Cicho dyscyplinujące badania


Z premiery książki Tunandera „Szwedzka wojna podwodna” w 2019 r. na NUPI z (od lewej) Olą Tunander, Pernille Rieker, Sverre Lodgaard i Vegard Valther Hansen. (Zdjęcie: John Y. Jones)

Emerytowany profesor naukowy w Prio, Ola Tunander, Nowoczesne czasy, Ny Tid, Dodatek dla sygnalisty, 6 marca 2021 r

Naukowcy, którzy kwestionują zasadność wojen w Stanach Zjednoczonych, zdają się odczuwać wyrzucenie ze swoich stanowisk w instytucjach badawczych i medialnych. Przedstawiony tutaj przykład pochodzi z Instytutu Badań nad Pokojem w Oslo (PRIO), instytucji, która w przeszłości miała badaczy krytycznych wobec wojen agresji - i którą trudno nazwać przyjaciółmi broni jądrowej.

O badaczu mówi się, że szuka obiektywizmu i prawdy. Ale uczy się dobierać tematy badań i wyciągać wnioski zgodnie z oczekiwaniami władz i kierownictwa, i to pomimo faktu, że wolność akademicka jest skodyfikowana w Norwegii poprzez „wolność publicznego wyrażania się”, „wolność promowania nowe pomysły” oraz „wolność wyboru metody i materiału”. W dzisiejszym dyskursie społecznym wolność słowa wydaje się być zredukowana do prawa do obrażania czyjejś narodowości czy religii.

Ale wolność słowa powinna dotyczyć prawa do kontrolowania władzy i społeczeństwa. Z mojego doświadczenia wynika, że ​​w ciągu ostatnich 20 lat możliwości swobodnego wyrażania się jako badacza stawały się coraz bardziej ograniczone. Jak się tu znaleźliśmy?

To moja historia jako badacza. Przez prawie 30 lat pracowałem w Instytucie Badań nad Pokojem w Oslo (PRZED), od 1987 do 2017. Po obronie doktoratu w 1989 roku zostałem starszym pracownikiem naukowym i kierowałem programem Instytutu w zakresie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Tytuł profesora otrzymałem w 2000 roku. Napisałem i zredagowałem wiele książek na temat polityki międzynarodowej i polityki bezpieczeństwa.

Po wojnie w Libii w 2011 roku napisałem książkę po szwedzku o tej wojnie, o tym, jak zachodnie bombowce koordynowały operacje z islamistycznymi rebeliantami i siłami lądowymi z Kataru w celu pokonania armii libijskiej. (Napisałem kolejną książkę o wojnie w Libii po norwesku, opublikowaną w 2018 r.) Kraje zachodnie były sprzymierzone z radykalnymi islamistami, tak jak w Afganistanie w latach 1980. W Libii islamiści przeprowadzili czystki etniczne czarnych Afrykanów i popełnili zbrodnie wojenne.

Z drugiej strony media twierdziły, że Muammar Kaddafi bombardował ludność cywilną i planował ludobójstwo w Benghazi. Amerykański senator John McCain i sekretarz stanu Hillary Clinton rozmawiali o „nowej Rwandzie”. Dziś wiemy, że była to czysta dezinformacja, a raczej dezinformacja. W specjalnym raporcie z 2016 r. Komisja Spraw Zagranicznych brytyjskiej Izby Gmin odrzuciła wszystkie zarzuty dotyczące przemocy sił rządowych wobec ludności cywilnej i groźby ludobójstwa. Nie było na to żadnych dowodów. Wojna okazała się „wojną napastniczą”, innymi słowy „najgorszą ze wszystkich zbrodni” – cytując trybunał norymberski.

