Andrew Bacevich, 4 października 2020 r
Cena Od Boston Globe
A niezwykłe ożywienie amerykańskiej polityki jawi się jako ironiczny znak rozpoznawczy ery Trumpa.
Pojawia się nowy program postępowych reform. Nadużycia prezydentury Trumpa powodują ponowne uznanie dla konstytucji i rządów prawa. Zniszczenia spowodowane przez koronawirusa uwydatniają potrzebę poprawy zdolności rządu do reagowania na nieoczekiwane i nieprzewidziane zagrożenia. W miarę jak pożary lasów i huragany nasilają się i stają się coraz częstsze, zagrożenie ze strony zmian klimatycznych wysuwa się na pierwszy plan amerykańskiej polityki. Cechom społecznym, takim jak odporność i samowystarczalność, poświęca się obecnie więcej uwagi. Kryzys gospodarczy uniemożliwił ignorowanie wad neoliberalnej polityki, która przynosi korzyści bogatym, a jednocześnie skazuje innych na życie w niepewności i niedostatku. I, co nie mniej ważne, ruch Black Lives Matter sugeruje, że zbiorowe rozliczenie się z dziedzictwem amerykańskiego rasizmu może być w końcu bliskie.
Jednak przynajmniej do tej pory to embrionalne Wielkie Przebudzenie pomija coś niezwykle ważnego dla ogólnych perspektyw zmian. Tym czymś jest rola Ameryki w świecie, która również pilnie potrzebuje przewartościowania i odnowienia.
Od zakończenia zimnej wojny dominująca koncepcja amerykańskiego globalnego przywództwa kładła nacisk na niekończące się gromadzenie potęgi zbrojnej wraz z jej rozwiązłym użyciem. Cechami wyróżniającymi współczesną amerykańską politykę bezpieczeństwa narodowego są wielkość budżetu Pentagonu, rozległa sieć amerykańskich baz za granicą oraz zamiłowanie Waszyngtonu do zbrojnej interwencji. Żaden naród na świecie nie zbliża się nawet do Stanów Zjednoczonych w żadnej z tych trzech kategorii.
Operacyjna odpowiedź na klasyczne pytanie „Ile wystarczy?” brzmi: „Nie mogę jeszcze powiedzieć — muszę mieć więcej”.
Operacyjna odpowiedź na bardziej fundamentalne pytanie „Kiedy możemy ogłosić zwycięstwo?” brzmi: „Nie mogę jeszcze powiedzieć — trzeba próbować dalej”.
Po podliczeniu całkowitych kosztów obecny budżet bezpieczeństwa narodowego przekracza 1 bilion dolarów rocznie. Żadna z kilku wojen i interwencji zbrojnych podjętych w ciągu ostatnich dwóch dekad, z Afganistanem i Irakiem na czele, nie przyniosła zadowalającego rezultatu. Szacowane całkowite wydatki na te konflikty (jak dotąd) wynoszą na północ od 6 bilionów dolarów. To nie obejmuje tysięcy żołnierzy amerykańskich zabitych i dziesiątek tysięcy rannych lub w inny sposób noszących fizyczne, psychiczne lub emocjonalne blizny po walce. Stany Zjednoczone zapłaciły oszałamiającą cenę za nasze niedawne militarne nieszczęścia.
Stwierdzam, że coś jest nie tak z tym zdjęciem. A jednak, z kilkoma chwalebnymi wyjątkami, Waszyngton wydaje się ślepy na ogromną przepaść między wysiłkiem a wynikami.
Żadna z partii politycznych nie wykazała poważnej woli konfrontacji z konsekwencjami masowej militaryzacji polityki USA, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie…
Przeczytaj pozostałą część tego artykułu w Boston Globe.