Jak palestyńskie kobiety skutecznie obroniły swoją wioskę przed wyburzeniem

Aktywiści protestują przed siłami izraelskimi, które eskortowały buldożery podczas prac infrastrukturalnych obok społeczności palestyńskiej Khan al-Amar, której groził nakaz przymusowego przesiedlenia, 15 r. (Activestills/Ahmad Al-Bazz)
Aktywiści protestują przed siłami izraelskimi, które eskortowały buldożery podczas prac infrastrukturalnych obok społeczności palestyńskiej Khan al-Amar, której groził nakaz przymusowego przesiedlenia, 15 r. (Activestills/Ahmad Al-Bazz)

Autor: Sarah Flatto Mansarah, 8 października 2019 r

Cena Od Waging Nonviolence

Nieco ponad rok temu zdjęcia i filmy przedstawiające izraelską policję graniczną brutalnie aresztującą: młoda Palestynka stało się wirusowe. Wyglądała, jakby krzyczała, gdy zdarli jej hidżab i powalili ją na ziemię.

Uchwyciło moment kryzysu 4 lipca 2018 r., kiedy siły izraelskie przybyły z buldożerami do Khan al-Amar, gotowe wypędzić i zburzyć maleńką palestyńską wioskę na muszce. Była to niezatarta scena w teatrze okrucieństwa, który zdefiniował oblężona wioska. Armię i policję spotkały setki działaczy palestyńskich, izraelskich i międzynarodowych, którzy zmobilizowali się, by narazić swoje ciała. Razem z duchowieństwem, dziennikarzami, dyplomatami, pedagogami i politykami jedli, spali, opracowywali strategie i utrzymywali pokojowy opór przeciwko zbliżającej się rozbiórce.

Natychmiast po aresztowaniu przez policję młodej kobiety ze zdjęcia i innych działaczy mieszkańcy złożyli wniosek do Sądu Najwyższego o zaprzestanie rozbiórki. Wydano nakaz nadzwyczajny, aby tymczasowo to wstrzymać. Sąd Najwyższy zwrócił się do stron o zawarcie „porozumienia” w celu rozwiązania sytuacji. Następnie sąd orzekł, że mieszkańcy Khan al-Amar muszą wyrazić zgodę na przymusowe przeniesienie na teren przylegający do wysypiska śmieci we Wschodniej Jerozolimie. Odmówili przyjęcia tych warunków i ponownie upominali się o prawo do pozostania w swoich domach. Ostatecznie 5 września 2018 roku sędziowie oddalili poprzednie wnioski i orzekły, że rozbiórka może ruszyć dalej.

Dzieci obserwują buldożer armii izraelskiej przygotowujący grunt pod wyburzenie palestyńskiej wioski Beduinów Khan al-Amar na okupowanym Zachodnim Brzegu, 4 r. (Activestills/Oren Ziv)
Dzieci obserwują buldożer armii izraelskiej przygotowujący grunt pod wyburzenie palestyńskiej wioski Beduinów Khan al-Amar na okupowanym Zachodnim Brzegu, 4 r. (Activestills/Oren Ziv)

Społeczności na okupowanych terytoriach palestyńskich są przyzwyczajone do przymusowych wysiedleń, zwłaszcza w Obszar C, które znajduje się pod pełną izraelską kontrolą wojskową i administracyjną. Częste rozbiórki stanowią definiującą taktykę zadeklarowanych planów izraelskiego rządu zaanektować całe terytorium Palestyny. Khan al-Amar leży w wyjątkowo kluczowym miejscu zwanym przez Izrael obszarem „E1”, leżącym pomiędzy dwoma ogromnymi izraelskimi osadami, które są nielegalne w świetle prawa międzynarodowego. Jeśli Khan al-Amar zostanie zniszczony, rządowi uda się zaprojektować przyległe terytorium Izraela na Zachodnim Brzegu i odciąć społeczeństwo palestyńskie od Jerozolimy.