Odmówiono premiery książki

Swoją książkę „Szwedzka Libia” wydałem w Sztokholmie w grudniu 2012 roku i zaplanowałem podobne seminarium na PRIO w Oslo. Moja koleżanka Hilde Henriksen Waage właśnie wydała swoją książkę Konflikt i polityka wielkich mocarstw na Bliskim Wschodzie za wypełnioną salę w PRIO. Spodobała mi się ta koncepcja i wspólnie z naszym dyrektorem ds. komunikacji oraz moim bezpośrednim przełożonym postanowiliśmy zorganizować podobne seminarium PRIO na temat mojej książki Libyenkrigets geopolityka (Geopolityka wojny libijskiej). Ustalamy termin, miejsce i format. Były szef norweskiego wywiadu, generał Alf Roar Berg, zgodził się skomentować książkę. Miał doświadczenie z Bliskiego Wschodu i dziesięcioletnie doświadczenie na najwyższych stanowiskach w wywiadach w latach 1980. i 1990. XX wieku. Odpowiednikiem Berga w Stanach Zjednoczonych był dyrektor CIA Robert Gates, który w 2011 roku był sekretarzem obrony. Odwiedził także Berga w Oslo.

Gates był krytykiem wojny w Libii w konflikcie z sekretarz stanu Hillary Clinton. Położyła nawet kres Dowództwo USA w Afryce pomyślne negocjacje z rządem libijskim. Nie chciała negocjacji, ale wojny i wciągnęła w to prezydenta Baracka Obamę. Zapytany, czy siły amerykańskie wezmą udział, Gates odpowiedział: „Nie, dopóki jestem w tej pracy”. Wkrótce potem ogłosił swoją rezygnację. Alf Roar Berg był równie krytyczny jak Gates.

Kiedy jednak ówczesny dyrektor PRIO, Kristian Berg Harpviken, został poinformowany o moim seminarium w Libii, zareagował ostro. Zasugerował zamiast tego „wewnętrzne seminarium” lub panel „na temat Arabskiej Wiosny”, ale nie chciał publicznego seminarium na temat książki. Nie chciał być kojarzony z krytyczną książką o wojnie, ale co ważniejsze: nie chciał krytyki sekretarz stanu Hillary Clinton ani jej sił lądowych z Kataru, które odegrały kluczową rolę w wojnie. Harpviken prowadził rozmowy w PRIO z ministrem spraw zagranicznych Kataru. A człowiek Clintona w Oslo, ambasador Barry White, był gościem na prywatnym przyjęciu urodzinowym dyrektora PRIO.

PRIO z siedzibą w Stanach Zjednoczonych

PRIO założył również Peace Research Endowment (PRE) w Stanach Zjednoczonych. Zarząd składał się z szefa Dowództwa Centralnego prezydenta Billa Clintona, generała Anthony'ego Zinniego. Dowodził bombardowaniem Iraku w 1998 r. (operacja Desert Fox). Równolegle z pełnieniem funkcji zarządu w PRE był prezesem zarządu w USA chyba najbardziej skorumpowanego producenta broni na świecie, BAE Systems, który już w latach 1990-tych wręczał saudyjskim książętom łapówki rzędu 150 miliardów norweskich koron według dzisiejszej wartości pieniężnej.

Przewodniczącym utworzonego przez PRIO PRE był podsekretarz armii prezydenta Clintona Joe Reeder, który pomagał finansować kampanię prezydencką Hillary Clinton. Zasiadał w zarządzie US National Defence Industrial Association i już w tym samym miesiącu, w którym rozpoczęła się wojna w Iraku, był zaangażowany w zdobywanie kontraktów w Iraku. Zajmował centralne stanowisko prawne w firmie lobbingowej, która w 2011 r. reklamowała wojnę rebeliantów w Libii.

Mogło się wydawać, że istniał związek między niechęcią PRIO do krytykowania wojny w Libii a przywiązaniem PRIO do sieci militarno-przemysłowej rodziny Clintonów. Ale w zarządzie PRE znalazł się także były republikański gubernator i kontakt PRIO, David Beasley, obecnie szef Światowego Programu Żywnościowego i laureat Pokojowej Nagrody Nobla za rok 2020. Został nominowany na to stanowisko przez byłą ambasador prezydenta Trumpa przy ONZ Nikki Haley, która podobnie jak Hillary Clinton zagroziła Syrii „wojną humanitarną”. Niezależnie od wyjaśnienia, moje śledztwo w sprawie tych wojen nie było popularne wśród przywódców PRIO.

