganie kraju i narodu przesiąkniętego pruskim militaryzmem i pozbawionego ruchu pokojowego.

Również gdzie indziej, szczególnie w USA, historycy pokoju zebrali się w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat (stymulowana przez wojnę w Wietnamie), aby historia ruchu pokojowego była coraz lepiej udokumentowana – zapewniając nie tylko dokładniejsze, wyważone i prawdziwe sprawozdanie w zakresie historii wojny i pokoju, ale także stanowią inspirację dla współczesnych działaczy pokojowych i antywojennych. Kamieniem milowym w tym przedsięwzięciu jest tzw Słownik biograficzny współczesnych przywódców pokojui który może być postrzegany jako tom towarzyszący Donat-Holl Lexikon, rozszerzający jego zasięg na cały świat.

Do tej pory przekonywałem, że w obchodach I wojny światowej należy zwrócić uwagę, po pierwsze, na czynniki systemowe, które wywołały wojnę, a po drugie, także na pamięć i cześć dla tych, którzy w dziesięcioleciach przed 1914 r. doprowadzić do świata, z którego instytucja wojny zostanie wygnana. Większa świadomość i nauczanie historii pokoju jest nie tylko pożądane, wręcz niezbędne, dla studentów i młodych ludzi, ale rozciąga się na całe społeczeństwo. W obchodach upamiętniających ofiary wojny na niezliczonych polach bitew w Europie i na świecie nie powinno brakować ani ignorować okazji do przekazywania bardziej wyważonego obrazu historii, aw szczególności uhonorowania przeciwników wojny.

  1. Bohaterowie nie zabijania

Dochodzimy teraz do TRZECIEJ uwagi. W odniesieniu do I wojny światowej należy zapytać, jak zaniedbania i ignorancja (ze strony późniejszych pokoleń) tych, którzy ostrzegali przed wojną i robili wszystko, aby jej zapobiec, będą postrzegane przez miliony żołnierzy, którzy stracili życie w tej katastrofie. Czy większość z nich nie spodziewałaby się, że społeczeństwo uczci przede wszystkim pamięć tych, którzy chcieli zapobiec masowej rzezi? Jest oszczędność żyje nie bardziej szlachetnie i heroicznie niż biorąc zyje? Nie zapominajmy: żołnierze są przecież wyszkoleni i wyposażeni do zabijania, a kiedy padają ofiarą kuli przeciwnika, jest to nieunikniona konsekwencja profesji, do której się przyłączyli lub do której zostali zmuszeni. W tym miejscu powinniśmy ponownie wspomnieć Andrew Carnegie, który nienawidził barbarzyństwa wojny i który wymyślił i ustanowił „Fundusz Bohaterów” dla uhonorowania „bohaterów cywilizacji”, których przeciwstawiał „bohaterom barbarzyństwa”. Uznał problematykę heroizmu związanego z rozlewem krwi na wojnie i chciał zwrócić uwagę na istnienie czystszego rodzaju heroizmu. Chciał uhonorować cywilnych bohaterów, którzy czasami narażając się na wielkie ryzyko, ratowali życie, a nie celowo je niszczyli. Po raz pierwszy założony w swoim rodzinnym mieście Pittsburgh w Pensylwanii w 1904 roku, w późniejszych latach założył Hero Funds w dziesięciu krajach europejskich, z których większość obchodziła swoje stulecie kilka lat temu[20]. W Niemczech w ostatnich latach podjęto próby ożywienia tzw Carnegie Stiftung für Lebensretter.

