Wojny nie są uruchamiane w obronie

Wojny nie rozpoczynają się w obronie: rozdział 2 książki „Wojna to kłamstwo” Davida Swansona

WOJNY NIE ROZPOCZYNAJĄ SIĘ W OBRONIE

Tworzenie propagandy wojennej jest drugim najstarszym zawodem na świecie, a jego najstarszą linią jest „zaczęli to”. Wojny toczono od tysiącleci w obronie przed agresorami iw obronie sposobu życia różnych państw. Relacja ateńskiego historyka Tukidydesa z przemówienia ateńskiego generała Peryklesa podczas masowego pogrzebu poległych w wojnie w ciągu roku jest nadal szeroko chwalona przez zwolenników wojny. Perykles mówi zgromadzonym żałobnikom, że Ateny mają największych wojowników, ponieważ są zmotywowani do obrony swojego wyższego i bardziej demokratycznego stylu życia, a śmierć w ich obronie to najlepszy los, na jaki można liczyć. Perykles opisuje Ateńczyków walczących w innych państwach dla imperialnych korzyści, a jednak przedstawia tę walkę jako obronę czegoś cenniejszego, niż ludzie tych innych państw mogliby nawet pojąć — dokładnie to samo, co prezydent George W. Bush powiedział dużo później doprowadziła terrorystów do ataku na Stany Zjednoczone: wolność.

„Nienawidzą naszej wolności, naszej wolności religijnej, naszej wolności słowa, naszej wolności głosowania i zgromadzeń oraz nie zgadzania się ze sobą” – powiedział Bush 20 września 2001 r., poruszając temat, do którego wracał wielokrotnie.

Kapitan Paul K. Chappell w swojej książce The End of War pisze, że ludzi, którzy mają wolność i dobrobyt, łatwiej przekonać do wspierania wojen, ponieważ mają więcej do stracenia. Nie wiem, czy to prawda i jak to sprawdzić, ale to głównie ci, którzy mają najmniej do stracenia w naszym społeczeństwie, są wysyłani do walki w naszych wojnach. W każdym razie mówienie o prowadzeniu wojen „w obronie” często odnosi się do obrony naszego standardu życia i sposobu życia, co retorycznie pomaga zamazać pytanie, czy walczymy przeciwko, czy jako agresor.

W odpowiedzi na prowojenny argument, że musimy bronić naszego standardu życia poprzez ochronę dostaw ropy, powszechne stwierdzenie na plakatach podczas marszów antywojennych w 2002 i 2003 brzmiało: „Jak nasza ropa znalazła się pod ich piaskiem?” Dla niektórych Amerykanów „zabezpieczenie” rezerw ropy naftowej było działaniem „obronnym”. Inni byli przekonani, że wojna nie ma nic wspólnego z ropą.

Wojny obronne można postrzegać jako obronę pokoju. Wojny są wszczynane i prowadzone w imię pokoju, podczas gdy nikt jeszcze nie promował pokoju dla wojny. Wojna w imię pokoju może zadowolić zwolenników zarówno wojny, jak i pokoju, i może usprawiedliwiać wojnę w oczach tych, którzy uważają, że wymaga ona uzasadnienia. „Przeważającej większości w każdej społeczności — napisał Harold Lasswell prawie sto lat temu — wystarczy pokonanie wroga w imię bezpieczeństwa i pokoju. To jest wielki cel wojny iw szczerym oddaniu się jego osiągnięciu odnajdują „spokój wojny”.

Podczas gdy wszystkie zaangażowane strony opisują wszystkie wojny jako defensywne, tylko poprzez prowadzenie wojny w rzeczywistej samoobronie wojna może być legalna. Zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych, o ile Rada Bezpieczeństwa nie zgodzi się na specjalne upoważnienie, tylko ci, którzy odpierają atak, prowadzą wojnę legalnie. W Stanach Zjednoczonych Departament Wojny został przemianowany na Departament Obrony w 1948 roku, dokładnie w tym samym roku, w którym George Orwell napisał Rok XNUMX. Od tego czasu Amerykanie sumiennie określali wszystko, co robi ich wojsko lub większość innych sił zbrojnych, jako „obronę”. Zwolennicy pokoju, którzy chcą obciąć trzy czwarte budżetu wojskowego, co ich zdaniem jest albo niemoralną agresją, albo czystym marnotrawstwem, publikują artykuły wzywające do zmniejszenia wydatków na „obronę”. Przegrali tę walkę, zanim otworzyli usta. Ostatnią rzeczą, z którą ludzie się rozstaną, jest „obrona”.

Ale jeśli to, co robi Pentagon, jest przede wszystkim defensywne, Amerykanie wymagają pewnego rodzaju obrony, jakiej nie widziano wcześniej ani nie poszukiwano obecnie przez inne narody. Nikt inny nie podzielił globu, a także przestrzeni kosmicznej i cyberprzestrzeni na strefy i nie stworzył dowództwa wojskowego do kontrolowania każdej z nich. Nikt inny nie ma kilkuset, może ponad tysiąca baz wojskowych rozsianych po całej ziemi w innych krajach. Prawie nikt inny nie ma żadnych baz w innych krajach. Większość krajów nie ma broni nuklearnej, biologicznej ani chemicznej. Armia USA tak ma. Amerykanie wydają więcej pieniędzy na nasze wojsko niż jakikolwiek inny naród, co stanowi około 45 procent wydatków wojskowych całego świata. 15 największych krajów odpowiada za 83 procent światowych wydatków wojskowych, a Stany Zjednoczone wydają łącznie więcej niż kraje od 2 do 15. Wydajemy 72 razy więcej niż Iran i Korea Północna razem wzięte.

Nasz „Departament Obrony”, pod swoją starą i nową nazwą, podejmował działania wojskowe za granicą, duże i małe, około 250 razy, nie licząc tajnych akcji ani instalacji stałych baz. Tylko przez 31 lat, czyli 14 procent historii Stanów Zjednoczonych, wojska amerykańskie nie brały udziału w żadnych znaczących akcjach za granicą. Działając w obronie, z pewnością Stany Zjednoczone zaatakowały, najechały, nadzorowały, obaliły lub okupowały 62 inne narody. Znakomita książka Johna Quigleya z 1992 roku The Ruses for War analizuje 25 najważniejszych działań militarnych Stanów Zjednoczonych po II wojnie światowej, stwierdzając, że każda z nich była promowana za pomocą kłamstw.

Wojska amerykańskie były atakowane podczas stacjonowania za granicą, ale nigdy nie doszło do ataku na Stany Zjednoczone, przynajmniej od 1815 r. Kiedy Japończycy zaatakowali amerykańskie statki w Pearl Harbor, Hawaje nie były stanem USA, ale raczej terytorium imperialnym, dokonane przez nas obalenie królowej w imieniu właścicieli plantacji cukru. Kiedy terroryści zaatakowali World Trade Center w 2001 roku, popełnili najpoważniejsze przestępstwo, ale nie rozpoczęli wojny. W okresie poprzedzającym wojnę 1812 r. Brytyjczycy i Amerykanie wymieniali ataki wzdłuż granicy kanadyjskiej i na otwartym morzu. Rdzenni Amerykanie również wymieniali ataki z osadnikami amerykańskimi, chociaż nigdy nie chcieliśmy stawiać czoła temu, kto najeżdżał kogo.

To, co widzieliśmy w Stanach Zjednoczonych i każdym innym państwie prowadzącym wojnę, to wojny w imię obrony, które wykorzystują masową agresję w odpowiedzi na drobne urazy lub zniewagi, które wykorzystują masową agresję w celu zemsty, które są następstwem udanych prowokacji agresji przez wroga, które działają jedynie pod pozorem agresji z drugiej strony i które rzekomo bronią sojuszników, posiadłości imperialnych lub innych narodów traktowanych jako kawałki układanki w globalnej grze, w której lojalność ma się rozpaść jak kostki domina. Były nawet wojny z agresją humanitarną. W końcu większość tych wojen to wojny agresji – jasne i proste.

Sekcja: ALE ŚMIESZNIE NA NAS PATRZELI

Przykładem przekształcenia potyczek, przestępstw morskich i nieporozumień handlowych w pełnowymiarową, całkowicie bezużyteczną i niszczycielską wojnę jest dziś zapomniana wojna z 1812 roku, której głównym osiągnięciem, poza śmiercią i nędzą, wydaje się być zdobycie Waszyngtonu , DC, spalony. Brytyjczykom można by postawić uczciwe zarzuty. I w przeciwieństwie do wielu wojen w USA, ta była autoryzowana, a właściwie promowana przede wszystkim przez Kongres, w przeciwieństwie do prezydenta. Ale to Stany Zjednoczone, a nie Wielka Brytania, wypowiedziały wojnę, a jeden cel wielu zwolenników wojny nie był szczególnie obronny — podbój Kanady! Kongresman Samuel Taggart (F., Massachusetts), w proteście przeciwko debacie za zamkniętymi drzwiami, opublikował przemówienie w Alexandria Gazette 24 czerwca 1812 r., w którym zauważył:

„Podbój Kanady został przedstawiony jako tak łatwy, że był niewiele więcej niż imprezą dla przyjemności. Mówiono, że nie mamy nic do roboty, jak tylko wkroczyć do kraju z armią i pokazać sztandar Stanów Zjednoczonych, a Kanadyjczycy natychmiast zbiorą się do niego i oddają pod naszą opiekę. Byli przedstawiani jako dojrzali do buntu, pragnący wyzwolenia od tyrańskiego rządu i pragnący cieszyć się słodyczami wolności pod wspierającą ręką Stanów Zjednoczonych”.

Taggart przedstawił powody, dla których takiego wyniku w żadnym wypadku nie można było się spodziewać, i oczywiście miał rację. Ale posiadanie racji ma niewielką wartość, gdy ogarnia go gorączka wojenna. Wiceprezydent Dick Cheney 16 marca 2003 r. wypowiedział się w podobny sposób na temat Irakijczyków, mimo że sam zwrócił uwagę na ich błąd w telewizji dziewięć lat wcześniej, kiedy wyjaśniał, dlaczego Stany Zjednoczone nie dokonały inwazji na Bagdad podczas wojny w Zatoce Perskiej. (Cheney w tamtym czasie mógł nie podać niektórych czynników, takich jak prawdziwy strach przed bronią chemiczną lub biologiczną w tamtym czasie, w porównaniu z udawaniem tego strachu w 2003 r.) Cheney powiedział o swoim nadchodzącym drugim ataku na Irak:

„Teraz, myślę, że sytuacja w Iraku stała się tak zła, z punktu widzenia narodu irackiego, wierzę, że w rzeczywistości zostaniemy powitani jako wyzwoliciele”.

Rok wcześniej Ken Adelman, były dyrektor ds. kontroli zbrojeń prezydenta Ronalda Reagana, powiedział, że „wyzwolenie Iraku byłoby bułką z masłem”. To oczekiwanie, czy to udawane, czy szczere i naprawdę głupie, nie sprawdziło się w Iraku ani dwa wieki temu w Kanadzie. Sowieci weszli do Afganistanu w 1979 roku z tą samą głupią nadzieją, że zostaną powitani jak przyjaciele, a Stany Zjednoczone powtórzyły tam ten sam błąd począwszy od 2001 roku. Oczywiście takie oczekiwania nigdy nie zadziałałyby również w przypadku obcej armii w Stanach Zjednoczonych, bez względu na to, jak wspaniali mogą być ludzie, którzy nas najeżdżają, ani jak nieszczęśliwi mogą nas uznać.

Co by było, gdyby Kanada i Irak rzeczywiście z zadowoleniem przyjęły amerykańską okupację? Czy to przyniosłoby coś, co przeważyłoby horror wojen? Norman Thomas, autor książki Wojna: bez chwały, bez zysku, bez potrzeby, spekulował, co następuje:

„[S]przypuśćmy, że Stanom Zjednoczonym w wojnie 1812 r. udało się bardzo nieudolnie podbić całą Kanadę lub jej część. Bezsprzecznie powinniśmy mieć szkolne historie, które nauczyłyby nas, jak szczęśliwy był wynik tej wojny dla mieszkańców Ontario i jak cenna była lekcja, której ostatecznie nauczyła Brytyjczyków o potrzebie oświeconych rządów! Jednak dzisiaj Kanadyjczycy, którzy pozostają w Imperium Brytyjskim, powiedzieliby, że mają więcej realnej wolności niż ich sąsiedzi na południe od granicy!