Międzynarodowe potępienie planu izraelskiego rządu dotyczącego zburzenia wioski było bezprecedensowe. Główny prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego wydał oświadczenie że „szerokie niszczenie mienia bez konieczności wojskowej i przesiedlenia ludności na okupowanym terytorium stanowią zbrodnie wojenne”. The Unia Europejska ostrzegła że konsekwencje rozbiórki będą „bardzo poważne”. Całodobowe, masowe, pokojowe protesty czuwały nad Khanem al-Amarem aż do końca października 2018 r., kiedy rząd Izraela oświadczył, że „ewakuacja” będzie opóźniony, obwiniając niepewność związaną z rokiem wyborczym. Kiedy protesty w końcu ucichły, setki Izraelczyków, Palestyńczyków i obywateli innych krajów chroniły wioskę przez cztery miesiące.

Ponad rok po tym, jak dano zielone światło na rozbiórkę, Khan al-Amar żyje i oddycha z ulgą. Jego mieszkańcy pozostają w swoich domach. Są zdecydowani i zdeterminowani pozostać tam, dopóki nie zostaną fizycznie usunięci. Młoda kobieta na zdjęciu, Sarah, stała się kolejną ikoną ruchu oporu kierowanego przez kobiety.

Co poszło dobrze?

W czerwcu 2019 siedziałam w Khan al-Amar, piłam herbatę z szałwią i zajadałam się preclami z Sarą Abu Dahouk, kobietą ze zdjęcia wirusowego, i jej matką Um Ismael (jej pełnego imienia i nazwiska nie można podać ze względu na ochronę prywatności). Przy wejściu do wioski mężczyźni odpoczywali na plastikowych krzesłach i palili sziszę, a dzieci bawiły się piłką. W tej odizolowanej społeczności, wzmocnionej rozległymi połaciami nagiej pustyni, panowało poczucie mile widzianego, ale niepewnego spokoju. Rozmawialiśmy o kryzysie egzystencjalnym, który miał miejsce zeszłego lata, nazywając go eufemistycznie muszkilelub problemy w języku arabskim.

Ogólny widok na Khan al-Amar, na wschód od Jerozolimy, 17 września 2018 r. (Activestills/Oren Ziv)
Ogólny widok na Khan al-Amar, na wschód od Jerozolimy, 17 września 2018 r. (Activestills/Oren Ziv)

Położony zaledwie kilka metrów od ruchliwej autostrady uczęszczanej przez izraelskich osadników, nie byłbym w stanie znaleźć Khana al-Amara, gdybym nie był z Sharoną Weiss, doświadczoną amerykańską działaczką na rzecz praw człowieka, która spędziła tam tygodnie zeszłego lata. Skręciliśmy ostro z autostrady i zjechaliśmy w teren kilka kamienistych metrów do wejścia do wioski. Wydawało się to absurdalne nawet najbardziej prawicowemu Kahanista suprematyści mogliby uznać tę społeczność – składającą się z kilkudziesięciu rodzin mieszkających w namiotach lub drewnianych i blaszanych chatach – za zagrożenie dla państwa Izrael.

Sarah ma zaledwie 19 lat, jest znacznie młodsza, niż mógłbym przypuszczać z jej opanowania i pewności siebie. Zachichotaliśmy na myśl o zbiegu okoliczności, że oboje jesteśmy Sarah poślubioną lub wychodzącą za Mahometa. Oboje chcemy mieć gromadę dzieci, chłopców i dziewcząt. Um Ismael bawił się z moim trzymiesięcznym dzieckiem, podczas gdy sześcioletni syn Sharony zgubił się wśród chat. „Chcemy po prostu żyć tu w pokoju i prowadzić normalne życie” – powtarzała z pasją Um Ismael. Sarah powtórzyła tę opinię: „Na razie jesteśmy szczęśliwi. Chcemy po prostu zostać sami.”

Nie kryje się za nimi żaden podstępny rachunek polityczny sumudlub wytrwałość. Dwukrotnie zostali wysiedleni przez państwo Izrael i nie chcą po raz kolejny być uchodźcami. To takie proste. Jest to powszechny refren w społecznościach palestyńskich, gdyby tylko świat zechciał go wysłuchać.

