Daj szansę pokojowi: czy istnieje a World Beyond War?

Nan Levinson, TomDispatchStycznia 19, 2023

Lubię śpiewać, a najbardziej lubię robić to na pełnych obrotach, kiedy jestem sam. Zeszłego lata, spacerując po polach kukurydzy w dolinie rzeki Hudson w Nowym Jorku, w pobliżu nie było nikogo oprócz jaskółek stodoły, wyśpiewywałem składankę melodii o pokoju z moich dawnych, letnich obozów. To było pod koniec lat pięćdziesiątych, kiedy nieszczęścia II wojny światowej były jeszcze stosunkowo świeże, ONZ wyglądało na obiecujący rozwój, a muzyka ludowa była po prostu super.

Na moim pełnym dobrych intencji, często zadufanym w sobie, zawsze melodyjnym obozie 110 dzieci gadało z takimi słodka obietnica:

„Niebo w moim kraju jest bardziej niebieskie niż ocean
i promienie słoneczne na koniczynie i sośnie
ale inne krainy też mają światło słoneczne i koniczynę
a niebo jest wszędzie tak niebieskie jak moje”

To wydawało się tak rozsądnym, dorosłym sposobem myślenia – jak, duh! możemy cała kolekcja mieć dobre rzeczy. To było, zanim się zestarzałem i zdałem sobie sprawę, że dorośli niekoniecznie myślą rozsądnie. Wiele lat później, kiedy skończyłem ostatni refren, zastanawiałem się: Kto jeszcze mówi, nie mówiąc już o śpiewaniu, w ten sposób o pokoju? To znaczy, bez ironii i z prawdziwą nadzieją?

Od mojej letniej wędrówki, Międzynarodowy Dzień Pokoju przyszedł i zniknął. Tymczasem wojsko zabija cywilów (a czasem odwrotnie) w miejscach tak odmiennych jak Ukraina, Etiopia, Iran, SyriaThe Zachodni Brzeg Jordanu, Jemen. To po prostu trwa i trwa, prawda? I to nawet nie wspominając o wszystkich kruchych rozejmach, aktach terroryzmu (i represjach), stłumionych powstaniach i ledwo stłumionych działaniach wojennych na tej planecie.

Nawiasem mówiąc, nie każ mi zaczynać od tego, jak język bitwy tak często przenika nasze codzienne życie. Nic dziwnego, że Papież w swoim niedawnym orędziu bożonarodzeniowym ubolewał nadgłód pokoju".

Czy w tym wszystkim nie trudno sobie wyobrazić, że pokój ma szansę?

Śpiewać!

Istnieje oczywiście granica znaczenia, jakie mogą mieć piosenki, ale odnoszący sukcesy ruch polityczny potrzebuje dobrej ścieżki dźwiękowej. (Jak się dowiedziałem podczas raportowanie następnie, Rage Against the Machine służył temu celowi niektórym żołnierzom antywojennym po 9 września.) Jeszcze lepszy jest hymn, który tłumy mogą śpiewać, gdy gromadzą się solidarnie, aby wywrzeć nacisk polityczny. W końcu dobrze jest śpiewać jako grupa w momencie, gdy nie ma znaczenia, czy potrafisz udźwignąć melodię, o ile tekst trafia do sedna. Ale piosenka protestacyjna z definicji nie jest pieśnią pokoju — i okazuje się, że większość ostatnich piosenek pokojowych też nie jest tak pokojowa.

Jak wielu z nas w pewnym wieku pamięta, piosenki antywojenne kwitły w latach wojny w Wietnamie. Był kultowy „Give Peace a Chance”, nagrany przez Johna Lennona, Yoko Ono i kumpli w pokoju hotelowym w Montrealu w 1969 roku; “Wojna”, nagrany po raz pierwszy przez Temptations w 1970 roku (wciąż słyszę odpowiedź „absolutnie nic!” na „What Is It Good For?”); Kota Stevensa”Pociąg Pokoju” z 1971 roku; a to tylko początek listy. Ale w tym stuleciu? Większość z tych, na które się natknąłem, dotyczyła wewnętrznego spokoju lub pogodzenia się z samym sobą; są mantrami dbania o siebie. Nieliczni, którzy mówili o światowym lub międzynarodowym pokoju, byli niepokojąco źli i posępni, co również zdawało się odzwierciedlać nastrój tamtych czasów.

To nie jest tak, że słowo „pokój” zostało anulowane. Na ganku mojego sąsiada powiewa wyblakła flaga pokoju; Trader Joe's zaopatruje mnie w Inner Peas; a pokój wciąż jest czasem w pełni komercyjnie traktowany, jak na designerze T-shirty od chińskiej firmy odzieżowej Uniqlo. Ale wiele organizacji, których celem jest rzeczywiście pokój na świecie, zdecydowało się nie umieszczać tego słowa w swoich nazwach, a „peacenik”, pejoratywny nawet w czasach swojej świetności, jest teraz czysto passé. Czy więc praca na rzecz pokoju właśnie zmieniła ton, czy też ewoluowała w bardziej znaczący sposób?

