Dlaczego drony są bardziej niebezpieczne niż broń jądrowa

Richarda Falka, World BEYOND War, Kwiecień 29, 2021

ZAGROŻENIA PRAWA MIĘDZYNARODOWEGO I PORZĄDKU ŚWIATA

Uzbrojone drony są prawdopodobnie najbardziej kłopotliwą bronią dodaną do arsenału wojennego od czasu bomby atomowej, oraz z perspektywy porządku światar, może okazać się jeszcze bardziej niebezpieczny w swoich implikacjach i skutkach. Może się to wydawać dziwnym, alarmistycznym i nadmuchanym wyrazem niepokoju. W końcu bomba atomowa w swoich początkowych zastosowaniach okazała się zdolna do niszczenia całych miast, rozprzestrzeniania śmiercionośnej radioaktywności wszędzie tam, gdzie niesie ją wiatr, zagrażając przyszłości cywilizacji, a nawet apokaliptycznie zagrażając przetrwaniu gatunku. Drastycznie zmienił charakter wojny strategicznej i będzie nawiedzał ludzką przyszłość aż do końca czasów.

Jednak pomimo irracjonalności i mentalności wojennej, które wyjaśniają diabelską niechęć przywódców politycznych do sumiennej pracy nad eliminacją broni jądrowej, jest to broń, która nie była używana przez 76 lat, odkąd została po raz pierwszy użyta na nieszczęsnych mieszkańcach Hiroszima i Nagasaki.[1] Co więcej, osiągnięcie nieużywania było stałym prawnym, moralnym i rozważnym priorytetem przywódców i planistów wojennych, odkąd pierwsza bomba zadała niewypowiedziany horror i cierpienie nieszczęsnym Japończykom, którzy akurat byli obecni tego dnia w tych skazanych na zagładę miastach .

 

Połączenia drugie zamówienie Ograniczenia narzucone w ciągu następnych dziesięcioleci, aby uniknąć wojny nuklearnej lub przynajmniej zminimalizować ryzyko jej wystąpienia, choć dalekie od niezawodności i prawdopodobnie nie do utrzymania w dłuższej perspektywie, były przynajmniej zgodne z systemem porządku światowego, który ewoluował, aby służyć główne wspólne interesy państw terytorialnych.[2] Zamiast rezerwować tę ostateczną broń masowego rażenia dla przewagi na polu bitwy i zwycięstwa militarnego, broń nuklearna została w dużej mierze ograniczona w swojej roli do odstraszania i przymusowej dyplomacji, która chociaż jest niezgodna z prawem, moralnie problematyczna i militarnie wątpliwa, zakłada, że ​​ramy poważnego konfliktu międzynarodowego ogranicza się do wojowniczych interakcji suwerennych państw terytorialnych.[3]

 

Wzmocnieniem tych ograniczeń są uzupełniające dostosowania osiągnięte w drodze porozumień o kontroli zbrojeń i nierozprzestrzenianiu. Kontrola zbrojeń oparta na wzajemnych interesach głównych państw posiadających broń nuklearną, Stanów Zjednoczonych i Rosji, ma na celu zwiększenie stabilności poprzez ograniczenie liczby broni nuklearnej, rezygnację z niektórych destabilizujących i kosztownych innowacji oraz unikanie kosztownych systemów broni, które nie dają żadnego większego efektu odstraszającego lub strategiczną przewagę.[4] W przeciwieństwie do kontroli zbrojeń, nierozprzestrzenianie zakłada i wzmacnia wertykalny wymiar porządku światowego, legitymizując podwójną strukturę prawną nałożoną na prawne i horyzontalne pojęcie równości państw.

 

Reżim nierozprzestrzeniania umożliwił niewielkiej, powoli powiększającej się grupie państw posiadanie i rozwijanie broni jądrowej, a nawet stwarzanie zagrożeń nuklearnych, jednocześnie zabraniając pozostałym około 186 państwom ich nabywania, a nawet uzyskiwania progowej zdolności do produkcji broni jądrowej.[5] Ten etos nierozprzestrzeniania broni jest dalej zagrożony przez powiązania z geopolityką, co prowadzi do podwójnych standardów, selektywnego egzekwowania i arbitralnych procedur członkostwa, co jest widoczne w uzasadnieniu wojny prewencyjnej w odniesieniu do Iraku, a obecnie Iranu, oraz zapewnionej strefie komfortu milczenia do znanego, ale oficjalnie nieuznanego przez Izrael arsenału broni nuklearnej.

 

To doświadczenie z bronią jądrową mówi kilka rzeczy na temat prawa międzynarodowego i porządku światowego, które stanowią pomocne tło do rozważenia zupełnie innego zestawu wyzwań i przerażających pokus wynikających z szybkiej ewolucji dronów wojskowych i ich rozprzestrzenienia się na ponad 100 krajów i kilka niepaństwowych aktorzy. Przede wszystkim niechęć i/lub niezdolność dominujących rządów – wertykalnych państw westfalskich – do wyeliminowania tej ostatecznej broni masowego rażenia i stworzenia świata bez broni jądrowej, pomimo ich apokaliptycznych implikacji. Wymagana wola polityczna nigdy się nie ukształtowała, az czasem faktycznie zanikła.[6] Podano wiele wyjaśnień tej niezdolności do uwolnienia ludzkości od tego lekarstwa achillesowego porządku światowego, począwszy od strachu przed oszustwem, niemożności wynalezienia technologii, twierdzenia o wyższym poziomie bezpieczeństwa, gdy odstraszanie i strategiczna dominacja są porównywane do rozbrojenia, zabezpieczyć się przed pojawieniem się złego i samobójczego wroga, odurzające poczucie najwyższej władzy, pewność podtrzymania projektu globalnej dominacji i prestiż związany z przynależnością do najbardziej ekskluzywnego klubu zrzeszającego dominujące suwerenne państwa.[7]

 

Po drugie, idee odstraszania i nierozprzestrzeniania można pogodzić z cnotami i myśleniem, które dominowały w tradycji realizmu politycznego, który nadal opisuje sposób, w jaki elity rządowe myślą i działają w całej historii państwocentrycznego porządku światowego.[8] Prawo międzynarodowe nie jest skuteczne w regulowaniu strategicznych ambicji i zachowań silniejszych państw, ale często może być przymusowo narzucane reszcie państw ze względu na cele geopolityczne, do których należy stabilność systemowa.

 

Po trzecie, międzynarodowe prawo wojenne konsekwentnie uwzględniało nowe bronie i taktyki, które zapewniają znaczące korzyści militarne suwerennemu państwu, co jest racjonalizowane przez powołanie się na „bezpieczeństwo” i „konieczność wojskową”, aby usunąć wszelkie prawne i moralne przeszkody stojące na drodze.[9] Po czwarte, ze względu na wszechobecność nieufności, bezpieczeństwo jest skalibrowane tak, aby radzić sobie z najgorszym lub prawie najgorszym scenariuszem, co samo w sobie jest główną przyczyną niepewność i kryzysy międzynarodowe. Te cztery zestawy uogólnień, choć pozbawione niuansów i przykładów, zapewniają zrozumienie, dlaczego podejmowane przez stulecia wysiłki zmierzające do uregulowania uciekania się do wojny, uzbrojenia i prowadzenia działań wrogich przyniosły tak rozczarowujące rezultaty, pomimo wysoce przekonujących środków ostrożności i normatywnych. argumenty przemawiające za znacznie surowszymi ograniczeniami systemu wojennego.[10]

 

 

SPRZECZNE NARRACJE: GEOPOLITYKA CHIAROSCURO[11]

 

Drony, jako nowe systemy uzbrojenia odpowiadające współczesnym zagrożeniom bezpieczeństwa, posiadają szereg cech, które sprawiają, że wydają się szczególnie trudne do uregulowania, biorąc pod uwagę kształt współczesnych konfliktów politycznych. Obejmuje to w szczególności zagrożenia stwarzane przez podmioty niepaństwowe, rozwój niepaństwowych i państwowych taktyk terrorystycznych, które zagrażają zdolności nawet największych państw do utrzymania bezpieczeństwa terytorialnego oraz niezdolność lub niechęć wielu rządów do zapobiegania wykorzystywaniu ich terytorium do przeprowadzania ponadnarodowych ataków na nawet najpotężniejsze państwo. Z punktu widzenia państwa rozważającego militarne alternatywy w obecnej globalnej sytuacji, drony wydają się szczególnie atrakcyjne, a praktyczne zachęty do posiadania, rozwoju i używania są znacznie większe niż w przypadku broni jądrowej.

 

Drony są stosunkowo niedrogie w swojej obecnej formie w porównaniu z załogowymi samolotami myśliwskimi, prawie całkowicie eliminują ryzyko strat dla atakującego, zwłaszcza w odniesieniu do działań wojennych przeciwko podmiotom niepaństwowym, celom morskim lub odległym państwom, mają zdolność do przeprowadzać precyzyjne ataki nawet w najbardziej odległe kryjówki, do których siły lądowe mają utrudniony dostęp, mogą precyzyjnie celować na podstawie wiarygodnych informacji zebranych za pomocą dronów obserwacyjnych o coraz ostrzejszym wykrywaniu i zdolnościach szpiegowskich, ich użycie może być politycznie kontrolowana w celu zapewnienia powściągliwości i nowej wersji rzetelnego procesu sprawdzającego celowość celów w procedurach ocen przeprowadzanych za zamkniętymi drzwiami, a bezpośrednie straty i zniszczenia powodowane przez drony są znikome w porównaniu z innymi metodami antyterrorystycznymi i różnego rodzaju wojna asymetryczna. W rezultacie, dlaczego użycie dronów nie powinno być uważane za moralnie wrażliwy, rozważny i uzasadniony rodzaj działań wojennych, który przekształca amerykańską politykę antyterrorystyczną w model odpowiedzialnego zarządzania konfliktami, zamiast być krytykowanym i lamentowanym za podważanie międzynarodowego prawa humanitarnego?[12]