W zeszłym roku ciężko uzbrojony policjant zerwał hidżab Sarah, gdy próbowała bronić wujka przed aresztowaniem. Kiedy próbowała uciec, zmusili ją do upadku na ziemię i również ją aresztowali. Ta szczególnie brutalna przemoc na tle płciowym zwróciła uwagę świata na wioskę. Incydent był głęboko naruszający prawa na wielu poziomach. Jej osobisty kontakt z władzami, aktywistami i mieszkańcami wsi został teraz upubliczniony w całym świecie, gdy zdjęcie zostało szybko udostępnione w mediach społecznościowych. Nawet ci, którzy twierdzili, że wspierają walkę Khana al-Amara, nie mieli żadnych skrupułów, aby rozpowszechnić to zdjęcie. W poprzednie konto napisany przez Amirę Hass, przyjaciółka rodziny, tak wyjaśniła głęboki szok i upokorzenie, jakie wywołało to wydarzenie: „Położenie dłoni na żuchwie [chustce] oznacza naruszenie tożsamości kobiety”.

Ale jej rodzina nie chciała, żeby została „bohaterką”. Jej aresztowanie zostało odebrane przez sołtysów wsi, którym bardzo zależy na bezpieczeństwie i prywatności swoich rodzin, jako haniebne i nie do przyjęcia. Byli zrozpaczeni myślą o zatrzymaniu i uwięzieniu młodej kobiety. W bezczelny sposób grupa mężczyzn z Khan al-Amar stawiła się przed sądem, aby zostać aresztowani w imieniu Sary. Nic więc dziwnego, że ich oferta została odrzucona, a ona pozostała w areszcie.

Palestyńskie dzieci spacerują po boisku szkolnym w Khan al-Amar, 17 września 2018 r. (Activestills/Oren Ziv)
Palestyńskie dzieci spacerują po boisku szkolnym w Khan al-Amar, 17 września 2018 r. (Activestills/Oren Ziv)

Sarah została osadzona w tym samym więzieniu wojskowym, co Ahed Tamimi, palestyńska nastolatka skazana za uderzenie żołnierza i jej matka Nariman, która została uwięziona za filmowanie zdarzenia. Razem z nimi uwięziono także Dareen Tatour, palestyńską pisarkę posiadającą obywatelstwo izraelskie publikując wiersz na Facebooku uznane za „podżeganie”. Wszyscy zapewnili bardzo potrzebne wsparcie emocjonalne. Nariman był jej obrońcą, łaskawie oferując jej łóżko, gdy cela była zbyt zatłoczona. Podczas przesłuchania wojskowego władze ogłosiły, że Sarah jest jedyną osobą z Khan al-Amar oskarżoną o „naruszenia bezpieczeństwa” i pozostaje ona w areszcie. Wątpliwy zarzut, jaki jej postawiono, dotyczył próby uderzenia żołnierza.

Krew twojego bliźniego

Um Ismael, matka Sary, jest znana jako filar społeczności. Informowała kobiety we wsi przez cały czas trwania kryzysu związanego z rozbiórką. Było to częściowo spowodowane dogodnym położeniem jej domu na szczycie wzgórza, co oznaczało, że jej rodzina często jako pierwsza stawiała czoła najazdom policji i wojska. Była także łącznikiem z aktywistami przynoszącymi artykuły i datki dla dzieci. Znana jest z żartów i poprawiania sobie humoru, nawet gdy wjeżdżały buldożery, by zniszczyć jej dom.

Sharona, Sarah i Um Ismael oprowadziły mnie po wiosce, w tym po małej szkole pokrytej kolorowymi dziełami sztuki, która miała zostać wyburzona. Został uratowany, stając się miejscem protestów, w którym przez miesiące gościli aktywiści. Pojawiło się więcej dzieci i entuzjastycznie przywitały nas chórem „Witam, jak się masz?” Bawili się z moją córeczką, pokazując jej, jak po raz pierwszy ślizgać się na podarowanym placu zabaw.

Kiedy zwiedzaliśmy szkołę i duży stały namiot, Sharona podsumowała zeszłego lata program pokojowego oporu i jego skuteczność. „Od lipca do października każdej nocy w szkole odbywały się zmiany w inwigilacji, a w szkole przez całą dobę znajdował się namiot protestacyjny” – wyjaśniła. „Beduinki nie pozostały w głównym namiocie protestacyjnym, ale Um Ismael powiedziała aktywistkom, że mogą spać w jej domu”.

