Przedstawiciele prasy nigdy nie powinni być tematem wiadomości. Niestety, kiedy dziennikarz zostaje zamordowany, trafia to na pierwsze strony gazet. Ale kto to zgłasza? A jak to jest oprawione? Al Jazeera jest przekonana że zabójstwo 11 maja ich doświadczonej palestyńsko-amerykańskiej reporterki Shireen Abu Akleh było dziełem izraelskiego wojska.

Ja też. To nie jest naciągane. Odsuwając innych reporterów relacjonujących izraelskie naloty na obszary cywilne, każdy w hełmie i kamizelce z napisem „Press”, dwóch z czterech zostało zastrzelonych – Abu Akleh i inny dziennikarz Al Jazeera, Ali Samoudi. Samoudi został postrzelony w plecy i trafił do szpitala. Abu Akleh otrzymał kulę w głowę i zginął na miejscu.

Pracowali w obozie dla uchodźców na północ od palestyńskiego miasta Jenin na Zachodnim Brzegu, które Izrael bezkarnie bombarduje od dziesięcioleci, twierdząc, że Palestyńczycy odrzucający ich brutalną obcą okupację wojskową są „bojownikami” lub „terrorystami”. Ich domy mogą zostać zniszczone setkami, a rodziny mogą przejść od uchodźców do bezdomności (lub śmierci) bez możliwości powrotu.

W Stanach Zjednoczonych doniesienia o zabójstwie wydają się być gotowe zrzucić winę na Izrael, nawet jeśli nie mówi się tego wprost – z wyjątkiem The New York Times (NYT), gdzie to jest jak zwykle, kryjąc Izrael za wszelką cenę. Zgodnie z przewidywaniami, relacje NYT tańczą wokół tematu dochodzenia kryminalistycznego w sprawie śmierci Abu Akleha, ogłaszając, że „palestyński dziennikarz umiera w wieku 51 lat”, jakby z przyczyn naturalnych. Pozorna równowaga jest ćwiczeniem w fałszywej równoważności.

Nagłówek NY Times o Shireen Abu Akleh

Jednak CNN i inne w mainstreamowych mediach korporacyjnych rozwinęły się do tego stopnia, że ​​okazjonalne wypowiedzi sympatyzujące z Palestyną pojawiają się na samym początku historii. „Przez dwie i pół dekady opisywała cierpienia Palestyńczyków pod izraelską okupacją dla dziesiątek milionów arabskich widzów”. Jest to szczególnie budujące, biorąc pod uwagę reputację CNN w zakresie rozpowszechniania wewnętrznych notatek wyraźnie zakazujących używania terminu „okupacja” w kontekście stosunku Izraela do Palestyny.

Nawet wyszukiwarka Google przypisuje przyczynę śmierci Izraelowi.

wyniki wyszukiwania dla Shireen Abu Akleh

Ale w 2003 roku CNN nie chciał powtórzyć tego, co zostało już ustalone w przypadku Mazena Dany, kamerzysty/dziennikarza Reutersa, który otrzymał rzadkie pozwolenie od władz izraelskich na opuszczenie okupowanego Zachodniego Brzegu Palestyny ​​w celu wykonania zadania w Iraku i skończył martwy . Amerykański operator karabinu maszynowego co prawda wycelował w tors Dany (pod dużymi literami identyfikującymi go jako faceta pracującego dla koncernu telewizyjnego). „Kamerzysta Reutera został zastrzelony w niedzielę podczas kręcenia w pobliżu więzienia Abu Ghraib…” stwierdził skromnie, powołując się na wcześniejszą informację Reutera, zamiast informować o tym, kto co zrobił, co było już dostępne.

O co chodzi z pasywnym głosem? A kto jeszcze znajdował się w pobliżu więzienia Abu Ghraib z załadowaną bronią w tym konkretnym momencie, jeśli nie wojsko amerykańskie? Był to strzelec czołgowy, który twierdził, że pomylił kamerę Dany z granatnikiem o napędzie rakietowym zaraz po tym, jak reporter uzyskał zgodę personelu wojskowego USA na strzelanie do więzienia.

Dowiedziałem się o śmierci Mazena, kiedy pracowałem w redakcji Capitol Hill po ukończeniu studiów magisterskich z dziennikarstwa. Będąc prawie dwa razy starszym od moich kolegów z klasy, spóźniłem się na mecz, ale chciałem zdobyć kwalifikacje, aby uczyć studentów rozpoznawania bezpardonowo proizraelskiego nastawienia amerykańskich mediów w relacjonowaniu Izraela i Palestyny. Już od roku donosiłem z Palestyny ​​i Izraela, zainteresowałem się palestyńskimi korzeniami mojego ojca i miałem bliski związek z Mazenem Daną.

W japonkach i cienkiej bawełnianej koszuli podążałem za Mazenem i jego dużym aparatem na betlejemską ulicę podczas potyczki między uzbrojonymi izraelskimi żołnierzami a chłopcami rzucającymi kamieniami, ostatecznie wyłączając kamerę i wycofując się na chodnik, gdzie shabab napierał na zamknięte witryny sklepowe . Mazen ruszył w stronę uzbrojonej grupy, okrążając kamienne gruzy, aby oddać strzał (ale nie po to, żeby zostać postrzelonym). Podobnie jak inne znaczące osoby, miał skórę w grze – dosłownie – każdego dnia, kiedy przeciwstawiał się izraelskim próbom uciszenia głosu i wyłączenia obiektywu.