Istnieją dwie sprzeczne narracje, z wieloma odmianami dla każdej, analizujące podstawową jakość normatywną (prawo, moralność) wojny dronów i jej dominującą ostatnio rolę we wdrażaniu taktyki ukierunkowanego zabijania wyznaczonych osób. Po jednej stronie dialogu znajdują się „dzieci światła”, które twierdzą, że robią wszystko, co w ich mocy, aby zminimalizować koszty i skalę wojny, jednocześnie chroniąc społeczeństwo amerykańskie przed przemocą ekstremistów, których misją jest użycie przemocy w celu zabicia jak największej liczby cywilów, jak to możliwe. Z drugiej strony są „dzieci ciemności”, które są krytycznie przedstawiane jako zaangażowane w przestępcze zachowanie najbardziej nagannego rodzaju, polegające na zabijaniu określonych osób, w tym obywateli amerykańskich, bez jakiegokolwiek udawania odpowiedzialności za błędy w ocenie i ekscesy ataków. W efekcie obie narracje przedstawiają działania wojenne jako uznaniową formę seryjnego zabijania pod auspicjami państwa, oficjalnie usankcjonowane doraźne egzekucje bez zarzutów lub bez zasadniczego uzasadnienia lub odpowiedzialności, nawet jeśli celem jest obywatel amerykański.[13]

Porównanie użycia dronów z bronią nuklearną jest również odkrywcze w tym kontekście. Nigdy nie próbowano poprzeć cywilizacyjnej roli, jaką można by odegrać poprzez groźby i użycie broni nuklearnej, poza prowokacyjnym twierdzeniem, którego nigdy nie można wykazać, że samo ich istnienie zapobiegło przekształceniu zimnej wojny w III wojnę światową. Takie twierdzenie, aby było w ogóle wiarygodne, opierało się na amoralnym przekonaniu, że ich rzeczywiste użycie byłoby katastrofalne dla obu stron, w tym dla użytkowników, a groźba użycia była uzasadniona, aby zniechęcić do podejmowania ryzyka i prowokacji ze strony przeciwnika.[14] W przeciwieństwie do dronów, pozytywny argument za legitymizacją uzbrojenia wiąże się wyłącznie z faktycznym użyciem w porównaniu z alternatywnymi konwencjonalnymi taktykami wojennymi, takimi jak bombardowanie z powietrza lub atak naziemny.

„DZIECI ŚWIATŁA”

Dzieciom lekkiej wersji wojny dronowej nadano status kanoniczny dzięki przemówieniu prezydenta Baracka Obamy wygłoszonemu, dość słusznie, w Akademii Obrony Narodowej 23 maja 2013 r.[15] Obama oparł swoje uwagi na wskazówkach udzielonych rządowi w ciągu dwóch stuleci, w których charakter wojny kilkakrotnie dramatycznie się zmienił, ale rzekomo nigdy nie podważając wierności podstawowym zasadom republiki, zapisanym w Konstytucji, która „służyła jako naszym kompasem przez każdy rodzaj zmiany. . . . Zasady konstytucyjne przetrwały każdą wojnę i każda wojna dobiegła końca”.

Na tym tle Obama kontynuuje niefortunny dyskurs odziedziczony po prezydenturze Busha, że ​​ataki z 9 września zapoczątkowały wojna zamiast stanowić masę przestępstwo. W jego słowach: „To był inny rodzaj wojny. Żadna armia nie dotarła do naszych brzegów, a nasze wojsko nie było głównym celem. Zamiast tego przybyła grupa terrorystów, aby zabić jak najwięcej cywilów”. Nie ma próby skonfrontowania się z pytaniem, dlaczego ta prowokacja mogłaby być lepiej potraktowana jako przestępstwo, które działałoby przeciwko rozpoczęciu katastrofalnych „wiecznych wojen” przeciwko Afganistanowi i Irakowi sprzed 9 września. Zamiast tego Obama oferuje nijakie i raczej nieszczere twierdzenie, że wyzwaniem było „dostosowanie naszej polityki do rządów prawa”.[16]

Według Obamy zagrożenie ze strony Al-Kaidy dziesięć lat temu znacznie się zmniejszyło, choć nie zniknęło, co sprawia, że ​​„nadszedł moment, aby zadać sobie trudne pytania — o naturę dzisiejszych zagrożeń i jak powinniśmy im sprostać”. Oczywiście odkrywcze jest to, że ukoronowaniem tego rodzaju działań wojennych nie było zwycięstwo na polu bitwy ani okupacja terytorialna, ale egzekucja w 2011 roku kultowego przywódcy Al-Kaidy, Osamy bin Ladena, w warunkach bez walki, które zasadniczo były kryjówka o niewielkim znaczeniu operacyjnym w szerszej kampanii antyterrorystycznej. Obama wyraził to poczucie spełnienia w postaci uderzających nazwisk z listy zabójstw: „Dzisiaj Osama bin Laden nie żyje, podobnie jak większość jego czołowych poruczników”. Wynik ten nie jest wynikiem, jak w poprzednich wojnach, starć zbrojnych, ale raczej konsekwencją bezprawnych programów ukierunkowanego zabijania i operacji sił specjalnych naruszających suwerenne prawa innych państw bez ich oficjalnej zgody.

To właśnie w tym kontekście przemówienie Obamy odnosi się do kontrowersji wywołanych przez poleganie na dronach, których użycie dramatycznie wzrosło od czasu przybycia Obamy do Białego Domu w 2009 roku. Obama stwierdza niejasnym i abstrakcyjnym językiem, że „decyzje, które podejmujemy to, co teraz zrobimy, zdefiniuje typ narodu — i świata — jaki zostawimy naszym dzieciom. . . . Ameryka jest więc na rozdrożu. Musimy określić naturę i zakres tej walki, inaczej ona zdefiniuje nas”. Starając się ponownie skoncentrować walkę z globalnym terroryzmem, Obama oferuje mile widziane sformułowanie zmniejszające: „. . . musimy zdefiniować nasze wysiłki nie jako bezgraniczną „globalną wojnę z terroryzmem”, ale raczej jako serię wytrwałych, ukierunkowanych wysiłków na rzecz rozbicia konkretnych siatek brutalnych ekstremistów, które zagrażają Ameryce”. Jednak nie ma wyjaśnienia, dlaczego walki o kontrolę polityczną w odległych miejscach, takich jak Jemen, Somalia, Mali, a nawet Filipiny, powinny być uważane za strefy walk z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego, chyba że globalny zasięg amerykańskiej wielkiej strategii obejmuje każdym kraju na planecie. Z pewnością wprowadzenie amerykańskiej potęgi militarnej w coś, co wydaje się być walką o kontrolę nad wewnętrznym życiem politycznym szeregu innych krajów, nie stwarza w prawie międzynarodowym podstaw do uciekania się do wojny, a nawet do gróźb i użycia siły międzynarodowej.

Nie chodzi o to, że Obama jest retorycznie nieczuły na te obawy[17], ale to jego niezłomna niechęć do zbadania konkretnych realiów tego, co dzieje się w imieniu Ameryki, sprawia, że ​​jego różowy obraz wojny dronów jest tak niepokojący i mylący. Obama twierdzi, że „było to prawdą w poprzednich konfliktach zbrojnych, ta nowa technologia rodzi głębokie pytania – o to, kto jest celem i dlaczego, o ofiary cywilne i ryzyko stworzenia nowych wrogów; o legalności takich strajków w świetle prawa USA i prawa międzynarodowego; o odpowiedzialności i moralności”.[18] Tak, to niektóre z problemów, ale udzielone odpowiedzi są niewiele lepsze niż nijakie omijanie poruszonych kwestii prawnych i moralnych. Podstawowym argumentem jest to, że wojna dronów była skuteczny i prawnyi że powoduje mniej ofiar niż inne alternatywy wojskowe. Te twierdzenia są przedmiotem poważnych wątpliwości, które nigdy nie są omawiane w konkretnych kategoriach, które byłyby odpowiednie, gdyby Obama naprawdę miał na myśli to, co powiedział o stawianiu czoła trudnym pytaniom.[19]

Jego obrona legalności jest typowa dla całościowego podejścia. Kongres dał władzy wykonawczej szerokie, praktycznie nieograniczone uprawnienia do użycia wszelkiej niezbędnej siły w celu przeciwdziałania zagrożeniom wywołanym po atakach z 9 września, spełniając w ten sposób krajowe wymogi konstytucyjne dotyczące podziału władzy. Na arenie międzynarodowej Obama przedstawia kilka argumentów na temat prawa Stanów Zjednoczonych do samoobrony, zanim stwierdzi: „To jest więc sprawiedliwa wojna – wojna prowadzona proporcjonalnie, w ostateczności iw samoobronie”. To tutaj mógł postawić sceptyczne pytania dotyczące ataków na World Trade Center i Pentagon jako postrzeganych jako „akty wojenne”, a nie jako zbrodnie o takiej powadze, że są „zbrodniami przeciwko ludzkości”. Istniały alternatywy dla uciekania się do wojny, którym towarzyszyło żądanie samoobrony przeciwko ponadnarodowej sieci terrorystycznej, jaką wydawała się być Al-Kaida, a które mogły być przynajmniej zbadane, nawet jeśli nie zostały faktycznie przyjęte, jeszcze w 11 roku. wysiłki podejmowane od 2001 r. mogłyby ponownie podnieść fundamentalną kwestię lub, bardziej skromnie, zdeeskalować przedsięwzięcie antyterrorystyczne od wojny do globalnej walki z przestępczością transnarodową, prowadzonej w prawdziwie międzyrządowym duchu współpracy i z poszanowaniem prawa międzynarodowego, w tym Karta Narodów Zjednoczonych..