W związku z tym należy wspomnieć o pracy Glenna Paige i Center for Global Nonkilling (CGNK), które założył na Uniwersytecie Hawajskim 25 lat temu.[21] Ten weteran wojny koreańskiej i czołowy politolog przekonywał, że nadzieja i wiara w ludzkość i ludzki potencjał mają moc zmiany społeczeństwa na wiele sposobów. Umieszczenie człowieka na Księżycu przez długi czas było uważane za beznadziejne marzenie, ale szybko stało się rzeczywistością w naszych czasach, kiedy wizja, siła woli i ludzka organizacja połączyły się, aby było to możliwe. Paige przekonuje przekonująco, że globalną transformację bez przemocy można osiągnąć w ten sam sposób, jeśli tylko w nią wierzymy i jesteśmy zdeterminowani, by ją przeprowadzić. Czteroletnie upamiętnianie zabójstw na skalę przemysłową jest niewystarczające i nieszczere, jeśli wyklucza poważne rozważenie pytania, które stawia CGNK, a mianowicie: „Jak daleko zaszliśmy w naszym człowieczeństwie?”. Podczas gdy postęp naukowy i technologiczny jest zdumiewający, wojny, morderstwa i ludobójstwa nie słabną. Kwestia potrzeby i możliwości globalnego społeczeństwa nie zabijającego powinna otrzymać w tej chwili najwyższy priorytet.

  1. Zniesienie broni jądrowej

PO CZWARTE, upamiętnienia I wojny światowej, które ograniczają się do upamiętnienia i uhonorowania tych, którzy w niej zginęli (zabijając), powinny stanowić tylko jeden i być może nie najważniejszy aspekt pamięci. Śmierć milionów i cierpienia wielu innych (w tym okaleczonych fizycznie lub umysłowo, lub obu, w tym niezliczonych wdów i sierot) byłyby nieco bardziej do przyjęcia, gdyby wojna, która spowodowała tę ogromną stratę i smutek, rzeczywiście była wojną, która miała zakończyć wszystkie wojny. Ale to okazało się dalekie od prawdy.

Co powiedzieliby żołnierze, którzy stracili życie w I wojnie światowej, gdyby dziś powrócili, i gdyby okazało się, że wojna, która zaczęła się w 1914 roku, zamiast zakończyć wojnę, zrodziła jeszcze większą, zaledwie dwadzieścia lat po jej zakończeniu? z I wojny światowej? Przypomina mi się potężna sztuka amerykańskiego dramatopisarza Irwina Shawa pt Bury the Dead. Ta krótka, jednoaktowa sztuka, wystawiona po raz pierwszy w Nowym Jorku w marcu 1936 r., Sześciu martwych żołnierzy amerykańskich zabitych podczas wojny odmawia pochówku. Opłakują to, co ich spotkało – przerwane życie, owdowiałe żony, osierocone dzieci. A wszystko po co – za kilka metrów błota, gorzko narzeka. Zwłoki, stojące w wykopanych dla nich grobach, odmawiają położenia się i pochowania – nawet na polecenie generałów, z których jeden mówi z desperacją: „Nigdy nie mówili o takich rzeczach w West Point. Departament Wojny, poinformowany o dziwacznej sytuacji, zabrania publikacji tej historii. W końcu, jako ostatnia próba, żony, dziewczyny, matki lub siostry zmarłych żołnierzy zostają wezwane, aby przyszły do ​​grobów i przekonały swoich mężczyzn, by pozwolili się pochować. Jeden z nich odpowiada: „Może jest nas teraz zbyt wielu pod ziemią”. Może ziemia już tego nie wytrzyma”. Nawet ksiądz, który wierzy, że mężczyźni są opętani przez diabła i który odprawia egzorcyzmy, nie jest w stanie zmusić żołnierzy do położenia się. Na koniec zwłoki schodzą ze sceny i włóczą się po świecie, żyjąc oskarżeniami przeciwko głupocie wojny. (Nawiasem mówiąc, autor został później wpisany na czarną listę podczas czerwonej paniki McCarthy'ego i spędził 22 lat na wygnaniu w Europie).