W e-mailu z 14 stycznia 2013 r. dyrektor Harpviken określił moją szwedzką książkę o wojnie w Libii jako „głęboko problematyczną”. Domagał się „mechanizmu zapewnienia jakości”, aby PRIO mogło „zapobiegać podobnym wpadkom” w przyszłości. Podczas gdy PRIO uznał moją książkę o Libii za nie do zaakceptowania, wygłosiłem wykład na temat wojny w Libii na dorocznej konferencji GLOBSEC w Bratysławie. Moim odpowiednikiem w panelu był jeden z najbliższych asystentów sekretarza obrony Roberta Gatesa. Wśród uczestników byli ministrowie i doradcy ds. polityki bezpieczeństwa, m.in. Zbigniew Brzeziński.

Rozprzestrzenianie wojny na Bliski Wschód i Afrykę

Dziś wiemy, że wojna w 2011 roku zniszczyła Libię na dziesięciolecia. Broń państwa libijskiego została rozrzucona wśród radykalnych islamistów na całym Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Ponad dziesięć tysięcy pocisków ziemia-powietrze do zestrzelenia samolotów trafiło w ręce różnych terrorystów. Setki uzbrojonych bojowników i duża ilość broni zostały przetransportowane z Benghazi do Aleppo w Syrii, co miało katastrofalne skutki. Wojny domowe w tych krajach, w Libii, Mali i Syrii, były bezpośrednim skutkiem zniszczenia państwa libijskiego.

Doradca Hillary Clinton, Sidney Blumenthal, napisał, że zwycięstwo w Libii może otworzyć drogę do zwycięstwa w Syrii, tak jakby te wojny były tylko kontynuacją neokonserwatywnych wojen, które rozpoczęły się w Iraku i miały trwać w Libii, Syrii, Libanie i zakończyć się na Iranu. Wojna z Libią skłoniła również kraje takie jak Korea Północna do wzmożenia zainteresowania bronią jądrową. Libia zakończyła swój program nuklearny w 2003 r. wbrew gwarancjom ze strony Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, że nie będą atakować. Nie mniej jednak zaatakowali. Korea Północna zdała sobie sprawę, że amerykańsko-brytyjskie gwarancje są bezwartościowe. Innymi słowy, wojna w Libii stała się siłą napędową rozprzestrzeniania broni jądrowej.

Można zapytać, dlaczego PRIO, wraz z naukowcami, którzy historycznie krytycznie odnosili się do wszystkich wojen agresji i raczej nie należeli do bliskich przyjaciół broni nuklearnej, stara się teraz powstrzymać krytykę takiej wojny i jednocześnie sprzymierzyć się z bardziej problematyczna część kompleksu wojskowo-przemysłowego?

Ale ten rozwój może odzwierciedlać ogólne dostosowanie w społeczności badawczej. Instytuty badawcze muszą być finansowane, a od około 2000 r. od badaczy wymaga się zapewnienia sobie własnego finansowania. Wtedy też musieli dostosować swoje badania i wnioski do władz finansujących. Podczas obiadów PRIO ważniejsze wydawało się omawianie sposobów finansowania projektów niż omawianie rzeczywistych problemów badawczych.

Ale wierzę również, że są inne, szczególne powody radykalnej zmiany PRIO.

"Tylko wojna"

Po pierwsze, PRIO w ciągu ostatniej dekady coraz bardziej angażuje się w problematykę „wojny sprawiedliwej”, w ramach której Dziennik Etyki Wojskowej jest centralny. Czasopismo redagowali Henrik Syse i Greg Reichberg (który również zasiadał w zarządzie PRE). Ich myślenie opiera się na idei „wojny sprawiedliwej” Tomasza z Akwinu, koncepcji, która ma również znaczenie w przemówieniu prezydenta Baracka Obamy o przyjęciu Pokojowej Nagrody Nobla za rok 2009.

