W obliczu możliwości wydania najsurowszego wyroku za przeciek Daniel Hale pisze list do sędziego

przez Daniela Hale'a, Dowód cienia, Lipiec 26, 2021

Gdy prezydent Joe Biden likwiduje zaangażowanie wojskowe USA w Afganistanie, konflikt trwający prawie 20 lat, Gdy prezydent Joe Biden likwiduje zaangażowanie wojskowe Stanów Zjednoczonych w Afganistanie, konflikt trwający prawie 20 lat, Departament Sprawiedliwości USA domaga się najsurowszego wyroku w historii za nieuprawnione ujawnienie informacji w sprawie przeciwko weteranowi wojny w Afganistanie.

Daniel Hale, który „przyjął odpowiedzialność” za naruszenie ustawy o szpiegostwie, odpowiedział na złośliwość prokuratorów, wysyłając list do sędziego Liama ​​​​O'Grady'ego, sędziego sądu okręgowego we wschodnim dystrykcie Wirginii. Można to interpretować jako prośbę o litość ze strony sądu przed wydaniem wyroku, ale przede wszystkim przedstawia obronę jego działań, których rząd USA i amerykański sąd nigdy nie pozwoliłyby mu przedstawić przed ławą przysięgłych.

W liście złożonym w sądzie 22 lipca Hale odnosi się do swojej ciągłej walki z depresją i zespołem stresu pourazowego (PTSD). Wspomina amerykańskie ataki dronów ze swojej misji w Afganistanie. Zmaga się z powrotem do domu z wojny w Afganistanie i decyzjami, które musiał podjąć, aby ruszyć dalej ze swoim życiem. Potrzebował pieniędzy na studia i ostatecznie podjął pracę u wykonawcy zbrojeniowego, co doprowadziło go do pracy w National Geospatial-Intelligence Agency (NGA).

„Pozostawiony, aby zdecydować, czy działać” — wspomina Hale — „mógłem zrobić tylko to, co powinienem zrobić przed Bogiem i własnym sumieniem. Przyszła do mnie odpowiedź, że aby przerwać cykl przemocy, powinienem poświęcić własne życie, a nie życie innej osoby”. Skontaktował się więc z reporterem, z którym komunikował się wcześniej.

Hale ma zostać skazany 27 lipca. Brał udział w programie dronów w Siłach Powietrznych USA, a później pracował w NGA. Przyznał się 31 marca do jednego zarzutu naruszenia ustawy o szpiegostwie, kiedy dostarczył dokumenty współzałożycielowi Intercept, Jeremy'emu Scahillowi i anonimowo napisał rozdział w książce Scahilla, Kompleks zabójstwa: tajny rządowy program walki z dronami.

Został aresztowany i 28 kwietnia wysłany do William G. Truesdale Detention Center w Alexandrii w Wirginii. Terapeuta z usług przedprocesowych i kuratorskich o imieniu Michael naruszył poufność pacjenta i podzielił się z sądem szczegółami dotyczącymi jego zdrowia psychicznego.

Publiczność usłyszała od Hale'a w Sonia Kennebeck's National Bird film dokumentalny, który ukazał się w 2016 roku. Pełnometrażowy opublikowany w New York Magazine autorstwa Kerry'ego Howleya zacytował Hale'a i opowiedział wiele z jego historii. Jednak jest to pierwsza okazja, jaką prasa i opinia publiczna miały od czasu jego aresztowania i uwięzienia, aby przeczytać niefiltrowane poglądy Hale'a na temat wyboru, którego dokonał, aby ujawnić prawdziwą naturę wojny bezzałogowej.

Poniżej znajduje się transkrypcja, która została nieznacznie zredagowana pod kątem czytelności, jednak żadna treść nie została zmieniona w jakikolwiek sposób, w kształcie lub formie.

Zrzut ekranu listu Daniela Hale'a. Przeczytaj cały list o godz https://www.documentcloud.org/documents/21015287-halelettertocourt

transkrypcja

Szanowny Sędzio O'Grady:

Nie jest tajemnicą, że walczę o życie z depresją i zespołem stresu pourazowego. Oba wywodzą się z moich doświadczeń z dzieciństwa, dorastania w wiejskiej górskiej społeczności i zostały spotęgowane przez kontakt z walką podczas służby wojskowej. Depresja jest stała. Chociaż stres, zwłaszcza stres spowodowany wojną, może objawiać się w różnym czasie i na różne sposoby. Oznaki osoby dotkniętej zespołem stresu pourazowego i depresją często można zaobserwować na zewnątrz i są one praktycznie powszechnie rozpoznawalne. Twarde linie wokół twarzy i szczęki. Oczy, kiedyś jasne i szerokie, teraz najgłębsze i przerażające. I niewytłumaczalnie nagła utrata zainteresowania rzeczami, które kiedyś wywoływały radość.