Obama nie wykorzystał takiej okazji. Zamiast tego przedstawił zwodniczo abstrakcyjny zestaw odpowiedzi na główną publiczną krytykę wojny bezzałogowej jako koncepcji i praktyki. Obama twierdzi, pomimo rosnącej liczby dowodów przeciwnych, że użycie dronów jest ograniczone przez „ramę, która reguluje nasze użycie siły przeciwko terrorystom – nalegając na jasne wytyczne, nadzór i odpowiedzialność, które są teraz skodyfikowane w Wytycznych Polityki Prezydenckiej”. Podążało to podobnym torem, jak John Brennan w przemówieniu na Harvard Law School mniej więcej rok wcześniej. Brennan był wówczas głównym doradcą Obamy do spraw walki z terroryzmem. Podkreślił zaangażowanie rządu USA w przestrzeganie rządów prawa i wartości demokratycznych, które nadały społeczeństwu amerykańskiemu charakterystyczny kształt: „Rozwinąłem głębokie uznanie dla roli, jaką nasze wartości, zwłaszcza rządy prawa, odgrywają w aby nasz kraj był bezpieczny”.[20] Brennan, twierdząc, że robi wszystko, co w jego mocy, aby chronić naród amerykański przed zagrożeniami z zewnątrz i wewnątrz, zapewnił słuchaczy swojej szkoły prawniczej w sposób, który obejmuje „przestrzeganie rządów prawa” we wszystkich przedsięwzięciach, z wyraźną wzmianką o „ tajne działania”. Ale oczywiście nie chodzi tu o powstrzymywanie się od użycia siły zabronionej przez prawo międzynarodowe, ale tylko o to, aby tajne przedsięwzięcia, które stały się tak bardzo częścią „wojny z terroryzmem” Obamy, nie wykraczały poza „autorytet nadany nam przez Kongres. ” Z dość chytrym sprytem Brennan utożsamia tylko rządy prawa krajowy władzy prawnej, jednocześnie zdając się racjonalizować użycie siły w różnych obcych krajach. Jeśli chodzi o znaczenie prawa międzynarodowego, Brennan opiera się na samolubnych i jednostronnych konstrukcjach rozsądku prawnego, aby twierdzić, że dana osoba może być celem, jeśli jest postrzegana jako zagrożenie, nawet jeśli znajduje się daleko od tak zwanego „gorącego pola bitwy”, to znaczy , gdziekolwiek na świecie jest potencjalnie częścią legalnej strefy działań wojennych.[21] Takie twierdzenie jest głęboko zwodnicze, ponieważ użycie dronów w krajach takich jak Jemen i Somalia jest nie tylko daleko od gorącego pola bitwy; ich konflikty są zasadniczo całkowicie niezależne, a tak zwane „strajki podpisowe” traktują jako właściwe cele osoby zachowujące się podejrzanie w ich konkretnym zagranicznym otoczeniu.

Prezydent Obamy twierdzi, że drony celują tylko w tych, którzy stanowią zagrożenie, że dołożono wszelkich starań, aby uniknąć szkód cywilnych oraz że taka procedura powoduje mniej ofiar i zniszczeń niż wynikałoby to z wcześniejszych podejść do takich zagrożeń, które opierały się na prymitywniejsze technologie samolotów załogowych i butów na ziemi. Obama odniósł się do niezręcznego pytania, czy w ramach tego mandatu jest kierowanie ataków na obywateli amerykańskich, którzy działają politycznie, mieszkając w obcym kraju. Obama wykorzystał przypadek Anwara Awlakiego, islamskiego kaznodziei, aby wyjaśnić uzasadnienie decyzji o zabiciu go, wskazując na jego rzekome powiązania z kilkoma nieudanymi próbami zamachów terrorystycznych w Stanach Zjednoczonych: „. . . kiedy obywatel USA wyjeżdża za granicę, aby prowadzić wojnę z Ameryką. . . obywatelstwo nie powinno służyć jako tarcza, podobnie jak snajper strzelający do niewinnego tłumu nie powinien być chroniony przed drużyną SWAT”.[22] Jednak takie wyjaśnienie nie odpowiada krytykom, dlaczego przed zamachem żadne oskarżenia przeciwko Awlaki nie zostały postawione przed jakimś organem sądowym, umożliwiającym obronę z urzędu, aby zapewnić „należyty proces” w grupie decydującej o celach nie tylko pieczątka dla zaleceń CIA i Pentagonu, a na pewno dlaczego nie może być pełnego ujawnienia post factum dowodów i uzasadnienia.[23]

Bardziej niepokojące, bo sugerujące złą wolę, było niepowodzenie Obamy w poruszeniu jeszcze bardziej problematycznego celu drona w grupie młodych ludzi w innej części Jemenu niż miejsce, w którym dron utknął Anwara Awlaki. Grupa docelowa obejmowała 16-letniego syna Awlaki, kuzyna Abdulrahmana Awlaki i pięcioro innych dzieci podczas przygotowywania grilla na świeżym powietrzu 14 października 2011 r., trzy tygodnie po tym, jak dron zabił ojca Abdulrahmana. Dziadek Abdulrahmana, wybitnego Jemeńczyka, byłego ministra gabinetu i rektora uniwersytetu, opowiada o swoich frustrujących wysiłkach, by zakwestionować w amerykańskich sądach poleganie na takich listach przebojów i brak odpowiedzialności nawet w tak ekstremalnych przypadkach. To właśnie ten rodzaj incydentu pokazuje, dlaczego całe twierdzenie o skuteczności dronów jest pod takim zarzutem ciemny chmura niedowierzania. Wydaje się, że młodszy Awlaki padł ofiarą tego, co w żargonie wojskowym określa się jako „uderzenie sygnaturowe”, to znaczy listę trafień składającą się z wyznaczonych osób, ale zawierającą grupę, którą analitycy CIA lub Pentagonu uważają za wystarczająco podejrzaną, aby usprawiedliwić ich śmiercionośne ataki. eliminacja. Warto zauważyć, że Obama nigdy nie wspomniał w swoim przemówieniu o strajkach sygnaturowych, a zatem nie może zobowiązać rządu do zaprzestania takich ataków. Podważa to całe jego twierdzenie, że namierzanie odbywa się odpowiedzialnie pod jego osobistym kierownictwem i w niezwykle ostrożny sposób, który ogranicza ataki do tak zwanych osób „wysokiej wartości”, stwarzających bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa USA, oraz do organizowania wszelkich ataków w celu wyeliminowania możliwe pośrednie szkody dla ludności cywilnej. Ten rodzaj racjonalizacji jest zwodniczy, nawet jeśli jest akceptowany na własnych warunkach, ponieważ ataki dronów i groźby ze swojej natury sieją głęboki strach w całych społecznościach, a zatem nawet jeśli tylko jedna zaatakowana osoba zostanie zabita lub zraniona, wpływ ataku jest znacznie odczuwalny. szerzej w przestrzeni i przez dłuższy czas. Zasięg terroru państwowego jest nieuchronnie szerszy niż jawny cel zatwierdzonego celu, chyba że ofiara żyje w wiejskiej izolacji.

W przemówieniu Obamy są jeszcze dwie kwestie, które zasługują na uwagę. Jego centralną logiką jest nadanie priorytetu ochronie narodu amerykańskiego przed wszystkimi zagrożeniami, w tym rodzimymi zagrożeniami, takimi jak strzelanina w Fort Hood i zamachy bombowe podczas maratonu w Bostonie, a jednak potwierdza, że ​​żaden amerykański prezydent nigdy nie powinien „rozmieszczać uzbrojonych dronów nad amerykańskiej ziemi”.[24] Po pierwsze, co jeśli istnieje imperatyw ochrony lub egzekwowania? Po drugie, istnieje pozorna aprobata, przynajmniej milcząca, dla nieuzbrojonych dronów, co oznacza inwigilację z powietrza czynności domowych podejrzanych osób.

Sposób, w jaki Obama przyznaje, że amerykańscy dyplomaci stoją w obliczu zagrożeń dla bezpieczeństwa, które przewyższają te, z którymi borykają się inne kraje, wydaje się wątpliwy, wyjaśniając, że „taka jest cena bycia najpotężniejszym narodem świata, zwłaszcza gdy wojna o zmiany zalewa świat arabski. ” Znowu niejasna abstrakcja nigdy nie ustępuje konkretowi: dlaczego wybrano amerykańskich dyplomatów? Czy ich uzasadnione pretensje do Stanów Zjednoczonych, które, gdyby zostały usunięte, wzmocniłyby amerykańskie bezpieczeństwo jeszcze bardziej niż przekształcenie ambasad w fortece i przeprowadzanie ataków dronów w dowolnym miejscu na planecie, pod warunkiem, że podpisze się nieodpowiedzialny prezydent? Czy imperialne roszczenia Ameryki i globalna sieć baz wojskowych oraz obecność marynarki wojennej mają znaczenie dla prawnej oceny zagrożeń lub użycia siły międzynarodowej? A co z globalnym programem inwigilacji ujawnionym w rządowych dokumentach wydanych przez Edwarda Snowdena?

Znowu abstrakcje są w porządku, czasem nawet wyjaśniają, na ich własnej, oderwanej płaszczyźnie dyskursu, chyba że i dopóki nie porówna się ich z konkretnymi aktami prawnymi, które są spowite ciemnością, to znaczy pozbawione światła. W zachęcającym tonie, po przedstawieniu uzasadnienia dla kontynuacji podejścia wojennego, Obama zauważa na końcu swojego przemówienia, że ​​ta wojna „jak wszystkie wojny musi się skończyć. Tak radzi historia, tego wymaga nasza demokracja”. Kończy z obowiązkowym patriotycznym akcentem: „Taki jest naród amerykański – zdeterminowany i nie można z nim zadzierać”. Brennan użył prawie identycznych słów, kończąc swoje przemówienie w Harvard Law School: „Jako naród, jako naród, nie możemy – i nie wolno nam – ulegać pokusie odstąpienia od naszych praw i wartości, gdy stajemy w obliczu zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa… My” jesteś lepszy niż to. Jesteśmy Amerykanami”.[25] Smutne jest to, że abstrakcje to wabiki. To, co zrobiliśmy w imię bezpieczeństwa, jest dokładnie tym, czego Obama i Brennan twierdzą, że nigdy nie wolno nam robić w odniesieniu do prawa i wartości kraju, a takie odczucia ostatnio powtórzyli Biden i Blinken. Ta tendencja amerykańskich najwyższych urzędników do romansowania z prawem międzynarodowym jest całkowicie oderwana od realizacji polityki zagranicznej, jeśli chodzi o „bezpieczeństwo” lub wielką strategię. Mówimy sobie i pouczamy innych, aby przyłączyli się do nas w obserwowaniu świata rządzonego przez reguły, jednak nasze zachowanie sugeruje wzorce oparte na dyskrecji i tajemnicy.