Wiele wojen, w tym liczne wojny Stanów Zjednoczonych przeciwko rdzennym ludom Ameryki Północnej, było wojnami eskalacyjnymi. Tak jak Irakijczycy — a przynajmniej niektórzy ludzie z Bliskiego Wschodu o śmiesznie brzmiących nazwiskach — zabili 3,000 ludzi w Stanach Zjednoczonych, czyniąc z rzezi miliona Irakijczyków środek obronny, tak samo Indianie amerykańscy zawsze zabijali pewną liczbę osadników , przeciwko którym działania wojnę można rozumieć jako odwet. Ale takie wojny są rażąco wojnami z wyboru, ponieważ liczne drobne incydenty identyczne z tymi, które prowokują wojny, mogą obejść się bez wojen.

Przez dziesięciolecia zimnej wojny Stany Zjednoczone i Związek Radziecki pozwalały na rozwiązywanie drobnych incydentów, takich jak zestrzelenie samolotów szpiegowskich, przy użyciu narzędzi innych niż poważna wojna. Kiedy Związek Radziecki zestrzelił samolot szpiegowski U-2 w 1960 roku, stosunki ze Stanami Zjednoczonymi zostały poważnie nadszarpnięte, ale nie rozpoczęto wojny. Związek Radziecki wymienił zestrzelonego pilota na jednego ze swoich szpiegów w wymianie, która nie była niczym niezwykłym. A amerykański operator radaru dla ściśle tajnego U-2, człowiek, który uciekł do Związku Radzieckiego sześć miesięcy wcześniej i podobno powiedział Rosjanom wszystko, co wiedział, został powitany z powrotem przez rząd Stanów Zjednoczonych i nigdy nie został postawiony przed sądem. Wręcz przeciwnie, rząd pożyczył mu pieniądze, a później z dnia na dzień wydał mu nowy paszport. Nazywał się Lee Harvey Oswald.

Identyczne incydenty posłużyłyby jako pretekst do wojny w innych okolicznościach, a mianowicie w każdych okolicznościach, w których przywódcy rządowi chcieli wojny. W rzeczywistości 31 stycznia 2003 r. prezydent George W. Bush zaproponował brytyjskiemu premierowi Tony'emu Blairowi, że pomalowanie samolotów U-2 w barwy ONZ, lecąc nimi nisko nad Irakiem i strzelając do nich, może stanowić pretekst do wojny . W międzyczasie, podczas gdy Stany Zjednoczone publicznie groziły wojną Irakowi z powodu jego fikcyjnej „broni masowego rażenia”, zignorowały interesujący rozwój wydarzeń: faktyczne zdobycie broni jądrowej przez Koreę Północną. Wojny nie idą tam, gdzie są przestępstwa; przestępstwa są znalezione lub wymyślone, aby pasowały do ​​​​pożądanych wojen. Jeśli Stany Zjednoczone i Związek Radziecki mogą uniknąć wojny, ponieważ nie chcą zniszczyć świata, to wszystkie narody mogą uniknąć wszystkich wojen, decydując się nie niszczyć części świata.

Sekcja: DZIEWCZYNY W NIEPRZYPADKU

Często jednym z początkowych wymówek do działań wojskowych jest obrona Amerykanów w obcym kraju, którzy rzekomo zostali narażeni na niebezpieczeństwo w wyniku ostatnich wydarzeń. Ta wymówka, wraz ze zwykłą różnorodnością innych wymówek, została użyta przez Stany Zjednoczone podczas inwazji na Republikę Dominikańską w 1965, Grenadę w 1983 i Panamę w 1989, w przykładach, o których pisali John Quigley i Norman Solomon w jego książka Wojna stała się łatwa. W przypadku Dominikany obywatele USA, którzy chcieli wyjechać (1,856 z nich) zostali ewakuowani przed rozpoczęciem działań zbrojnych. Dzielnice w Santo Domingo, w których mieszkali Amerykanie, były wolne od przemocy, a wojsko nie było potrzebne do ewakuacji kogokolwiek. Wszystkie główne frakcje dominikańskie zgodziły się pomóc w ewakuacji cudzoziemców, którzy chcieli wyjechać.

W przypadku Grenady (inwazji, której Stany Zjednoczone zakazały relacjonowania przez amerykańskie media) rzekomo amerykańscy studenci medycyny byli do uratowania. Ale urzędnik Departamentu Stanu USA, James Budeit, dwa dni przed inwazją dowiedział się, że studenci nie są w niebezpieczeństwie. Kiedy około 100 do 150 studentów zdecydowało się wyjechać, powodem był strach przed atakiem USA. Rodzice 500 uczniów wysłali prezydentowi Reaganowi telegram, prosząc go, aby nie atakował, informując go, że ich dzieci są bezpieczne i mogą opuścić Grenadę, jeśli zdecydują się to zrobić.

W przypadku Panamy można wskazać prawdziwy incydent, taki, jaki zdarza się wszędzie tam, gdzie obce armie kiedykolwiek okupowały czyjś kraj. Jacyś pijani panamscy żołnierze pobili oficera amerykańskiej marynarki wojennej i grozili jego żonie. Podczas gdy George HW Bush twierdził, że to i inne nowe wydarzenia wywołały wojnę, plany wojenne faktycznie zaczęły się kilka miesięcy przed incydentem.

Sekcja: IMPERIUM KONTRATAKUJE

Ciekawą odmianą uzasadnienia obrony jest uzasadnienie zemsty. Okrzyki „pierwsi nas zaatakowali” mogą sugerować, że zrobią to ponownie, jeśli ich nie zaatakujemy. Ale często emocjonalny cios jest wołaniem o zemstę, podczas gdy możliwość przyszłych ataków jest daleka od pewności. W rzeczywistości rozpoczęcie wojny gwarantuje kontrataki, przeciwko żołnierzom, jeśli nie terytorium, a rozpoczęcie wojny przeciwko narodowi w odpowiedzi na działania terrorystów może służyć jako reklama rekrutacyjna dla większej liczby terrorystów. Rozpoczęcie takiej wojny stanowi również najwyższą zbrodnię agresji, niezależnie od motywów zemsty. Zemsta to prymitywna emocja, a nie prawna obrona przed wojną.

Mordercy, którzy 11 września 2001 roku wlecieli samolotami w budynki, zginęli w trakcie. Nie było sposobu, aby rozpocząć z nimi wojnę, a oni nie reprezentowali żadnego narodu, którego terytorium (jak powszechnie, choć fałszywie uważano od czasów II wojny światowej) można było swobodnie i legalnie zbombardować w trakcie wojny. Ewentualnych współspiskowców zbrodni z 11 września, którzy znajdowali się wśród żywych, należało poszukiwać wszystkimi kanałami krajowymi, zagranicznymi i międzynarodowymi oraz ścigać przed jawnymi i legalnymi sądami – tak jak bin Laden i inni zostali oskarżeni zaocznie w Hiszpanii. Nadal powinny być. Twierdzenia, że ​​terroryści sami „odpowiadali” defensywnie przeciwko działaniom USA, również powinny były zostać zbadane. Jeśli stacjonowanie wojsk amerykańskich w Arabii Saudyjskiej i pomoc wojskowa USA dla Izraela destabilizowały Bliski Wschód i zagrażały niewinnym ludziom, ta i podobna polityka powinna była zostać zweryfikowana w celu ustalenia, czy jakiekolwiek korzyści przeważają nad wyrządzonymi szkodami. Większość żołnierzy amerykańskich została wycofana z Arabii Saudyjskiej dwa lata później, ale do tego czasu znacznie więcej wysłano do Afganistanu i Iraku.

Prezydent wycofujący te wojska w 2005 r., George W. Bush, był synem prezydenta, który w 1990 r. wysłał je na podstawie kłamstwa, że ​​Irak zamierza zaatakować Arabię ​​Saudyjską. Wiceprezydent w 2003 r., Dick Cheney, był sekretarzem „obrony” w 1990 r., kiedy powierzono mu zadanie przekonania Saudyjczyków do zezwolenia na obecność wojsk amerykańskich, mimo że nie wierzyli w kłamstwo.

Niewiele było powodów, by sądzić, że rozpoczęcie wojny z Afganistanem doprowadzi do schwytania podejrzanego o przywódcę terrorystycznego Osamy bin Ladena, a jak widzieliśmy, najwyraźniej nie było to głównym priorytetem rządu USA, który odrzucił propozycję umieszczenia go na próbę. Zamiast tego priorytetem była sama wojna. A wojna z pewnością przyniesie efekt przeciwny do zamierzonego, jeśli chodzi o zapobieganie terroryzmowi. Tło przedstawiają David Wildman i Phyllis Bennis:

„Wszystkie poprzednie decyzje USA o militarnej odpowiedzi na ataki terrorystyczne zawiodły z tych samych powodów. Po pierwsze, zabijali, ranili lub czynili jeszcze bardziej zdesperowanymi i tak już zubożałymi niewinnymi. Po drugie, nie pracowali nad powstrzymaniem terroryzmu. W 1986 roku Ronald Reagan nakazał zbombardowanie Trypolisu i Benghazi, aby ukarać libijskiego przywódcę Muammara Kadafiego za eksplozję w dyskotece w Niemczech, w której zginęło dwóch żołnierzy. Kadafi przeżył, ale zginęło kilkudziesięciu libijskich cywilów, w tym trzyletnia córka Kadafiego.

„Zaledwie kilka lat później nastąpiła katastrofa w Lockerbie, za którą Libia wzięła odpowiedzialność. W 1999 roku, w odpowiedzi na ataki na ambasady USA w Kenii i Tanzanii, amerykańskie bombowce zaatakowały obozy szkoleniowe Osamy bin Ladena w Afganistanie i rzekomo powiązaną z bin Ladenem fabrykę farmaceutyczną w Sudanie. Okazało się, że sudańska fabryka nie miała żadnego związku z bin Ladenem, ale atak USA zniszczył jedynego producenta niezbędnych szczepionek dla dzieci dorastających w głębokiej niedostatku Afryki Środkowej. A atak na obozy w górach afgańskich najwyraźniej nie zapobiegł atakom z 11 września 2001 roku”.

„Globalna wojna z terroryzmem”, która rozpoczęła się pod koniec 2001 r. wojną z Afganistanem i była kontynuowana wojną z Irakiem, przebiegała według tego samego schematu. Do 2007 roku mogliśmy udokumentować szokujący siedmiokrotny wzrost śmiertelnych ataków dżihadystów na całym świecie, co oznacza setki dodatkowych ataków terrorystycznych i tysiące dodatkowych zabitych cywilów w przewidywalnej, choć kryminalnej reakcji na ostatnie wojny „obronne” prowadzone przez Stany Zjednoczone, wojny, które miały nie stworzyło nic wartościowego, co mogłoby przeciwstawić się tej szkodzie. Departament Stanu USA zareagował na niebezpieczną eskalację światowego terroryzmu, zaprzestając publikowania corocznego raportu na temat terroryzmu.

Dwa lata później prezydent Barack Obama eskalował wojnę w Afganistanie, rozumiejąc, że Al-Kaida nie jest obecna w Afganistanie; że najbardziej znienawidzona grupa, która może pretendować do władzy w Afganistanie, talibowie, nie była ściśle powiązana z Al-Kaidą; oraz że Al-Kaida była w inny sposób zajęta przeprowadzaniem ataków terrorystycznych w innych krajach. Mimo to wojna musiała posuwać się naprzód, ponieważ... . . no bo . . . um, właściwie nikt nie był pewien, dlaczego. 14 lipca 2010 r. przedstawiciel prezydenta w Afganistanie Richard Holbrooke zeznawał przed Senacką Komisją Spraw Zagranicznych. Holbrooke wydawał się być świeżo po wyrwaniu się z usprawiedliwień. Senator Bob Corker (R., Tenn.) powiedział Los Angeles Times podczas przesłuchania:

„Wielu ludzi po obu stronach nawy myśli, że ten wysiłek idzie na marne. Wielu ludzi, których uważacie za najsilniejszych jastrzębi w kraju, drapie się po głowach z zaniepokojeniem.