Przypuszczam, że można założyć, że tych sześciu żołnierzy byłoby jeszcze mniej przygotowanych do zaprzestania podnoszenia głosu (i trupów) w proteście przeciwko wojnie, gdyby dowiedzieli się o wynalezieniu, użyciu i rozprzestrzenianiu broni jądrowej. Być może jest to Hibakusha, ocalałych z bombardowań atomowych Hiroszimy i Nagasaki w sierpniu 1945 roku, którzy dziś najbardziej przypominają tych żołnierzy. The Hibakusha (których liczba szybko maleje z powodu starości) ledwo uniknęli śmierci na wojnie. Dla wielu z nich piekło, w którym się znaleźli, oraz wielkie cierpienie fizyczne i psychiczne, które głęboko wpłynęło na ich życie, były do ​​zniesienia tylko dzięki głęboko zakorzenionemu zaangażowaniu w zniesienie broni nuklearnej i wojny. Dopiero to nadało sens ich zrujnowanemu życiu. Jednak musi być dla nich powodem wielkiego gniewu i udręki, że nawet siedemdziesiąt lat później świat w dużej mierze ignoruje ich krzyk: „Nigdy więcej Hiroszimy i Nagasaki, nigdy więcej broni nuklearnej, nigdy więcej wojny!”. Ponadto, czy nie jest skandalem, że przez cały ten czas Norweski Komitet Noblowski nie uznał za stosowne przyznać choćby jednej nagrody głównemu stowarzyszeniu Hibakusha poświęcony zniesieniu broni jądrowej? Nobel oczywiście wiedział wszystko o materiałach wybuchowych, przewidział broń masowego rażenia i obawiał się powrotu barbarzyństwa, jeśli wojna nie zostanie zniesiona. The Hibakusha są żywym świadectwem tego barbarzyństwa.

Wydaje się, że od 1975 roku Komitet Noblowski w Oslo zapoczątkował tradycję przyznawania nagrody za zniesienie broni jądrowej co dziesięć lat: w 1975 nagrodę otrzymał Andriej Sacharow, w 1985 IPPNW, w 1995 Joseph Rotblat i Pugwash, w 2005 Mohamed ElBaradei i MAEA. Taka nagroda ma się odbyć ponownie w przyszłym roku (2015) i wydaje się niemal żetonem. Jest to tym bardziej godne ubolewania i nie do zaakceptowania, jeśli zgodzimy się ze wspomnianym wcześniej poglądem, że nagrodą miała być nagroda za rozbrojenie. Gdyby żyła dzisiaj, Bertha von Suttner mogłaby zatytułować swoją książkę: Połóż swoje Jądrowy Ramiona. Rzeczywiście, jedno z jej pism o wojnie i pokoju ma bardzo współczesny wydźwięk: w „Barbaryzacji nieba” przepowiedziała, że ​​okropności wojny również spadną z nieba, jeśli doprowadzający do szału wyścig zbrojeń nie zostanie zatrzymany.[23] Dziś wiele niewinnych ofiar wojny bezzałogowej dołącza do ofiar Gerniki, Coventry, Kolonii, Drezna, Tokio, Hiroszimy, Nagasaki i innych miejsc na całym świecie, które doświadczyły okropności współczesnej wojny.

Świat nadal żyje bardzo niebezpiecznie. Zmiana klimatu stwarza nowe i dodatkowe zagrożenia. Ale nawet ci, którzy zaprzeczają, że jest dziełem człowieka, nie mogą zaprzeczyć, że broń nuklearna jest dziełem człowieka i że nuklearny holokaust byłby całkowicie dziełem człowieka. Można temu zapobiec jedynie poprzez zdecydowaną próbę zniesienia broni jądrowej. Tak nakazuje nie tylko roztropność i moralność, ale także sprawiedliwość i prawo międzynarodowe. Dwulicowość i hipokryzja mocarstw nuklearnych, przede wszystkim USA, Wielkiej Brytanii i Francji, jest rażąca i haniebna. Sygnatariusze Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (podpisany w 1968 r., wszedł w życie w 1970 r.) nadal ignorują obowiązek negocjowania w dobrej wierze rozbrojenia swoich arsenałów jądrowych. Wręcz przeciwnie, wszyscy są zaangażowani w ich modernizację, marnując miliardy ograniczonych zasobów. Stanowi to rażące naruszenie ich zobowiązań, które zostały potwierdzone w opinii doradczej Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości z 1996 r. dotyczącej „legalności groźby lub użycia broni jądrowej”[24].

