Czy upamiętnianie wojny naprawdę sprzyja pokojowi?

Maki pokrywają ściany australijskiego War Memorial Roll of Honour, Canberra (Tracey Nearmy/Getty Images)

przez Neda Dobosa, Tłumaczka, 25 kwietnia 2022 r.

Wyrażenie „abyśmy nie zapomnieli” wyraża moralny osąd, że nieodpowiedzialne – jeśli nie naganne – jest pozwalanie, by przeszłe wojny zatarły się ze zbiorowej pamięci. Znany argument przemawiający za tym obowiązkiem pamięci ujęty jest w dowcipie „kto zapomina historię, jest skazany na jej powtórzenie”. Musimy okresowo przypominać sobie o okropnościach wojny, aby zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby uniknąć jej w przyszłości.

Problem polega na tym, że badania sugerują, że może być odwrotnie.

jeden Ostatnie badania zbadał skutki ponurej „zdrowej” pamięci (nie takiej, która celebruje, gloryfikuje lub dezynfekuje wojnę). Wyniki były sprzeczne z intuicją: nawet ta forma upamiętniania powodowała, że ​​uczestnicy byli bardziej pozytywnie nastawieni do wojny, pomimo uczucia przerażenia i smutku, jakie wywoływały działania upamiętniające.

Częściowym wyjaśnieniem jest to, że refleksja nad cierpieniem personelu sił zbrojnych budzi dla niego podziw. W ten sposób smutek ustępuje dumie, a niechętne emocje wywołane upamiętnieniem zostają zastąpione bardziej pozytywnymi stanami afektywnymi, które zwiększają postrzeganą wartość wojny i społeczną akceptację jej jako instrumentu politycznego.

A co z ideą, że upamiętnianie odnawia uznanie ludzi dla pokoju, którym się obecnie cieszy, oraz struktur instytucjonalnych, które go wspierają? Królowa Elżbieta II wskazała na tę rzekomą korzyść z rytuałów upamiętniających w 2004 roku, kiedy ona zasugerował że „wspominając straszne cierpienia wojenne po obu stronach, uznajemy, jak cenny jest pokój, który budujemy w Europie od 1945 roku”.

Z tego punktu widzenia upamiętnianie przypomina modlitwę przed posiłkiem. „Dziękuję Ci, Panie, za to pożywienie w świecie, w którym wielu zna tylko głód”. Zwracamy uwagę na biedę i niedostatek, ale tylko po to, by lepiej docenić to, co mamy przed sobą i upewnić się, że nigdy nie uznamy tego za coś oczywistego.

Nie ma również dowodów na to, że upamiętnienie wojenne pełni tę funkcję.

Ceremonia Anzac Day we Flandrii, Belgia (Henk Deleu/Flickr)

W 2012 r. Unia Europejska została uhonorowana Pokojową Nagrodą Nobla za wkład w „osiągnięcie pokoju i pojednania. Większość Amerykanów uważa działania swoich sił zbrojnych w ciągu ostatnich 20 lat za skrajną porażkę. demokracji i praw człowieka w Europie”. Trudno wyobrazić sobie bardziej godnego laureata nagrody. Ułatwiając współpracę i pokojowe rozwiązywanie konfliktów między państwami członkowskimi, UE zasługuje na duże uznanie za pacyfikację tego, co kiedyś było areną niekończących się konfliktów.

Można zatem oczekiwać, że przypomnienie o okropnościach drugiej wojny światowej zwiększy społeczne poparcie dla UE i projektu integracji europejskiej w szerszym ujęciu. Ale tak się nie stało. Badania opublikowane w Dziennik wspólnych badań rynku pokazuje, że przypominanie Europejczykom o zniszczeniach lat wojny w niewielkim stopniu zwiększa ich poparcie dla instytucji, które od tamtego czasu utrzymują pokój.

Co gorsza, wygląda na to, że wdzięczność – dominująca emocja kultywowana podczas upamiętniania – może przesłonić bezstronną ocenę tego, czym są nasze siły zbrojne, a czego nie są w stanie osiągnąć. Rozważ następujące.

Większość Amerykanów uważa działania swoich sił zbrojnych w ciągu ostatnich 20 lat za sromotną porażkę. Jednak większość Amerykanów nadal wyraża większe zaufanie do skuteczności wojska niż do jakiejkolwiek innej instytucji społecznej. Wydaje się, że prognozy dotyczące przyszłych wyników zostały oddzielone od ocen wyników w przeszłości. Dawid Burbach z US Naval War College sugeruje, że cywile niechętnie przyznają się – nawet przed samym sobą – do braku wiary w żołnierzy z obawy, że będą wyglądać i/lub czuć się jak niewdzięcznicy. Wdzięczność za to, co zrobił personel wojskowy, prowadzi do uporczywie zawyżonej oceny opinii publicznej
tego, co mogą zrobić.

To, co sprawia, że ​​jest to niepokojące, to fakt, że nadmierna pewność siebie prowadzi do nadużywania. Oczywiście państwa będą mniej skłonne do użycia siły zbrojnej, a ich obywatele będą mniej skłonni do jej poparcia, gdzie niepowodzenie jest uważane za prawdopodobny wynik. Jeśli jednak wdzięczność izoluje publiczne zaufanie do sił zbrojnych od zaprzeczania informacji, to ograniczenie użycia siły militarnej staje się faktycznie dyskusyjne.

To pomaga nam zrozumieć, dlaczego Władimir Putin powoływał się na „Wielka Wojna Ojczyźniana” przeciwko nazistowskim Niemcom, aby zdobyć powszechne poparcie dla jego inwazji na Ukrainę. Wydaje się, że wspomnienie o wojnie, dalekie od wzdragania się narodu rosyjskiego na myśl o kolejnej wojnie, tylko zwiększyło apetyt na tę „specjalną operację wojskową”. Trudno się temu dziwić w świetle tego, co obecnie wiadomo o psychologicznych skutkach upamiętniania wojny.

Nic z tego nie ma stanowić przekonującego argumentu przeciwko upamiętnieniu wojny, ale poddaje w wątpliwość pogląd, że ludzie są moralnie zobowiązani do jej praktykowania. Pocieszająca jest wiara, że ​​performatywne wspominanie przeszłych wojen pomaga zmniejszyć ryzyko przyszłych. Niestety, dostępne dowody sugerują, że może to być przypadek myślenia życzeniowego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Nasza teoria zmian

Jak zakończyć wojnę?

Wyzwanie Ruch na rzecz Pokoju
Wydarzenia antywojenne
Pomóż nam się rozwijać

Drobni darczyńcy utrzymują nas w ruchu

Jeśli zdecydujesz się na cykliczny wkład w wysokości co najmniej 15 USD miesięcznie, możesz wybrać prezent z podziękowaniem. Dziękujemy naszym stałym darczyńcom na naszej stronie internetowej.

To Twoja szansa na ponowne wyobrażenie sobie world beyond war
Sklep WBW
Przetłumacz na dowolny język