Mazen Dana z aparatem
Mazen Dana, 2003

Ale to nie izraelski ogień powstrzymał go przed opowiadaniem faktów. To byliśmy my. To byli Amerykanie. Nasze wojsko zabiło Mazena.

W ich baza danych powalonych reporterów, Komitet Ochrony Dziennikarzy z siedzibą w USA wymienia przyczynę śmierci Mazena jako „ogień krzyżowy”.

Roxane Assaf-Lynn i Mazen Dana w biurze Reuters w Hebronie, Palestyna, 1999
Roxane Assaf-Lynn i Mazen Dana w biurze Reuters w Hebronie, Palestyna, 1999

Nic dziwnego, od dawna Gazeta Haaretz był charakterystycznie samokrytyczny jako głos Izraela, zarówno wtedy, jak i teraz. „Wygnani przez Izrael z Zachodniego Brzegu”, zaczyna się pierwszy akapit, „palestyńscy dziennikarze w Strefie Gazy zorganizowali wczoraj symboliczny pogrzeb Mazena Dany…”.

Na temat Shireen Abu Akleh, felietonista Haaretz, Gideon Levy dźwięki wyłączone o tragicznej anonimowości palestyńskiego rozlewu krwi, gdy ofiarą nie jest znany dziennikarz.

nagłówek o Shireen Abu Akleh

Na konferencji wojskowych reporterów i redaktorów w Waszyngtonie w 2003 roku siedziałem obok reportera z Kolorado, który był na miejscu zbrodni. Przypomniała sobie najlepszego kumpla Mazena i nieodłącznego pomocnika dziennikarza, Naela Shyioukhi, krzyczącego przez szloch: „Mazen, Mazen! Zastrzelili go! O mój Boże!" Widział już wcześniej, jak Mazen został zastrzelony przez wojsko, ale nie w taki sposób. Gigantyczny Mazen, ze swoim wszechobecnym gigantycznym aparatem, był cierniem w oku izraelskiej armii w mieście Hebron, będącym gospodarzem miejsc pochówku Abrahama, Izaaka i Jakuba, a tym samym intensywnie infiltrowanym przez uzbrojonych w broń żydowskich fanatyków religijnych z zagranicy, którzy nieustannie antagonizują rdzenną ludność, wypełniając swój biblijny nakaz kolonizacji. Uchwycenie ich agresji na wideo było dla Mazena i Naela krwawym sportem. Podobnie jak 600,000 XNUMX innych, którzy zbuntowali się przeciwko nielegalnej izraelskiej kontroli, byli więźniami sumienia i byli bezlitośnie torturowani podczas pierwszej intifady.

Naela Shyioukhiego
Nael Shyioukhi w biurze Reutera w Hebronie, Palestyna, 1999

Przez ponad pół wieku świadkowie izraelskich „faktów w terenie” byli skutecznie oświetlani i odrzucani. Ale w ostatnich dziesięcioleciach stało się bardziej powszechne, że aktywiści o szerokim spektrum, pielgrzymi religijni z poczuciem sumienia, politycy ubiegający się o stanowiska, a nawet reporterzy głównego nurtu, dobrze słyszeli o nadużyciach Izraela. Tego samego nie można powiedzieć o amerykańskiej krytyce naszego ludu w mundurach.

W prywatnej rozmowie z porucznikiem Rushingiem w Chicago po tym, jak opuścił wojsko, by pracować dla Al Jazeery, ujawnił mi, że część wywiadu w filmie dokumentalnym Noujaima, w której wydaje się on etycznie przemieniony, została w rzeczywistości zredagowana tak, aby sugerować, że człowieczeństwo „druga strona” dotarła do niego dopiero później, podczas kręcenia filmu. W rzeczywistości była to część tego samego 40-minutowego wywiadu, w którym wyraził słuszne przekonania w imieniu swojego pracodawcy. Niemniej jednak jego punkt widzenia jest dobrze przyjęty.

Dokument prowadzi nas przez amerykańskie zbombardowanie hotelu Palestine w Bagdadzie, gdzie przebywały dziesiątki dziennikarzy. To nie do pojęcia, że ​​nasz własny wywiad wojskowy pozwoliłby na coś takiego po otrzymaniu współrzędnych. Jednak nawet nasi najlepsi i najbystrzejsi odwracają się od blasku prawdy.

Anne Garrels z National Public Radio została zaproszona do wygłoszenia przemówienia w Medill School of Journalism w Northwestern w roku, w którym otrzymałem dyplom. Siedziałem za nią, czując się dumny, że otrzymałem wyższy stopień naukowy w szkole, która dotrzymuje towarzystwa tak szanowanym mieszkańcom czwartego stanu.

Wtedy to powiedziała. Przyznała się do tragedii tu, w Bagdadzie, ale przecież reporterzy meldujący się w Palestynie wiedzieli, że są w strefie działań wojennych. Mój umysł zamarł z niedowierzania. Żołądek mi się zepsuł. Porzuciła swoje – i nas wszystkich na tej ciepłej scenie z nimi.

Co ciekawe, w tym samym roku ukończenia studiów to dziekan Medill nabył Toma Brokawa na większą inaugurację Northwestern University, która odbyła się na stadionie piłkarskim. W swoim przemówieniu wzywał do pokoju na świecie, który byłby uzależniony od zaprzestania przez Izrael konfliktu w Palestynie – w wielu słowach. Z różnych szkół na całym terenie rozległy się okrzyki.

To nowy dzień, kiedy modne staje się krytykowanie wykroczeń Izraela. Ale kiedy wojsko USA zaatakowało prasę, nikt nie mrugnął.