Można argumentować, że winą za ten stan rzeczy jest apatia i ignorancja społeczeństwa. Krajowe i międzynarodowe kampanie i organizacje na rzecz rozbrojenia nuklearnego cieszą się aktywnym poparciem tylko niewielkiej części społeczeństwa. Regularne przyznawanie Pokojowej Nagrody Nobla w dziedzinie rozbrojenia nuklearnego skutkowałoby utrzymaniem tej kwestii w centrum uwagi, jak również zapewnieniem zachęty i poparcia działaczom. To właśnie, bardziej niż „zaszczyt”, stanowi o prawdziwym znaczeniu nagrody.

Jednocześnie odpowiedzialność i wina rządów oraz elit politycznych i wojskowych jest oczywista. Pięć państw posiadających broń jądrową, które są stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ, odmówiło nawet udziału w konferencjach na temat humanitarnych konsekwencji broni jądrowej, organizowanych w marcu 2013 r. przez rząd norweski iw lutym 2014 r. przez rząd meksykański. Najwyraźniej obawiają się, że te spotkania doprowadzą do żądań negocjacji zakazujących broni jądrowej. Zapowiadając następną konferencję w Wiedniu w tym samym roku, austriacki minister spraw zagranicznych Sebastian Kurz wyraźnie zauważył: „Koncepcja oparta na całkowitym zniszczeniu planety nie powinna mieć miejsca w 21.st wieku … Dyskurs ten jest szczególnie potrzebny w Europie, gdzie myślenie o zimnej wojnie wciąż dominuje w doktrynach bezpieczeństwa”[25]. Powiedział również: „powinniśmy wykorzystać upamiętnienie [I wojny światowej], aby dołożyć wszelkich starań, aby wyjść poza broń jądrową, najniebezpieczniejsze dziedzictwo XX wiekuth wiek'. Powinniśmy to usłyszeć również od ministrów spraw zagranicznych państw posiadających broń nuklearną – nie tylko Wielkiej Brytanii i Francji, których ludność tak bardzo ucierpiała w tej wojnie. Szczyty Bezpieczeństwa Jądrowego, z których trzeci odbędzie się w marcu 2014 roku w Hadze, mają na celu zapobieganie terroryzmowi nuklearnemu na świecie. Agenda jest ostrożna, aby nie odnosić się do rzeczywistego istniejącego zagrożenia, jakim jest broń nuklearna i materiały mocarstw nuklearnych. To ironiczne, biorąc pod uwagę, że ten szczyt odbywa się w Hadze, mieście wyraźnie zaangażowanym w globalne zniesienie broni jądrowej (zgodnie z mandatem sądu najwyższego ONZ z siedzibą w Hadze).

  1. Brak przemocy a kompleks militarno-przemysłowy

Przejdźmy do PIĄTEJ uwagi. Patrzymy na 100-letni okres od 1914 do 2014 roku. Zatrzymajmy się na chwilę i przypomnijmy epizod, który jest w samym środku, a mianowicie. 1964, czyli 50 lat temu. W tym samym roku Martin Luther King Jr. otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Postrzegał to jako uznanie niestosowania przemocy jako „odpowiedzi na kluczowe polityczne i moralne pytanie naszych czasów – potrzebę przezwyciężenia przez człowieka ucisku i przemocy bez uciekania się do przemocy i ucisku”. Otrzymał nagrodę za przywództwo w pokojowym ruchu na rzecz praw obywatelskich, poczynając od bojkotu autobusów w Montgomery (Alabama) w grudniu 1955 r. W swoim wykładzie noblowskim (11th grudnia 1964), King zwrócił uwagę na trudną sytuację współczesnego człowieka, a mianowicie. „im bogatsi staliśmy się materialnie, tym ubożsi staliśmy się moralnie i duchowo”[26]. Następnie zidentyfikował trzy główne i powiązane ze sobą problemy, które wyrosły z „etycznego infantylizmu człowieka”: rasizm, bieda i wojna/militaryzm. W ciągu kilku pozostałych lat, które mu pozostały, zanim został trafiony kulą zamachowca (1968), coraz częściej wypowiadał się przeciwko wojnie i militaryzmowi, zwłaszcza wojnie w Wietnamie. Wśród moich ulubionych cytatów tego wielkiego proroka i działacza są: „Wojny to marne dłuta do kształtowania pokojowych jutrzejszych dni” oraz „Mamy kierowane pociski i mylimy ludzi”. Kulminacją kampanii antywojennej Kinga było jego potężne przemówienie pt Poza Wietnamem, wygłoszona w kościele Riverside w Nowym Jorku dnia 4th Kwiecień 1967.