Aktywiści palestyńscy i międzynarodowi jedzą posiłek, przygotowując się do spędzenia nocy w wiejskiej szkole 13 września 2018 r. (Activestills/Oren Ziv)
Aktywiści palestyńscy i międzynarodowi jedzą posiłek, przygotowując się do spędzenia nocy w wiejskiej szkole 13 września 2018 r. (Activestills/Oren Ziv)

Aktywiści palestyńscy, izraelscy i międzynarodowi gromadzili się w szkole każdego wieczoru, aby omówić strategię i wspólnie spożywać ogromny posiłek, który przygotowała miejscowa kobieta, Mariam. Partie polityczne i przywódcy, którzy normalnie nie współpracowaliby ze sobą ze względu na różnice ideologiczne, zjednoczyli się wokół wspólnej sprawy w Khan al-Amar. Mariam dbała również o to, aby każdy zawsze miał matę do spania i aby było mu wygodnie pomimo okoliczności.

Kobiety niezłomnie walczyły na pierwszej linii frontu przeciwko agresji policji i gazowi pieprzowemu, a pomysły na możliwe działania kobiet kipiały. Często siedzieli razem, trzymając się za ręce. Były pewne różnice zdań co do taktyki. Niektóre kobiety, w tym Beduinki, chciały utworzyć krąg wokół miejsca eksmisji i śpiewać, zachować silną postawę i zakrywać twarze w tandemie, ponieważ nie chciały być na zdjęciach. Jednak mężczyźni często nalegali, aby kobiety udały się do niezagrożonej dzielnicy po drugiej stronie ulicy, aby były chronione przed przemocą. Przez wiele nocy przybywało około 100 aktywistów, dziennikarzy i dyplomatów, aby być obecnymi z mieszkańcami, z mniej więcej w zależności od oczekiwań rozbiórkowych lub piątkowych modlitw. Ta potężna solidarność przywodzi na myśl przykazanie z Księgi Kapłańskiej 19: Nie stój bezczynnie przy krwi bliźniegoRyzyko normalizacji stosunków między Izraelczykami i Palestyńczykami początkowo sprawiało, że miejscowi czuli się niekomfortowo, ale stało się to mniejszym problemem, gdy Izraelczycy zostali aresztowani i pokazali, że są gotowi podjąć ryzyko dla wioski. Te akty współoporu spotkały się z niezwykłą gościnnością społeczności, której istnienie jest zagrożone.

Aktywiści protestują przed izraelskim buldożerem eskortowanym przez siły izraelskie w celu prowadzenia prac infrastrukturalnych obok Khan al-Amar, 15 października 2018 r. (Activestills/Ahmad Al-Bazz)
Aktywiści protestują przed izraelskim buldożerem eskortowanym przez siły izraelskie w celu prowadzenia prac infrastrukturalnych obok Khan al-Amar, 15 października 2018 r. (Activestills/Ahmad Al-Bazz)

W całym Obszarze C, gdzie przemoc ze strony armii i osadników jest częstym doświadczeniem, kobiety często mogą odegrać wyjątkowo potężną rolę w „aresztowaniu” Palestyńczyków. Armia po prostu nie wie, co zrobić, kiedy wkraczają kobiety i zaczynają krzyczeć im w twarz. Ta bezpośrednia akcja często uniemożliwia aresztowanie aktywistów i usunięcie ich z miejsca zdarzenia poprzez przerwanie ich zatrzymania.

„Ładne lalki” Khana al-Amara

Podczas protestów kobiety z zagranicy i Izraelki zauważyły, że miejscowe kobiety nie przychodziły do ​​publicznego namiotu protestacyjnego ze względu na lokalne normy dotyczące prywatności i separacji płci. Yael Moaz z lokalnej organizacji non-profit Friends of Jahalin zapytała, co można zrobić, aby ich wesprzeć i włączyć. Eid Jahalin, przywódca wioski, powiedział: „Powinieneś coś zrobić z kobietami”. Na początku nie wiedzieli, jak to „coś” może wyglądać. Ale w trakcie muszkilemieszkańcy często wyrażali frustrację z powodu swojej marginalizacji ekonomicznej. W przeszłości zatrudniali ich w pobliskich osadach, a rząd wydawał im pozwolenia na pracę na wjazd do Izraela, ale wszystko to zostało wstrzymane w odwecie za ich aktywizm. Kiedy już pracują, to prawie za darmo.