Są to zauważalne zmiany w moim zachowaniu, które zaznaczyły osoby, które znały mnie przed i po służbie wojskowej. [To] okres mojego życia spędzonego w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych wywarł na mnie wrażenie, byłoby niedopowiedzeniem. Bardziej trafne byłoby stwierdzenie, że nieodwracalnie zmieniło to moją amerykańską tożsamość. Zmieniając na zawsze nić historii mojego życia, wplecioną w tkankę historii naszego narodu. Aby lepiej docenić znaczenie tego, jak do tego doszło, chciałbym wyjaśnić moje doświadczenia z pobytu w Afganistanie w 2012 roku i jak to się stało, że w rezultacie naruszyłem ustawę o szpiegostwie.

Jako analityk wywiadu sygnałowego stacjonujący w bazie lotniczej Bagram, zostałem zmuszony do wyśledzenia geograficznej lokalizacji telefonów komórkowych, które, jak się uważa, są w posiadaniu tak zwanych wrogich bojowników. Aby wykonać tę misję, potrzebny był dostęp do złożonego łańcucha rozsianych po całym świecie satelitów zdolnych do utrzymywania nieprzerwanego połączenia ze zdalnie sterowanymi samolotami, zwanymi powszechnie dronami.

Po nawiązaniu stabilnego połączenia i zdobyciu docelowego telefonu komórkowego analityk obrazów w USA we współpracy z pilotem drona i operatorem kamery przejmie kontrolę, korzystając z dostarczonych przeze mnie informacji, aby monitorować wszystko, co wydarzyło się w polu widzenia drona. Robiono to najczęściej w celu udokumentowania codziennego życia podejrzanych bojowników. Czasami, w odpowiednich warunkach, podejmowano próbę schwytania. Innym razem decyzja o uderzeniu i zabiciu ich tam, gdzie stali, byłaby ważona.

Pierwszy raz byłem świadkiem ataku drona kilka dni po moim przybyciu do Afganistanu. Wcześnie tego ranka, przed świtem, grupa mężczyzn zebrała się w pasmach górskich prowincji Paktika wokół ogniska, niosąc broń i parząc herbatę. To, że nosili ze sobą broń, nie byłoby uważane za coś niezwykłego w miejscu, w którym dorastałem, a tym bardziej na praktycznie bezprawnych terytoriach plemiennych pozostających poza kontrolą władz afgańskich, z wyjątkiem tego, że wśród nich był podejrzany o przynależność do talibów, ujawniony przez docelowy telefon komórkowy w jego kieszeni. Co do pozostałych osób, uzbrojenie, wiek poborowy i przebywanie w obecności rzekomego wrogiego bojownika było wystarczającym dowodem, aby również ich postawić w stan podejrzeń. Pomimo pokojowego zgromadzenia, które nie stanowiło zagrożenia, los mężczyzn pijących teraz herbatę prawie się spełnił. Mogłem tylko patrzeć, jak siedziałem i patrzyłem przez monitor komputera, kiedy nagle spadła przerażająca lawina pocisków Hellfire, rozpryskując fioletowe kryształowe wnętrzności na zboczu porannej góry.

Od tamtego czasu i do dziś przypominam sobie kilka takich drastycznych scen przemocy zrealizowanych z zimnego wygodnego fotela komputerowego. Nie ma dnia, żebym nie kwestionował uzasadnienia swoich działań. Zgodnie z zasadami walki mogłem pomóc w zabiciu tych ludzi - których języka nie znałem, zwyczajów, których nie rozumiałem, i zbrodni, których nie mogłem zidentyfikować - w makabryczny sposób, w jaki patrzyłem, jak umierają. Ale jak można uznać za honorowe z mojej strony ciągłe czyhanie na następną okazję do zabicia niczego niepodejrzewających osób, które najczęściej nie stanowią zagrożenia dla mnie ani dla żadnej innej osoby w danym momencie. Mniejsza o honor, jak to możliwe, że jakakolwiek myśląca osoba nadal wierzyła, że ​​dla ochrony Stanów Zjednoczonych Ameryki konieczne jest przebywanie w Afganistanie i zabijanie ludzi, z których żaden z obecnych nie był odpowiedzialny za ataki z 11 września na nasz naród. Niezależnie od tego, w 2012 roku, cały rok po śmierci Osamy bin Ladena w Pakistanie, brałem udział w zabijaniu wprowadzonych w błąd młodych mężczyzn, którzy byli zaledwie dziećmi w dniu 9 września.