Ale każda wojna szuka „humanitarnej” legitymacji. W 2003 roku twierdzono, że Irak posiada broń masowego rażenia. A w Libii w 2011 roku mówiono, że Muammar Kaddafi groził ludobójstwem w Benghazi. Ale oba były przykładami rażącej dezinformacji. Ponadto konsekwencje wojny są oczywiście niemożliwe do przewidzenia. Termin „wojna sprawiedliwa” jest używany od 2000 r. do legitymizacji kilku wojen agresji. We wszystkich przypadkach miało to katastrofalne skutki.

W 1997 roku ówczesny dyrektor PRIO, Dan Smith, zapytał mnie, czy powinniśmy zatrudnić Henrika Syse, znanego norweskiego konserwatywnego profilu. Znałem promotora Syse'a do jego doktoratu i uważałem to za dobry pomysł. Pomyślałem, że Syse może nadać PRIO większą szerokość. Nie miałem wtedy pojęcia, że ​​wraz z punktami, które przedstawię poniżej, ostatecznie wykluczy jakiekolwiek zainteresowanie realpolitik, militarnym odprężeniem i demaskowaniem agresji militarno-politycznej.

„Demokratyczny pokój”

Po drugie, badacze PRIO związani z Journal of Peace Research rozwinął tezę o „demokratycznym pokoju”. Wierzyli, że mogą pokazać, że państwa demokratyczne nie toczą ze sobą wojen. Jednak stało się jasne, że to agresor, Stany Zjednoczone, określa, kto jest demokratyczny, a kto nie, na przykład Serbia. Może Stany Zjednoczone same w sobie nie były tak demokratyczne. Być może bardziej widoczne były inne argumenty, takie jak powiązania gospodarcze.

Ale dla neokonserwatystów teza o „demokratycznym pokoju” zaczęła legitymizować każdą agresywną wojnę. Powiedzieli, że wojna przeciwko Irakowi lub Libii może „otworzyć się na demokrację”, a tym samym na pokój w przyszłości. Również jeden lub inny badacz z PRIO poparł ten pomysł. Dla nich idea „wojny sprawiedliwej” była zgodna z tezą o „demokratycznym pokoju”, co w praktyce prowadziło do tezy, że należy przyznać Zachodowi prawo do interwencji w krajach niezachodnich.

Destabilizacja

Po trzecie, kilku pracowników PRIO było pod wpływem amerykańskiego uczonego Gene'a Sharpa. Działał na rzecz zmiany ustroju, mobilizując do masowych demonstracji w celu obalenia „dyktatur”. Takie „kolorowe rewolucje” miały poparcie Stanów Zjednoczonych i były formą destabilizacji wymierzonej przede wszystkim w kraje sprzymierzone z Moskwą czy Pekinem. Nie wzięli pod uwagę, w jakim stopniu taka destabilizacja może wywołać globalny konflikt. Sharp był w pewnym momencie faworytem kierownictwa PRIO do Pokojowej Nagrody Nobla.

Podstawową ideą Sharpa było to, że po obaleniu dyktatora i jego ludzi drzwi do demokracji zostaną otwarte. Okazało się, że było to dość uproszczone. W Egipcie idee Sharpa rzekomo odegrały rolę w arabskiej wiośnie i dla Bractwa Muzułmańskiego. Ale ich przejęcie okazało się eskalacją kryzysu. W Libii i Syrii twierdzono, że pokojowi demonstranci sprzeciwiali się przemocy dyktatury. Ale ci protestujący byli „wspierani” od pierwszego dnia przemocą militarną islamistycznych powstańców. Poparcie mediów dla powstań nigdy nie spotkało się z instytutami takimi jak PRIO, co miało katastrofalne skutki.

Doroczna konferencja PRIO

Po czwarte, udział PRIO w międzynarodowych konferencjach poświęconych badaniom nad pokojem i konferencjach Pugwash w latach 1980. i 1990. został zastąpiony udziałem w szczególności w amerykańskich konferencjach politologicznych. Obecnie odbywa się duża, coroczna konferencja PRIO Konwencja Stowarzyszenia Studiów Międzynarodowych (ISA)., odbywająca się corocznie w Stanach Zjednoczonych lub Kanadzie z udziałem ponad 6,000 uczestników – głównie ze Stanów Zjednoczonych, ale także z krajów europejskich i innych. Prezydent ISA jest wybierany na rok i jest Amerykaninem od 1959 r., Z kilkoma wyjątkami: w latach 2008–2009 prezesem był Nils Petter Gleditsch z PRIO.