Corker narzekał, że po 90 minutach słuchania Holbrooke'a „nie miał zielonego pojęcia, jakie są nasze cele na froncie cywilnym. Jak dotąd była to niesamowita strata czasu”. Możliwość, że Stany Zjednoczone są atakowane i toczą tę odległą, bezsensowną wojnę w samoobronie, nie była nawet do wyobrażenia jako wiarygodne wyjaśnienie, więc temat ten nigdy nie był omawiany przez nikogo poza okazjonalnym prezenterem radiowym, rzucającym bezmyślne twierdzenie, że „my Musimy z nimi walczyć tam, żebyśmy nie musieli walczyć z nimi tutaj. Najbliższy Holbrooke lub Biały Dom doszli do usprawiedliwienia dla kontynuowania wojny lub eskalacji, zawsze było to, że jeśli siły talibów wygrają, sprowadzą Al-Kaidę, a jeśli Al-Kaida będzie w Afganistanie, zagrozi to Stanom Zjednoczonym. Ale wielu ekspertów, w tym Holbrooke, przyznało innym razem, że nie ma dowodów na oba twierdzenia. Talibowie nie byli już w dobrych stosunkach z Al-Kaidą, a Al-Kaida mogła spiskować, co tylko chciała, w dowolnej liczbie innych krajów.

Dwa miesiące wcześniej, 13 maja 2010 r., na konferencji prasowej Pentagonu miała miejsce następująca wymiana zdań z generałem Stanleyem McChrystalem, który wówczas prowadził wojnę w Afganistanie:

„REPORTER: [W] Marji są doniesienia — wiarygodne doniesienia — o zastraszaniu, a nawet obcinaniu głów miejscowej ludności, która pracuje z waszymi siłami. Czy to twoja inteligencja? A jeśli tak, czy to cię martwi?

gen. MCCRYSTAL: Tak. To absolutnie rzeczy, które widzimy. Ale jest to absolutnie przewidywalne”.

Przeczytaj to jeszcze raz.

Jeśli jesteś w czyimś kraju, a tubylcom, którzy ci pomagają, zdarza się oczywiście odrąbać głowy, być może nadszedł czas, aby ponownie przemyśleć to, co robisz, lub przynajmniej wymyślić coś usprawiedliwienia dla tego, bez względu na to, jak fantastyczne.

Sekcja: STRATEGIA PROWOKACYJNA

Innym rodzajem wojny „obronnej” jest taka, która następuje po udanej prowokacji agresji ze strony pożądanego wroga. Ta metoda została użyta do rozpoczęcia i wielokrotnie do eskalacji wojny w Wietnamie, jak zapisano w dokumentach Pentagonu.

Odkładając na bok aż do rozdziału czwartego pytanie, czy Stany Zjednoczone powinny były przystąpić do II wojny światowej, czy to w Europie, czy na Pacyfiku, czy w obu, faktem jest, że nasz kraj raczej nie przystąpiłby do niej, gdyby nie został zaatakowany. W 1928 roku Senat Stanów Zjednoczonych głosował 85 do 1 za ratyfikacją paktu Brianda-Kellogga, traktatu, który zobowiązywał — i nadal obowiązuje — nasz naród i wiele innych krajów do nigdy więcej nie angażowania się w wojnę.

Premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill od lat miał gorącą nadzieję, że Japonia zaatakuje Stany Zjednoczone. Pozwoliłoby to Stanom Zjednoczonym (nie prawnie, ale politycznie) na pełne przystąpienie do wojny w Europie, tak jak chciał tego ich prezydent, zamiast jedynie dostarczać broń, jak to robiły. 28 kwietnia 1941 roku Churchill napisał tajną dyrektywę do swojego gabinetu wojennego:

„Można uznać za prawie pewne, że po przystąpieniu Japonii do wojny nastąpi natychmiastowe wejście Stanów Zjednoczonych po naszej stronie”.

11 maja 1941 r. Robert Menzies, premier Australii, spotkał się z Rooseveltem i uznał go za „trochę zazdrosnego” o miejsce Churchilla w centrum wojny. Podczas gdy wszyscy z gabinetu Roosevelta chcieli, aby Stany Zjednoczone przystąpiły do ​​wojny, Menzies odkrył, że Roosevelt,

„. . . wyszkolony pod okiem Woodrowa Wilsona w ostatniej wojnie, czeka na incydent, który jednym uderzeniem wepchnie Stany Zjednoczone w wojnę i wyzwoli R. z jego głupich obietnic wyborczych, że „trzymam was z dala od wojny”.

18 sierpnia 1941 roku Churchill spotkał się ze swoim gabinetem na Downing Street 10. Spotkanie miało pewne podobieństwo do spotkania z 23 lipca 2002 r. pod tym samym adresem, którego protokół stał się znany jako protokół z Downing Street. Oba spotkania ujawniły tajne zamiary USA do wojny. Na spotkaniu w 1941 r. Churchill powiedział swojemu gabinetowi, zgodnie z protokołem: „Prezydent powiedział, że wypowie wojnę, ale jej nie wypowiedzie”. Ponadto „miało zostać zrobione wszystko, aby wymusić incydent”.

Japonia z pewnością nie była przeciwna atakowaniu innych i była zajęta tworzeniem imperium azjatyckiego. A Stany Zjednoczone i Japonia z pewnością nie żyły w harmonijnej przyjaźni. Ale co mogło skłonić Japończyków do ataku?

Kiedy prezydent Franklin Roosevelt odwiedził Pearl Harbor 28 lipca 1934 r., siedem lat przed japońskim atakiem, japońskie wojsko wyraziło zaniepokojenie. Generał Kunishiga Tanaka napisał w Japan Advertiser, sprzeciwiając się rozbudowie amerykańskiej floty i tworzeniu dodatkowych baz na Alasce i Wyspach Aleuckich:

„Takie zuchwałe zachowanie budzi w nas podejrzliwość. To sprawia, że ​​​​myślimy, że na Pacyfiku celowo sprzyja się poważnym zakłóceniom. Bardzo tego żałujemy”.

To, czy rzeczywiście żałowano tego, czy nie, jest odrębnym pytaniem od tego, czy była to typowa i przewidywalna reakcja na militarny ekspansjonizm, nawet jeśli odbywała się w imię „obrony”. Wielki, nie osadzony (jak byśmy go dzisiaj nazwali) dziennikarz George Seldes również był podejrzliwy. W październiku 1934 roku napisał w Harper's Magazine: „Jest aksjomatem, że narody nie zbroją się do wojny, ale do wojny”. Seldes zapytał urzędnika w Navy League:

"Czy akceptujesz aksjomat morski, który przygotowujesz do walki z konkretną flotą?"

Mężczyzna odpowiedział "tak".

"Czy rozważasz walkę z brytyjską marynarką wojenną?"

"Absolutnie nie."

"Czy rozważasz wojnę z Japonią?"

"Tak".

W 1935 r. najbardziej odznaczony wówczas amerykański żołnierz piechoty morskiej, generał brygady Smedley D. Butler, opublikował z ogromnym sukcesem krótką książkę zatytułowaną War Is a Racket. Widział doskonale, co nadchodzi, i ostrzegł naród:

„Na każdej sesji Kongresu pojawia się kwestia dalszych środków na marynarkę wojenną. Admirałowie na obrotowych krzesłach. . . nie krzyczcie: „Potrzebujemy wielu pancerników do wojny z tym czy innym narodem”. O nie. Przede wszystkim dali do zrozumienia, że ​​Ameryce zagraża wielka potęga morska. Ci admirałowie powiedzą wam, że prawie każdego dnia wielka flota tego rzekomego wroga uderzy nagle i unicestwi 125,000,000 XNUMX XNUMX naszych ludzi. Właśnie tak. Potem zaczynają wołać o większą flotę. Po co? Do walki z wrogiem? Och, nie. O nie. Wyłącznie do celów obronnych. Potem, nawiasem mówiąc, ogłaszają manewry na Pacyfiku. Do obrony. UH Huh.

„Pacyfik to wielki, wielki ocean. Mamy ogromną linię brzegową na Pacyfiku. Czy manewry odbędą się od wybrzeża, dwieście czy trzysta mil? O nie. Manewry odbędą się dwa tysiące, tak, może nawet trzydzieści pięćset mil od wybrzeża.

„Japończycy, dumny naród, będą oczywiście niezmiernie zadowoleni, widząc flotę Stanów Zjednoczonych tak blisko wybrzeży Nipponu. Nawet tak samo zadowoleni, jak byliby mieszkańcy Kalifornii, gdyby przez poranną mgłę dostrzegli japońską flotę grającą w gry wojenne w pobliżu Los Angeles.

W marcu 1935 roku Roosevelt przekazał wyspę Wake marynarce wojennej Stanów Zjednoczonych i dał Pan Am Airways pozwolenie na budowę pasów startowych na wyspach Wake, Midway i Guam. Japońscy dowódcy wojskowi ogłosili, że są zaniepokojeni i postrzegają te pasy startowe jako zagrożenie. Podobnie działacze pokojowi w Stanach Zjednoczonych. W następnym miesiącu Roosevelt zaplanował gry wojenne i manewry w pobliżu Wysp Aleuckich i Wyspy Midway. W następnym miesiącu działacze pokojowi maszerowali w Nowym Jorku, opowiadając się za przyjaźnią z Japonią. Norman Thomas napisał w 1935 roku:

„Człowiek z Marsa, który widział, jak ludzie cierpieli podczas ostatniej wojny i jak gorączkowo przygotowują się do następnej wojny, o której wiedzą, że będzie gorsza, doszedłby do wniosku, że patrzy na mieszkańców zakładu dla obłąkanych”.

Marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych spędziła kilka następnych lat na opracowywaniu planów wojny z Japonią, której wersja z 8 marca 1939 roku opisywała „długotrwałą wojnę ofensywną”, która zniszczy wojsko i zakłóci życie gospodarcze Japonii. W styczniu 1941 roku, jedenaście miesięcy przed atakiem, Japan Advertiser wyraził w artykule wstępnym swoje oburzenie z powodu Pearl Harbor, a ambasador USA w Japonii napisał w swoim dzienniku:

„W mieście dużo mówi się o tym, że Japończycy, w przypadku zerwania ze Stanami Zjednoczonymi, planują pójść na całość w niespodziewanym masowym ataku na Pearl Harbor. Oczywiście poinformowałem mój rząd.

W lutym 5, 1941, kontradmirał Richmond Kelly Turner napisał do Sekretarza Wojny Henry'ego Stimsona, aby ostrzec przed możliwością niespodziewanego ataku na Pearl Harbor.

Już w 1932 roku Stany Zjednoczone rozmawiały z Chinami o zapewnieniu samolotów, pilotów i szkoleniu do wojny z Japonią. W listopadzie 1940 roku Roosevelt pożyczył Chinom sto milionów dolarów na wojnę z Japonią, a po konsultacji z Brytyjczykami sekretarz skarbu USA Henry Morgenthau zaplanował wysłanie chińskich bombowców z załogami USA do bombardowania Tokio i innych japońskich miast. 21 grudnia 1940 roku, dwa tygodnie przed japońskim atakiem na Pearl Harbor, minister finansów Chin TV Soong i pułkownik Claire Chennault, emerytowana lotniczka armii amerykańskiej, która pracowała dla Chińczyków i namawiała ich do używania amerykańskich piloci bombardujący Tokio od co najmniej 1937 roku spotkali się w jadalni Henry'ego Morgenthau, aby zaplanować bombardowanie Japonii. Morgenthau powiedział, że mógłby zwolnić ludzi ze służby w Korpusie Powietrznym Armii Stanów Zjednoczonych, gdyby Chińczycy płacili im 1,000 dolarów miesięcznie. Soong zgodził się.