„DZIECI CIEMNOŚCI”

Przechodząc do kontrnarracji, w której rzeczywistość wojny dronowej przedstawiona jest w zupełnie innym trybie. Nie musi to oznaczać całkowitego odrzucenia wojny bezzałogowej, ale podkreśla, że ​​taka taktyka i jej obecna realizacja nie są rzetelnie lub uczciwie zgłaszane i jako takie nie mogą być łatwo pogodzone z prawem konstytucyjnym lub międzynarodowym lub z obowiązującymi standardami moralnymi. Krytykom głównego nurtu dyskursu waszyngtońskiego można zarzucić, że mają tendencję do zakładania, że ​​nie ma sposobu na ograniczenie polegania na dronach w sposób wrażliwy na ograniczenia prawa i moralności, zamiast rozwodzić się tylko nad nadużyciami i niebezpiecznie dysfunkcyjnymi sposobami w których drony były i są używane przez rząd USA. Innymi słowy, jeśli podstawowym błędem dyskursu dzieci światła pro-drone jest skupianie się na poziomie abstrakcyjnym, który ignoruje egzystencjalne wyzwania stwarzane przez rzeczywiste i potencjalne wzorce użycia, uzupełniającym błędem scenariusza dzieci ciemności jest ograniczyć swój komentarz do konkretnego poziomu, który zaniedbuje uzasadnioną presję bezpieczeństwa, która motywuje poleganie na dronach i ich odpowiednikach w dziedzinie „operacji specjalnych”, których rodowód można prześledzić wstecz do II wojny światowej, jeśli nie wcześniej. Właściwy dyskurs na temat dronów obejmowałby syntezę, która uwzględniałaby w pewnym stopniu uzasadnienia bezpieczeństwa, jednocześnie uznając normatywne napięcia związane z podjęciem wojny bez granic, a nie definiując zagrożenie jako zagrożenie przestępczością bez granic, a także martwiąc się implikacjami uprawomocnienia polegania na robotach podejścia do konfliktu, w którym ludzki związek z działaniami wojennymi zostaje zerwany lub oddalony.

Ta adaptacja do zagrożeń ze strony nieterytorialnych aktorów jest niewątpliwie tym, do czego odnosił się Dick Cheney, gdy nieco złowieszczo wyrażał opinię, że odzyskanie bezpieczeństwa przez Stany Zjednoczone w świecie po 9 września wymaga działań po „ciemnej stronie”. Pierwsi propagatorzy dyskursu o „dzieciach ciemności” byli właściwie bezwstydni w przyjmowaniu tych wyobrażeń i towarzyszących im polityk. Rzeczywiście, Cheney wyartykułował pozytywne uzasadnienie bezprawia w wywiadzie z 11 września 16 r Spotkać prasę: „Musimy jednak także pracować, trochę po ciemnej stronie, jeśli wolisz. Musimy spędzić czas w cieniu świata wywiadu. . . To jest świat, w którym działają ci ludzie, więc będzie dla nas kluczowe, abyśmy wykorzystali wszelkie dostępne środki, aby osiągnąć nasz cel.[26] W czasie rzeczywistym oznaczało to poleganie na torturach, czarnych miejscach w innych krajach i listach zabójstw oraz odsuwanie na boczny tor ograniczeń prawnych lub gotowość do wypaczenia odpowiednich norm prawnych w celu zatwierdzenia polityki.[27] Oznaczało to poleganie na „czarnych miejscach” w szeregu zaprzyjaźnionych krajów, które umożliwiłyby CIA prowadzenie własnych tajnych ośrodków przesłuchań bez krajowych ograniczeń regulacyjnych i nie byłoby żadnych pytań. Doprowadziło to do „wydawania w trybie nadzwyczajnym”, przekazywania podejrzanych rządom, które stosowałyby tortury wykraczające poza to, co było ewidentnie akceptowalne jako „wzmocnione przesłuchanie” pod bezpośrednimi amerykańskimi auspicjami. Pozorną motywacją Donalda Rumsfelda do znacznego rozszerzenia programu Pentagon Special Access Program for Joint Special Operations Command (JSOC) było częściowo uniknięcie dalszej zależności od CIA, ponieważ inicjatywy ciemnej strony były, jak to określił, „zadanymi prawnie na śmierć”.[28] Kiedy film dokumentalny PBS TV Linia frontu przedstawiła swój obraz wojny z terrorem związanej z neokonserwatywną prezydenturą George'a W. Busha w 2008 roku, wybrała tytuł „Ciemna strona”, podobnie jak Jane Mayer w swojej ostrej krytyce taktyki zastosowanej przez projektantów Cheneya/Rumsfelda odpowiedź rządu na 9 września.[29]  Nic dziwnego, że Cheneyowi nawet pozornie nie przeszkadzało, że został obsadzony jako personifikacja zła w kulturze popularnej dzięki Gwiezdne Wojny postać Dartha Vadera.[30]

Jak dobrze wiadomo, 9 września ułatwił wcześniejsze postanowienie Cheneya i Rumsfelda, by skoncentrować siły wojenne w prezydencji i rzutować potęgę amerykańską na cały świat w oparciu o strategiczne możliwości i priorytety po zakończeniu zimnej wojny, bez względu na ograniczenia terytorialne suwerenności lub ograniczeń prawa międzynarodowego. Ich celem było przewodzenie rewolucji w sprawach wojskowych, która wprowadziłaby wojnę do 11st stulecia, co oznaczało minimalizowanie konwencjonalnej broni i taktyk, które generowały ofiary i wewnętrzną opozycję polityczną wobec agresywnej polityki zagranicznej, oraz poleganie na innowacjach technologicznych i taktycznych, które miałyby chirurgiczne możliwości pokonania każdego wroga w dowolnym miejscu na planecie. 9 września był początkowo zagadką, ponieważ wielka strategia neokonserwatystów została opracowana w celu osiągnięcia szybkich i tanich zwycięstw nad wrogimi zagranicznymi rządami na wzór wojny w Zatoce Perskiej w 11 r. wyniki, które wzmocniłyby globalną dominację USA. Nieprzewidziano jednak, co budziło strach w wielu sercach, okazało się, że głównymi wrogimi aktorami politycznymi okażą się aktorzy niepaństwowi, których siły są rozproszone w wielu miejscach i brakuje im zaplecza terytorialnego, które można by wycelować w odwetu (i jako taki nie podlega odstraszaniu). Dostosowanie się do tego rodzaju zagrożenia bezpieczeństwa sprawiło, że taktyka ciemnej strony znalazła się na pierwszym planie, ponieważ ludzka inteligencja była niezbędna, a główni sprawcy mogli ukryć się w dowolnym miejscu, w tym w Stanach Zjednoczonych. Ponieważ ich obecność była często mieszana z ludnością cywilną, musiałaby nastąpić albo masowa przemoc, albo precyzja osiągnięta poprzez ukierunkowane zabijanie.

To tutaj operacje specjalne, takie jak zabicie Osamy bin Ladena, są emblematyczne, a wojna bezzałogowa tak często stała się taktyką i środkiem z wyboru. I tu właśnie antyterrorysta, choć spowity płaszczem ciemności, sam staje się śmiertelnie usankcjonowanym gatunkiem terrorysty. Ekstremista polityczny, który wysadza budynki publiczne, zasadniczo nie różni się od agenta rządowego, który wystrzeliwuje drona lub wyrusza na misję zabójstwa, chociaż ekstremista nie twierdzi, że celuje precyzyjnie i odmawia przyjęcia jakiejkolwiek odpowiedzialności za masowe zabijanie.

W reakcji na stopień ciągłości, jaki wykazała prezydentura Obamy, mimo oparcia się na dyskursie „dzieci światłości”, liberalni krytycy skupiali się na zachowanie państwa, charakteryzującego się poleganiem na taktyce ciemnej strony. Autorzy tacy jak Jeremy Scahill i Mark Mazetti omawiają stopień, w jakim podstawowe cechy światopoglądu Cheneya/Rumsfelda zostały podtrzymane, a nawet rozszerzone podczas prezydentury Obamy: wojna w cieniu; globalne pole bitwy; inwigilacja podejrzanych, która obejmuje każdego i wszędzie; koncepcja bezpośredniego zagrożenia jako potencjalnie każdego (w tym obywateli amerykańskich) w kraju lub poza nim; przyspieszone poleganie na uderzeniach dronów zgodnie z zezwoleniem prezydenta; i ukierunkowane zabijanie jako „pole bitwy” uznane przez Obamę, wskazując na egzekucję Osamy bin Ladena jako punkt kulminacyjny jego sukcesu w wojnie z Al-Kaidą i jej oddziałami.

Istnieją pewne udoskonalenia w prowadzeniu wojny z terroryzmem: nacisk kładzie się na przeciwników niepaństwowych iw miarę możliwości unika się interwencji zmieniających reżim przeciwko wrogim podmiotom państwowym; tortury jako taktyka są spychane głębiej w ciemność, co oznacza, że ​​są odrzucane, ale nie eliminowane. (np. kontrowersje związane z karmieniem siłą w Guantánamo). Innymi słowy, dzieci ciemności nadal kontrolują „prawdziwy” konflikt, co w dramatyczny sposób potwierdzają ostre reakcje Obamy na takich demaskatorów, jak Chelsea Manning i Edward Snowden. Liberalny dyskurs dzieci światłości uspokaja amerykańskie społeczeństwo, ale unika fundamentalnych wyzwań, jakie stawia przed prawem międzynarodowym i porządkiem światowym trwająca taktyka Obamy wobec ciągłej wojny w odpowiedzi na 9 września (tj. pośrednio podzielając pogląd Cheneya, że ​​traktowanie „terroryzmu” raczej jako przestępstwa niż jako „wojny” byłoby wielkim błędem).

DRONY I PRZYSZŁOŚĆ PORZĄDKU ŚWIATA

Centralna debata na temat wojny dronów koncentruje się na kwestiach stylu i tajemnicy, bagatelizując kwestie merytoryczne. Zarówno dzieci światła (reprezentujące prezydenturę Obamy i liberalnych zwolenników), jak i dzieci ciemności (kabała Cheneya/Rumsfelda) są zatwardziałymi zwolennikami wojskowego użycia dronów, ignorując problematykę takiej broni i taktyki z perspektywy prawa międzynarodowego i światowego zamówienie. Aby podkreślić to twierdzenie, istotne są wstępne odniesienia do broni jądrowej. W przypadku dronów idea ograniczeń pierwszego rzędu dla dronów opartych na bezwarunkowym zakazie i rozbrojeniu w celu zapewnienia braku posiadania wydaje się być poza zakresem debaty. Biorąc pod uwagę wzrost liczby niepaństwowych aktorów politycznych o ponadnarodowych programach, militarna użyteczność dronów i. ich potencjał sprzedaży broni jest tak duży, że jakikolwiek projekt mający na celu zakazanie ich na tym etapie byłby nieprawdopodobny.