Naukowcy z PRIO byli również związani z uniwersytetami i instytutami badawczymi w Stanach Zjednoczonych, takimi jak Brookings Institution i Jamestown Foundation (założona w

1984 przy wsparciu ówczesnego dyrektora CIA Williama Caseya). PRIO staje się coraz bardziej „amerykański” z wieloma amerykańskimi badaczami. Dodam, że Norweski Instytut Spraw Międzynarodowych ( NUPI ), z drugiej strony, jest bardziej „europejski”.

Od Wietnamu do Afganistanu

Po piąte, rozwój w PRIO to kwestia różnic pokoleniowych. Podczas gdy moje pokolenie doświadczyło zainicjowanych przez Stany Zjednoczone zamachów stanu i bombardowań Wietnamu oraz zabójstwa milionów ludzi w latach 1960 i 1970, późniejsze przywództwo PRIO było naznaczone sowiecką wojną w Afganistanie i amerykańskim wsparciem dla islamskich powstańców w walce ze Związkiem Radzieckim . Na początku lat 1990. późniejszy dyrektor PRIO, Kristian Berg Harpviken, był liderem Norweskiego Komitetu ds. Afganistanu w Peszawarze (w Pakistanie w pobliżu Afganistanu), gdzie organizacje pomocowe w latach 1980. żyły ramię w ramię ze służbami wywiadowczymi i radykalnymi islamistami.

Hillary Clinton twierdziła w 2008 roku, że w latach 1980. w Stanach Zjednoczonych istniał polityczny konsensus co do wspierania radykalnych islamistów – tak jak w 2011 r. popierała islamistów w Libii. Ale w latach 1980. nie było jeszcze wiadomo, że Stany Zjednoczone z CIA stała za wojną w Afganistanie, wspierając powstania już w lipcu 1979 r., z zamiarem oszukania Sowietów, aby poparli ich sojusznika w Kabulu. W ten sposób Stany Zjednoczone miały „możliwość dania Związkowi Sowieckiemu wojny w Wietnamie”, cytując doradcę prezydenta Cartera ds. bezpieczeństwa Zbigniewa Brzezińskiego (patrz także późniejszy sekretarz obrony Robert Gates). Brzeziński sam był odpowiedzialny za operację. W latach 1980. nie było też wiadomo, że całe radzieckie kierownictwo wojskowe było przeciwne wojnie.

Dla nowego pokolenia w PRIO Stany Zjednoczone i islamscy powstańcy byli postrzegani jako sojusznicy w konflikcie z Moskwą.

Realia władzy

Pracę doktorską napisałem w latach 1980-tych na temat strategii morskiej Stanów Zjednoczonych i geopolityki Europy Północnej. Została opublikowana w formie książkowej w 1989 roku i była przedmiotem programu nauczania w US Naval War College. Krótko mówiąc, byłem uczonym, który rozpoznał „realia władzy”. Ale ściśle normatywnie, już na początku lat osiemdziesiątych dostrzegłem szansę na odprężenie między wielkimi blokami mocarstw, tak jak widzieli to Willy Brandt, a później Olof Palme w Szwecji. Po zakończeniu zimnej wojny dyskutowaliśmy z dyplomatami o znalezieniu praktycznego rozwiązania problemu podziału wschód-zachód na Dalekiej Północy. Doprowadziło to do tego, co stało się współpracą regionu Barentsa.

W 1994 współredagowałem anglojęzyczną książkę pt Region Morza Barentsa, z udziałem badaczy i norweskiego ministra spraw zagranicznych Johana Jørgena Holsta i jego rosyjskiego kolegi Andrieja Kosyreva – z przedmową byłego ministra spraw zagranicznych Thorvalda Stoltenberga. Pisałem i redagowałem także książki na temat europejskiego rozwoju i polityki bezpieczeństwa, uczestniczyłem w konferencjach i wykładałem na całym świecie.