24 maja 1941 r. New York Times doniósł o szkoleniu chińskich sił powietrznych przez USA oraz o dostarczeniu Chinom „licznych samolotów bojowych i bombowych” przez Stany Zjednoczone. „Spodziewane jest bombardowanie japońskich miast” – głosi podtytuł. Do lipca Rada Połączona Armii i Marynarki Wojennej zatwierdziła plan o nazwie JB 355, mający na celu zbombardowanie Japonii. Korporacja frontowa kupowałaby amerykańskie samoloty, którymi lataliby amerykańscy ochotnicy przeszkoleni przez Chennaulta i opłacani przez inną grupę frontową. Roosevelt zatwierdził, a jego ekspert od Chin, Lauchlin Currie, według słów Nicholsona Bakera, „przesłał telegraficznie Madame Chaing Kai-Shek i Claire Chennault list, w którym wręcz błagał o przechwycenie przez japońskich szpiegów”. Niezależnie od tego, czy o to chodziło, czy nie, to był ten list:

„Bardzo się cieszę, że mogę dziś poinformować, że prezydent zarządził udostępnienie Chinom w tym roku sześćdziesięciu sześciu bombowców, a dwadzieścia cztery mają zostać dostarczone natychmiast. Zatwierdził tu także chiński program szkolenia pilotów. Szczegóły za pośrednictwem zwykłych kanałów. Gorące pozdrowienia."

Nasz ambasador powiedział, że „w przypadku zerwania ze Stanami Zjednoczonymi” Japończycy zbombardują Pearl Harbor. Zastanawiam się, czy to się kwalifikuje!

1. Amerykańska Grupa Ochotnicza (AVG) Chińskich Sił Powietrznych, znana również jako Latające Tygrysy, natychmiast przystąpiła do rekrutacji i szkolenia i po raz pierwszy wzięła udział w walce 20 grudnia 1941 r., Dwanaście dni (czasu lokalnego) po ataku Japończyków na Pearl Harbor .

31 maja 1941 r. na kongresie „Utrzymać Amerykę z dala od wojny” William Henry Chamberlin wygłosił złowieszcze ostrzeżenie: „Całkowity bojkot ekonomiczny Japonii, na przykład wstrzymanie dostaw ropy, popchnąłby Japonię w ramiona Osi. Wojna ekonomiczna byłaby wstępem do wojny morskiej i wojskowej”. Najgorsze w rzecznikach pokoju jest to, ile razy okazuje się, że mają rację.

24 lipca 1941 roku prezydent Roosevelt zauważył:

„Gdybyśmy odcięli ropę, [Japończycy] prawdopodobnie rok temu zeszliby do Holenderskich Indii Wschodnich i mielibyście wojnę. Z naszego egoistycznego punktu widzenia obrony bardzo istotne było zapobieżenie rozpoczęciu wojny na Południowym Pacyfiku. Tak więc nasza polityka zagraniczna próbowała powstrzymać wybuch wojny”.

Reporterzy zauważyli, że Roosevelt powiedział „był”, a nie „jest”. Następnego dnia Roosevelt wydał zarządzenie wykonawcze zamrażające japońskie aktywa. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania odcięły ropę i złom do Japonii. Radhabinod Pal, indyjski prawnik, który po wojnie zasiadał w trybunale ds. zbrodni wojennych, nazwał embarga „wyraźnym i potężnym zagrożeniem dla samego istnienia Japonii” i doszedł do wniosku, że Stany Zjednoczone sprowokowały Japonię.

7 sierpnia, cztery miesiące przed atakiem, Japan Times Advertiser napisał:

„Najpierw utworzono superbazę w Singapurze, mocno wzmocnioną przez wojska brytyjskie i imperialne. Z tego węzła zbudowano wielkie koło, które połączono z amerykańskimi bazami, tworząc wielki pierścień rozciągający się na wielkim obszarze na południe i zachód od Filipin przez Malaje i Birmę, z połączeniem przerwanym tylko na półwyspie Tajlandia. Teraz proponuje się włączenie cieśniny w okrążenie, które prowadzi do Rangunu.

We wrześniu prasa japońska była oburzona, że ​​Stany Zjednoczone zaczęły transportować ropę tuż obok Japonii, aby dotrzeć do Rosji. Jak donosiły tamtejsze gazety, Japonia umierała powolną śmiercią z powodu „wojny gospodarczej”.

Co Stany Zjednoczone mogły zyskać, wysyłając ropę przez naród, który jej rozpaczliwie potrzebuje?

Pod koniec października amerykański szpieg Edgar Mower pracował dla pułkownika Williama Donovana, który szpiegował dla Roosevelta. Mower rozmawiał z mężczyzną z Manili, Ernestem Johnsonem, członkiem Komisji Morskiej, który powiedział, że spodziewa się, że „Japończycy zajmą Manilę, zanim będę mógł się wydostać”. Kiedy Mower wyraził zdziwienie, Johnson odpowiedział: „Czy nie wiedziałeś, że flota japońska ruszyła na wschód, prawdopodobnie w celu zaatakowania naszej floty w Pearl Harbor?”

3 listopada 1941 r. nasz ambasador ponownie próbował przebić się przez tępy czas swojego rządu, wysyłając długi telegram do Departamentu Stanu, ostrzegając, że sankcje gospodarcze mogą zmusić Japonię do popełnienia „narodowego hara-kiri”. Napisał: „Konflikt zbrojny ze Stanami Zjednoczonymi może nastąpić z niebezpieczną i dramatyczną nagłością”.

Dlaczego wciąż przypominam sobie nagłówek memorandum przekazanego prezydentowi George'owi W. Bushowi przed atakami z 11 września 2001 roku? „Bin Laden zdecydowany uderzyć w USA”

Najwyraźniej nikt w Waszyngtonie też nie chciał tego słuchać w 1941 roku. 15 listopada szef sztabu armii George Marshall poinformował media o czymś, czego nie pamiętamy jako „Plan Marshalla”. Właściwie w ogóle go nie pamiętamy. „Przygotowujemy ofensywną wojnę przeciwko Japonii” – powiedział Marshall, prosząc dziennikarzy o zachowanie tego w tajemnicy, co, o ile mi wiadomo, posłusznie zrobili.

Dziesięć dni później sekretarz wojny Henry Stimson napisał w swoim dzienniku, że spotkał się w Gabinecie Owalnym z Marshallem, prezydentem Rooseveltem, sekretarzem marynarki wojennej Frankiem Knoxem, admirałem Haroldem Starkiem i sekretarzem stanu Cordellem Hullem. Roosevelt powiedział im, że Japończycy prawdopodobnie zaatakują wkrótce, być może w następny poniedziałek. To byłby 1 grudnia, sześć dni przed faktycznym atakiem. „Pytanie”, napisał Stimson, „było, jak ustawić ich w pozycji do oddania pierwszego strzału, nie dopuszczając do siebie zbytniego niebezpieczeństwa. To była trudna propozycja”.

To było? Jedną z oczywistych odpowiedzi było zatrzymanie całej floty w Pearl Harbor i trzymanie tam marynarzy stacjonujących w ciemności, podczas gdy martwili się o nich z wygodnych biur w Waszyngtonie.

Dzień po ataku Kongres głosował za wojną. Kongresmenka Jeannette Rankin (R., Mont.), pierwsza kobieta wybrana do Kongresu, która głosowała przeciwko I wojnie światowej, jako jedyna sprzeciwiła się II wojnie światowej (tak jak kongresmenka Barbara Lee [D., Kalifornia] samotnie przeciwko atakowi na Afganistan 60 lat później). Rok po głosowaniu, 8 grudnia 1942 r., Rankin umieściła obszerne uwagi w protokole Kongresu, wyjaśniając swój sprzeciw. Zacytowała pracę brytyjskiego propagandysty, który w 1938 r. argumentował za wykorzystaniem Japonii do wciągnięcia Stanów Zjednoczonych do wojny. Zacytowała wzmiankę Henry'ego Luce'a w magazynie Life z 20 lipca 1942 r. o „Chińczykach, którym Stany Zjednoczone postawiły ultimatum, które przyniosło Pearl Harbor”. Przedstawiła dowody na to, że na konferencji atlantyckiej 12 sierpnia 1941 r. Roosevelt zapewnił Churchilla, że ​​Stany Zjednoczone wywrą presję gospodarczą na Japonię. „Cytowałem”, napisał później Rankin,

„Biuletyn Departamentu Stanu z 20 grudnia 1941 r., w którym ujawniono, że 3 września wysłano do Japonii zawiadomienie z żądaniem przyjęcia przez nią zasady „niezakłócania status quo na Pacyfiku”, co było równoznaczne z żądaniem gwarancji nienaruszalności białych imperiów na Wschodzie”.

Rankin odkrył, że Rada Obrony Gospodarczej nałożyła sankcje gospodarcze w niecały tydzień po konferencji atlantyckiej. 2 grudnia 1941 roku New York Times doniósł, że Japonia została „odcięta od około 75 procent normalnego handlu przez aliancką blokadę”. Rankin zacytował również oświadczenie porucznika Clarence'a E. Dickinsona, USN, zamieszczone w Saturday Evening Post z 10 października 1942 r., że 28 listopada 1941 r., dziewięć dni przed atakiem, wiceadmirał William F. Halsey Jr. hasła „zabijaj Japończyków, zabijaj Japończyków!”) wydał jemu i innym instrukcje, aby „zestrzeliwali wszystko, co widzieliśmy na niebie i bombardowali wszystko, co widzieliśmy na morzu”.

Niezależnie od tego, czy II wojna światowa była „dobrą wojną”, o której tak często się mówi, przejdę do rozdziału czwartego. To, że była to wojna obronna, ponieważ nasza niewinna imperialna placówka na środku Pacyfiku została zaatakowana z czystego nieba, jest mitem, który zasługuje na pogrzebanie.

Sekcja: PO CO PROWOKOWAĆ, KIEDY MOŻNA TYLKO UDAWAĆ?

Jedną z najmniej dających się obronić form rzekomo obronnych wojen jest wojna oparta wyłącznie na pozorach agresji ze strony drugiej strony. W ten sposób Stany Zjednoczone przystąpiły do ​​wojny, przez którą ukradły Meksykowi swoje południowo-zachodnie stany. Zanim Abraham Lincoln stał się, jako prezydent, sławnym sprawcą władzy wojennej, który służył usprawiedliwieniu podobnych nadużyć tak wielu jego następców, był kongresmanem świadomym, że Konstytucja dała Kongresowi uprawnienia do wypowiedzenia wojny. W 1847 roku kongresman Lincoln oskarżył prezydenta Jamesa Polka o wciągnięcie narodu w wojnę, obwiniając Meksyk o agresję, podczas gdy ten zarzut słusznie powinien był zostać wysunięty przeciwko armii amerykańskiej i samemu Polkowi. Lincoln dołączył do byłego prezydenta, a następnie obecnego kongresmana Johna Quincy Adamsa, dążąc do formalnego dochodzenia w sprawie działań Polka i formalnego sankcjonowania Polka za wciągnięcie narodu w wojnę.

Polk odpowiedział, tak jak zrobili to później Harry Truman i Lyndon Johnson, ogłaszając, że nie będzie ubiegał się o drugą kadencję. Obie izby Kongresu przyjęły następnie rezolucję honorującą generała dywizji Zachary'ego Taylora za jego udział w „wojnie niepotrzebnie i niezgodnie z konstytucją rozpoczętej przez prezydenta Stanów Zjednoczonych”. Panowało powszechne przekonanie, że Konstytucja nie sankcjonuje wojen agresywnych, a jedynie wojny obronne. Ulysses S. Grant uważał wojnę meksykańską, w której mimo to walczył,

„. . . jedna z najbardziej niesprawiedliwych, jakie kiedykolwiek wytoczył silniejszy przeciw słabszemu narodowi. Był to przykład republiki, która poszła za złym przykładem monarchii europejskich, nie biorąc pod uwagę sprawiedliwości w dążeniu do zdobycia dodatkowego terytorium”.