Pokój 101

Pokój jest stanem istnienia, być może nawet stanem łaski. Może być tak wewnętrzna, jak spokój jednostki lub tak szeroka, jak przyjaźń między narodami. Ale w najlepszym razie jest niestabilny, wiecznie zagrożony utratą. Potrzebuje czasownika — szukać, ścigać, wygrywać, utrzymywać — aby mieć rzeczywisty wpływ i chociaż w niektórych regionach zdarzały się okresy bez wojny (na przykład Europa po II wojnie światowej), to z pewnością nie wydaje się być naturalnym stanem zbyt dużej części naszego świata.

Większość pracowników pokojowych prawdopodobnie się z tym nie zgodzi, inaczej nie robiliby tego, co robią. W tym stuleciu po raz pierwszy spotkałem się z odrzuceniem idei, że wojna jest wrodzona lub nieunikniona, w rozmowie telefonicznej z Jonathanem Shayem, psychiatrą znanym z pracy z weteranami wojny w Wietnamie cierpiącymi na zespół stresu pourazowego w 2008 roku. To był temat, o którym rozmawialiśmy, kiedy zboczył z tematu i potwierdził swoje przekonanie, że rzeczywiście możliwe jest zakończenie całej wojny.

Uważał, że większość takich konfliktów wynikała ze strachu i sposobu, w jaki nie tylko cywile, ale i wojskowi tak często „konsumują” to jako rozrywkę. Namówił mnie do przeczytania traktatu filozofa oświecenia Immanuela Kanta Pokój wieczysty. Kiedy to zrobiłem, rzeczywiście uderzyło mnie jego echo ponad dwa wieki później. O powtarzających się dyskusjach nt przywrócenie projektu, weźmy jeden przykład, rozważmy sugestię Kanta, że ​​stałe armie jedynie ułatwiają krajom pójście na wojnę. „Podburzają różne państwa, by prześcigały się nawzajem w liczbie swoich żołnierzy” — napisał wówczas — „i co do tej liczby nie można wyznaczyć limitu”.

Współczesna akademicka dziedzina studiów nad pokojem i konfliktami — jest ich obecnie około 400 takich programów na całym świecie — rozpoczęła się około 60 lat temu. U podstaw teorii pokoju leżą koncepcje negatywny i pozytywny spokój najpierw szeroko wprowadzony przez norweskiego socjologa Johana Galtunga (chociaż Jane Addams i Martin Luther King używali tych terminów wcześniej). Negatywny pokój to brak natychmiastowej przemocy i konfliktów zbrojnych, być może przekonanie, że można kupić artykuły spożywcze, nie ryzykując, że zostanie się rozerwanym na strzępy (jak dzisiaj na Ukrainie). Pozytywny pokój to stan trwałej harmonii wewnątrz i między narodami. Nie oznacza to, że nikt nigdy się nie zgadza, tylko że zaangażowane strony radzą sobie z każdym konfliktem celów bez użycia przemocy. A ponieważ tak wiele gwałtownych starć wynika z leżących u podstaw warunków społecznych, kluczowe znaczenie dla tego procesu ma wykorzystanie empatii i kreatywności do leczenia ran.

Negatywny pokój ma na celu uniknięcie, pozytywny pokój – trwałe. Ale negatywny pokój jest natychmiastową koniecznością, ponieważ wojen jest tak wiele łatwiej zacząć niż zatrzymać, co sprawia Stanowisko Galtunga bardziej praktyczny niż mesjanistyczny. „Nie interesuje mnie ratowanie świata” — napisał. „Zajmuję się znajdowaniem rozwiązań konkretnych konfliktów, zanim przerodzą się one w przemoc”.

David Cortright, weteran wojny w Wietnamie, emerytowany profesor Kroc Institute for International Peace Studies w Notre Dame i współtwórca Wygraj bez wojny, zaoferował mi taką definicję takiej pracy w e-mailu: „Dla mnie pytaniem nie jest „pokój na świecie”, który jest marzeniem i utopią i zbyt często używany do ośmieszenia tych z nas, którzy wierzą w pokój i pracują na rzecz pokoju, ale raczej to, jak w celu ograniczenia konfliktów zbrojnych i przemocy”.