Moja książka o geopolityce europejskiej w 1997 r. była przedmiotem programu nauczania na Uniwersytecie Oksfordzkim. Uczestniczyłem jako ekspert cywilny w oficjalnym szwedzkim śledztwie dotyczącym okrętów podwodnych w 2001 r., a po moich książkach o operacjach okrętów podwodnych w latach 2001 i 2004 moja praca odegrała główną rolę w oficjalnym duńskim raporcie Dania w okresie zimnej wojny (2005). Odniósł się do książek i raportów moich i głównego historyka CIA, Benjamina Fischera, jako najważniejszych wkładów w zrozumienie programu operacji psychologicznych prezydenta Reagana.

Moja nowa „książka o łodziach podwodnych” (2019) została wydana w lutym 2020 na NUPI, a nie na PRIO, z komentarzami byłego dyrektora obu instytucji, Sverre Lodgaarda.

Ewentualny kierownik badań

Po nominacji na profesora badawczego (badacz nr 1, co odpowiada dwóm doktoratom) w 2000 r., pisałem książki i artykuły oraz oceniałem artykuły dla Kennedy School of Government na Uniwersytecie Harvarda i Royal United Service Institute. Zasiadałem w komitecie doradczym czasopisma w London School of Economics oraz w zarządzie Nordic International Studies Association. W 2008 roku złożyłem aplikację na nowe stanowisko dyrektora ds. badań w NUPI. Dyrektor Jan Egeland nie posiadał wymaganych kwalifikacji naukowych. Powołano międzynarodową komisję do oceny wnioskodawców. Okazało się, że tylko trzech z nich kwalifikowało się na to stanowisko: belgijski badacz Iver B. Neumann z NUPI i ja. Neumann ostatecznie zdobył to stanowisko – jako jeden z najbardziej wykwalifikowanych uczonych na świecie w ramach „Teorii Stosunków Międzynarodowych”.

Jak na ironię, podczas gdy oceniano mnie jako uprawnioną do kierowania wszystkimi badaniami w Norweskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, mój dyrektor w PRIO chciał narzucić mi „opiekuna naukowego”. Doświadczenia takie jak to prawdopodobnie zniechęcą większość ludzi do jakiejkolwiek krytycznej pracy.

Badania to skrupulatna praca. Badacze zwykle opracowują swoje manuskrypty na podstawie komentarzy wykwalifikowanych kolegów. Manuskrypt jest następnie wysyłany do czasopisma akademickiego lub wydawcy, który umożliwia swoim anonimowym recenzentom odrzucenie lub zatwierdzenie wkładu (poprzez „peer review”). Zwykle wymaga to dodatkowej pracy. Ale ta skrupulatna tradycja akademicka nie wystarczyła kierownictwu PRIO. Chcieli sprawdzić wszystko, co napisałem.

Artykuł w Modern Times (Ny Tid)

26 stycznia 2013 roku zostałem wezwany do gabinetu dyrektora po tym, jak opublikowałem artykuł o Syrii w norweskim tygodniku Ny Tid (Modern Times). Zacytowałem specjalnego wysłannika ONZ do Syrii Roberta Mooda i byłego sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana, którzy powiedzieli, że 5 stałych członków Rady Bezpieczeństwa uzgodniło „polityczne porozumienie w Syrii” 30 czerwca 2011 r., ale państwa zachodnie sabotowały ją „na kolejnym spotkaniu” w Nowym Jorku. Dla PRIO moje cytowanie ich było nie do przyjęcia.

W dniu 14 lutego 2013 r. PRIO poprosiło mnie e-mailem o zaakceptowanie „środków zapewnienia jakości [które] odnoszą się do wszystkich publikacji drukowanych, w tym krótszych tekstów, takich jak up-eds [sic]”. Przydzielono mi osobę, która miała zbadać zarówno moje prace naukowe, jak i artykuły, zanim zostaną wysłane z domu. Chodziło de facto o stworzenie pozycji „oficera politycznego”. Muszę przyznać, że zacząłem mieć problemy ze snem.