Przemówienie Lincolna wygłoszone w Izbie Reprezentantów 12 stycznia 1848 r. Jest punktem kulminacyjnym debaty wojennej w historii Ameryki i zawiera następujące zwroty:

„Niech [prezydent James Polk] pamięta, że ​​siedzi tam, gdzie siedział Waszyngton, i pamiętając o tym, niech odpowie tak, jak odpowiedziałby Waszyngton. Tak jak naród nie powinien, a Wszechmocny nie będzie unikał, tak niech nie próbuje unikać żadnych wykrętów – żadnych dwuznaczności. A jeśli, odpowiadając w ten sposób, może wykazać, że ziemia była nasza, na której przelano pierwszą krew wojny - że nie znajdowała się ona w kraju zamieszkałym lub, jeśli w takim, że mieszkańcy poddali się władzy cywilnej kraju Teksasu lub Stanów Zjednoczonych, i że to samo dotyczy miejsca Fort Brown — wtedy jestem z nim za jego usprawiedliwieniem. . . . Ale jeśli nie może lub nie chce tego zrobić - jeśli pod jakimkolwiek pretekstem lub bez pretekstu odmówi lub ominie - wtedy będę w pełni przekonany o tym, co więcej niż podejrzewam - że jest głęboko świadomy tego, że się myli, że czuje, że krew tej wojny, jak krew Abla, woła przeciwko niemu do nieba. . . . Jakże podobne do na wpół obłąkanego mamrotania gorączkowego snu jest cała wojenna część jego późnego przesłania!

Nie mogę sobie wyobrazić, jak większość członków Kongresu mówi dziś o prezydencie wywołującym wojnę z taką uczciwością. Nie wyobrażam sobie też, by wojny kiedykolwiek się skończyły, dopóki takie rzeczy nie będą się zdarzały z pewną regularnością i nie będą poparte odcięciem funduszy.

Nawet potępiając wojnę opartą na kłamstwach, których krew woła do nieba, Lincoln i jego koledzy wigowie wielokrotnie głosowali za jej sfinansowaniem. 21 czerwca 2007 senator Carl Levin (D., Michigan) przytoczył przykład Lincolna w Washington Post jako usprawiedliwienie swojego stanowiska jako „przeciwnika” wojny z Irakiem, który będzie ją finansował przez całą wieczność jako środek „wspierania wojsk”. Co ciekawe, pułki z Wirginii, Mississippi i Północnej Karoliny wysłane, by z narażeniem życia zabijać niewinnych Meksykanów w wojnie, którą Lincoln sfinansował w ich imieniu, zbuntowały się przeciwko ich oficerom. I co najmniej 9,000 amerykańskich żołnierzy, zaciągniętych i ochotników, zdezerterowało z wojny meksykańskiej.

W rzeczywistości kilkaset osób, w tym imigranci irlandzcy, zmieniło lojalność i zaciągnęło się po stronie meksykańskiej, tworząc Batalion Świętego Patryka. Według Roberta Fantiny w swojej książce Desertion and the American Soldier : „Być może bardziej niż podczas jakiejkolwiek poprzedniej wojny, w wojnie meksykańsko-amerykańskiej brak wiary w sprawę był głównym powodem dezercji”. Wojny rzadko kończą się — chyba że całkowitym zniszczeniem jednej ze stron — bez tego rodzaju oporu wśród wysłanych do walki. Kiedy Stany Zjednoczone zapłaciły Meksykowi za zajmowane przez niego rozległe terytorium, Wig Intelligencer napisał, najwyraźniej bez ironii: „Niczego nie zdobywamy przez podbój. . . . Dzięki Bogu."

Wiele lat później David Rovics napisał te teksty piosenek:

Występował w pueblo i na zboczach wzgórz

Że widziałem błąd, który popełniłem

Część zwycięskiej armii

Z moralnością ostrza bagnetu

A więc pośród tych biednych, umierających katolików

Krzyczące dzieci, smród spalenizny tego wszystkiego

Ja i dwustu Irlandczyków

Postanowił wstać na wezwanie

Z Dublina do San Diego

Byliśmy świadkami odmowy wolności

Więc utworzyliśmy Batalion Świętego Patryka

I walczyliśmy po stronie meksykańskiej

W 1898 roku USS Maine eksplodował w porcie w Hawanie, a amerykańskie gazety szybko obwiniły Hiszpanów, krzycząc: „Pamiętaj o Maine! Do diabła z Hiszpanią!” Właściciel gazety, William Randolph Hearst, zrobił wszystko, co w jego mocy, aby rozpalić ogień wojny, o której wiedział, że zwiększy nakład. Kto właściwie wysadził statek? Nikt nie wiedział. Z pewnością zaprzeczyła temu Hiszpania, zaprzeczyła Kuba, a Stany Zjednoczone zaprzeczyły. Hiszpania nie tylko od niechcenia temu zaprzeczyła. Hiszpania przeprowadziła dochodzenie i stwierdziła, że ​​eksplozja miała miejsce wewnątrz statku. Zdając sobie sprawę, że Stany Zjednoczone odrzucą to ustalenie, Hiszpania zaproponowała wspólne dochodzenie obu krajów i zaproponowała poddanie się wiążącemu arbitrażowi bezstronnego międzynarodowego panelu. Stany Zjednoczone nie były zainteresowane. Cokolwiek spowodowało eksplozję, Waszyngton chciał wojny.

Nowsze badania wskazują na wyraźną możliwość, że Maine rzeczywiście zostało zatopione przez eksplozję, przypadkową lub celową, która miała miejsce w jego obrębie, a nie przez minę poza nim. Ale żaden ekspert nie udowodnił jednej teorii nad drugą w sposób zadowalający wszystkich i nie jestem pewien, co by to dało. Hiszpanie mogli znaleźć sposób na podłożenie bomby wewnątrz statku. Amerykanie mogli znaleźć sposób na umieszczenie miny poza nim. Wiedza o miejscu eksplozji nie powie nam, kto ją spowodował. Ale nawet gdybyśmy wiedzieli na pewno, kto to spowodował, jak i dlaczego, żadna z tych informacji nie zmieniłaby podstawowego opisu tego, co wydarzyło się w 1898 roku.

Naród oszalał na punkcie wojny w odpowiedzi na atak Hiszpanii, na który nie było żadnych dowodów, a jedynie przypuszczenia. Amerykański statek eksplodował, Amerykanie zginęli i istniała możliwość, że Hiszpania może być za to odpowiedzialna. W połączeniu z innymi pretensjami do Hiszpanii był to wystarczający powód (lub wymówka), by uderzyć w wojenne bębny. Udawanie pewności, że wina leży po stronie Hiszpanii, było niczym innym jak tylko udawaniem. Fakt ten pozostałby niezmieniony, nawet gdyby w jakiś sposób pojawił się dowód, że Hiszpania faktycznie wysadziła Maine, tak jak załoga prezydenta George'a W. Busha kłamałaby co do swojej pewności, że Irak miał broń w 2003 r., nawet gdyby później znaleziono jakąś broń . To rzekome okrucieństwo – zatopienie Maine – zostało wykorzystane do rozpoczęcia wojny „w obronie” Kuby i Filipin, która obejmowała atak i okupację Kuby i Filipin, a także Puerto Rico na dokładkę.

Pamiętasz te zdania Smedleya Butlera, które zacytowałem powyżej, o tym, jak bardzo Japończycy byliby zadowoleni, widząc flotę amerykańską grającą w gry wojenne w pobliżu Japonii? Oto kolejne wiersze tego samego fragmentu:

„Okręty naszej marynarki wojennej, jak widać, powinny być wyraźnie ograniczone przez prawo do odległości 200 mil od naszej linii brzegowej. Gdyby takie było prawo w 1898 roku, Maine nigdy nie zawinęłoby do portu w Hawanie. Nigdy nie zostałaby wysadzona w powietrze. Nie byłoby wojny z Hiszpanią, która wiązałaby się z ofiarami śmiertelnymi”.

Butler ma rację, nawet jeśli nie matematyczną. To działa, jeśli pomyślimy o Miami jako o lądzie USA położonym najbliżej Kuby, ale o Key West znacznie bliżej – tylko 106 mil od Hawany – a wojsko amerykańskie zajęło je w 1822 r., zbudowało bazę i utrzymywało ją na północy nawet podczas Wojna domowa. Key West było największym i najbogatszym miastem na Florydzie, kiedy wybuchło Maine. Ernest Hemingway napisał tam Pożegnanie z bronią, ale wojsko jeszcze nie opuściło Key West.

Być może szczyt nieuczciwych pozorów w fabrykowaniu tak zwanej wojny obronnej można znaleźć na przykładzie działań nazistowskich Niemiec, gdy były one gotowe do inwazji na Polskę. SS-mani Heinricha Himmlera zorganizowali serię incydentów. W jednym z nich grupa ubrana w polskie mundury wtargnęła do niemieckiej rozgłośni radiowej w przygranicznym miasteczku, wepchnęła pracowników do piwnicy i podczas strzelania z broni palnej ogłosiła na antenie swoje antyniemieckie zamiary po polsku. Przywieźli ze sobą Niemca, który faktycznie sympatyzował z Polakami, zabili go i zostawili, żeby wyglądał, jakby został zastrzelony podczas ich akcji. Adolf Hitler powiedział armii niemieckiej, że na siłę trzeba będzie odpowiedzieć siłą, i przystąpił do ataku na Polskę.

Do 2008 roku administracja Busha-Cheneya przez lata bezskutecznie forsowała argumenty przemawiające za wojną z Iranem. Opowieści o irańskim poparciu dla irackiego ruchu oporu, irańskim rozwoju broni nuklearnej, irańskich powiązaniach z terrorystami itd. . Wiceprezydent Dick Cheney i jego personel, najwyraźniej coraz bardziej zdesperowani, wymyślili plan, z którego Hitler byłby dumny, ale nigdy go nie zrealizowali. Pomysł polegał na zbudowaniu czterech lub pięciu łodzi, które wyglądałyby jak irańskie łodzie PT i nałożeniu na nie Navy Seals z „dużą ilością broni”. Mogliby rozpocząć strzelaninę z amerykańskim statkiem w cieśninie Ormuz i voila, mielibyście wojnę z Iranem. Propozycja została podobno odrzucona, ponieważ wymagałaby od Amerykanów strzelania do Amerykanów.

Ta troska nie powstrzymała Połączonych Szefów Sztabów w 1962 r. przed wysłaniem Sekretarzowi „Obrony” planu zwanego Operacją Northwoods, który wzywał do atakowania amerykańskich miast i obwiniania za ataki Kuby. To, że plany te nie zostały zrealizowane, nie umniejsza ich wartości jako wskazówek do myślenia ludzi, z których mózgów się wyłoniły. Byli to ludzie szukający pretekstów do wojny.

Kiedy Wielka Brytania zaczęła bombardować cele cywilne w Niemczech w 1940 r., Miało to być postrzegane jako odwet, mimo że Niemcy nie zbombardowały jeszcze brytyjskich celów cywilnych. Aby dokonać tego wyczynu, Winston Churchill powiedział swojemu nowemu ministrowi informacji, aby „zarządził dyskretną wzmiankę w prasie o zabijaniu cywilów we Francji i Niderlandach podczas niemieckich ataków powietrznych”. Wielka Brytania faktycznie wypowiedziała wojnę Niemcom w odpowiedzi na niemiecką inwazję na Polskę. Jest to powszechny sposób, w jaki narody, które nie zostały zaatakowane, twierdzą, że angażują się w wojny „obronne”. Wojny są rozpoczynane w obronie sojuszników (coś, do czego zobowiązują narody porozumienia takie jak ta, która stworzyła Organizację Traktatu Północnoatlantyckiego [NATO]).

Niektóre wojny są rozpoczynane w celu „zapobiegawczej” obrony przed możliwością, że naród może zaatakować nasz, jeśli my nie zaatakujemy ich jako pierwsi. „Czyń innym, zanim oni będą mogli czynić tobie” – tak sądzę, jak to ujął Jezus. We współczesnym żargonie militarystycznym brzmi to następująco: „walcz z nimi tam, abyśmy nie walczyli z nimi tutaj”.