Niemniej jednak, pomimo mojego lepszego instynktu, nadal wykonywałem rozkazy i wykonywałem je z obawy przed reperkusjami. Jednak przez cały ten czas coraz bardziej uświadamiano sobie, że wojna miała niewiele wspólnego z zapobieganiem przedostawaniu się terroru do Stanów Zjednoczonych, a dużo więcej z ochroną zysków producentów broni i tak zwanych kontrahentów obronnych. Dowody tego faktu były obnażone wokół mnie. W najdłuższej, najbardziej zaawansowanej technologicznie wojnie w historii Ameryki, najemnicy kontraktowi przewyższali liczebnie żołnierzy noszących mundury 2 do 1 i zarabiali aż 10-krotność ich pensji. Tymczasem nie miało znaczenia, czy był to, jak widziałem, afgański rolnik rozerwany na pół, ale cudownie przytomny i bezsensownie próbujący wygrzebać swoje wnętrzności z ziemi, czy też była to trumna udrapowana amerykańską flagą, opuszczona na Cmentarz Narodowy w Arlington przy dźwięku salutowania z 21 dział. Bang bang bang. Oba służą usprawiedliwieniu łatwego przepływu kapitału kosztem krwi – ich i naszej. Kiedy o tym myślę, jestem pogrążony w żalu i wstydzę się tego, co zrobiłem, aby to wesprzeć.

Najbardziej wstrząsający dzień w moim życiu nastąpił kilka miesięcy po wysłaniu mnie do Afganistanu, kiedy rutynowa misja obserwacyjna przerodziła się w katastrofę. Od tygodni śledziliśmy ruchy kręgu producentów bomb samochodowych mieszkających w okolicach Dżalalabadu. Bomby samochodowe skierowane na amerykańskie bazy stały się tego lata coraz częstszym i śmiertelnym problemem, więc włożono wiele wysiłku w ich powstrzymanie. Było wietrzne i pochmurne popołudnie, kiedy odkryto jednego z podejrzanych jadącego z dużą prędkością w kierunku wschodnim. Zaniepokoiło to moich przełożonych, którzy sądzili, że może on próbować uciec przez granicę do Pakistanu.

Atak drona był naszą jedyną szansą i już zaczął ustawiać się w kolejce do oddania strzału. Ale mniej zaawansowany dron Predator miał trudności z widzeniem przez chmury i konkurowaniem z silnymi wiatrami. Pojedynczy ładunek MQ-1 nie nawiązał połączenia z celem, zamiast tego chybił o kilka metrów. Pojazd, uszkodzony, ale nadal nadający się do jazdy, jechał dalej, ledwie unikając zniszczenia. W końcu, gdy opadły obawy przed kolejnym nadlatującym pociskiem, napęd zatrzymał się, wysiadł z samochodu i sprawdził się, jakby nie mógł uwierzyć, że wciąż żyje. Od strony pasażera wyszła kobieta w charakterystycznej burce. Choć zdumiewające było to, że właśnie dowiedziałem się, że była tam kobieta, być może jego żona, z mężczyzną, którego zamierzaliśmy zabić chwilę temu, nie miałem szansy zobaczyć, co stało się dalej, zanim dron odwrócił kamerę, gdy zaczęła gorączkowo wyciągać coś z tyłu samochodu.

Minęło kilka dni, zanim w końcu dowiedziałem się z odprawy mojego dowódcy o tym, co się wydarzyło. Rzeczywiście w samochodzie była z nim żona podejrzanego, a z tyłu ich dwie małe córki, w wieku 5 i 3 lat. Kadra żołnierzy afgańskich została wysłana w celu zbadania, gdzie zatrzymał się samochód następnego dnia.

Tam znaleźli je umieszczone w pobliskim śmietniku. [Starsza córka] została znaleziona martwa z powodu nieokreślonych ran zadanych przez odłamki, które przebiły jej ciało. Jej młodsza siostra żyła, ale była poważnie odwodniona.