Otrzymałem jednak wsparcie od profesorów z kilku krajów. Norweski związek zawodowy (NTL) stwierdził, że nie jest możliwe wprowadzenie zasady wyłączności dla tylko jednego pracownika. Ale to zobowiązanie do kontrolowania wszystkiego, co napisałem, było tak silne, że można to wytłumaczyć jedynie presją ze strony Amerykanów. Kandydat na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta Ronalda Reagana, bez żadnych wątpliwości dał mi do zrozumienia, że ​​to, co napisałem, „będzie miało dla mnie konsekwencje”.

Czas, który potem nastąpił, okazał się dziwny. Ilekroć miałem wygłosić wykład dla instytucji polityki bezpieczeństwa, natychmiast kontaktowały się z tymi instytucjami pewne osoby, które chciały przerwać wykład. Dowiedziałem się, że jeśli zadasz pytania o zasadność wojen amerykańskich, zostaniesz wyparty przez instytucje badawcze i medialne. Najsłynniejszy amerykański dziennikarz krytyczny Seymour Hersh został wypchnięty The New York Times a potem z New Yorker. Jego artykuły na temat masakry w My Lai (Wietnam, 1968) i Abu Ghraib (Irak, 2004) odbiły się szerokim echem w Stanach Zjednoczonych. Ale Hersh nie może już publikować w swoim kraju (patrz poprzedni numer Modern Times i ten dodatek Whistleblower, s. 26). Glenn Greenwald, który pracował z Edwardem Snowdenem i był współzałożycielem Intercept, został również wypchnięty z własnego magazynu w październiku 2020 roku po ocenzurowaniu.

Wsparcie związków zawodowych

Stałą posadę w PRIO dostałem w 1988 roku. Posiadanie stałej posady i wsparcie związku zawodowego to chyba najważniejsza rzecz dla każdego naukowca, który chce zachować pewien stopień swobody akademickiej. Zgodnie ze statutem PRIO wszyscy badacze mają „pełną swobodę wypowiedzi”. Ale bez związku, który może cię poprzeć groźbą pójścia do sądu, pojedynczy badacz ma niewiele do powiedzenia.

Wiosną 2015 roku kierownictwo PRIO zdecydowało, że powinienem przejść na emeryturę. Powiedziałem, że to nie zależy od nich i że muszę porozmawiać z moim związkiem zawodowym, NTL. Mój bezpośredni przełożony odpowiedział wtedy, że nieważne, co mówi związek. Decyzja o przejściu na emeryturę została już podjęta. Codziennie przez cały miesiąc przychodził do mojego biura, aby omówić moją emeryturę. Zrozumiałem, że nie da się tego znieść.

Rozmawiałem z byłym prezesem zarządu PRIO, Berntem Bullem. Powiedział, że „nie wolno ci nawet myśleć o spotkaniu z zarządem w pojedynkę. Musicie zabrać ze sobą unię». Dzięki dwóm mądrym przedstawicielom NTL, którzy miesiącami negocjowali z PRIO, w listopadzie 2015 r. uzyskałem porozumienie. Doszliśmy do wniosku, że w maju 2016 r. przejdę na emeryturę w zamian za kontynuację pracy jako emerytowany profesor naukowy „w PRIO” z pełnym dostępem do „ komputer, wsparcie IT, e-mail i dostęp do biblioteki, jakie mają inni badacze w PRIO”.

W związku z przejściem na emeryturę w maju 2016 r. w Oslo zorganizowano seminarium „Sovereignty, Subs and PSYOP”. Nasza umowa dawała mi dostęp do przestrzeni biurowej nawet po przejściu na emeryturę. Podczas spotkania z dyrektorem w dniu 31 marca 2017 r. NTL zaproponowało mi przedłużenie umowy na powierzchnię biurową do końca 2018 r., ponieważ otrzymałem odpowiednie dofinansowanie. Dyrektor PRIO powiedział, że zanim podejmie decyzję, musi skonsultować się z innymi. Trzy dni później wrócił po weekendowej podróży do Waszyngtonu. Powiedział, że przedłużenie umowy jest nie do przyjęcia. Dopiero po tym, jak NTL ponownie zagroziło podjęciem działań prawnych, osiągnęliśmy porozumienie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język