Pierwszym problemem związanym z tym podejściem jest to, że mamy bardzo mgliste pojęcie o tym, kim są „oni”. Przerażeni niewielką grupą saudyjskich terrorystów rozpoczynamy wojny z Afganistanem i Irakiem. Fantazjując, że wróg, kimkolwiek jest, nienawidzi nas za nasze wolności, nie zdajemy sobie sprawy, że nienawidzą nas za nasze bomby i nasze bazy. Więc nasze rozwiązanie tylko pogarsza sytuację.

Od czasu naszej wojny secesyjnej Stany Zjednoczone nie prowadziły wojen u siebie. Jesteśmy przyzwyczajeni do prowadzenia wojen daleko i poza zasięgiem wzroku. Kamery telewizyjne w Wietnamie były krótką przerwą w tym schemacie, a realistyczne obrazy nawet z tej wojny były wyjątkiem od reguły. Podczas dwóch wojen światowych i wielu późniejszych mówiono nam, że możemy zostać zaatakowani w kraju, jeśli nie wyruszymy i nie zaatakujemy innych za granicą. W przypadku I wojny światowej powiedziano nam, że Niemcy zaatakowały naszych dobrych i niewinnych sojuszników, mogą w końcu zaatakować nas, i faktycznie zaatakowały niewinnych amerykańskich cywilów na pokładzie statku o nazwie Lusitania.

Niemieckie okręty podwodne ostrzegały statki cywilne, pozwalając pasażerom opuścić je, zanim zostały zatopione. Kiedy to jednak wystawiło okręty podwodne na kontrataki, Niemcy rozpoczęli atak bez ostrzeżenia. W ten sposób 7 maja 1915 roku zatopili Lusitanię, zabijając 1,198 osób, w tym 128 Amerykanów. Ale innymi kanałami Niemcy już ostrzegli tych pasażerów. Lusitania została zbudowana zgodnie ze specyfikacjami brytyjskiej marynarki wojennej, która wymieniła ją jako krążownik pomocniczy. Podczas swojej ostatniej podróży Lusitania była załadowana amerykańskim sprzętem wojennym, w tym dziesięcioma i pół tonami nabojów karabinowych, 51 tonami szrapneli i dużą ilością bawełny do broni, nie wspominając o 67 żołnierzach 6. Karabinów Winnipeg. To, że statek przewoził żołnierzy i broń na wojnę, nie było właściwie tajemnicą. Zanim Lusitania opuściła Nowy Jork, ambasada niemiecka uzyskała zgodę sekretarza stanu USA na opublikowanie w nowojorskich gazetach ostrzeżenia, że ​​ponieważ statek przewozi zaopatrzenie wojenne, może zostać zaatakowany.

Po zatonięciu Lusitanii te same gazety i wszystkie inne gazety amerykańskie ogłosiły, że atak był morderstwem i pominęły jakąkolwiek wzmiankę o tym, co statek przewoził. Kiedy prezydent Wilson protestował przed rządem niemieckim, udając, że Lusitania nie zawierała żadnych żołnierzy ani broni, jego sekretarz stanu złożył rezygnację w proteście przeciwko Wilsonowi. Rządy brytyjski i amerykański sfałszowały manifesty statku i kłamały tak skutecznie, że wielu ludzi wyobraża sobie dziś, że istnieją wątpliwości co do tego, czy Lusitania miała na pokładzie broń. Albo wyobrażają sobie, że załogi nurków, które w 2008 roku odkryły broń we wraku statku, rozwiązywały wieloletnią zagadkę. Oto fragment raportu wyemitowanego w National Public Radio 22 listopada 2008 r.:

„Kiedy Lusitania spadła, pozostawiła po sobie tajemnicę: jaka była przyczyna drugiego wybuchu? Po prawie stuleciu dochodzeń, sporów i intryg, wskazówki zaczynają się pojawiać. . . . W jego rękach leżą fragmenty historii: siedem lśniących nabojów z amunicją kalibru .303, prawdopodobnie wyprodukowanych przez firmę Remington w Ameryce i przeznaczonych dla armii brytyjskiej. Amunicja, o której przez dziesięciolecia brytyjscy i amerykańscy urzędnicy mówili, że nie istnieje. Jednak wokół Andrews są góry pomieszanych nabojów do karabinów, które w świetle robota błyszczą jak skarb piratów”.

Nieważne, że zawartość statku została publicznie ogłoszona przed wypłynięciem, oficjalne kłamstwa mają swoje oczekiwane miejsce w „zrównoważonym” przekazie medialnym, który otacza nas tak całkowicie, że nie jesteśmy w stanie wykryć jego całkowitej głupoty. . . nawet 90 lat później.

Sekcja: GDYBY TO BYŁA OBRONA, CZY MUSIMY BYĆ W POBRANIE?

Niemieckie wysiłki propagandowe w Stanach Zjednoczonych zawiodły sromotnie w obliczu wyższości rządów brytyjskiego i amerykańskiego podczas I wojny światowej. Brytyjczycy faktycznie przecięli kabel telegraficzny między Niemcami a Stanami Zjednoczonymi, aby Amerykanie otrzymywali wiadomości wojenne tylko Brytania. Ta wiadomość dotyczyła okropnych okrucieństw — bitwy między cywilizacją a hordami barbarzyńców (oczywiście byli to Niemcy). Czytelnicy mogli nie tylko dowiedzieć się o Niemcach odcinających ręce dzieciom i gotujących zwłoki własnych żołnierzy na glicerynę i inne przerażające fantazje, ale Brytyjczycy najwyraźniej wygrywali każdą bitwę w całkiem przyjemny sposób. Chociaż brytyjscy korespondenci wojenni byli ściśle cenzurowani, nie potrzebnie tak było, ponieważ postrzegali swoją własną rolę jako ukrywanie wojny przed opinią publiczną w celu zwiększenia rekrutacji wojskowej w Wielkiej Brytanii. The Times of London wyjaśnił:

„Głównym celem polityki wojennej [The Times] było zwiększenie napływu rekrutów. Był to cel, któremu niewiele pomogą relacje o tym, co stało się z rekrutami, gdy zostali żołnierzami”.

Zespół sprzedaży prezydenta Wilsona na czas wojny, Komitet ds. Informacji Publicznej, wykorzystał władzę cenzury i ostatecznie zakazał wizerunków zmarłych Amerykanów, podczas gdy naczelnik poczty wykonał swoją część, zakazując wszystkich radykalnych czasopism. CPI przekonywała też, że walka z Niemcami będzie obroną demokracji na świecie i że klęska Niemiec w wojnie, w przeciwieństwie do trudnej i poważnej dyplomacji, stworzy światową demokrację.

Wilson potrzebował miliona żołnierzy, ale w ciągu pierwszych sześciu tygodni po wypowiedzeniu wojny tylko 73,000 1814 zgłosiło się na ochotnika. Kongres został zmuszony, i to nie po raz pierwszy, do stworzenia projektu. Daniel Webster elokwentnie potępił projekt jako niezgodny z konstytucją w 1,532 r., Kiedy próbował go bezskutecznie prezydent James Madison, ale projekty były używane po obu stronach podczas wojny secesyjnej, aczkolwiek z zastrzeżeniem, że bogaci mogli zapłacić biedakom iść i umrzeć na ich miejscu. Nie tylko Amerykanie musieli zostać zmuszeni do walki w I wojnie światowej (i kolejnych wojnach), ale dodatkowo XNUMX najgłośniejszych przeciwników musiało zostać wtrąconych do więzienia. Strach przed rozstrzelaniem za zdradę musiał rozprzestrzenić się po całym kraju (jak proponował były sekretarz wojny Elihu Root w New York Times), zanim flaga powiewała i muzyka wojskowa mogła trwać nieprzerwanie. Przeciwnicy wojny byli w niektórych przypadkach linczowani, a motłoch uniewinniony.

Historia tego ograniczania wolności słowa – której echa odbijały się echem podczas nalotów FBI w październiku 2010 roku na domy działaczy pokojowych w Minneapolis, Chicago i innych miastach – jest dobrze opisana w książce Normana Thomasa z 1935 roku, War: No Glory, No Profit, No Need oraz w książce Chrisa Hedgesa z 2010 roku, The Death of the Liberal Class. Czterokrotny kandydat na prezydenta Eugene Debs został zamknięty i skazany na 10 lat za sugerowanie, że ludzie pracujący nie są zainteresowani wojną. Washington Post nazwał go „publicznym zagrożeniem” i pochwalił jego uwięzienie. Po raz piąty kandydowałby na prezydenta z więzienia i otrzymał 913,664 XNUMX głosów. Podczas skazania Debs zauważył:

„Wysoki Sądzie, wiele lat temu uznałem moje pokrewieństwo ze wszystkimi żywymi istotami i zdecydowałem, że nie jestem ani trochę lepszy od najwredniejszego na ziemi. Powiedziałem wtedy i mówię teraz, że chociaż istnieje klasa niższa, ja w niej należę; chociaż istnieje element przestępczy, ja jestem z niego; dopóki dusza jest w więzieniu, ja nie jestem wolny”.

Stany Zjednoczone zostały wmanipulowane w I wojnę światową, aby przyjść z pomocą Wielkiej Brytanii i Francji, ale ludzie z tych krajów nie zgadzali się na wojnę. Co najmniej 132,000 XNUMX Francuzów sprzeciwiło się wojnie, odmówiło udziału i zostało wygnanych.

Po dwóch wojnach światowych z depresją pomiędzy nimi, której Amerykanie nie poddali się dobrowolnie, prezydent Harry S. Truman miał złe wieści. Gdybyśmy natychmiast nie wyruszyli do walki z komunistami w Korei, wkrótce zaatakowaliby Stany Zjednoczone. O tym, że uznano to za patentowy nonsens, świadczy być może fakt, że ponownie Amerykanie musieli zostać powołani do wojska, jeśli mieli wyruszyć i walczyć. Wojna koreańska była prowadzona w rzekomej obronie sposobu życia w Stanach Zjednoczonych iw rzekomej obronie Korei Południowej przed agresją Korei Północnej. Oczywiście aroganckim geniuszem aliantów było przecięcie narodu koreańskiego na pół pod koniec II wojny światowej.

25 czerwca 1950 roku północ i południe twierdziły, że druga strona dokonała inwazji. Pierwsze doniesienia amerykańskiego wywiadu wojskowego mówiły, że południe najechało północ. Obie strony zgodziły się, że walki rozpoczęły się w pobliżu zachodniego wybrzeża na półwyspie Ongjin, co oznacza, że ​​Pjongjang był logicznym celem inwazji z południa, ale inwazja z północy nie miała większego sensu, ponieważ prowadziła do małego półwyspu, a nie do Seul. Również 25 czerwca obie strony ogłosiły zajęcie przez południe miasta Haeju na północy, co potwierdziło wojsko USA. 26 czerwca ambasador USA wysłał depeszę potwierdzającą natarcie na południe: „Północna broń pancerna i artyleria wycofują się na całej linii”.

Prezydent Korei Południowej Syngman Rhee od roku przeprowadzał naloty na północ i wiosną ogłosił zamiar inwazji na północ, przenosząc większość swoich wojsk na 38 równoleżnik, wyimaginowaną linię, wzdłuż której północ i południe zostały podzielone . Na północy tylko jedna trzecia dostępnych żołnierzy znajdowała się w pobliżu granicy.

Niemniej jednak Amerykanom powiedziano, że Korea Północna zaatakowała Koreę Południową i zrobiła to na żądanie Związku Radzieckiego w ramach spisku mającego na celu przejęcie świata przez komunizm. Prawdopodobnie, niezależnie od tego, która strona zaatakowała, była to wojna domowa. Związek Radziecki nie był w to zamieszany, a Stany Zjednoczone nie powinny. Korea Południowa nie była Stanami Zjednoczonymi i w rzeczywistości nie znajdowała się nigdzie w pobliżu Stanów Zjednoczonych. Mimo to przystąpiliśmy do kolejnej wojny „obronnej”.