Kiedy moja dowódczyni przekazała nam tę informację, zdawała się wyrażać niesmak nie z powodu faktu, że przez pomyłkę ostrzelaliśmy człowieka i jego rodzinę, zabijając jedną z jego córek, ale z powodu tego, że podejrzany konstruktor bomb nakazał swojej żonie wyrzucić ciała ich córek do śmieci, aby obie mogły szybciej uciec przez granicę. Teraz, ilekroć spotykam osobę, która uważa, że ​​wojna dronów jest uzasadniona i niezawodnie zapewnia Ameryce bezpieczeństwo, przypominam sobie ten czas i zadaję sobie pytanie, jak mógłbym nadal wierzyć, że jestem dobrym człowiekiem, zasługującym na życie i prawo do szczęścia.

Rok później, na pożegnalnym spotkaniu dla tych z nas, którzy wkrótce mieli odejść ze służby wojskowej, siedziałem sam, zafascynowany telewizją, podczas gdy inni wspólnie wspominali. W telewizji leciały najświeższe wiadomości o tym, że prezydent [Obama] wygłaszał swoje pierwsze publiczne uwagi na temat polityki dotyczącej wykorzystania technologii dronów w działaniach wojennych. Jego uwagi miały na celu uspokojenie opinii publicznej o raportach dotyczących śmierci cywilów w atakach dronów i ataków na obywateli amerykańskich. Prezydent powiedział, że należy spełnić wysoki standard „prawie pewności”, aby upewnić się, że nie ma tam żadnych cywilów.

Ale z tego, co wiedziałem o przypadkach, w których prawdopodobnie mogli być obecni cywile, zabici byli prawie zawsze wyznaczonymi wrogami zabitymi w akcji, chyba że udowodniono inaczej. Niemniej jednak nadal słuchałem jego słów, gdy prezydent wyjaśniał, w jaki sposób można użyć drona do wyeliminowania kogoś, kto stanowi „bezpośrednie zagrożenie” dla Stanów Zjednoczonych.

Posługując się analogią do zdejmowania snajpera, którego celem jest skupienie się na skromnym tłumie ludzi, prezydent porównał użycie dronów do powstrzymania niedoszłego terrorysty przed wykonaniem niegodziwego spisku. Ale jak zrozumiałem, skromny tłum to ci, którzy żyli w strachu i przerażeniu dronami na ich niebie, a snajperem w scenariuszu byłem ja. Doszedłem do przekonania, że ​​polityka zabijania dronów jest wykorzystywana do wprowadzania w błąd opinii publicznej, że zapewnia nam bezpieczeństwo, a kiedy w końcu opuściłem wojsko, wciąż przetwarzając to, czego byłem częścią, zacząłem mówić, wierząc, że mój udział w programie dronów był głęboko błędny.

Poświęciłem się aktywizmowi antywojennemu i zostałem poproszony o udział w konferencji pokojowej w Waszyngtonie pod koniec listopada 2013 r. Ludzie z całego świata zebrali się, aby podzielić się doświadczeniami na temat tego, jak to jest żyć w epoce dronów. Faisal bin Ali Jaber przybył z Jemenu, aby opowiedzieć nam o tym, co stało się z jego bratem Salimem bin Ali Jaberem i ich kuzynem Waleedem. Waleed był policjantem, a Salim był szanowanym zapalonym imamem, znanym z wygłaszania kazań młodym mężczyznom o ścieżce prowadzącej do zniszczenia, gdyby zdecydowali się na brutalny dżihad.

Pewnego dnia w sierpniu 2012 roku miejscowi członkowie Al-Kaidy podróżujący samochodem przez wioskę Faisala zauważyli Salima w cieniu, podjechali do niego i skinęli na niego, aby podszedł i porozmawiał z nimi. Nie chcąc przegapić okazji do ewangelizowania młodzieży, Salim szedł ostrożnie z Waleedem u boku. Fajsal i inni wieśniacy zaczęli przyglądać się temu z daleka. Jeszcze dalej był zawsze obecny dron Reaper.

Kiedy Faisal opowiadał, co stało się później, poczułem się przeniesiony w czasie do miejsca, w którym byłem tamtego dnia, w 2012 roku. Faisal i mieszkańcy jego wioski nie wiedzieli wówczas, że nie byli jedynymi, którzy widzieli, jak Salim zbliża się do dżihadysty w samochodzie. Z Afganistanu ja i wszyscy na służbie przerwaliśmy pracę, aby być świadkami rzezi, która miała się wydarzyć. Po naciśnięciu przycisku z odległości tysięcy mil z nieba wystrzeliły dwa pociski Hellfire, a po nich dwa kolejne. Nie okazując żadnych oznak wyrzutów sumienia, ja i ludzie wokół mnie klaskaliśmy i triumfalnie wiwatowaliśmy. Fajsal płakał przed milczącym audytorium.