Ta sama sytuacja dotyczy ograniczeń drugiego rzędu związanych z kontrolami ich rozpowszechniania, porównywalnymi z podejściem nierozprzestrzeniania. Drony są już zbyt szeroko rozpowszechnione, technologia zbyt dobrze znana, rynek zbyt żywy, a praktyczne zastosowania dla szeregu państw zbyt wielkie, by przypuszczać, że jakikolwiek znaczący suwerenny podmiot państwowy lub niepaństwowy z ekstremistycznym programem politycznym zrzekłby się korzyści związanych z dronami. z posiadaniem dronów, chociaż rozmieszczenie dronów szturmowych może opóźnić się o krótki okres w zależności od postrzegania zagrożeń bezpieczeństwa przez różne rządy. Dlatego najlepsze, na co można obecnie liczyć, to pewne uzgodnione wytyczne dotyczące użycia, co można by nazwać ograniczeniami trzeciego rzędu, podobnymi do sposobu, w jaki prawo wojenne tradycyjnie wpływało na prowadzenie działań wojennych w sposób która jest podatna na zmieniające się postrzeganie „konieczności wojskowej”, ponieważ broń i innowacje taktyczne powodują zmiany w sposobach prowadzenia wojny.

Kwestie porządku światowego zostały również pominięte w toczącej się debacie na temat użycia dronów, o czym nigdy nie wspomniano w przemówieniu Obamy z 23 majardi tylko pośrednio potwierdzone w poglądach Cheneya / Rumsfelda na teren działań wojennych po 9 września. Krótko mówiąc, traktowanie ataków z 11 września jako „aktów wojennych”, a nie „zbrodni” ma trwalsze znaczenie niż same ataki. Niemal bezmyślnie prowadzi to do postrzegania świata jako globalnego pola bitwy i do wojny, która nie ma prawdziwego punktu końcowego, jak to miało miejsce w przypadku poprzednich wojen. W efekcie podporządkowuje się logice wiecznej wojny i związanej z nią akceptacji idei, że wszyscy, w tym obywatele i mieszkańcy, są potencjalnymi wrogami. Ta logika wiecznych wojen została kontrowersyjnie zakwestionowana przez zabezpieczone zobowiązanie Bidena do wycofania wojsk amerykańskich z Afganistanu po 9 latach kosztownego i bezowocnego zaangażowania wojskowego przed rocznicą 11 września. Prawica polityczna i najwyżsi dowódcy wojskowi odradzali takie posunięcie, a Biden zostawił sobie miejsce na odwrócenie kursu w inny sposób niż stąpanie po ziemi.

Ponieważ identyfikacja zagrożeń dla bezpieczeństwa jest napędzana przez gromadzenie danych wywiadowczych, które odbywa się potajemnie, prymat przyznany ochronie narodu i jego ludności daje przywódcom politycznym i nieodpowiedzialnej biurokracji pozwolenie na zabijanie, nakładanie pozasądowej kary śmierci bez interwencji należnej etapy procesu oskarżenia, ścigania i procesu. W miarę upływu czasu ten autorytarny splot władzy rządowej, gdy zostaje znormalizowany, podważa zarówno możliwość „pokoju”, jak i „demokracji” i siłą rzeczy instytucjonalizuje „głębokie państwo” jako standardową procedurę operacyjną dla współczesnego rządzenia. W połączeniu z konsolidacją kapitału i finansów w plutokratycznych wzorcach wpływów nadejście nowych wariantów faszyzmu staje się niemal nieuniknione, niezależnie od kształtu globalnego systemu bezpieczeństwa.[31] Innymi słowy, drony wzmacniają inne tendencje w porządku światowym, które są destrukcyjne dla praw człowieka, globalnej sprawiedliwości i ochrony interesów ludzkich o zasięgu globalnym. Tendencje te obejmują duże inwestycje w tajne globalne systemy nadzoru, które kontrolują życie prywatne obywateli w kraju, szerokie grono osób za granicą, a nawet manewry dyplomatyczne obcych rządów na podstawie bardziej rozległej i inwazyjnej niż tradycyjne szpiegostwo. Zainteresowania sektora prywatnego w zawyżaniu zamówień na broń i sprzedaży za granicą tworzą powiązania między państwem a społeczeństwem, które uzasadniają wysokie budżety obronne, przesadne zagrożenia bezpieczeństwa i podtrzymują globalny militaryzm, zniechęcający do wszelkich postępów w kierunku dostosowania i trwałego pokoju.

WOJNA DRONOWA I PRAWO MIĘDZYNARODOWE: MAJĄCE SIĘ ZWROTY

Istnieją pewne specyficzne skutki wojny dronowej, które wywierają presję na wysiłki prawa międzynarodowego zmierzające do ograniczenia użycia siły i uregulowania prowadzenia wojny. Zostały one omówione przez niektórych „dzieci światła” krytyków oficjalnej polityki co do zakresu dozwolonego użycia dronów. W efekcie drony nie są kwestionowane same w sobie, a jedynie sposób ich autoryzacji i zasady zaangażowania dotyczące użytkowania.

Odwoływanie się do wojny

Podstawowym wysiłkiem współczesnego prawa międzynarodowego było zniechęcanie do uciekania się do wojny w celu rozwiązania konfliktów międzynarodowych, które pojawiają się między suwerennymi państwami. Pod wieloma względami przedsięwzięcie to odniosło sukces w stosunkach między głównymi państwami w odniesieniu do międzynarodowo wojny w odróżnieniu od wewnętrzny wojny. Niszczycielstwo wojny, malejące znaczenie ekspansji terytorialnej i wzrost zglobalizowanej gospodarki sprawiają, że idea wojny jako ostatecznej deski ratunku jest ważnym osiągnięciem najnowszej fazy państwocentrycznego porządku światowego. Takie osiągnięcie jest obecnie zagrożone ze względu na wzrost ponadnarodowej przemocy pozarządowej oraz reakcję w postaci dronów i sił specjalnych, które działają bez względu na granice. Oznacza to, że wojna międzynarodowa staje się coraz bardziej dysfunkcyjna, a mentalność wojenna przesuwa się na nowe wojny prowadzone przez państwo globalne przeciwko niepaństwowym aktorom politycznym. A te wojny, które są w dużej mierze prowadzone za grubą zasłoną tajemnicy i przy niskim ryzyku ofiar po stronie polegającej na atakach dronów, sprawiają, że uciekanie się do wojny na froncie wewnętrznym jest znacznie mniej problematyczne: opinii publicznej nie trzeba przekonywać, Zgodę Kongresu można uzyskać na tajnych sesjach i nie ma prawdopodobnych ofiar wojskowych w USA ani znacznych przekierowań zasobów. Te jednostronne wojny o charakterze asymetrycznym stają się tanie i łatwe, choć nie dla ludności cywilnej poddanej barbarzyńskiej przemocy ekstremistycznych aktorów politycznych. Ta ocena szybko ulega erozji ze względu na szybkie rozprzestrzenianie się broni bezzałogowej, w tym wśród niepaństwowych podmiotów walczących, oraz przyspieszony rozwój technologii dronów.

W ostatnich przypadkach Azerbejdżan skutecznie wykorzystywał drony szturmowe przeciwko ormiańskim czołgom podczas wybuchu wojny w enklawie Górskiego Karabachu w 2020 roku. Huti odpowiedzieli na interwencję Arabii Saudyjskiej w Jemenie niszczycielskimi atakami dronów 14 września 2019 r. na pole naftowe Khurais i rozległe obiekty przetwórstwa ropy Aqaiq. Wydaje się, że wszyscy główni aktorzy na Bliskim Wschodzie posiadają obecnie drony jako integralną część swoich arsenałów broni. Niewątpliwie wyścig zbrojeń z udziałem różnych typów dronów już trwa i prawdopodobnie stanie się gorączkowy, jeśli nie już.

Terror stanowy

Zawsze istniała pewna tendencja, aby taktyka wojenna polegała wyraźnie na terrorze państwowym, to znaczy na sile militarnej skierowanej przeciwko ludności cywilnej. Masowe bombardowania niemieckich i japońskich miast w ostatnich fazach II wojny światowej były jednymi z najbardziej ekstremalnych przypadków, ale niemieckie blokady sowieckich miast, rakiety wystrzeliwane na angielskie miasta oraz nasilenie wojny podwodnej przeciwko statkom przewożącym żywność i pomoc humanitarną dostawy dla ludności cywilnej były innymi wybitnymi przykładami. Jednak rodzaj „brudnych wojen” podjętych po 9 września obejmował terror państwowy jako istotę ciemnej strony prowadzenia wysiłków zmierzających do zniszczenia siatki Al-Kaidy, a nawet podjęcia się zniszczenia tzw. zasięg. Jak sugerują amerykańskie operacje w Jemenie i Somalii, pojęcie „globalnego zasięgu” zostało zastąpione przez zbrojne ruchy lub grupy o tożsamości dżihadystycznej, nawet jeśli zakres ich ambicji ogranicza się do granic państwowych, nie stwarzając bezpośredniego lub innego zagrożenia dla Amerykańskie bezpieczeństwo narodowe pojmowane w tradycyjnych kategoriach terytorialnych.