Przekonaliśmy Organizację Narodów Zjednoczonych, że północ najechała południe, czego można by się spodziewać po Związku Radzieckim, gdyby stał za wojną, ale Związek Radziecki bojkotował Organizację Narodów Zjednoczonych i nie był tym zainteresowany. Zdobyliśmy głosy niektórych krajów w ONZ, okłamując je, że południe zdobyło czołgi obsługiwane przez Rosjan. Urzędnicy amerykańscy publicznie zadeklarowali zaangażowanie Sowietów, ale prywatnie w to wątpili.

W rzeczywistości Związek Radziecki nie chciał wojny i 6 lipca jego wiceminister spraw zagranicznych powiedział ambasadorowi Wielkiej Brytanii w Moskwie, że chce pokojowego rozwiązania. Ambasador USA w Moskwie uważał, że to prawda. Waszyngtonowi to nie przeszkadzało. Nasz rząd powiedział, że Północ naruszyła 38 równoleżnik, świętą linię suwerenności narodowej. Ale gdy tylko generał USA Douglas MacArthur miał okazję, za zgodą prezydenta Trumana przeszedł przez tę linię na północ, aż do granicy z Chinami. MacArthur ślinił się na myśl o wojnie z Chinami i groził im, i poprosił o pozwolenie na atak, którego Połączeni Szefowie Sztabów odmówili. Ostatecznie Truman zwolnił MacArthura. Atak na elektrownię w Korei Północnej, która zaopatrywała Chiny, i zbombardowanie miasta przygranicznego, było najbliżej MacArthura do tego, czego chciał.

Ale zagrożenie ze strony USA dla Chin doprowadziło Chińczyków i Rosjan do wojny, wojny, która kosztowała Koreę dwa miliony ofiar cywilnych, a Stany Zjednoczone 37,000 XNUMX żołnierzy, zamieniając jednocześnie Seul i Pjongjang w stosy gruzów. Wielu zabitych zostało zabitych z bliskiej odległości, zabitych bez broni iz zimną krwią przez obie strony. A granica była dokładnie tam, gdzie była, ale nienawiść kierowana przez tę granicę znacznie się zwiększyła. Kiedy wojna się skończyła, nie przynosząc nic dobrego nikomu poza producentami broni, „ludzie wyszli z kretopodobnej egzystencji w jaskiniach i tunelach, by znaleźć koszmar w świetle dnia”.

Sekcja: WOJNA Z ZIMNĄ KRWIĄ

A my dopiero się rozgrzewaliśmy. Kiedy prezydent Truman przemawiał na wspólnej sesji Kongresu i przez radio 12 marca 1947 r., podzielił świat na dwie przeciwstawne siły, wolny świat oraz świat komunistów i totalitarystów. Susan Brewer pisze:

„Przemówienie Trumana z powodzeniem ustanowiło tematy propagandy zimnowojennej. Po pierwsze, zdefiniowano sytuację jako natychmiastowy kryzys, który wymagał szybkich działań ze strony dyrektora naczelnego i nie pozostawiał czasu na dochodzenie, debatę wewnętrzną ani negocjacje. Po drugie, za problemy międzynarodowe, czy to spowodowane powojennymi zniszczeniami, wewnętrznymi walkami politycznymi, ruchami nacjonalistycznymi, czy rzeczywistą agresją sowiecką, obwiniano agresję sowiecką. Po trzecie, przedstawiał Amerykanów jako działających w imieniu wolności człowieka, a nie w interesie ekonomicznym. Doktryna Trumana stworzyła ramy, które uzasadniałyby realizację Planu Marshalla, utworzenie Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) i Federalnego Programu Lojalności Pracowniczych, odbudowę Niemiec Zachodnich, zwłaszcza po rosyjska próba zablokowania Berlina, aw 1949 r. utworzenie Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO).”

Zmiany te zwiększyły prezydencką kontrolę nad potęgami wojennymi i ułatwiły tajne i niewytłumaczalne operacje wojenne, takie jak obalenie irańskiej demokracji w 1953 r., kiedy to amerykańscy urzędnicy wymyślili fikcję, że demokratycznie wybrany prezydent Iranu był komunistą, jak wnuk Teddy'ego Roosevelta i Norman Schwarzkopf ojciec zorganizował zamach stanu i zastąpił Człowieka Roku 1951 magazynu Time dyktatorem.

Następna na bloku była Gwatemala. Edward Bernays został zatrudniony w 1944 roku przez United Fruit. Bernays, weteran Komitetu Informacji Publicznej, który reklamował I wojnę światową, bratanek Zygmunta Freuda i ojciec szlachetnego zawodu wykorzystywania i zachęcania do ludzkiej irracjonalności poprzez „public relations”, opublikował w 1928 roku książkę zatytułowaną po prostu Propaganda: które faktycznie propagowały dla zasług propagandy. Bernays pomógł Samowi Zemurrayowi z United Fruit (który obalił prezydenta Hondurasu w 1911 r.), tworząc kampanię PR, która rozpoczęła się w 1951 r. W Stanach Zjednoczonych przeciwko nadmiernie demokratycznemu rządowi Gwatemali. The New York Times i inne media poszły w ślady Bernaysa, przedstawiając szlachetne United Fruit jako cierpiące pod rządami marksistowskiej dyktatury – która w rzeczywistości była wybranym rządem wdrażającym reformy typu New Deal.

Senator Henry Cabot Lodge Jr. (R., Massachusetts) przewodził wysiłkom w Kongresie. Był prapraprawnukiem senatora George'a Cabota (F., Massachusetts) i wnukiem senatora Henry'ego Cabota Lodge'a (R., Massachusetts), który popchnął kraj do wojny hiszpańsko-amerykańskiej i I wojny światowej , pokonał Ligę Narodów i zbudował marynarkę wojenną. Henry Cabot Lodge Jr. miał później służyć jako ambasador w Wietnamie Południowym, na którym to stanowisku pomógłby wciągnąć naród do wojny w Wietnamie. Podczas gdy Związek Radziecki nie miał stosunków z Gwatemalą, ojciec CIA Allen Dulles był pewien lub twierdził, że jest pewien, że Moskwa kieruje fikcyjny marsz Gwatemali w kierunku komunizmu. Za zgodą prezydenta Dwighta Eisenhowera CIA obaliła rząd Gwatemali w imieniu United Fruit. Kluczem do operacji była praca Howarda Hunta, który później włamał się do Watergate dla prezydenta Richarda Nixona. Nic z tego nie zdziwiłoby Smedleya Butlera.

A potem — po kryzysie rakietowym na Kubie, podczas którego planiści wojenni omal nie zniszczyli planety, aby podkreślić swój punkt widzenia, i po wielu innych ekscytujących przygodach — nadszedł Wietnam, agresywna wojna, w której fałszywie powiedziano nam, tak jak w Korei, że Północ to zaczęła. Powiedziano nam, że możemy ocalić Wietnam Południowy lub patrzeć, jak cała Azja staje się ofiarą komunistycznego zagrożenia. Prezydenci Eisenhower i John F. Kennedy powiedzieli, że narody Azji (a nawet Afryki i Ameryki Łacińskiej, według generała Maxwella Taylora) mogą upaść jak kostki domina. To był kolejny nonsens, który w zmienionej formie zostanie poddany recyklingowi w „globalnej wojnie z terroryzmem” prowadzonej przez prezydentów GW Busha i Obamę. Argumentując w marcu 2009 roku za eskalacją wojny z Afganistanem, której sprzeciwiała się rosnąca większość Amerykanów, Obama, według blogera Juana Cole'a:

„. . . opisał ten sam rodzaj efektu domina, który elity waszyngtońskie przypisywały międzynarodowemu komunizmowi. W zaktualizowanej wersji Al-Kaidy talibowie mogą zająć prowincję Kunar, a następnie cały Afganistan i ponownie gościć Al-Kaidę, a następnie zagrozić wybrzeżom Stanów Zjednoczonych. Udało mu się nawet dodać do scenariusza analogię do Kambodży, mówiąc: „Przyszłość Afganistanu jest nierozerwalnie związana z przyszłością jego sąsiada, Pakistanu” i ostrzegł: „Nie popełnijcie błędu: Al-Kaida i jej ekstremistyczni sojusznicy są raka, który może zabić Pakistan od środka”.

Jednak dramatycznym incydentem, który posłużył do eskalacji wojny w Wietnamie, był fikcyjny atak na amerykańskie okręty w Zatoce Tonkińskiej 4 sierpnia 1964 roku. Były to amerykańskie okręty wojenne u wybrzeży Wietnamu Północnego, które brały udział w działaniach wojskowych Wietnam Północny. Prezydent Lyndon Johnson wiedział, że kłamie, kiedy twierdził, że atak z 4 sierpnia nie był sprowokowany. Gdyby tak się stało, nie dałoby się tego nie sprowokować. Ten sam statek, który rzekomo został zaatakowany 4 sierpnia, uszkodził trzy północnowietnamskie łodzie i zabił czterech marynarzy z Wietnamu Północnego dwa dni wcześniej, w akcji, w której dowody sugerują, że Stany Zjednoczone wystrzeliły jako pierwsze, chociaż twierdzono coś przeciwnego. W rzeczywistości, kilka dni wcześniej, w oddzielnej operacji, Stany Zjednoczone rozpoczęły ostrzał kontynentalnej części Wietnamu Północnego.

Ale rzekomy atak z 4 sierpnia był w rzeczywistości co najwyżej błędnym odczytaniem amerykańskiego sonaru. Dowódca statku wysłał telegram do Pentagonu, twierdząc, że jest atakowany, a następnie natychmiast wysłał telegram z informacją, że jego wcześniejsze przekonania są wątpliwe i nie można potwierdzić, że w okolicy znajdują się żadne statki północnowietnamskie. Prezydent Johnson nie był pewien, czy doszło do jakiegokolwiek ataku, kiedy powiedział amerykańskiej opinii publicznej, że miał miejsce. Kilka miesięcy później przyznał prywatnie: „Z tego, co wiem, nasza marynarka wojenna po prostu strzelała tam do wielorybów”. Ale do tego czasu Johnson miał zgodę Kongresu na wojnę, której chciał.

W rzeczywistości do tego czasu okłamał nas również w sprawie dodatkowej małej akcji wojskowej w Republice Dominikany, aby bronić Amerykanów i zapobiec wyimaginowanemu rozprzestrzenianiu się komunizmu. Jak widzieliśmy, żaden Amerykanin nie był w rzeczywistości zagrożony. Ale to uzasadnienie zostało wymyślone jako substytut twierdzenia o walce z komunizmem, o którym Johnson wiedział, że jest bezpodstawny i nie był pewien, czy odniesie sukces. Na zamkniętym posiedzeniu Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych zastępca sekretarza stanu Thomas Mann wyjaśnił później, że ambasador USA zapytał szefa dominikańskiej armii, czy byłby skłonny zagrać razem z alternatywnym kłamstwem:

„Wszystko, o co prosiliśmy, dotyczyło tego, czy byłby skłonny zmienić podstawę tego z walki z komunizmem na ochronę życia Amerykanów”.

W tym samym roku prezydent Johnson jasno wyjaśnił swoje humanitarne i demokratyczne motywacje w komentarzu do ambasadora Grecji, którego kraj w niewybaczalny sposób wybrał liberalnego premiera nielubianego przez Stany Zjednoczone i ośmielił się sprzeczać z Turcją i sprzeciwić się amerykańskim planom podziału Cypru . Komentarz Johnsona, który z pewnością zostanie zapamiętany równie ciepło jak przemówienie Lincolna w Gettysburgu, brzmiał:

„Jebać wasz parlament i waszą konstytucję. Ameryka to słoń, Cypr to pchła. Jeśli te dwie pchły nadal swędzą słonia, mogą po prostu zostać uderzone trąbą słonia, dobrze. Płacimy dużo dobrych amerykańskich dolarów Grekom, panie ambasadorze. Jeśli wasz premier wygłosi mi wykład o demokracji, parlamencie i konstytucjach, on, jego parlament i jego konstytucja mogą nie trwać zbyt długo”.