Aktywistki zadały kobietom proste pytanie: „Co umiesz robić?” Była jedna starsza kobieta, która pamiętała, jak tworzyć namioty, ale haftowanie to umiejętność kulturowa, którą większość kobiet utraciła. Najpierw kobiety stwierdziły, że nie wiedzą, jak haftować. Ale potem niektórzy z nich sobie przypomnieli — naśladowali własne haftowane ubrania i wymyślili własne projekty lalek. Niektóre kobiety nauczyły się tego już jako nastolatki i zaczęły mówić Galya Chai – projektantce i jednej z izraelskich kobiet, które zeszłego lata pomagały czuwać nad Khanem al-Amarem – jaki rodzaj nici do haftu zabrać.

Nowy projekt pod nazwą „Luba Heluwa, ”Lub Ładna lalka, wyrosło z tego wysiłku i obecnie przynosi co miesiąc kilkaset szekli od gości, turystów, aktywistów i ich przyjaciół, co ma znaczący pozytywny wpływ na jakość życia mieszkańców. Lalki są również sprzedawane w całym Izraelu, w przestrzeniach postępowych aktywistów, takich jak Kawiarnia Imbala w Jerozolimie. Teraz chcą sprzedawać lalki w innych miejscach, np. w Betlejem i za granicą, ponieważ podaż przekroczyła lokalny popyt.

Lalka z projektu Lueba Helwa na sprzedaż w Imbala, postępowej kawiarni w Jerozolimie. (WNV/Sarah Flatto Manasrah)
Lalka z projektu Lueba Helwa na sprzedaż w Imbala, postępowej kawiarni w Jerozolimie. (WNV/Sarah Flatto Manasrah)

W wiosce bliskiej wymazania z mapy przez izraelski rząd Chai wyjaśnił, w jaki sposób podszedł do oczywistej nierównowagi sił. „Zdobyliśmy zaufanie długą i ciężką pracą” – powiedziała. „Zeszłego lata było mnóstwo ludzi, którzy przyszli raz i dwa razy, ale trudno jest być częścią czegoś przez cały czas. Jesteśmy jedynymi, którzy faktycznie to robią. Jesteśmy tam dwa, trzy, cztery razy w miesiącu. Wiedzą, że o nich nie zapomnieliśmy, że jesteśmy. Jesteśmy tam, bo jesteśmy przyjaciółmi. Są szczęśliwi, że nas widzą, a teraz jest to sprawa osobista.

Projekt odniósł nieoczekiwany sukces bez żadnego formalnego finansowania. Rozpoczęli Instagram rozliczają się na własnych warunkach — nie czują się komfortowo, gdy są fotografowane, ale sama wioska, dzieci i ich ręce mogą tak pracować. Zorganizowali jedno wydarzenie, w którym wzięło udział 150 gości, i rozważają zorganizowanie większej liczby wydarzeń na dużą skalę. „To dla nich ważne, ponieważ czują się tak odlegli” – wyjaśnił Chai. „Każda lalka niesie ze sobą wiadomość o wiosce. Jest na nich nazwa producenta.

Kobiety myślą o sprowadzeniu do wioski większej liczby grup, które mogłyby uczyć się sztuki haftu. Nie ma dwóch takich samych lalek. „Lalki zaczęły wyglądać jak ludzie, którzy je robią” – powiedziała Chai ze śmiechem. „Jest coś w lalce i jej tożsamości. Mamy młodsze dziewczyny, na przykład 15-latki, które są bardzo utalentowane, a lalki wyglądają młodziej. Zaczynają wyglądać jak ich twórca.”

Projekt się rozwija i każdy może do niego dołączyć. Obecnie działa około 30 lalkarzy, w tym nastoletnie dziewczęta. Pracują samodzielnie, ale kilka razy w miesiącu odbywają się zbiorowe spotkania. Projekt przekształcił się w większe przedsięwzięcie polegające na rozsądnym rozwiązywaniu problemów, redystrybucji zasobów i samodzielnym organizowaniu się w ramach wyzwolenia. Na przykład starsze kobiety mają problemy ze wzrokiem, więc Izraelki zabierają je do okulisty w Jerozolimie, który oferuje bezpłatne usługi. Kobiety są teraz zainteresowane nauką szycia na maszynach do szycia. Czasami chcą robić ceramikę, więc Izraelczycy przywożą glinę. Czasem mówią: przyjedź samochodem i zróbmy sobie piknik.