To napięcie między traktowaniem antypaństwowych „terrorystów” jako najgorszej formy przestępczości, która zawiesza ochronę prawną, a twierdzeniem, że angażują się w porównywalne formy przemocy, pozbawia prawo międzynarodowe jego autorytetu normatywnego. Aż do przyjęcia przez Cheneya/Rumsfelda tajnej wojny poprzez zabójstwa, Stany Zjednoczone nie podążały za przyjęciem przez Izrael terroru w celu zwalczania zbrojnego oporu, który ewoluował od cienia izraelskiej polityki do jawnego przyznania się do legalności w 2000 r. ). Oprócz taktycznego przyjęcia terrorystycznego podejścia do osłabiania wroga, dochodzi do terroryzowania społeczeństwa jako całości będącego sceną ataków dronów. Oznacza to, że nie tylko docelowa osoba lub grupa, ale także doświadczenie takich ataków dronów wywołuje ostry niepokój i poważne zakłócenia w zaatakowanych społecznościach.[32]

 Ukierunkowane zabijanie

Zarówno międzynarodowe prawo dotyczące praw człowieka, jak i międzynarodowe prawo wojenne zabraniają pozasądowych egzekucji.[33] Podkreśla się, że takie namierzanie jest legalne, jeśli zagrożenie jest postrzegane jako istotne i bezpośrednie, zgodnie z tajnymi procedurami, niepodlegającymi procedurom dochodzenia post factum i potencjalnej odpowiedzialności. Poleganie na takim procesie w celu legalizacji praktyk związanych z wojną bezzałogową i operacjami specjalnymi wyrządza dwojakie szkody prawu międzynarodowemu: (1) umieszcza ukierunkowane zabijanie poza zasięgiem prawa i jest uzależnione od niepodlegającej odwołaniu decyzji rządu urzędników, w tym subiektywnej oceny zagrożeń (takim uzasadnieniem jest w zasadzie „zaufaj nam”); oraz (2) znacząco osłabia zakaz atakowania cywilów nieuczestniczących w operacjach bojowych, a jednocześnie eliminuje argumenty dotyczące rzetelnego procesu, zgodnie z którymi osoby oskarżone o przestępstwa mają prawo do domniemania niewinności i prawa do obrony.

W rezultacie zarówno przyjęte w prawie międzynarodowym rozróżnienie między celami wojskowymi i niemilitarnymi jest osłabione, a wysiłki na rzecz ochrony niewinności cywilów w zakresie praw człowieka są całkowicie ignorowane. Ponadto leżące u podstaw twierdzenie, że pozasądowe ukierunkowane zabijanie odbywa się oszczędnie i w obliczu bezpośredniego zagrożenia, jako podstawa twierdzenia o „rozsądności”, jest niepodważalne ze względu na tajemnicę otaczającą te zastosowania dronów oraz krytyczne niezależne oceny rzeczywistych wzorców użyte przez dziennikarzy i inne osoby nie potwierdzają twierdzeń rządu o odpowiedzialnym zachowaniu. Oznacza to, że nawet jeśli przyjmie się argument, że prawo wojenne i prawo dotyczące praw człowieka muszą być naginane w stosunku do nowych bezpośrednich zagrożeń bezpieczeństwa, nic nie wskazuje na to, by takie ograniczenia były lub będą przestrzegane w praktyce. Kryterium bliskości, nawet jeśli jest interpretowane w dobrej wierze, jest notorycznie subiektywne.

Rozszerzanie samoobrony

Najbardziej fundamentalnym argumentem w odniesieniu do wojny bezzałogowej jest to, że biorąc pod uwagę charakter zagrożeń stwarzanych przez ekstremistów politycznych realizujących transnarodowe programy i znajdujących się wszędzie i wszędzie, taktyka wyprzedzająca powinna być dozwolona jako element nieodłącznego prawa do samoobrony. Reaktywna taktyka oparta na odwecie w przypadku niepowodzenia odstraszania

nieskuteczne, a ponieważ niszczycielskie zdolności aktorów niepaństwowych stwarzają wiarygodne poważne zagrożenia dla pokoju i bezpieczeństwa nawet najsilniejszego z państw, uderzenia wyprzedzające są konieczne i uzasadnione. Taka subiektywność przenika postrzeganie zagrożeń, a zastosowana w odniesieniu do wojny bezzałogowej podważa cały wysiłek zmierzający do ograniczenia międzynarodowego użycia siły do ​​obiektywnie określonych roszczeń obronnych, które można zweryfikować pod kątem zasadności i w odniesieniu do obiektywnych kryteriów, takich jak zawarte w art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych. Główną ambicją Karty było ograniczenie w możliwym zakresie zakresu samoobrony na mocy prawa międzynarodowego. Rezygnacja z tych wysiłków stanowi niepotwierdzony powrót do zasadniczo dyskrecjonalnego podejścia przed Kartą do uciekania się do wojny przez suwerenne państwa.[34]

Logika wzajemności

Istotną cechą prawa wojennego jest idea precedensu i przyjęcie zasady wzajemności, zgodnie z którą to, co państwo dominujące uważa za legalne, nie może być odmówione państwu słabszemu.[35] Stany Zjednoczone ustanowiły tak kontrowersyjny i szkodliwy precedens, uciekając się do testów atmosferycznych broni jądrowej, nie zgłaszając skarg, gdy inne kraje, w tym Francja, Związek Radziecki i Chiny, później testowały własną broń, szanując w ten sposób logikę wzajemności. Zrobił to, chociaż do tego czasu inne kraje przeprowadzały testy atmosferyczne, Stany Zjednoczone ograniczały własne testy do miejsc podziemnych o mniej szkodliwym wpływie na środowisko.

Jednak w przypadku wzorców użycia dronów świat byłby chaotyczny, gdyby to, co Stany Zjednoczone twierdzą, że jest zgodne z prawem dla ich przedsięwzięć z dronami, zostało podjęte przez inne państwa lub ruchy polityczne. Jest to jedynie geopolityczne roszczenie Stanów Zjednoczonych w odniesieniu do użycia siły, które może być rzutowane w przyszłość jako trwała podstawa porządku światowego i jako takie implikuje odrzucenie westfalskich koncepcji równości prawnej państw, jak a także prawo państw do zachowania neutralności w stosunku do konfliktów, których nie są stroną. Debata na temat dronów była jak dotąd niejawnie osadzona w kulturze prawnej, która uważa amerykańską wyjątkowość za coś oczywistego. Wraz z rozprzestrzenianiem się broni bezzałogowej tego rodzaju preferencyjna opcja jest wykluczona. Westfalskie koncepcje porządku oparte na suwerennych państwach wymagają całkowitego rozbrojenia dronów lub kryminalizacji ich użycia poza strefami walk.

Globalne pole bitwy

Zimna wojna pod wieloma względami przekształciła świat w globalne pole bitwy, gdzie CIA zarządzała tajnymi operacjami w obcych krajach w ramach walki z rozprzestrzenianiem się wpływów komunistycznych („wojownicy bez granic” lub mundury). Po 9 września ta globalizacja konfliktu została wznowiona w bardziej wyraźnej formie i skierowana w szczególności na zagrożenia dla bezpieczeństwa stwarzane przez sieć Al-Kaidy, która miała swoje siedziby w aż 11 krajach. Gdy zagrożenia emanowały z nieterytorialnych baz operacyjnych, głównym przedmiotem zainteresowania stały się tajne dane wywiadowcze, wyrafinowany nadzór i identyfikacja niebezpiecznych osób żyjących zwyczajnym życiem w „uśpionych celach” wśród cywilnego społeczeństwa. Zagraniczne rządy, w szczególności Pakistan i Jemen, zostały rzekomo nakłonione do wyrażenia poufnej zgody na ataki dronów na ich własnym terytorium, co było przedmiotem wściekłych zaprzeczeń i protestów ze strony tych rządów. Takie wzorce „zgody” osłabiły autonomię wielu suwerennych państw i wywołały silną nieufność w stosunkach między państwem a narodem. Rodzi to również pytania o to, co można nazwać „legitymacją reprezentacyjną”. Wątpliwe jest, czy ta stłumiona forma zgody, której można odmówić, stanowi odpowiednie uzasadnienie dla takiej erozji niezależności politycznej suwerennych państw.

Amerykańskie twierdzenie było takie, że ma prawną możliwość użycia dronów przeciwko celom, które stanowią zagrożenie, jeśli obcy rząd nie chce lub nie jest w stanie podjąć działań na własną rękę w celu usunięcia zagrożenia, przy czym podstawowe założenie prawne jest takie, że rząd ma zobowiązanie do niedopuszczenia do wykorzystywania swojego terytorium jako wyrzutni dla ponadnarodowej przemocy. Staje się jednak jasne, że zarówno globalizacja konfliktów, jak i zagrożeń i reakcji jest nie do pogodzenia z państwowo-centryczną strukturą prawa i skutecznym globalnym zarządzaniem. Jeśli porządek prawny ma przetrwać w tych warunkach, musi być również zglobalizowany, ale nie ma wystarczającej woli politycznej do ustanowienia i wzmocnienia prawdziwie globalnych procedur i instytucji o tak skutecznym autorytecie.

W rezultacie jedynymi alternatywami wydają się być zapoczątkowany reżim geopolityczny w rodzaju tego, który obecnie panuje, lub wyraźny globalny reżim imperialny, który wyraźnie odrzuca logikę wzajemności i prawną ideę równości suwerennych państw. Jak dotąd żadna z tych alternatyw dla westfalskiego porządku światowego nie została ustanowiona ani nie zostałaby zaakceptowana, gdyby została ogłoszona. Wiele państw mogłoby słusznie twierdzić, że terytorium państw trzecich jest wykorzystywane jako bezpieczna przystań dla wrogów. Kuba mogłaby wysunąć taki argument w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych, a to właśnie nierówność stanów bardziej niż zakazy prawne chronią przed atakami bojowe kubańskie operacje wygnania na Florydzie.