Projekt wybierania pretekstów do wojny czasami wydaje się być kształtowany przez biurokratyczne walki wewnętrzne. Krótko po inwazji na Irak w 2003 roku, kiedy ludzie, którzy wierzyli w kłamstwa, pytali, gdzie jest cała broń, zastępca sekretarza obrony Paul Wolfowitz powiedział Vanity Fair:

„Prawda jest taka, że ​​z powodów, które mają wiele wspólnego z biurokracją rządu USA, zdecydowaliśmy się na jedną kwestię, co do której wszyscy mogli się zgodzić, a która była bronią masowego rażenia jako głównym powodem”.

W filmie dokumentalnym z 2003 r. zatytułowanym Mgła wojny Robert McNamara, który był sekretarzem „obrony” w czasie kłamstw Tonkin, przyznał, że atak z 4 sierpnia nie miał miejsca i że istniały wówczas poważne wątpliwości. Nie wspomniał, że 6 sierpnia zeznawał na wspólnym niejawnym posiedzeniu Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych i Sił Zbrojnych wraz z generałem Earlem Wheelerem. Przed dwoma komitetami obaj mężczyźni twierdzili z absolutną pewnością, że Wietnamczycy z Północy zaatakowali 4 sierpnia. McNamara nie wspomniał również, że zaledwie kilka dni po tym, jak nie doszło do incydentu w Zatoce Tonkińskiej, poprosił Kolegium Połączonych Szefów Sztabów o dostarczenie mu listy dalszych działań USA, które mogłyby sprowokować Wietnam Północny. Zdobył listę i opowiadał się za tymi prowokacjami na spotkaniach, zanim Johnson zarządził takie działania 10 września. Działania te obejmowały wznowienie patroli tych samych statków i zwiększenie tajnych operacji, a do października zarządzenie bombardowania radarów ze statku na brzeg.

Raport Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) z lat 2000-2001 wykazał, że 4 sierpnia nie było żadnego ataku na Tonkin i że NSA celowo skłamała. Administracja Busha nie zezwoliła na publikację raportu aż do 2005 roku, obawiając się, że może to kolidować z opowiadaniem kłamstw w celu rozpoczęcia wojen w Afganistanie i Iraku. 8 marca 1999 roku Newsweek opublikował matkę wszystkich kłamstw: „Ameryka nie rozpoczęła wojny w tym stuleciu”. Bez wątpienia Drużyna Busha uważała, że ​​najlepiej będzie pozostawić to pozory w spokoju.

Kłamstwa, które rozpętały wojnę z Irakiem, omówiłem w mojej poprzedniej książce, Daybreak, i nie wymagają one tutaj przeglądu, z wyjątkiem uwagi, że szeroko zakrojony wysiłek propagandowy wykorzystany do promowania tej wojny czerpał z całego repertuaru przeszłych wojennych kłamstw, w tym dzieło poprzednika prezydenta George'a W. Busha i promotora agresji humanitarnej, prezydenta Billa Clintona. Od czasu okupacji Kuby w celu jej wyzwolenia, Stany Zjednoczone obaliły wiele rządów dla rzekomego dobra swoich obywateli. W ostatnich dziesięcioleciach prezydenci niemal rutynowo przeprowadzali naloty na osoby podejrzane o terroryzm lub w celu zapobiegania zbrodniom przeciwko ludzkości. Clinton rozwinął tę prezydencką prerogatywę, wykorzystując NATO, z naruszeniem Karty Narodów Zjednoczonych i niezgodnie z konstytucją, wbrew opozycji Kongresu, do zbombardowania byłej Jugosławii w 1999 roku.

Prawne niebezpieczeństwo takich humanitarnych bombardowań polega na tym, że w przypadku obejścia Organizacji Narodów Zjednoczonych każdy naród może domagać się tego samego prawa do rozpoczęcia zrzucania bomb, o ile deklaruje cele humanitarne. Konstytucyjne niebezpieczeństwo polega na tym, że każdy prezydent może podejmować takie działania bez zgody przedstawicieli ludu w Kongresie. W rzeczywistości Izba Reprezentantów głosowała za odrzuceniem zamachu bombowego w 1999 r., a władza wykonawcza i tak to zrobiła. Zagrożenie dla ludzi związane z tymi „kampaniami” bombardowań polega na tym, że wyrządzona krzywda może być tak ciężka, jak każda, której można by zapobiec. Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii stwierdził, że bombardowania NATO mogły raczej zwiększyć niż zmniejszyć liczbę zbrodni wojennych, którymi były usprawiedliwione – z których większość miała miejsce w trakcie bombardowania, a nie przed nim.

Tymczasem liczne kryzysy humanitarne, takie jak ludobójstwo w Rwandzie w 1994 r., są ignorowane, ponieważ nie uznaje się ich za mające wartość strategiczną lub nie widzi się łatwego rozwiązania militarnego. Uważamy, że wszelkiego rodzaju kryzysy (od huraganów przez wycieki ropy po ludobójstwa) można rozwiązać tylko za pomocą często nieodpowiedniego narzędzia, jakim jest wojsko. Jeśli wojna już trwa, wymówka w postaci pomocy humanitarnej nie jest potrzebna. Na przykład w 2003 r. w Iraku wojska amerykańskie strzegły ministerstwa ds. ropy naftowej, podczas gdy instytucje o wartości kulturowej i humanitarnej były plądrowane i niszczone. W 2010 roku wojska amerykańskie w Pakistanie nadały priorytet ochronie bazy lotniczej, a nie pomocy ofiarom powodzi. Oczywiście katastrofy środowiskowe i ludzkie wywołane własnymi wojnami są po cichu ignorowane, na przykład kryzys uchodźców irackich w czasie pisania tego tekstu.

Następnie istnieje niebezpieczeństwo, że nie będziemy wiedzieć, co robimy, ponieważ jesteśmy okłamywani. W przypadku wojny jest to nie tyle zagrożenie, co niemal pewność. Używanie narzędzia, które zabija ogromną liczbę ludzi i zawsze jest usprawiedliwiane kłamstwami, wydaje się wątpliwą propozycją nawet ze względów humanitarnych. Kiedy w 1995 roku Chorwacja dokonała rzezi lub „czystki etnicznej” Serbów z błogosławieństwem Waszyngtonu, wypędzając 150,000 1999 ludzi z ich domów, nie mieliśmy tego zauważyć, a tym bardziej zrzucić bomby, aby temu zapobiec. Bombardowanie zostało uratowane dla Miloszevicia, który — jak nam powiedziano w 14 roku — odmówił negocjacji pokojowych i dlatego musiał zostać zbombardowany. Nie powiedziano nam, że Stany Zjednoczone nalegają na porozumienie, na które żaden kraj na świecie nie zgodzi się dobrowolnie, dające NATO całkowitą swobodę okupowania całej Jugosławii z całkowitym immunitetem dla całego personelu. W numerze The Nation z 1999 czerwca XNUMX r. George Kenney, były urzędnik Departamentu Stanu w Jugosławii, doniósł:

„Nieskazitelne źródło prasowe, które regularnie podróżuje z sekretarz stanu Madeleine Albright, powiedział temu [autorowi], że przysięgając reporterom dochowanie głębokiej poufności podczas rozmów w Rambouillet, wysoki urzędnik Departamentu Stanu przechwalał się, że Stany Zjednoczone „celowo podniosły poprzeczkę wyżej” niż Serbowie mogli zaakceptować. Serbowie potrzebowali, według urzędnika, małego bombardowania, żeby zobaczyć rozsądek”.

Jim Jatras, doradca republikanów w Senacie ds. co następuje: „Celowo ustawiliśmy poprzeczkę zbyt wysoko, aby Serbowie mogli się do niej dostosować. Potrzebują bombardowania i to właśnie dostaną”.

W wywiadach dla FAIR (Fairness and Accuracy in Reporting) zarówno Kenney, jak i Jatras zapewniali, że były to rzeczywiste cytaty przepisane przez reporterów, którzy rozmawiali z urzędnikiem amerykańskim.

Negocjowanie niemożliwego i fałszywie oskarżanie drugiej strony o brak współpracy to wygodny sposób na rozpoczęcie wojny „obronnej”. Za tym planem w 1999 r. stał specjalny wysłannik USA Richard Holbrooke, którego spotkaliśmy powyżej w 2010 r. w obronie agresywnej wojny z Afganistanem.

Okrucieństwa wymierzone w tę samą grupę ludzi mogą być podstawą do wojny humanitarnej lub spraw nieistotnych w ogóle, w zależności od tego, czy sprawca jest sojusznikiem rządu Stanów Zjednoczonych. Saddam Husajn mógł mordować Kurdów, dopóki nie wypadł z łask, w którym to momencie mordowanie Kurdów stało się przerażające i pobudzające – chyba że zrobiła to Turcja, w takim przypadku nie było się czym martwić. Jednak w 2010 roku, w którym pisałem tę książkę, Turcja ryzykowała swój status. Turcja i Brazylia podjęły kroki w celu ułatwienia pokoju między Stanami Zjednoczonymi a Iranem, co oczywiście rozgniewało wielu w Waszyngtonie. Następnie Turcja pomagała statkom pomocowym, które miały dostarczać żywność i zapasy ludności Gazy, blokowanej i głodzonej przez rząd Izraela. Spowodowało to, że izraelskie lobby w Waszyngtonie, które miało rację lub nie, zmieniło swoje wieloletnie stanowisko i poparło ideę „uznania” przez Kongres ludobójstwa Ormian z 1915 roku. Czy Ormianie nagle stali się pełnoprawnymi ludźmi? Oczywiście nie. Po prostu pożądane stało się oskarżenie Turcji o sto lat za późno o ludobójstwo właśnie dlatego, że Turcja próbowała złagodzić obecne duszenie narodu.

Były prezydent Jimmy Carter, którego Noam Chomsky nazywa naszym najmniej brutalnym prezydentem od czasów II wojny światowej, odważnie potępił swój udział w okrucieństwach, w tym tych popełnionych przez Izrael, ale nie rzeź Timoru Wschodniego dokonana przez Indonezję, na którą jego administracja poświęciła wiele czasu broni lub rzezi Salwadorczyków dokonanej przez ich rząd, w przypadku której jego administracja zrobiła to samo. Okrutne zachowanie jest sankcjonowane i trzymane w tajemnicy, gdy ma strategiczne znaczenie. Jest podkreślany i używany do usprawiedliwiania wojen tylko wtedy, gdy twórcy wojen chcą wojny z innego zestawu powodów. Wykorzystuje się tych, którzy posłusznie kibicują rzekomym powodom wojny.

W historii Stanów Zjednoczonych jest jedna wojna, którą otwarcie nazywamy agresją i której nie próbujemy bronić jako defensywną. A raczej niektórzy z nas. Wielu południowców nazywa to Wojną Północnej Agresji, a Północ nazywa ją Wojną Domową. Była to wojna, w której Południe walczyło o prawo do wyjazdu, a Północ walczyła o powstrzymanie państw przed wyjazdem, a nie o obronę przed obcym atakiem. Przeszliśmy długą drogę, jeśli chodzi o uzasadnienia, których wymagamy od twórców wojen. Chociaż wątpię, by rząd Stanów Zjednoczonych nawet dzisiaj pozwolił państwu na pokojowe opuszczenie kraju, każda dzisiejsza wojna musi być uzasadniona względami humanitarnymi nieznanymi w poprzednich stuleciach.

Jak zobaczymy w rozdziale czwartym, wojny stały się bardziej śmiercionośne i przerażające. Ale uzasadnienia wysuwane w celu ich wyjaśnienia lub usprawiedliwienia stały się bardziej życzliwe i altruistyczne. Teraz toczymy wojny dla dobra świata z dobroci, miłości i hojności.

Przynajmniej tak słyszałem i omówimy to w rozdziale trzecim.

One Response

  1. Pingback: Śledzić

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język