Palestyńskie dzieci beduińskie protestują przeciwko planowanemu wyburzeniu ich szkoły, Khan al-Amar, 11 czerwca 2018 r. (Activestills/Oren Ziv)
Palestyńskie dzieci beduińskie protestują przeciwko planowanemu wyburzeniu ich szkoły, Khan al-Amar, 11 czerwca 2018 r. (Activestills/Oren Ziv)

Chai ostrożnie stwierdza, że ​​„nie tylko przynosimy i robimy, oni też robią to dla nas. Zawsze chcą nam coś dać. Czasem robią nam chleb, czasem herbatę. Ostatnim razem, gdy tam byliśmy, kobieta zrobiła dla niej lalkę ze swoim imieniem Ghazala. Ma na imię Yael, co brzmi jak Ghazala, co oznacza gazelę po arabsku. Kiedy niektórzy Izraelczycy dowiadują się o projekcie, sugerują, czego mają uczyć kobiety. Chai jednak zdecydowanie opowiada się za sprawiedliwym spojrzeniem na projekt — nie jest od jej zadaniem inicjowanie czy nadawanie sprawom określonego wyglądu, ale współprojektowanie. „Musisz dużo myśleć o wszystkim, co robisz, i nie być nachalnym, nie być „Izraelczykiem”.”

W przyszłym roku, inshallah

Przesuwając dłońmi po jednym ze skomplikowanych szwów lalki, wdychałam zapach ubitej ziemi, który istniał na długo przed okupacją wojskową i na długo ją przeżyje. Przypomniano mi, że pamięć kulturowa i odrodzenie są kluczową formą oporu, równie ważną jak Sarah próbująca uwolnić swoje ciało z uścisku policjantów czy setki aktywistów utrzymujących czteromiesięczny protest okupacyjny w oblężonej szkole Khana al-Amara .

Rodzinie wyraźnie brakuje uspokajającej obecności i solidarności gości z zagranicy. Kiedy przygotowywaliśmy się do wyjazdu, Um Ismael powiedział mi, że muszę wkrótce wrócić, aby odwiedzić Khan al-Amar i zabrać ze sobą męża. "Następny rok, inshallah– była najszczerszą odpowiedzią, jakiej mogłem udzielić. Oboje wiedzieliśmy, że jest całkowicie możliwe, że rząd izraelski dotrzyma swojej obietnicy i zniszczy Khana al-Amara przed przyszłym rokiem. Ale na razie zwyciężyła siła ludzi. Zapytałem Sarę i jej matkę, czy tak myślą muszkile będzie kontynuowana – jeśli powrócą siły zbrojne, buldożery i wyburzenia. „Oczywiście” – stwierdził tęsknie Um Ismael. „Jesteśmy Palestyńczykami”. Wszyscy zdobyliśmy smutne uśmiechy, popijając w ciszy herbatę. Razem obserwowaliśmy, jak nabrzmiewający zachód słońca zanurza się w pozornie nieskończonych pustynnych wzgórzach.

 

Sarah Flatto Manasrah jest orędowniczką, organizatorką, pisarką i pracownicą porodową. Jej praca koncentruje się na zagadnieniach związanych z płcią, imigrantami, uchodźcami i zapobieganiem przemocy. Mieszka na Brooklynie, ale dużo czasu spędza na piciu herbaty w Ziemi Świętej. Jest dumną członkinią muzułmańsko-żydowsko-palestyńsko-amerykańskiej rodziny, w której żyją cztery pokolenia uchodźców.

 

Odpowiedzi 3

  1. W 2018 roku miałem zaszczyt dołączyć do imponującej obecności niezliczonych partnerów palestyńskich i międzynarodowych we wspieraniu odważnego ludu Khan al Amar. Fakt, że wioska nie została całkowicie zrównana z ziemią przez Izraelczyków, świadczy o sile nieustępliwego uporu, ochronnego, pokojowego towarzyszenia i ciągłych odwołań prawnych.

  2. To wspaniały przykład siły pokojowego oporu, pokojowego współistnienia i zacieśniania więzi przyjaźni
    statek w jednym z gorących punktów na świecie. Izraelczycy postąpiliby mądrze, gdyby zrzekli się swoich roszczeń i pozwolili wiosce dalej żyć i reprezentować Izrael World Beyond War za czym tęskni większość mieszkańców tej planety.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język