Wojna jednostronna

Wojna dronów obejmuje różne taktyki wojenne, które praktycznie nie stanowią zagrożenia dla ludzi dla bardziej zaawansowanej technologicznie i wyrafinowanej strony konfliktu zbrojnego, a ostatnio zyskały na znaczeniu dzięki taktyce i uzbrojeniu stosowanemu przez Izrael i Stany Zjednoczone. Doprowadził do jednostronnej wojny, która w miarę możliwości przenosi ciężar działań wojennych na przeciwnika. Do pewnego stopnia taka zmiana odzwierciedla naturę działań wojennych, które mają na celu ochronę własnej strony w możliwym zakresie przed śmiercią i zniszczeniem, jednocześnie zadając tyle samo szkód drugiej stronie. To, co jest charakterystyczne w ostatnich przypadkach interwencji wojskowych i antyterroryzmu, dwóch głównych teatrów działań wojennych, to jednostronność liczb ofiar. Szereg operacji wojskowych ilustruje ten schemat: wojna w Zatoce Perskiej (1991); wojna NATO w Kosowie (1999); Inwazja na Irak (2003); Wojna NATO w Libii (2011); oraz izraelskie operacje wojskowe przeciwko Libanowi i Strefie Gazy (2006; 2008-09; 2012; 2014). Kulminacyjnym przykładem działań jednostronnych, polegających na całkowitym usunięciu załogi operacyjnej dronów z pola walki, jest wykonywanie uderzeń na rozkazy wydawane z odległych kwater operacyjnych (np. w Nevadzie). Odrzucenie tortur jako akceptowalnej taktyki wojennej lub egzekwowania prawa częściowo odzwierciedla jednostronność relacji między oprawcą a ofiarą jako moralnie i prawnie nie do przyjęcia, poza liberalnymi argumentami, że tortury są nieskuteczne i niezgodne z prawem.[36] Istnieje analogiczny zestaw reakcji na wojnę dronów, w tym liberalne twierdzenie, że wściekłość i niechęć ludności narażonej na atak dronów zachęca do ekspansji tego rodzaju ekstremizmu politycznego, przeciwko któremu użyto dronów, a także do alienacji obcych rządów.

Oczywiście wraz z rozprzestrzenianiem się broni dronowej zalety asymetrii szybko ulatniają się.

Futurystyczna wojna dronów

Podczas gdy politycy są zajęci reagowaniem na bezpośrednie zagrożenia, producenci broni i planiści z Pentagonu badają technologiczne granice wojny bezzałogowej. Granice te są synonimem opisów science fiction o wojnie robotów z ultra-wyrafinowaną bronią i potężnymi maszynami do zabijania. Istnieją możliwości flot dronów, które mogą prowadzić wojownicze operacje przy minimalnej ludzkiej ingerencji, komunikując się ze sobą w celu koordynowania śmiercionośnych ataków na wroga, który może być również uzbrojony w drony obronne. Poleganie na dronach w obecnych wzorcach działań wojennych ma nieunikniony skutek w postaci poświęcania uwagi temu, co można zrobić, aby poprawić wydajność i opracować nowe misje wojskowe. To, czy rozpęd technologiczny, który został uwolniony, można kontrolować lub ograniczać, wydaje się wątpliwe, i znowu porównanie z nuklearną technologią wojskową jest pouczające. Należy jednak pamiętać, że drony są powszechnie uważane za broń nadającą się do użytku, w tym ze względów prawnych i moralnych, podczas gdy jak dotąd broń nuklearna jest traktowana jako nienadająca się do użytku, z wyjątkiem możliwych sytuacji przetrwania. Niepokojącym ostatnim wydarzeniem jest coraz częstsze mówienie o łamaniu nieformalnego tabu dotyczącego użycia broni jądrowej poprzez projektowanie i rozwój głowic jądrowych przeznaczonych do użycia przeciwko podziemnym obiektom jądrowym lub formacjom marynarki wojennej.

UWAGA KOŃCOWA

Z tej ogólnej oceny wpływu wojny bezzałogowej, stosowanej przez Stany Zjednoczone, na prawo międzynarodowe i porządek światowy wyłaniają się cztery linie wniosków. Po pierwsze, eliminowanie dronów z działań wojennych jest nierealne, dopóki bezpieczeństwo państw opiera się na wojskowym systemie samopomocy. Jako system uzbrojenia, biorąc pod uwagę obecne zagrożenia stwarzane przez podmioty niepaństwowe i wspomnienia z 9 września, drony są uważane za niezbędną broń. W każdym razie impuls technologiczny i zachęty handlowe są zbyt duże, aby powstrzymać produkcję i rozprzestrzenianie się dronów.[37] W rezultacie takie ograniczenia prawa międzynarodowego pierwszego rzędu, jak bezwarunkowy zakaz dronów, przyjęty w odniesieniu do broni biologicznej i chemicznej oraz proponowany w odniesieniu do broni jądrowej, nie są wiarygodne.

Po drugie, debata na temat legalności działań wojennych z dronami toczy się w kontekście amerykańskim, w którym ryzyko ustanawiania precedensów i niebezpieczeństwa związane z przyszłym rozwojem technologicznym są traktowane w minimalnym stopniu. Ta debata została dodatkowo zbanalizowana przez to, że jest prowadzona głównie między tymi, którzy odrzuciliby prawo międzynarodowe, a tymi, którzy naciągają je, by służyło zmieniającym się priorytetom bezpieczeństwa narodowego amerykańskiej polityki zagranicznej. Innymi słowy, ograniczenia prawne są odrzucane lub interpretowane w taki sposób, aby zezwalały na użycie drona jako „legalnej” broni.

Po trzecie, debata na temat dronów wydaje się nie uwzględniać wymiarów porządku światowego związanych z tworzeniem globalnego pola bitwy i wymuszaniem zgody obcych rządów. Ustanawiane precedensy będą prawdopodobnie wykorzystywane w przyszłości przez różne podmioty do realizacji celów sprzecznych z utrzymaniem międzynarodowego porządku prawnego. Technologia dronów rozprzestrzeniła się już w ponad 100 krajach i niezliczonych podmiotach niepaństwowych.

Po czwarte, wykorzystywanie terroru państwowego do walki z podmiotami niepaństwowymi czyni wojnę rodzajem terroru i prowadzi do tego, że wszelkie ograniczenia siły wydają się arbitralne, jeśli nie absurdalne.

Na tym tle wysuwa się poważnie sprzeczny z intuicją argument, zgodnie z którym wojna dronów jest i prawdopodobnie stanie się bardziej destrukcyjna dla prawa międzynarodowego i porządku światowego niż wojna nuklearna. Takie twierdzenie nie ma sugerować, że poleganie na broni jądrowej byłoby w jakiś sposób lepsze dla przyszłości ludzkości niż akceptacja logiki użycia dronów. Należy tylko powiedzieć, że jak dotąd, w każdym razie, prawo międzynarodowe i porządek światowy były w stanie opracować spójne reżimy odpowiednich ograniczeń dla broni jądrowej, które utrzymały pokój, ale nie były w stanie tego zrobić w przypadku dronów i będzie mało prawdopodobne, aby tak się stało, dopóki wojskowa logika brudnych wojen będzie kontrolować kształtowanie polityki bezpieczeństwa narodowego w Stanach Zjednoczonych i innych krajach. Jest już za późno i prawdopodobnie zawsze było to daremne, aby rozważać reżim nierozprzestrzeniania technologii dronów.

 

[*] Zaktualizowana wersja rozdziału opublikowanego w Marjorie Cohn, red., Drony i ukierunkowane zabijanie (Northampton, MA, 2015).

[1] Ale zobacz ostateczne badanie, które przekonująco pokazuje, że uniknięcie wojny nuklearnej było bardziej kwestią szczęścia niż racjonalnej powściągliwości. Martina J. Sherwina, Hazard z Armagedonem: nuklearna ruletka od Hiroszimy do kubańskiej rakiety

Kryzys, 1945-1962 (Knopf, 2020).

[2] O działaniu państwocentrycznego porządku światowego, widzieć Hedley Bull, Społeczeństwo anarchiczne: studium porządku w polityce światowej (Columbia Univ. Press, 2nd wyd., 1995); Robert O. Keohane, Po hegemonii: współpraca i niezgoda w światowej ekonomii politycznej (Princeton Univ. Press, 1984); oś pionowa porządku światowego odzwierciedla nierówność państw i szczególną rolę odgrywaną przez państwa dominujące; oś pozioma ucieleśnia prawną logikę równości między państwami, która jest podstawą międzynarodowych rządów prawa. Ograniczenia pierwszego rzędu wiązałyby się z zakazem broni jądrowej oraz stopniowym i zweryfikowanym procesem rozbrojenia, który wyeliminowałby broń jądrową. W przypadku krytyki niepowodzeń dyplomacji w osiąganiu ograniczeń pierwszego rzędu, widzieć Richard Falk i David Krieger, Droga do zera: dialogi na temat zagrożeń jądrowych (Paradigm, 2012); Richard Falk i Robert Jay Lifton, Broń nie do obrony: psychologiczna i polityczna sprawa przeciwko nuklearyzmowi (Basic Books, 1982); Jonathan Schell, Los Ziemi (Knopf, 1982); EP Thompson, Poza zimną wojną: nowy wyścig zbrojeń i nuklearna zagłada (Pantheon, 1982). Zobacz także Stefan Andersson, red., O broni jądrowej: denuklearyzacja, demilitaryzacja i rozbrojenie: wybrane teksty Richarda Falka (Cambridge University Press, 2019).  

[3] Za standardowe uzasadnienie doktryny odstraszania, która odegrała rolę podczas zimnej wojny, nawet według Johna Mearsheimera, zapobiegając III wojnie światowej. Dla światopoglądu, który popiera tak skrajny realizm polityczny, widzieć Mearsheimer, Tragedia polityki wielkich mocarstw (Norton, 2001); zobacz również Mearsheimera, Powrót do przyszłości, Bezpieczeństwo międzynarodowe 15 (nr 1): 5-56 (1990). Prawdą jest, że w przypadku niektórych odizolowanych mniejszych i średnich państw broń nuklearna może działać jako środek wyrównujący i kompensować pionowy wymiar porządku światowego. Istnieje również rola broni nuklearnej w dyplomacji zagrożeń, która została zbadana przez wielu autorów. See Alexander George & Willima Simons, red., Granice przymusowej dyplomacji, (Westview Press, 2nd wyd., 1994). Inni autorzy posunęli racjonalność do przerażających skrajności, aby znaleźć sposoby na praktyczne wykorzystanie amerykańskiej przewagi w broni jądrowej. See Henry Kissinger, Broń jądrowa i polityka zagraniczna (Doubleday, 1958); Herman Kahn, O wojnie termojądrowej (Princeton Univ. Press, 1960).

[4] Reżim kontroli zbrojeń, pomimo swoich zarządczych przesłanek, zawsze odrzucał wszelkie zakazy opcji pierwszego uderzenia, a tym samym podaje w wątpliwość moralność i praktyczny wkład takich ograniczeń drugiego rzędu.