Mniej więcej tydzień po konferencji pokojowej otrzymałem lukratywną ofertę pracy, gdybym miał wrócić do pracy jako wykonawca rządowy. Czułem się nieswojo z powodu tego pomysłu. Do tego momentu moim jedynym planem po separacji wojskowej było zapisanie się na studia, aby ukończyć studia. Ale pieniądze, które mogłem zarobić, były o wiele większe niż kiedykolwiek wcześniej; w rzeczywistości było to więcej niż zarabiali moi przyjaciele z college'u. Więc po uważnym rozważeniu odłożyłem pójście do szkoły o semestr i przyjąłem tę pracę.

Przez długi czas czułem się nieswojo na myśl o wykorzystaniu mojego wojskowego doświadczenia do zdobycia wygodnej pracy za biurkiem. W tym czasie wciąż przetwarzałem to, przez co przeszedłem, i zaczynałem się zastanawiać, czy ponownie nie przyczyniam się do problemu pieniędzy i wojny, zgadzając się na powrót jako kontraktor zbrojeniowy. Co gorsza, narastał mój niepokój, że wszyscy wokół mnie również brali udział w zbiorowym złudzeniu i zaprzeczaniu, które było wykorzystywane do usprawiedliwiania naszych wygórowanych pensji za stosunkowo łatwą pracę. Najbardziej obawiałem się wówczas pokusy, by tego nie kwestionować.

Potem zdarzyło się, że pewnego dnia po pracy zostałem, żeby spotkać się z parą współpracowników, których utalentowaną pracę bardzo podziwiałem. Sprawili, że poczułem się mile widziany i byłem szczęśliwy, że zasłużyłem na ich aprobatę. Ale potem, ku mojemu przerażeniu, nasza nowa przyjaźń przybrała niespodziewanie mroczny obrót. Postanowili, że powinniśmy poświęcić chwilę i wspólnie obejrzeć zarchiwizowane nagrania z poprzednich ataków dronów. Takie ceremonie łączenia się wokół komputera w celu oglądania tak zwanej „pornografii wojennej” nie były dla mnie nowością. Brałem w nich udział przez cały czas, kiedy byłem na misji w Afganistanie. Ale tego dnia, wiele lat po fakcie, moi nowi przyjaciele [sapali] i szydzili, tak jak moi starzy, na widok mężczyzn bez twarzy w ostatnich chwilach ich życia. Ja też siedziałem i patrzyłem, nic nie mówiłem i czułem, jak moje serce rozpada się na kawałki.

Wysoki Sądzie, najprawdziwszym truizmem, jaki udało mi się zrozumieć na temat natury wojny, jest to, że wojna jest traumą. Wierzę, że każda osoba wezwana lub zmuszona do udziału w wojnie przeciwko innym ludziom obiecuje być narażona na jakąś formę traumy. W ten sposób żaden żołnierz, któremu pobłogosławiono, że wrócił do domu z wojny, nie wraca do domu bez obrażeń.

Sedno PTSD polega na tym, że jest to moralna zagadka, która zadaje niewidzialne rany w psychice osoby, która po przeżyciu traumatycznego wydarzenia musi dźwigać ciężar doświadczeń. To, jak manifestuje się PTSD, zależy od okoliczności zdarzenia. Jak więc operator drona ma to przetworzyć? Zwycięski strzelec, bez wątpienia skruszony, przynajmniej zachowuje swój honor nienaruszony, stając twarzą w twarz z wrogiem na polu bitwy. Zdeterminowany pilot myśliwca ma ten luksus, że nie musi być świadkiem makabrycznych następstw. Ale co mogłem zrobić, aby poradzić sobie z niezaprzeczalnymi okrucieństwami, których się dopuściłem?

Moje sumienie, kiedyś trzymane na dystans, z rykiem wróciło do życia. Na początku starałem się to ignorować. Pragnę zamiast tego, aby ktoś, kto ma lepszą pozycję niż ja, przyszedł i odebrał mi ten kielich. Ale to też było szaleństwem. Pozostawiony do decydowania, czy działać, mogłem zrobić tylko to, co powinienem zrobić przed Bogiem i własnym sumieniem. Przyszła mi odpowiedź, że aby przerwać cykl przemocy, powinienem poświęcić własne życie, a nie życie innej osoby.

Skontaktowałem się więc z reporterem śledczym, z którym łączyły mnie wcześniejsze relacje, i powiedziałem mu, że mam coś, o czym Amerykanie powinni wiedzieć.

Z poważaniem,

Daniela Hale'a

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język