Wraz z przyznaniem nagrody Nobla, powiedział, „został nałożony na mnie kolejny ciężar odpowiedzialności”: nagroda „była także zleceniem… pracować ciężej niż kiedykolwiek wcześniej dla braterstwa ludzi”. Powtarzając to, co powiedział w Oslo, odniósł się do „olbrzymiej trojaczki rasizmu, skrajnego materializmu i militaryzmu”. Jeśli chodzi o tę ostatnią kwestię, powiedział, że nie może dłużej milczeć i nazwał swój własny rząd „największym dostawcą przemocy we współczesnym świecie”[27]. Skrytykował „śmiertelną arogancję Zachodu, która tak długo zatruwała międzynarodową atmosferę”. Jego przesłanie brzmiało, że „wojna nie jest rozwiązaniem”, a „Naród, który rok po roku wydaje więcej pieniędzy na obronę wojskową niż na programy podnoszenia społecznego, zbliża się do śmierci duchowej”. Wezwał do „prawdziwej rewolucji wartości”, która wymagała, aby „każdy naród rozwinął teraz nadrzędną lojalność wobec ludzkości jako całości”[28].

Są tacy, którzy twierdzą, że to nie przypadek, że dokładnie rok później ML King został zastrzelony. Swoim antywojennym przemówieniem w Nowym Jorku i potępieniem rządu amerykańskiego jako „największego dostawcy przemocy” na świecie, zaczął rozszerzać swoją kampanię pokojowych protestów poza program praw obywatelskich, zagrażając w ten sposób potężnym partykularnym interesom . To ostatnie można najlepiej podsumować wyrażeniem „kompleks wojskowo-przemysłowy” [MIC], ukutym przez prezydenta Dwighta D. Eisenhowera w jego pożegnalnym przemówieniu w styczniu 1961 roku.[29] W tym odważnym i aż nazbyt proroczym ostrzeżeniu Eisenhower stwierdził, że „ogromny establishment wojskowy i duży przemysł zbrojeniowy” wyłoniły się jako nowa i ukryta siła w polityce Stanów Zjednoczonych. Powiedział: „W radach rządowych musimy strzec się przed nabyciem nieuzasadnionych wpływów… przez kompleks wojskowo-przemysłowy. Potencjał katastrofalnego wzrostu źle ulokowanej władzy istnieje i będzie się utrzymywał”. Fakt, że ustępujący prezydent miał wojskowe doświadczenie – był pięciogwiazdkowym generałem w armii amerykańskiej podczas drugiej wojny światowej i służył jako pierwszy Naczelny Dowódca Sił Sprzymierzonych w Europie (NATO) – sprawił, że jego ostrzeżenia tym bardziej niezwykłe. Pod koniec swojego przejmującego przemówienia Eisenhower upomniał amerykańską opinię publiczną, że „rozbrojenie… jest stałym imperatywem”.

To, że nie zważano na jego ostrzeżenia i że niebezpieczeństwa, na które zwrócił uwagę, się zmaterializowały, jest dziś aż nazbyt oczywiste. Wielu analityków MIC twierdzi, że USA nie tak bardzo mieć MIC, ponieważ cały kraj stał się jednym.[30] MIC obejmuje teraz również Kongres, środowisko akademickie, media i przemysł rozrywkowy, a to rozszerzenie jego uprawnień i wpływów jest wyraźną oznaką rosnącej militaryzacji społeczeństwa amerykańskiego. Empiryczne dowody na to wskazują takie fakty, jak:

* Pentagon jest największym na świecie konsumentem energii;

* Pentagon jest największym właścicielem ziemskim w kraju, nazywając siebie „jednym z największych na świecie „właścicieli ziemskich””, posiadającym około 1,000 baz wojskowych i instalacji za granicą w ponad 150 krajach;

* Pentagon jest właścicielem lub dzierżawcą 75% wszystkich budynków federalnych w USA;

* Pentagon to 3rd największy federalny fundator badań uniwersyteckich w USA (po zdrowiu i nauce).