Pokój nadchodzi powoli

Ruchy pokojowe mają tendencję do mobilizowania się wokół konkretnych wojen, narastając i zanikając wraz z tymi konfliktami, chociaż czasami pozostają później w naszym świecie. Na przykład Dzień Matki wyrósł z wezwania do pokoju po wojnie secesyjnej. (Od tego czasu kobiety stoją na czele działań pokojowych Lysistrata zorganizowała kobiety w starożytnej Grecji, aby odmawiały mężczyznom seksu aż do zakończenia wojny peloponeskiej.) Kilka nadal aktywnych organizacji antywojennych pochodzi sprzed I wojny światowej, a kilka powstało z ruchu oporu w wojnie w Wietnamie i ruchu antynuklearnego z początku lat 1980. Inne są tak aktualne jak Dysydenci, zorganizowanej w 2017 roku przez młodych aktywistów koloru.

Dzisiaj długa lista organizacji non-profit, grup religijnych, organizacji pozarządowych, kampanii lobbingowych, publikacji i programów naukowych ma na celu zniesienie wojny. Na ogół koncentrują swoje wysiłki na edukowaniu obywateli w zakresie ograniczania militaryzmu i finansowania wojska, jednocześnie promując lepsze sposoby pokojowego współistnienia krajów lub tłumienia konfliktów wewnętrznych.

Możesz jednak liczyć na jedno: to nigdy nie jest łatwe zadanie, nawet jeśli ograniczysz się do Stanów Zjednoczonych, gdzie militaryzm jest regularnie przedstawiany jako patriotyzm, a nieokiełznane wydawanie na morderczą broń jako środek odstraszający, podczas gdy spekulacje wojenne od dawna są narodową rozrywką. To prawda, że ​​sygnatariusz Deklaracji Niepodległości zaproponował później a Biuro Pokoju być kierowany przez Sekretarza Pokoju i postawiony na równi z Departamentem Wojny. Taki pomysł nigdy jednak nie poszedł dalej niż zmiana nazwy Departamentu Wojny na bardziej neutralnie brzmiący Departament Obrony w 1949 r., po tym, jak Karta Narodów Zjednoczonych zdelegalizowała wojny agresywne. (Gdyby tylko!)

Według bazy danych opracowanej przez Projekt Interwencji Wojskowej, kraj ten zaangażował się w 392 interwencje wojskowe od 1776 r., z czego połowa w ciągu ostatnich 70 lat. W tej chwili kraj ten nie prowadzi bezpośrednio żadnych konfliktów na pełną skalę, chociaż wojska amerykańskie nadal toczą walki w Syrii a jego samoloty wciąż przeprowadzają ataki w Somalii, nie mówiąc już o 85 operacjach antyterrorystycznych w ramach projektu kosztów wojny Uniwersytetu Browna znaleziono Stany Zjednoczone angażowały się w latach 2018-2020, z których niektóre są niewątpliwie w toku. Instytut Ekonomii i Pokoju plasuje Stany Zjednoczone na 129. miejscu na 163 kraje w swoim rankingu 2022 Globalny Peace Index. Wśród kategorii, które oblaliśmy w tych obliczeniach, są wielkość naszej uwięzionej populacji, liczba przeprowadzonych działań antyterrorystycznych, wydatki wojskowe (które pozostawiać reszta planety w prochu), ogólny militaryzm, nasz arsenał nuklearny to „zmodernizowany” na kwotę prawie 2 bilionów dolarów w nadchodzących dziesięcioleciach, oszałamiająca liczba broni, którą wysyłamy lub sprzedawać za granicęoraz liczba stoczonych konfliktów. Dodajmy do tego tak wiele innych pilnych, przeplatających się problemów i przyziemnych brutalności wobec tej planety i jej mieszkańców, a łatwo uwierzyć, że dążenie do trwałego pokoju jest nie tylko nierealne, ale wyraźnie nieamerykańskie.

Tyle że nie jest. Praca na rzecz pokoju jest aż nazbyt istotna, choćby dlatego, że budżet Pentagonu stanowiący co najmniej 53% uznaniowego budżetu tego kraju podcina i sabotuje wysiłki zmierzające do zaspokojenia wielu kluczowych potrzeb społecznych. Nic więc dziwnego, że amerykańscy działacze na rzecz pokoju musieli dostosować swoje strategie wraz ze swoim słownictwem. Teraz podkreślają wzajemne powiązania wojny i wielu innych kwestii, częściowo jako taktykę, ale także dlatego, że „bez sprawiedliwości nie ma pokoju” to coś więcej niż slogan. Jest to warunek wstępny do osiągnięcia spokojniejszego życia w tym kraju.