[5] Reżim nierozprzestrzeniania, zawarty w Traktacie o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT) (729 UNTS 10485), jest pierwszorzędnym przykładem układu wertykalnego, pozwalającego tylko dominującym państwom na zachowanie broni jądrowej, i jest główną formą, jaką przyjęły ograniczenia drugiego rzędu. Należy zauważyć, że Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w swojej ważnej Opinii Doradczej z 1996 r. przedstawił w opinii większościowej pogląd, że użycie broni jądrowej może być zgodne z prawem, ale tylko wtedy, gdy w sposób wiarygodny w grę wchodzi przetrwanie państwa. W tym pozornie daremnym geście sędziowie byli zjednoczeni w przekonaniu, że państwa posiadające broń jądrową mają wyraźny prawny obowiązek w art. VI NPT do angażowania się w negocjacje rozbrojeniowe w dobrej wierze, co sugeruje legalistyczny element horyzontalny, który prawdopodobnie nie będzie miał wpływu na zachowanie . Państwa posiadające broń nuklearną, przede wszystkim Stany Zjednoczone, potraktowały to autorytatywne stwierdzenie o obowiązywaniu prawa międzynarodowego jako zasadniczo nieistotne dla ich stosunku do roli broni jądrowej w polityce bezpieczeństwa narodowego.

[6] Prezydent Obama na początku swojej prezydentury dał nadzieję tym, którzy od dawna dążyli do wyeliminowania broni nuklearnej, kiedy opowiadał się za światem bez broni nuklearnej, ale zabezpieczył swoje wizjonerskie oświadczenie subtelnymi zastrzeżeniami, które sprawiały, że mało prawdopodobne było posunięcie się zbyt daleko. See Prezydent Barack Obama, Przemówienie prezydenta Baracka Obamy w Pradze (5 kwietnia 2009); pogląd liberalnego realisty podkreśla, że ​​rozbrojenie nuklearne jest pożądanym celem, ale nie może mieć miejsca w obliczu nierozwiązanych konfliktów międzynarodowych. Nigdy nie jest jasne, kiedy nadejdzie właściwy czas, co ma charakter utopijnego warunku wstępnego, który wyklucza moralne, prawne i polityczne przekonujące argumenty przemawiające za rozbrojeniem nuklearnym. Dla typowego stwierdzenia takiego głównego nurtu liberalnego poglądu, widzieć Michael O'Hanlon, Sceptic's Case for Nuclear Disarmament (Brookings, 2010).

[7] Pośród innych, widzieć Robert Jay Lifton, Syndrom supermocarstwa: apokaliptyczna konfrontacja Ameryki ze światem (Nation Books, 2002); za niechętne poparcie dla status quo broni jądrowej, widzieć Joseph Nye, Etyka jądrowa (bezpłatna prasa, 1986).

[8] Istnieją dwie skrajne orientacje w kierunku normatywności w polityce światowej – kantowska tradycja sceptycyzmu wobec prawa międzynarodowego, ale afirmacja międzynarodowej moralności, oraz makiaweliczna tradycja kalkulacyjnego i egoistycznego zachowania, które odrzuca zarówno autorytet moralny, jak i prawny w postępowaniu państwa. Polityka. Współczesnym mistrzem podejścia makiawelicznego był Henry Kissinger, co z dumą uznano w Kissinger, Diplomacy (Simon & Schuster, 1994).

[9] Pomimo zwiększonego udziału we wszystkich aspektach życia międzynarodowego, aktorzy niepaństwowi pozostają poza kręgiem westfalskich aktorów politycznych, którzy ograniczają członkostwo w ONZ i większości instytucji międzynarodowych do suwerennych państw.

[10] Za poglądy, że międzynarodowe prawo humanitarne i ogólnie prawo wojenne wnoszą wątpliwy wkład w dobrostan ludzi, ponieważ czynią z wojny akceptowalną instytucję społeczną, widzieć Richard Wasserstrom, red., Wojna i moralność (Wadsworth, 1970); zobacz również Raymond Aron, Pokój i wojna: teoria stosunków międzynarodowych (Weidenfeld i Nicolson, 1966); Richard Falk, Porządek prawny w świecie pełnym przemocy (Princeton Univ. Press, 1968).

[11] Światłocień jest zwykle definiowany jako traktowanie światła i ciemności w malarstwie; w użytym tu znaczeniu odnosi się do kontrastów światła i ciemności w postrzeganiu amerykańskiej roli globalnej.

[12] Polityczne przywództwo państw jest legitymizowane przez wolne wybory, prawo i porządek, rozwój mierzony stopami wzrostu i umiejętności wykonawczej polityki, w tym komunikacji ze społeczeństwem, a dopiero wtórnie przez wierność prawu i moralności. Taka obserwacja jest jeszcze dokładniejsza, gdy stosuje się ją do polityki zagranicznej, a tym bardziej, jeśli panuje stan wojenny.

[13] Do klasycznej ekspozycji widzieć Reinhold Niebuhr, Dzieci światła i dzieci ciemności (Scribners, 1960).

[14]  See Kissinger & Kahn, przypis 2, którzy między innymi twierdzili w kontekście zimnej wojny, że broń nuklearna była potrzebna jako zrównoważenie rzekomej konwencjonalnej przewagi Związku Radzieckiego w obronie Europy oraz że ludzkie i fizyczne koszty regionalnej wojny nuklearnej były akceptowalną ceną do zapłacenia. Ilustruje to skrajności, do których realistyczni myśliciele byli gotowi się posunąć w imię celów strategicznych.

[15] Prezydent Barack Obama, Remarks by the President at the National Defence University (23 maja 2013 r.) -uniwersytet obronny).

[16] H. Bruce'a Franklina, Crash Course: od dobrej wojny do wiecznej wojny (Rutgers University Press, 2018).

[17] Lisa Hajjar, Anatomia amerykańskiej polityki ukierunkowanego zabijania, MERIP 264 (2012).

[18] Obama, supra notatka 14.

[19] Na przykład, nie bierze się pod uwagę dezorganizacji społeczeństwa plemiennego, jak w Pakistanie, poprzez użycie dronów lub „odwrotu” w krajach takich jak Pakistan od czegoś, co wydaje się opinii publicznej rażącym naruszeniem suwerenności narodowej. Aby uzyskać ważne przedstawienie wpływu wojny dronów na społeczeństwa plemienne, widzieć Akbar Ahmed, The Thistle and the Drone: Jak amerykańska wojna z terroryzmem stała się globalną wojną z plemiennym islamem (Brookings Inst. Press2013); do ogólnej oceny kosztów blowback polegania na dronach, widzieć Scahill, Brudne wojny: świat jako pole bitwy (Nation Books, 2013); wzdłuż podobnych linii, widzieć Mark Mazzetti, The Way of the Knife: CIA, tajna armia i wojna na krańcach ziemi (Penguin, 2013).

[20] Przed Brennan to Harold Koh, radca prawny sekretarza stanu, przedstawił prawne uzasadnienie polegania na dronach w przemówieniu wygłoszonym w American Society of International Law 25 marca 2010 r.

[21] John Brennan, Zasady i praktyki administracji Obamy (16 września 2012).

[22] Obama, supra notatka 14.

[23] See Jeremy Scahill o nie postawieniu w stan oskarżenia al-Awlakiego, przypis 17.

[24] Obama, supra notatka 14.

[25] Supra notatka 19.

[26] Poznaj prasę: Dick Cheney (transmisja telewizyjna NBC 16 września 2001), dostępne o http://www.fromthewilderness.com/timeline/2001/meetthepress091601.html.

[27] Za teksty i komentarze na temat tortur podczas prezydentury Busha, widzieć David Cole, red., The Torture Memos: Racjonalizacja tego, co nie do pomyślenia (New Press, 2009).

[28] See Scahill, przypis 17, op. 1551.

[29] Jane Mayer, Ciemna strona mocy (Doubleday, 2008); zobacz również Laleh Khalili Czas w cieniu: uwięzienie w kontrpartyzanckich (Stanford Univ. Press, 2013).

[30] W związku z tym warto zauważyć, że Richard Perle, intelektualista wyróżniający się w liliputowskim świecie neokonserwatystów, został nazwany „księciem ciemności”, co zostało potraktowane w mediach jako po części komedia, po części hańba, a po części honor ze względu na jego wpływ.

[31] Aby przeprowadzić analizę w tym kierunku, widzieć Sheldon Wolin, Democracy Incorporated: Managed Democracy and the Spectre of Totalitarianism (Princeton Univ. Press, 2008).

[32] Aby uzyskać szczegółową dokumentację, widzieć Ahmed, przypis 17.

[33] W następstwie przesłuchań w Kongresie Church i Pike w latach 1970. XX wieku kolejni prezydenci amerykańscy wydali szereg zarządzeń wykonawczych zakazujących jakiegokolwiek zabójstwa zagranicznego przywódcy politycznego. Zobacz rozporządzenia wykonawcze 11905 (1976), 12036 (1978) i 12333 (1981), aby uzyskać oficjalne uchwalenie. Zabójstwa dronów są traktowane jako aspekty wojny, a nie zabójstwa w rozumieniu tych zarządzeń wykonawczych, ale kwestia zgodności polityk nie została przekonująco rozwiązana.

[34] Dokładniej, poleganie na dyskrecjonalnym podejściu do wojny polega na przywróceniu statusu wojny w polityce światowej przed przyjęciem paktu Brianda-Kellogga (znanego również jako pakt paryski) w 1928 r., który jest znany przede wszystkim z „ wyrzeczenia się wojny jako instrumentu polityki narodowej”.

[35] See Davida Cole'a, Tajna licencja na zabijanie, Blog NYR (19 września 2011, 5:30), http://www.nybooks.com/blogs/nyrblog/2011/sep/19/secret-license-kill/.

[36]  do opracowania, widzieć Ryszardzie Falku, Tortury, wojna i granice liberalnej legalności, in Stany Zjednoczone i tortury: przesłuchania, uwięzienia i nadużycia 119 (red. Marjorie Cohn, NYU Press, 2011).

[37] Aby uzyskać przydatne dyskusje i dokumentację, widzieć Medea Benjamin, Drone Warfare: Killing by remote control (Verso, wyd. wyd., 2013).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język