Powszechnie wiadomo, że roczne wydatki USA na zbrojenia przewyższają wydatki kolejnych dziesięciu czy dwunastu krajów razem wziętych. To rzeczywiście, cytując Eisenhowera, „katastrofalne” szaleństwo, i to bardzo niebezpieczne. Założony przez niego imperatyw rozbrojenia stał się jego przeciwieństwem. Jest to tym bardziej niezwykłe, jeśli weźmie się pod uwagę, że przemawiał w czasach zimnej wojny, kiedy komunizm był postrzegany jako poważne zagrożenie dla USA i reszty wolnego świata. Koniec zimnej wojny i rozpad Związku Radzieckiego i jego imperium nie zahamowały dalszej ekspansji MIC, którego macki obejmują teraz cały świat.

Jak jest to postrzegane przez świat, jasno pokazują wyniki corocznej ankiety „Koniec roku” przeprowadzonej w 2013 r. przez Worldwide Independent Network of Market Research (WIN) i Gallup International, w której wzięło udział 68,000 65 osób w 32 krajach.[24] W odpowiedzi na pytanie: „Który kraj jest według ciebie największym zagrożeniem dla pokoju na świecie?”, Stany Zjednoczone zajęły pierwsze miejsce z dużą przewagą, otrzymując 8% oddanych głosów. Odpowiada to połączonym głosom oddanym na kolejne cztery kraje: Pakistan (6%), Chiny (5%), Afganistan (5%) i Iran (1967%). Oczywiste jest, że ponad dwanaście lat po rozpoczęciu tak zwanej „globalnej wojny z terroryzmem” Stany Zjednoczone wydają się siać terror w sercach większości reszty świata. Odważna charakterystyka i potępienie własnego rządu przez Martina Luthera Kinga Jr. jako „największego dostawcy przemocy we współczesnym świecie” (XNUMX) jest teraz, prawie pięćdziesiąt lat później, podzielane przez wielu ludzi na całym świecie.

W tym samym czasie nastąpił ogromny wzrost rozprzestrzeniania broni posiadanej przez indywidualnych obywateli w USA korzystających z prawa (które jest kwestionowane) do noszenia broni na mocy Drugiej Poprawki do Konstytucji. Z 88 pistoletami na 100 mieszkańców kraj ten ma zdecydowanie najwyższy wskaźnik posiadania broni na świecie. Wydaje się, że kultura przemocy jest dziś głęboko zakorzeniona w amerykańskim społeczeństwie, a wydarzenia z 9 września tylko pogłębiły problem. Martin Luther King, Jr., uczeń i zwolennik Mahatmy Gandhiego, dał przykład siły niestosowania przemocy w swoim skutecznym przywództwie ruchu na rzecz praw obywatelskich w USA. Stany Zjednoczone tak samo potrzebują ponownego odkrycia jego dziedzictwa, jak Indie potrzebują ponownego odkrycia dziedzictwa Gandhiego. Często przypomina mi się odpowiedź, jakiej Gandhi udzielił dziennikarzowi, kiedy podczas wizyty w Anglii w latach trzydziestych XX wieku zapytano go, co myśli o zachodniej cywilizacji. Odpowiedź Gandhiego nie straciła na aktualności, 11 lat później wręcz przeciwnie. Gandhi odpowiedział: „Myślę, że to byłby dobry pomysł”. Chociaż prawdziwość tej historii jest kwestionowana, ma w sobie ziarno prawdy – Se non e vero, e ben trovato.