Uznanie wzajemnych powiązań tego, co nas nęka, oznacza coś więcej niż tylko nakłanianie innych okręgów wyborczych do dodania pokoju do ich portfeli. Oznacza to również przyjęcie i współpracę z innymi organizacjami w ich sprawach. Jako Jonathan King, współprzewodniczący ds Akcja pokojowa w Massachusetts i emerytowany profesor MIT, trafnie to ujął: „Musisz iść tam, gdzie są ludzie, spotykać się z ich troskami i potrzebami”. Tak więc King, długoletni działacz na rzecz pokoju, zasiada także w komitecie koordynującym Kampanię Ubogich Ludów Massachusetts, która obejmuje położenie kresu „agresji wojskowej i podżeganiu do wojny” na liście wymagania, podczas gdy Weterani dla Pokoju mają teraz aktywny Kryzys klimatyczny i projekt militaryzmu. David Cortright podobnie wskazuje na rosnącą liczbę badań nad pokojem, czerpiących z nauki i innych dziedzin naukowych, w tym studiów feministycznych i postkolonialnych, jednocześnie forsując radykalne przemyślenie na nowo, czym jest pokój.

Następnie pojawia się pytanie, w jaki sposób ruchy osiągają cokolwiek poprzez połączenie wewnętrznej pracy instytucjonalnej, ogólnego wpływu politycznego i presji opinii publicznej. Tak, być może pewnego dnia Kongres zostanie w końcu przekonany przez kampanię lobbingową do cofnięcia tych przestarzałych zezwoleń na użycie siły zbrojnej wydanych w 2001 i 2002 r. w odpowiedzi na ataki z 9 września i wojny, które po nich nastąpiły. To przynajmniej utrudniłoby prezydentowi dowolne rozmieszczanie wojsk amerykańskich w odległych konfliktach. Jednak pozyskanie wystarczającej liczby członków Kongresu, aby zgodzili się ograniczyć budżet obronny, prawdopodobnie wymagałoby oddolnej kampanii o oszałamiającej skali. Wszystko to z kolei niewątpliwie oznaczałoby połączenie jakiegokolwiek ruchu pokojowego w coś znacznie większego, a także serię bezkompromisowych kompromisów i nieustanne apele o zbiórkę pieniędzy (jak niedawna prośba o „wpłacenie zaliczki na pokój").

Uderzenie pokoju?

Tej jesieni uczestniczyłem w panelu „Kronika wojny i okupacji” na zorganizowanej przez studentów konferencji na temat wolności prasy. Czterech panelistów — imponujących, doświadczonych, maltretowanych korespondentów wojennych — z namysłem opowiadało o tym, dlaczego wykonują taką pracę, na kogo mają nadzieję wpłynąć, oraz o niebezpieczeństwach, z jakimi się borykają, w tym o możliwości „normalizacji” wojny. W czasie pytań zapytałem o relacje z działalności antywojennej i spotkałem się z ciszą, po której nastąpiła połowiczna wzmianka o tłumieniu sprzeciwu w Rosji.

To prawda, kiedy lecą kule, to nie czas na zastanawianie się nad alternatywą, ale kule nie latały w tej sali i zastanawiałem się, czy w każdym panelu o reportażu wojennym nie powinien być ktoś relacjonujący pokój. Wątpię, by w redakcjach nawet myślano, że obok reporterów wojennych mogą być także reporterzy pokojowi. Zastanawiam się, jak wyglądałby ten bit? Co może osiągnąć?

Wątpię, żebym kiedykolwiek spodziewał się pokoju w naszych czasach, nawet nie tak dawno temu, kiedy śpiewaliśmy te melodyjne pieśni. Ale widziałem, jak wojny się kończą, a czasami nawet ich unikałem. Widziałem konflikty rozwiązywane z korzyścią dla zaangażowanych stron i nadal podziwiam pracowników pokoju, którzy odegrali rolę w ich urzeczywistnieniu.

Jako David Swanson, współzałożyciel i dyrektor wykonawczy ds World Beyond War, przypomniał mi w niedawnej rozmowie telefonicznej, działasz na rzecz pokoju, ponieważ „przeciwstawienie się machinie wojennej to moralna odpowiedzialność. I dopóki istnieje szansa i pracujesz nad tym, co ma największe szanse powodzenia, musisz to robić”.

To takie proste — i tak upokarzające — jak to. Innymi słowy, musimy dać pokójowi szansę.

Śledź TomDispatch na Twitter i dołącz do nas Facebook. Sprawdź najnowsze Dispatch Books, nową dystopijną powieść Johna Feffera, Ziemie pieśni (ostatnia w jego serii Splinterlands), powieść Beverly Gologorsky Każde ciało ma swoją historięi Toma Engelhardta Naród nieuczyniony wojną, a także Alfreda McCoya In the Shadows of the American Century: The Rise and Fall of US Global Power, Johna Dowera Gwałtowny amerykański wiek: wojna i terror od II wojny światowej, i Ann Jones Byli żołnierzami: jak ranni wracają z wojen w Ameryce: nieopowiedziana historia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język