Zachód i reszta świata rzeczywiście byłyby o wiele bardziej cywilizowane, gdyby zniesiono wojnę – „najohydniejszą plamę na naszej cywilizacji”, jak powiedział Andrew Carnegie. Kiedy to powiedział, Hiroszima i Nagasaki nadal były japońskimi miastami jak każde inne. Dzisiaj całemu światu zagraża nieustająca wojna i nowe narzędzia zniszczenia, które ona zrodziła i wciąż się rozwija. Stare i zdyskredytowane rzymskie powiedzenie: si vis tempo, para bellum, należy zastąpić powiedzeniem, które przypisuje się zarówno Gandhiemu, jak i kwakrom: Nie ma drogi do pokoju, pokój jest drogą. Świat modli się o pokój, ale płaci za wojnę. Jeśli chcemy pokoju, musimy inwestować w pokój, a to oznacza przede wszystkim edukację pokojową. Dopiero okaże się, w jakim stopniu duże inwestycje w muzea i wystawy wojenne oraz w niezliczone programy o Wielkiej Wojnie (takie, jakie mają miejsce obecnie w Wielkiej Brytanii, ale także w innych krajach) są edukacją na temat i na rzecz niestosowania przemocy, nie zabijania , zniesienie broni jądrowej. Tylko taka perspektywa uzasadniałaby rozbudowane (i kosztowne) programy upamiętniające.

Obchody setnej rocznicy pierwszej wojny światowej w ciągu najbliższych czterech lat dają ruchowi pokojowemu wiele okazji do promowania kultury pokoju i niestosowania przemocy, która sama będzie w stanie doprowadzić do świata bez wojen.

Nikt nie popełnił większego błędu niż ten, który nic nie zrobił, bo mógł zrobić tylko trochę. —Edmund Burke

 

Peter van den Dungen

Współpraca dla Pokoju, 11th Doroczna konferencja strategiczna, 21-22 lutego 2014 r., Kolonia-Riehl

Uwagi wstępne

(poprawione, 10th Marzec 2014)

 

[1] Pełny tekst przemówienia znajduje się pod adresem www.gov.uk/government/speeches/speech-at-imperial-war-museum-on-first-world-war-centenary-plans

[2] Szczegółowe informacje pod adresem www.bbc.co.uk/mediacentre/latestnews/2013/world-war-one-centenary.html

[3] Szczegółowe informacje pod adresem www.iwm.org.uk/centenary

[4] „Czy znowu jest rok 1914?”, Niezależne, 5th Styczeń 2014, str. 24.

[5] Por. jej przedmowa w David Adesnik, 100 lat wpływu - eseje na temat Carnegie Endowment for International Peace. Waszyngton, DC: CEIP, 2011, s. 5.

[6] Ibid., Str. 43.

[7] www.demilitaryzuj.org

[8] Wspomnienia Berthy von Suttner. Boston: Ginn, 1910, tom. 1, str. 343.

[9] Por. Caroline E Playne, Bertha von Suttner i walka o uniknięcie wojny światowej. Londyn: George Allen & Unwin, 1936, a zwłaszcza dwa tomy pod redakcją Alfreda H. Frieda, łączące regularne felietony polityczne von Suttnera w Die Friedens-Warte (1892-1900, 1907-1914): Der Kampf, hm die Vermeidung des Weltkriegs. Zurych: Orell Fuessli, 1917.

[10] Santa Barbara, Kalifornia: Praeger-ABC-CLIO, 2010. Rozszerzonym i zaktualizowanym wydaniem jest hiszpańskie tłumaczenie: Bezpłatne Wolontariat Alfreda Nobla: Chcesz udawać, że Premio Nobel de la Paz? Barcelona: Ikaria, 2013.

[11] Londyn: William Heinemann, 1910. Książka sprzedała się w ponad milionie egzemplarzy i została przetłumaczona na 25 języków. Pod tytułami pojawiły się tłumaczenia niemieckie Die Grosse Taeuschung (Leipzig, 1911) i Die falsche Rechnung (Berlin, 1913).

[12] Patrz np. Paul Fussell, Wielka wojna i nowoczesna pamięć. Nowy Jork: Oxford University Press, 1975, str. 12-13.

[13] Johanna von Blocha, Der Krieg. Uebersetzung des russischen Werkes des Autors: Der zukuenftige Krieg in seiner technischen, volkswirthschaftlichen und politischen Bedeutung. Berlin: Puttkammer & Muehlbrecht, 1899, tom. 1, str. XV. W języku angielskim ukazało się tylko jednotomowe wydanie podsumowujące, o różnych tytułach Is Wojna teraz niemożliwa? (1899) Nowoczesna broń i nowoczesna wojna (1900), a Przyszłość wojny (wyd. USA).

[14] London: Cassell, 1943. Książka została opublikowana w języku niemieckim w Sztokholmie w 1944 r. jako Świat von Gesterna: Erinnerungen eines Europaers.

[15] Nowy Jork: Oxford University Press, 1991.

[16] Helmut Donat i Karl Holl, red., Die Friedensbewegung. Organisierter Pazifismus w Deutschland, Oesterreich i in der Schweiz. Düsseldorf: ECON Taschenbuchverlag, Hermes Handlexikon, 1983, s. 14.

[17] Ibid.

[18] www.akhf.de. Organizacja została założona w 1984.

[19] Zwięzłą biografię Paaschego można znaleźć we wpisie Helmuta Donata w Harold Josephson, red., Słownik biograficzny współczesnych przywódców pokoju. Westport, CT: Greenwood Press, 1985, s. 721-722. Zobacz także jego wpis w Die Friedensbewegung, op. cit., str. 297-298.

[20] www.carnegieherofunds.org

[21] www.nonkilling.org

[22] Tekst został po raz pierwszy opublikowany w r Nowy teatr (Nowy Jork), tom. 3, nie. 4, kwiecień 1936, s. 15-30, z ilustracjami George'a Grosza, Otto Dixa i innych grafików antywojennych.

[23] Die Barbarisierung der Luft. Berlin: Verlag der Friedens-Warte, 1912. Jedyne tłumaczenie jest w języku japońskim, opublikowane niedawno z okazji 100.th rocznica: Osamu Itoigawa & Mitsuo Nakamura, 'Bertha von Suttner: „Die Barbarisierung der Luft”', s. 93-113 w The Journal of Aichi Gakuin University - nauki humanistyczne i ścisłe (Nagoja), tom. 60, nie 3, 2013.

[24] Pełny tekst zob. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, Rocznik 1995-1996. Haga: ICJ, 1996, s. 212-223, oraz Ved P. Nanda i David Krieger, Broń jądrowa i Trybunał Światowy. Ardsley, New York: Transnational Publishers, 1998, s. 191-225.

[25] Pełen komunikat prasowy wydany przez MSZ w Wiedniu 13th lutego 2014 r., można znaleźć pod adresem www.abolition2000.org/?p=3188

[26] Martin Luther King, „W poszukiwaniu pokoju i sprawiedliwości”, s. 246-259 w Les Prix Nobel en 1964. Sztokholm: wyśw. Royale PA Norstedt dla Fundacji Nobla, 1965, na s. 247. Por. Również www.nobelprize.org/nobel_prizes/peace/laureates/1964/king-lecture.html

[27] Clayborne Carson, red., Autobiografia Martina Luthera Kinga, Jr. London: Abacus, 2000. Zob. zwłaszcza rozdz. 30, „Poza Wietnamem”, s. 333-345, na s. 338. Na temat znaczenia tego przemówienia zob. także Coretta Scott King, Moje życie z Martinem Lutherem Kingiem, Jr. Londyn: Hodder & Stoughton, 1970, rozdz. 16, s. 303-316.

[28] Autobiografia, P. 341.

[29] www.eisenhower.archives.gov/research/online_documents/farewell_address/Reading_Copy.pdf

[30] Patrz np. Nick Turse, Kompleks: jak wojsko atakuje nasze codzienne życie. Londyn: Faber & Faber, 2009.

[31] Ibid., Str. 35-51.

[32] www.wingia.com/web/files/services/33/file/33.pdf?1394206482

 

One Response

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język